Forum Bioderko

Hyde Park - Realia polskiego Szpitala

Jowi - Nie 28 Cze, 2009
Temat postu: Realia polskiego Szpitala
Witajcie:)
Kiedy kilka dni temu znalazłam się na terenie otwockiego Szpitala....przeraziłam się....Idąc droga do izby przyjęć zastanawiałam się: "Co to ma być obóz pracy, jakieś lokale zastępcze dla ubogich..." Okna, albo raczej ich brak, ściana stojąca tylko dzięki obecności drugiej ściany....eh odechciało mi się. Ogarnął mnie strach: "Boże przecież tutaj wykonują tak poważne zabiegi, tylko dlaczego w takich warunkach, jak my - pacjenci mamy dochodzić tutaj do zdrowia??? Ale mówię trudno, grunt żeby byli dobrzy fachowcy, przeciez to najwazniejsze:)

.....w Izbie przyjęć unosił się zapach świeżo pomalowanych ścian.....to było miłe zaskoczenie. Kolejka przed godzina 8:00 była jeszcze stosunkowo mała. Szybko przeszłam procedury rejestracyjne i pokierowałam sie na oddział IB:) Tam również było całkiem przyzwoicie, czego nie mozna powiedzieć o wyglądzie z zewnątrz. Tam dostałam pare rzeczy do wypełnienia i skierowanie na rtg i ekg. Pozwiedzałam szpitalne korytarze z nadzieją, zeby nie spotkac po drodze jakiegos zwierzaczka, aż w końcu dotarłam do pracowni rtg.....moja cierpliwośc sie tam skończyła....pani była okropna zachowywała się tak jakby musiała tam pracować za karę, a przeciez na jej miejsce jest mnóstwo innych chętnych. W oczekiwaniu na wykonanie zdjęć rtg przesiedziałam sobie na krześle prawie 2,5h - myślałam, ze mnie trafi to przeciez lekka przesada i lekceważenie ludzi:/

Potem znów wizyta na oddziale rozmowa z lekarzem, badania fizykalne.....i kolejne czekanie na konsylium lekarskie....Czekanie trwało od godziny 11:30 do 14:00 Chcąc czy nie chcąc musiałam uzbroić się w cierpliwość. Czekający na "krzesełkach" przed oddziałem swoje a lekarze swoje....eh wszystko juz bolało....

Po konsylium miałam do wyboru albo przepustke i powrót do domu albo łóżeczko i czekanie na zabieg w szpitalu...niestety musiałam wybrac to drugie....Za to dostałam całkiem wygodne łóżko sterowane pilotem z wieloma opcjami:)

Tak zakończyła się moj pierwszy dzień w szpitalu w Otwocku....

Kiedy to korzystając z toalety po raz kolejny oczom własnym nie mogłam uwierzyć .....halo halo gdzie tu jakies udogodnienia dla niepełnosprawnych ludzi, czy ktoś ma głowe na karku???O poręczach, podpórkach można sobie pomarzyć:/
Krótko mówiąc to nie LEŚNA GÓRA.....
Jakie są wasze wrażenia??? Herbatki i kompociku nie polecam:)
pozdrawiam

AgaW - Nie 28 Cze, 2009

Niestety realia polskich państwowych placówek zdrowia są jakie są...To smutne, że pacjenci płacący przecież składki na opiekę zdrowotą i podatki muszą stawiać czoło nie tylko chorobie ale też niekończącym się kolejkom, znosić długie godziny czekania w niepewności "co dalej". Niestety szybko to się nie zmieni w naszym kraju. Szpitale mają bardzo mało funduszy na żywienie i na wiele innych rzeczy... Ja nie odbierałam jadłospisu aż tak żle...z tak małej kwoty na żywienie dzienne pacjenta naprawdę ciężko jest coś wymyśleć! W sumie to cieszyłam się, że jedzenie było ŚWIEŻE, i z tego że nie utyję w szpitalu. Muszę przyznać że byłam przygotowana na to że nie będzie luksusów, zaskoczyła mnie tylko ilość cukru sypana do herbaty - dlaczego na tym nie oszczędzają? Dla mnie była ona o wiele za słodka. Poza tym jadłam wszystko, piłam wszystko, dietę uzupełniałam sokiem porzeczkowym, bananami i waflami ryżowymi. Choć jedzenia skromne to jednak ani razu brzuch mnie nie bolał ( a mam bardzo wrażliwy żołądek). Toalety - owszem - przydałoby się kilka udogodnień - choć chory z pomocą świetnie da sobie radę ( tak mi się zdaje może niesłusznie). Jedyne co mnie zaskoczyło niemile to... służbowość w podejściu do obowiazków części personelu. Wrażenie że lepiej nie pytać, nie prosić , nic nie mówić. Miałam wrażenie, że niektóre osoby pracujące w szpitalu nie lubią swojej pracy. Jakby zapomniały, że ortopedia jest oddziałem na którym często chory ma ograniczoną sprawność i potrzebuje pomocy w umyciu sztućców, kubka, pomocy w ubiorze, umyciu się. Potrafię zrozumieć personel - że zarobki nie są duże, pracy bardzo wiele. Ale niektóre osoby jakby zapominały, że w pracy w szpitalu najważniejsze jest SERCE dla pacjenta. Na szczęście były też wspaniałe osoby z personelu - pielęgniarki o rękach b. delikatnych i uśmiechu anioła, salowe którym można było powiedzieć bez wstydu o każdej sprawie. Widząc ich pracę i zaangażowanie, chęć pomocy łatwiej przychodzi się do zdrowia. Tacy ludzie - z powołaniem do zawodu są na wagę złota !!! Życzliwość szczególnie o okresie pooperacyjnym szczególnie się pamięta i ceni. Każdy uśmiech i okazanie zainteresowania są bardzo cenne dla psychiki pacjenta. Muszę przyznać - umiejętności zawodowe mają w Otwocku świetne. Można czuć się bezpiecznie. W sumie nie jest żle w szpitalu - trzeba tylko się przygotować na nasze polskie realia i być cierpliwym. Starać się widzieć to co dobre, myśleć pozytywnie, nie czekać na pomoc tylko prosić gdy jest potrzeba i ...uśmiechać się aby łatwiej było znieść doświadczenie szpitala.
madzi_czer - Nie 28 Cze, 2009

Tak sobie czytam Wasze opisy i aż sama jestem ciekawa, jak to bedzie. Ja swoje pierwsze doświadczenie z tym szpitalem miałam w 1997 roku, gdy leżałam chyba na 3 albo 4 piętrze z powodu operacji mojego płaskostopia. Jako 17-latka nie za specjalnie zwracałam wtedy uwage na standardy, choć do dziś pamiętam obskurne toalety i łazienkę :-? Jednak doskonale pamiętam życzliwość pracujących tam pielęgniarek, salowych, lekarzy (no może nie wszystkich, bo jeden z nich był męskim szowinistą ;-) ) i to właśnie podejście tych ludzi było dla mnie najważniejsze! Zwłaszcza, że byłam w gipsie aż do pachwin na obu nogach. Dlatego bardzo się cieszę, czytając Wasze opisy. Wygląda na to, że szpital bardzo stawia na przyjazny personel. Wiadomo, że na wszystko trzeba mieć kasę, ale może właśnie zamiast pięknych i wyremontowanych sal, zamiast barierek i innych udogodnień w toaletach salowe, pielęgniarki i lekarze mają wyższe pensje i dlatego ta bezinteresowna życzliwość ;-)
ewunia123 - Nie 28 Cze, 2009

Witaj Jowi!

Czytając Twój post jakbym cofnęła się w czasie o 6 tyg.Wróciłam myślami do mojego pobytu. Pamiętam że szłam tymi korytarzami dość długo i myślałam że już nigdy nie dojdę. Na szczęście kolejka była krótka, szybko dotarłam na oddział-krew, papiery i następna wyprawa do RTG i EKG. Nie mogłam uwierzyć że znowu muszę pokonać te kilometry korytarzy. To co myślałam sobie w duchu nie nadaję się do publikacji.Miałam szczęście, byłam pierwsza do RTG iEKG-załatwiona zostałam szybko i całkiem miło. Potem oczywiście badanie lekarskie i czekanie na konsylium.Pochodziłam trochę po terenie szpitala otoczenie piękne[szpital prawie w lesie] szkoda tylko że nie ma ławek, bo pogoda była piękna i chętnie człowiek gdzieś by przysiadł , potem poszłam na kawę i tak zleciał czas czekania.Dostałam przepustkę i do szpitala stawiłam się we wtorek, dostałam lóżeczko na sali nr 8 [ czy to też Twoja sala?] krew na krzyżówkę i od kolacji [kolacja o godz 16.30] na czczo.Na sali babki w różnym wieku ale sympatyczne. Ponieważ "byłam na chodzie" mogłam pomóc tym które leżały. Jest to fajne , bo zawsze jest ktoś taki do pomocy, dziewczyny chętnie sobie pomagają i nie trzeba ciągle wołać o pomoc. Tego dnia popołudniu trzymałyśmy kciuki za trzy babki które były operowane a które miały wrócić na salę na drugi dzień rano.Po trochę bezsennej nocy[ zawsze można poprosić o coś na sen]rano wędrówka na oddział pooperacyjny i z niego na operację. Na sali pooperacyjnej leży się zazwyczaj dobę. Czas zleciał, nie bolało bo standardowo podaje się leki przeciwbólowe. Na następny dzień powrót do siebie.Dla mnie najgorsze było[ i jest do dnia dzisiejszego] spanie na plecach, basen i bezsenne noce[ nie byłam żadnym wyjątkiem] Na szczęście z pomocą dziewczyn na chodzie i sympatycznego personelu dało się żyć.Codziennym urozmaiceniem był obchód z Prof[ zawsze sympatyczny, życzliwy , troskliwy i zawsze uśmiechnięty] zmiana opatrunków no i co najważniejsze zajęcia z rehabilitantem.Zaczynało się 3 dnia od pionizacji do spacerów po korytażya uwieńczeniem skutecznego powrotu do zdrowia był test wchodzenia i schodzenia po schodach. Jak zobaczyłam te schody po raz pierwszy nie mogłam się nadziwić że każą po tych schodach chodzić-- schody wąskie, kręcone jak na wieżę. Bałyśmy się tego testu ale szło nie najgorzej i każda po zaliczeniu była z siebie bardzo dumna.Po zaliczeniu testu "schodów" człowiek był gotowy do domu.Podsumowując mój pobyt w Otwocku mogę powiedzieć że jestem zadowolona, cieszę się że jestem już "po".cieszę się że się zdecydowałam się na zabieg w tym szpitalu. Naprawdę nie było zle. Najważniejsze dla mnie było to że nie odczuwałam żadnego bólu, nie brałam leków przeciwbólowych bo nie było takiej potrzeby[ jestem 6 tyg po zabiegu, noga mnie nie bolała i nie boli]. Oczywiście zgadzam się z Jowi, że To nie jest Leśna Góra-łazienki są po remoncie, ładnie wyglądają ale "nijak' się nie mają do oddziału ortopedycznego. Rozmawiałyśmy z pielęgniarkami [ mają takie samo zdanie jak pacjenci], naskarżyłyśmy na obchodzie profesorowi, może to się zmieni. Jeśli chodzi o jedzenie jest niestety kiepskie, niesmaczne i zimne- kompot zawsze był tematem żartów, nikt nigdy nie wiedział z czego jest zrobiony, nawet kiedyś prosiłyśmy o przepis ale nikt nie poznał się na żartach.Wszystko to z perspektywy czasu jest nieważne, ważne jest to że personel oddziału jest kompetentny, wie co robi i jest życzliwy.Jedyne zastrzeżenia jakie mogę mieć to jest to że lekarze są ciągle zabiegani, nie zawsze mają czas na obszeniejsze informacje i niewiele wiadomości na temat rehabilitacji. Za 2 tyg mam kontrolę może wtedy dowiem się tego co mnie interesuje.Rozpisałam się okropnie ale temat dla mnie ciągle jest aktualny i chciałam podzielić się swoimi doświadczeniami. Na koniec chciałam podziękować całemu personelowi i wszystkim babkom[ młodszym i starszym] z którymi leżałam na sali nr. 8 [25.05 do 3.06] za pomoc w przetrwaniu tego trudnego czasu.

Jowi zobaczysz wszystko będzie dobrze. Głowa do góry. Zyczę Ci udanej operacji [ w to nie wątpię] i szybkiego powrotu do zdrowia. Jak wrócisz już do domu to napisz kilka słów. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki. :-)

Myślałam że nie mam jeszcze sklerozy, a jednak.......
Moja sala to numer 6! Poza tym wszystko tak jak należy.
Pozdrawiam :-)

AgaW - Pon 29 Cze, 2009

Witaj Ewuniu 123 ! Cieszę się że zniosłaś pobyt w szpitalu dobrze ! Nie miałyśmy się kiedy lepiej poznać, ale czułam że dasz sobie świetnie radę i szybko będziesz wracać do zdrowia. Leżałam z Tobą 1 dzień na sali zanim poszłam do domu. Obok Ciebie przy oknie na łóżku z tymi dwoma materacami. :-D Pozdrawiam!
becia - Czw 22 Pa, 2009
Temat postu: Pobyt w szpitalu
Witam, okropnie wspominam pobyt w szpitalu przy Al. Kraśnickich w Lublinie. Szpital ogromny, moloch, na przyjęcie do szpitala czekałam w kolejce ok. 3 godzin, potem krążąc po korytarzach dotarłam na oddział. Przyjmująca pielęgniarka była bardzo uprzejma, przeprowadziła ze mną wywiad o stanie zdrowia, znalazła mi wolne miejsce. Szybko przeżyłam rozczarowanie, materac na łóżku śmierdział moczem i kałem, dezynfekcja i zmiana pościeli nic nie dała a więc znalazłam na innym łóżku czysty i wymieniłam (śmieszne to ale prawdziwe). Na operację czekałam dwa dni, po uprzednich, dokładnych badaniach doczekałam się, nie będę opisywała powikłań po operacji. Łóżka są bardzo niewygodne, po operacji zejście z takiego łóżka graniczyło z cudem, ponieważ są wysokie i po bokach mają metalowe barierki, po których operowana noga musi się przesuwac, łazienki i ubikacje są przy salach chorych i nawet mają barierki dla niepełnosprawnych, na sedesie jest podwyższenie. Lekarze w szpitalu są wspaniali nigdy nie usłyszałam, że mam swojego lekarza i on ma decydowac o moim leczeniu, to zasługa wspaniałego ordynatora dr Bednarka. Pielęgniarki w małym wyjątkiem nawet, nawet a salowe szkoda słów. W drugiej dobie po operacji salowa przyniosła mi miskę z wodą i kazała się samej umyc, co było dla mnie nie do pomyślenia, ponieważ nie mogłam się ruszyc a co mówi myc, po basen trzeba było dzwonic kilka razy i przy okazji dostało się parę "jobów" i że ona nie ma czasu biegac do wszystkich pacjentów (cały oddział leżący, na 19 sal w dzień 3 salowe a w nocy 2). Kiedyś w niedzielę liczyłam ile razy salowe chodziły palic papierosy (w ciągu godziny po 2 razy) a chorzy po basen dzwonili kilka razy. Cały personel szpitala na schodach ewakuacyjnych ma wydzielone miejsca do palenia papierosów. Sprzątanie korytarza i ubikacji zaczynały o godz. 23, z wielkim hukiem, nie zważając na chorych, często zapominały, że sedes myje się codziennie. Może jedna salowa pracuje tam z powołania a pozostałe olewają pacjentów. Nie chce mi się pisac dalej bo cholera mnie bierze.
Jowi - Pi 04 Gru, 2009

Dzisiaj byłam na konferencji naukowo - szkoleniowej pt. "Ochrona zdrowia społecznego". Było kilka fajnych tematów w tym temat o dostępności do usług medycznych i ich jakości. Nie uwierzycie jakie są realia polskiego szpitala :-| Z badań przeprowadzonych przez panią X wynikało, że Polska - nasz kraj jest 100 lat za murzynami....średnia wieku polskich szpitali to 42 lata....Czy to nie chore, że wydajemy pieniądze na ich remonty i to z roku na rok ??? A najlepsze było stwierdzenie, że rocznie w Polsce powinno być wybudowanych 12 nowych szpitali....marzenia ściętej głowy. A nasze realia są takie, że ciągle słyszymy w mediach o zamykanych szpitalach, albo jak piszą nasi użytkownicy na forum, o przesuniętych terminach zabiegów z powodu, np. limitów :-/ Zastanawiam się w jakim szpitalu i w jakich warunkach przyjdzie mi w przyszłości pracować, az strach się bać :-/
pasiflora - Nie 06 Gru, 2009

Jowi, i to jest właśnie temat , który podnosi mi ciśnienie. Dlatego już się zamknę bo musiałabym użyć niecenzuralnych słów.
kinga - Czw 10 Gru, 2009

no ja mam takie szczęście w nieszczęściu, że trafiłam do nowej kliniki :D
sale 2-3 osobowe; świetne łóżka, każdy steruje sobie oświetleniem, do pielęgniarki dzwoni się i rozmawia przez słuchawkę, także one wiedzą czego potrzeba, co robić i nie muszą latać tam i z powrotem :)

na oknach pionowe żaluzje, które można regulować jak się chce; no i samemu można regulować grzejniki :)

na dwie sale przypadają dwie łazienki: jedna zwykła, WC, bidet, prysznic, umywalka, a druga przystosowana dla niepełnosprawnych: same udogodnienia; no i pełno jest przycisków alarmowych !!! tak żeby każdy w każdym miejscu mógł wezwać pomoc :D

jedzonko dowożone przez firmę cateringową :) rozdawane na jednorazowych plastikowych naczyniach :) bardzo smaczne :)

pościel milutka czyściutka, prawie każdego dnia zmieniana :D
wszędzie czysto, choć nie trzeba zakładać okropnych ochraniaczy na obuwie :)

sala ogólna: wielka przestronna, dużo stolików, krzesełek, super wielkie i wygodne narożniki :D wielki telewizor :D i lodówka :)

w takich warunkach można się operować :wink:

niestety realia są mi zbyt dobrze znane z klinik nefrologii...grzybki w łazience, karaluszki na podłodze...bleee i cała reszta :roll:

Jowi - Czw 10 Gru, 2009

Takie cuda to w jakimś konkretnym szpitalu, bo raczej trudno mi uwierzyć, że to w szpitalu państwowym ???
kinga - Czw 10 Gru, 2009

tak, szpital państwowy :)
w innym wątku pisałam, gdzie byłam operowana, ale mogę tu powtórzyć
Akademicki Szpital Kliniczny we Wrocławiu
ul. Borowska 213 :mrgreen:

Jowi - Czw 10 Gru, 2009

Przykre jest to, że za kilka lat skończy jak większość naszych polskich państwowych szpitali, niestety w Polsce zarządzanie zasobami ochrony zdrowia to porażka - 100 lat za murzynami....
Ale ciesze się, że mogłaś skorzystać z jego wygód :-)

kinga - Czw 10 Gru, 2009

Jowi napisa/a:
Przykre jest to, że za kilka lat skończy jak większość naszych polskich państwowych szpitali, niestety w Polsce zarządzanie zasobami ochrony zdrowia to porażka - 100 lat za murzynami....

matko, skąd u Ciebie tak okrutny pesymizm? u mnie w mieście jest szpital w miarę nowy i nie upada, a też tam ładnie jest...

hej !!! więcej optymizmu i wiary !!! :D

Jowi - Czw 10 Gru, 2009

To nie pesymizm, to dane z ostatniej konferencji naukowo szkoleniowej: na której kilka razy spadłabym z krzesła na skutek wiadomości, jakie prowadzący z całej Polski przedstawiali na temat Ochrony zdrowia społecznego i zarządzania w służbie zdrowia oraz zasobami, a wszystkie dane potwierdzone badaniami naukowymi. Na dzień dzisiejszy z tego co przedstawili, to wiem, ze jeżeli coś się nie zmieni w sprawie zarządzania placówkami służby zdrowia, pozyskiwania pieniędzy i udzielania świadczeń, to już dziś powiem, ze lepiej nie chorować...No ale wszystko w naszych rękach....i w sile młodego pokolenia :-)
kinga - Czw 10 Gru, 2009

no, to już lepiej brzmi "może ale nie musi" :D
wierzę, że w końcu się wszystko pozmienia i wyjdziemy na prostą :)
odpowiedni ludzie obejmą odpowiednie stanowiska i będzie lepiej :D

Bea - Pi 11 Gru, 2009

Każdy chce wiedzieć jak jest w danej placówce więc dzielmy się spostrzeżeniami i obyczajami
Lindleya -Warszawa specjalizacja endo

Przy zapisie na operacje dostaje się kartkę z czasem oczekiwania np. ok. rok ,na 3 miesiące przed przychodzi zaproszenie i informacja co trzeba ze sobą zabrać do szpitala.
Stawiamy się w wyznaczonym dniu ambulatorium , internista(chyba miała zły dzień ) , rejestracja , oddział - na pewno jakiś lekarz się pojawi chociaż to nie znaczy, że już odbędziemy tą właściwą rozmowę
Kolejny dzień rano morfologia może być rtg i ekg -(ale to przeważnie robi się na dzień przed) Nie za bardzo wiadomo kiedy operacja i lekarze nie chcą mówić kto będzie operował - niby wyjaśniają ale to tak ogólnie i czuć niechęć (hmm jak to ująć może być nie miło, bo tak do końca to nas nie słuchają) Wiedząc że to jutro dostajemy na obiad zupę a potem to możemy tylko pić ,wieczorem proszek na wyspanie, czopek +lewatywa hmm ciekawe jak długo jeszcze będą ją serwować :-P rano i tu też może być fajnie cewnik ,proszki a potem tak łaź a co nie które panie jak za wcześnie łykną to i z łyżka mogą fiknąć ,no i jak jesteśmy ostatnie w kolejce to nie ma pewności że na stole wylądujemy i to chyba jest najgorsze bo cała procedura się powtarza ....Po operacji wracamy na sale..... (czy wszyscy muszą nas wtedy oglądać, pewnie tak no a jak chcemy mieć opiekę to trzeba sobie wynająć pielęgniarkę )
Ogólnie to trafiają się niemiłe wyjątki ale większość personelu jest uprzejma i służy pomocą, a realia łóżka są kiepskie (oczywiście myślę o materacach),brak dobrych wyższych siedzeń , wc 3 szt dla pań (ale są nakładki i rączki do wstawania) jeden prysznic + wanna. Idzie przeboleć bo jest czysto i nawet robi się niedobrze od środków do dezynfekcji ....No ale najlepiej by było żeby wszystko odbywało się zgodnie z zegarkiem tam panującym .... bywa tak że jest myty korytarz a jeszcze trwa rehabilitacja albo na odwrót. Rehabilitacja polega na pokazaniu jak wstać, siadać i krótkie spacerki .....Dając własną kliszę lekarzowi trzeba się liczyć z tym że jej spowrotem już nie dostaniemy, można ją potem wypożyczyć z archiwum ......

Aby nie było gorzej Jowi nie strasz bo i teraz należało by co nieco zmienić chociażby podejście do pacjenta..... :)

krzysio - Czw 12 Sie, 2010

Pozwolę sobie odświeżyć temat. :> Żyjemy w kraju w którym rząd z obywateli chce zrobić owce do strzyżenia (podnosząc podatki). Będąc w Otwocku byłem świadkiem rozbudowy szpitala za ponad 10 mln zł z czego około 8 mln to pieniądze z funduszy europejskich. Taka inwestycja tylko po to żeby za kilka lat sprzedać cały szpital za 5-6 mln. Nie oszukujmy sie jak rząd nie ma pomysłu na naprawę czegoś, to najnormalniej chce od tego umyć ręce. Tak było ze stocznią, hutami, tylko w prywatnych rękach będą przynosić zyski. Wspomnicie moje słowa za kilka, kilkanaście lat.
pozdrawiam

pasiflora - Czw 12 Sie, 2010

krzysio, ta nasza polska rzeczywistość jest dokładnie taka jak napisałeś Zgodzę się z Twoją wypowiedzią w 100% Nasuwa się myśl by zmusić tych co wpadli pomysł późniejszej, ewentualnej sprzedaży by wypłacili różnicę miedzy sprzedażą a wartością budynku wraz z inwestycją rozbudowy. Jednak co my taki plebs możemy zrobić w tej sprawie?
krzysio - Pon 16 Sie, 2010

nawiązując do tematu:
http://www.tvn24.pl/-1,16...,wiadomosc.html

kinga - Pi 10 Wrz, 2010

w mojej klinice zmiany tylko na lepsze :)
np. nie trzeba mieć termometrów, ponieważ siostry mają pistolet którym strzelają miedzy oczy i nawet nie wie się kiedy było mierzone :)
czyli nie ma pobudki o 6 :D :D :D
nie ma głupich worków na krew z grena, tylko takie specjalne pojemniki-tak profesjonalnie wygląda :)
zlikwidowali tzw. " ścieżkę zdrowia" i już po otrzymaniu miejsca na sali można robić badania-na spokojnie :)

to tyle spostrzeżeń jak kawałek dnia :)

duska - Pi 10 Wrz, 2010

Wszystko zależy od tego kto i jak zarządza szpitalem. Bo uwierzcie mi, oddział w szpitalu państwowym, z dobrym managerem w osobie ordynatora, może być jak z bajki - nie naszej bajki :mrgreen: Na takim oddziale rodziłam dziecko - pokoiki dwumamowe z łazienką, dziecko jak chcesz miec przy sobie to masz, nie chcesz - nie masz, pomoc uśmiechniętych i kompetentnych położnych w każdym momencie doby, wszystko czyściusieńkie i pachnące, zadnego standartowego problemu ze zmianą pościeli na życzenie, naprawde pełny luksus. Ale potem umarła Pani Ordynator, oddział przeszedł w inne ręce i juz się nie dało :( Teraz jest tam klasyczny polski syf i narzekania na wszystko. Nawet pokoje z dwu stały sie trzy i czteroosobowe, co druga łazienka ma zepsuty kibel a mamy musza przynosic swoje pampersy i podpaski z domu. Nawet nieduże pomieszczenie z dwoma nowoczesnymi inkubatorami od Owsiaka przerobiono na skład z basenami. Co sie stało fizycznie z inkubatorami to nie wiem ale ich nie ma.
To nie jest tak, ze nie ma pieniędzy, albo NFZ wszystko blokuje. W Polsce brakuje managerów z prawdziwego zdarzenia, speców od restrukturyzacji szpitali, od negocjacji z NFZ a ci co są dobrzy chyba wyjezdzają tam gdzie lepiej zarobią. I tyle.

askim81 - Sob 11 Wrz, 2010

To prawda, wszytsko zależy od zarządzania, od zaangażowania ludzi, ich motywacji do pracy i pasji -podobnie jest w turystyce i hotelarstwie i w każdej innej branży.
Moje przeżycia z wrocławskiego szpitala akademickiego, w którym byłam jeszcze jako dziecko są całkiem pozytywne, no może z wyjątkiem siejącej postrach pani ordynator, ale to właśnie dzięki pielęgniarkom, opiekunkom i lekarzom tam pracujacym udało mi się jakoś przetrwac - czasem nawet zobaczyc się z moimi Rodzicami, bo cóź, kiedyś na ortopedię, przynajmniej tam, trudniej było się dostac niż na oddział zakaźny ;0)
Dwa lata temu z moim latającym kolanem i bocznym przyparciem rzepki trafiłam na Oddział Churirgii Urazowo-Ortopedycznej w Zgorzelcu i do dziś bardzo miło wspominam swój pobyt, ponownie za sprawą ludzi tam pracujacych.
Zarządzac powinni ludzie, którzy znają realia, a nie teoretycy, których, niestety jak widac, nie brakuje.

kinga - Sro 15 Wrz, 2010

nowością (przynajmniej dla mnie) w klinice są opaski na ręce :)
zakładają na tę rękę (lewa, prawa), po której stronie będzie operowana kończyna :D

Mijka - Sro 15 Wrz, 2010

kinga napisa/a:
w klinice są opaski na ręce :)
zakładają na tę rękę (lewa, prawa), po której stronie będzie operowana kończyna :D

O to dobre :) mnie przed operacją lekarz ciągle powtarzał, żebym się nie pomyliła jak będą pytać, która noga do opercji :)

barbórka - Sro 15 Wrz, 2010

A w Otwocku profesor rysuje długopisem duży krzyżyk na udzie po stronie przeznaczonej do operacji, żeby przypadkiem się nie pomylić:)
pasiflora - Sro 15 Wrz, 2010

kinga napisa/a:
nowością (przynajmniej dla mnie) w klinice są opaski na rę
W Piekarach również dają takie opaski
Karamazow - Sob 13 Lis, 2010

Dość nietypowe pytanie. Jak wyglada pojemność szafek w Piekarach? Chciałbym zabrać sporo roboty do szpitala ( książki, kalkulator, itp itd). Czy ogóle da radę się czegoś nauczyć w tym szpitalu? Są jakieś wydzielone spokojne miejsca bez telewizora, gadatliwych dziadków, rozdartych odwiedzających rodzinek ?

Zaopatrzyłem się już w korki do uszów. Na najgorsze, pooperacyjne dni zamierzam zabrać że sobą do łóżka jakiegoś pana z mocnym głosem, ot Planta, Freddiego tudzież Axla. Mam nadzieje że zagłuszą "taniec z gwiazdami".

Alicja - Sob 13 Lis, 2010

Karamazow napisa/a:
Zaopatrzyłem się już w korki do uszów. Na najgorsze, pooperacyjne dni zamierzam zabrać że sobą do łóżka jakiegoś pana z mocnym głosem, ot Planta, Freddiego tudzież Axla. Mam nadzieje że zagłuszą "taniec z gwiazdami".


Najważniejsze, że zaopatrzyłeś się w korki do uszu. ;-) Jasne, że mp3 Ci się przyda, mi się bardzo przydawało. A co do tańca z gwiazdami, to będziesz na męskiej sali, a faceci chyba nie oglądają takich programów, prawda? :mrgreen:

duska - Sob 13 Lis, 2010

Karamazow napisa/a:
Czy ogóle da radę się czegoś nauczyć w tym szpitalu?

Tak, pokory :mrgreen:
Tak w ogóle, to chciałabym zobaczyć Cię jak się uczysz przez te kilka dni po zabiegu :mrgreen:
Karamazow napisa/a:
Są jakieś wydzielone spokojne miejsca bez telewizora, gadatliwych dziadków, rozdartych odwiedzających rodzinek ?

Tak, jest takie miejsce - sala operacyjna ale tam jest szum aparatury i kręcących się kilka osób, co nie wiem czy nie będzie Ci też przeszkadzało :-)

Alicja - Sob 13 Lis, 2010

Duska ma rację. W kilka dni po zabiegu człowiek się nie nadaje do nauki.
Z czytaniem też różnie bywa. Czasami po prostu trudno się skupić. Ale na wszelki wypadek książki możesz wziąć. Bardzo dobrze sprawdzają się audiobooki. A poza tym ludzie się różnia - jeden potrzebuje tv, drugi odwiedzin rodzinki. Tak więc po raz kolejny muszę przyznać rację Dusi - szpital uczy pokory. Osoby z roszczeniowym podejściem do życia nie są mile widziane. :->

pasiflora - Sob 13 Lis, 2010

Szafka standard 60X60X90 z rozkładanym blatem. Ledwo na podstawowe rzeczy miejsca było :(
Duśka ja też jestem ciekawa jak robotę się robi w szpitalu. Karamazow powodzenia :)

zozo - Sob 13 Lis, 2010

Do szpitala przede wszystkim należy zabrać pozytywne nastawienie i tolerancję - dziadkami i babciami kiedyś też będziemy i to szybciej niż ktokolwiek się spodziewa a więc więcej tolerancji młody człowieku :roll: .
aga.t. - Sob 13 Lis, 2010

Chciałam tylko powiedzieć,że nie tylko dziadkowie bywają marudni...czasem młodzi ludzie bywają gorsi...Gdy ja leżałam w szpitalu leżały ze mną dwie panie- jedna ok. 55 druga 72 i były to takie super babeczki ,że ja im zazdrościłam pogody ducha i humoru. Pewnego wieczoru gdy rozmawiałyśmy o tym na co mamy ochotę- chodziło o %- to tej "starszej" w nocy się śniło,że szła w koszuli nocnej i z cewnikiem do nocnego po ćwiartkę :mrgreen: tak było wesoło :-D
Tak więc powodzenia Karamazow :ok:

Karamazow - Sob 13 Lis, 2010

kinga napisa/a:

Karamazow prowokuje, a reszta zamiast "olać" odpisuje.


Tia, ciekawe czym prowokuję. Miałem kiedyś do czynienia ze szpitalem który zapewniał spokój pacjentom. Ot, wydzielona sala do odwiedzin, brak telewizorów w salach. Chciałem się po prostu dowiedzieć czy opłaca mi się taszczyć pół biblioteki do szpitala którego "zwiedzać" okazji nie miałem. Skoro nie może Pani pomóc to prosze nie spamować.

Alicja napisa/a:
Duska ma rację. W kilka dni po zabiegu człowiek się nie nadaje do nauki.


Może Pani rozwinąć myśl, to dla mnie ważne.W Planie b mam zamiar pokserować sobie tylko poszczególne strony ze zbiorów zadań. Wiem że to może wydawać się błahostką ( bo zdrowie przecież najważniejsze), ale mój termin wypada w środku sesji egzaminacyjnej i z powodu "złamanej nogi na nartach" nie mam co liczyć na ulgowe traktowanie.

AgaW - Nie 14 Lis, 2010

Jeśli bardzo będziesz chciał się uczyć to napewno dasz radę ;) Tyle że nie ma co liczyć , że będzie Ci dobrze sięgać do szafki. Raczej nastaw się na leżenie i chyba najmądrzej byłoby zabrać mniej książej ale takich przy krórych nie uśniesz ) bo będziesz osłabiony po zabiegu ) A ludzie...sale są przepełnione więc zależy na jakie osoby trafisz. Mężczyźni z natury nie są tak gadatliwi jak panie więc nie powinno być tak źle :)
Najlepiej zabrać coś do uszu, zatyczki czy słuchawki aby słuchać muzyki jak będziesz potrzebował spokoju. No i jeśli będziesz miał wybór to polecam łóżko od okna ( odwracając się do niego łatwiej można się "wyłączyć" od innych osób z sali ).
A tolerancja...no wiadomo że w szpitalu jest loteria na kogo się trafi. Trzeba być cierpliwym i myśleć że jest się tam tylko ok. tygodnia i jakoś da się wytrzymać :) Powodzenia w nauce - jeśli nie dopadnie Cię zespół bólów głowy po operacji to wydaje mi się że coś tam czytając w głowie zostanie :ok:
Sorry, że wypowiadam się tu choć niby dyskusja powinna być zdaniem niektórych zamknięta, ale myślę że temat jest odpowiedni i Karamazow ma prawo pytać jak inni, nie rozumiem potrzeby wtrącania złośliwych aluzji odpowiadając mu :)

Alicja - Nie 14 Lis, 2010

Karamazow napisa/a:
Może Pani rozwinąć myśl, to dla mnie ważne


Tak jak napisała AgaW, po operacji człowiek jest osłabiony, może mieć problemy z koncentracją. To wpływ znieczulenia i środków przeciwbólowych. Tu właściwie nie ma reguły, miałam kilka operacji i różnie się po nich czułam. Ja też miałam sesję po jednym z zabiegów, byłam wtedy w wieku zbliżonym do Twojego. Czasami można przesunąć egzamin z powodów zdrowotnych. Pasiflora podała wymiary szafek w Piekarach - są typowe, więc dużej ilości książek się nie da tam umieścić, więc starannie przmyśl, co wziąć. :-( No i sięganie do niej też początkowo jest problemem. Nie wiem, jak po BMHR, ale po endo należy pamiętać, aby szafka stała po operowanej stronie. Podczas sięgania można przez nieuwagę zwichnąć protezę, gdy się człowiek za bardzo wychyli z łóżka, a szafka jest po przeciwnej stronie do operowanej. Najlepiej ustawić ją zaraz po przyjęciu i wybraniu łóżka, a przed rozpakowaniem się, bo wtedy jeszcze łatwo ją przesunąć. Jeśli nie ma możliwości ustawienia jej w odpowiednim miejscu, wtedy trzeba po prostu bardzo uważach podczas sięgania czegoś z niej.

RADEK(hunter) - Nie 14 Lis, 2010

mialem ładne mitingi w szpitlach i powiem tak idealna jest sala 2 - 3 osobowa,
jedynki to tragedia, leżałem dwa razy i błagałem o przeniesienie do ludzi, izolatka to najwieksza kara, normalny człowiek po 3 dniach naprawde wymieka. fajnie jest na początku bo nikt ci nie brzęczy nad uchem.

dla mnie problemem bylo to że po endo przecież nie wolno sie ruszać żeby nie naruszyć. i wołasz o każdą rzecz pigułe. tak że izolatki są na nie. załatw sobie dobre stopery i jazda

Mijka - Sro 24 Sie, 2011

:roll: http://wyborcza.pl/1,7524..._zarabiaja.html :roll:
Szpitale przetrzymują pacjentów, bo na tym zarabiają

aga.t. - Sro 24 Sie, 2011

Mijka napisa/a:
Szpitale przetrzymują pacjentów, bo na tym zarabiają

Niestety tak było, jest i pewnie będzie....gdy moja córcia miała mieć wycięcie trzeciego migdałka kazali nam przyjść rano (wtorek) i po południu do domu - na wypisie okazało się, że moja córcia ''leżała'' w szpitalu od piątku do wtorku.

Mijka - Czw 25 Sie, 2011

Szpitale przetrzymują pacjentów, bo na tym zarabiają :roll:
cd. :)
http://wyborcza.pl/1,7524..._uzdrawia.htmld

Cyryl - Pon 03 Wrz, 2012

***
Grazyna1950 - Pon 03 Wrz, 2012

Oj, Cyrylu - chyba lekko przesadzasz. Leżałam w latach 2000- 2007 siedem razy w szpitalu. Z domu nic mi nie donosili. Posiłki w miarę smaczne. Może porcje niewielkie, ale 5 dni można wytrzymać. Raz mi się trafiło w Szpitalu w Radomiu jedzonko jak u mamusi. Własna kuchnia. Smacznie i naprawdę duże porcje.
Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
kinga - Wto 04 Wrz, 2012

ojojoj zły szpital wybrałeś :)
w moim wszystko począwszy od jedzenia a skończywszy na lekarzach - idealne :D

Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
kinga - Wto 04 Wrz, 2012

też krótko czekałam na operację :)
i nie utrzymuję fikcji :wink:

Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
duska - Wto 04 Wrz, 2012

Cyryl napisał dwa posty wcześniej:"to wyżywienie było na poziomie sowieckich łagrów".. nie chce się czepiać, ale takie porównania są dla mnie żenujące. Widać, że na temat sowieckich łagrów i wyżywienia tam obowiązującego Cyrylu nie wiesz kompletnie nic..
Nie mniej, zgadzam się z Tobą, że dieta jest szalenie ważnym elementem procesu zdrowienia i budowania mięśni. Faktem jest również, że polskie szpitale nie przywiązują zbyt wielkiej wagi do wyżywienia pacjenta. Winny jest ogólnie obowiązujący system naszej służby zdrowia.
Niestety, my pacjenci musimy się dostosować. Ja osobiście wytrzymam w prawie każdych warunkach przez te 7-10 dni po operacji, jeśli tylko operować mnie będzie fachowiec..

Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
kinga - Wto 04 Wrz, 2012

Cyryl napisa/a:
w Twoim wypadku na pewno to jest racja, ale pojedź do tego szpitala w którym ja byłem, pobądź 2 tygodnie, nawet bez operacji, jedz tylko to co dają, a potem sprawdź różnicę w wadze.

ależ po co ja mam tam jechać?
ja mam swój i nie zamierzam testować innych

Ty też masz prawo wyboru; wybrałeś jak wybrałeś

no a kilka kg mniej to tylko plus

Cytat:
2. szpitale nie przywiązują do żywienia ŻADNEJ wagi. po prostu wyżywienie jest, bo musi, a jakie i w jakiej ilości, nie ma to znaczenia

Bardzo proszę nie uogólniać, ok?

Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
Grazyna1950 - Wto 04 Wrz, 2012

Przykładowe menu w szpitalu rehabilitacyjnym:
śniadanie - 3 kromeczki (gr.1,5 cm) bułki paryskiej, wrocławskiej - różnie w różnych regionach Polski ją nazywają, kubek kawy z mlekiem, zupa mleczna, masło (wystarczająca ilośc do posmarowania ), trzy plasterki wędliny lepszego gatunku - mnie wystarczało bez zupy
obiad - pyszna zupka, ziemniaczki, kawałek mięsa, pyszna surówka, kompot
kolacja - dwa kawałki chleba, masełko i wędlina, albo pasta jajeczna, herbata
czasami na kolacje było coś na gorąco
mnie wystarczało - zawsze mozna dokupić owoce, jakiegoś pomidorka bądź ogórka

Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
dorka - Wto 04 Wrz, 2012

Cyrylu, , po prostu miałeś pecha.
Byłam w Szpitalu Rehabilitacyjnym, może nie był to Hilton, ale jedzenie było podobne, jak u Grażyny. Naprawdę było smaczne i urozmaicone. Kupowałam jedynie owoce.
Inną sprawą była wielkość porcji. Damskiej części w zupełności wystarczało, natomiast panom niekoniecznie. Wygrali ci, którzy siedzieli przy koedukacyjnych stolikach. Reszta mogła trochę narzekać.

kinga - Wto 04 Wrz, 2012

Grazyna1950 napisa/a:
śniadanie - 3 kromeczki (gr.1,5 cm) bułki paryskiej, wrocławskiej - różnie w różnych regionach Polski ją nazywają, kubek kawy z mlekiem, zupa mleczna, masło (wystarczająca ilośc do posmarowania ), trzy plasterki wędliny lepszego gatunku - mnie wystarczało bez zupy
obiad - pyszna zupka, ziemniaczki, kawałek mięsa, pyszna surówka, kompot
kolacja - dwa kawałki chleba, masełko i wędlina, albo pasta jajeczna, herbata

u mnie jeszcze lepiej jest :)
i jogurciki dają co jakiś czas, i słodkie bułki dodatkowo :)

pasiflora - Wto 04 Wrz, 2012

Grazyna1950, tu się zgodzę z Cyrylem. Chyba byłaś w Hiltonie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Prawda jest taka że np. wychwalane na całą Polskę i nie tylko Piekary mogą pochwalić się takim menu:
- śniadanie: zupa mleczna, 2 kanapki, masło niewystarczające na te dwie kanapki i coś do tego np. serek, szynka, kiełbacha, parówka, pomidor (codziennie jedna rzecz)
- obiad (niejadalny z reguły) zupa cieeeniutka. W zasadzie one nie różniły się smakiem. Różnica polegała jedynie na wkładzie. Raz dwie fasole znalazłam (fasolowa), następnym razem jeden kalafior (kalafiorowa) Drugie danie równie paskudne z reguły. O dokładce można pomarzyć.
- kolacja dwie kromki + masło + herbata
W zasadzie od 12, czyli obiadu zero jedzenie, gdyby nie rodzina, no chyba że chleb z masłem czyli gorzej jak w więzieniu.
Temperatura potraw pewnie jest ok, o ile zaczynają od twojego pokoju :)

W Raciborzu, Gliwicach i moim mieście sytuacja podobna.
Nie chodzi tutaj o to czy dobry czy zły szpital się wybiera, a o to jak jesteśmy traktowani przez system o którym Duśka wspomniała. Zresztą nie sądzę by ludzie wybierali kiedykolwiek placówkę medyczną ze względu na jakość posiłków, tylko ze względu na jakość świadczonych usług.
Szpitale świadomie udostępniły całodzienny dostęp odwiedzających bo chcieli sobie w ten sposób ściągnąć problem z głowy.

W 2000 roku byłam badana przed przyjęciem i po ukończeniu leczenia. Było to badanie dotyczące wpływu jedzenia szpitalnego na wagę. No ale zapomnieli że byłam zdrooowo dokarmiana przez moją familiję :mrgreen: Badania wypatrzone na maksa :mrgreen:

Bonia - Wto 04 Wrz, 2012

W Otwocku jest to samo uśmiałam się z postu Grażynki bo mi przypomniała się zupa założyłyśmy się kiedyś z kol z sali jaka to zupa ona obstawiała przy grochowej ja przy fasolowej wygrała ona bo znalażła groszek w zupie :-D . Smak zup ten sam . I gdyby nie ten groszek w życiu nie wiedzielibyśmy co jemy mało tego to się nie nadawało do jedzenia. Trochę lepiej było z drugimi daniami tyle że przeważnie ziemniaki zimne mięso również. Pamiętam jak inna kol zamawiała sobie jedzenie z bufetu bo stwierdziła że biodro to jej wyleczą ale z głodu padnie. Mnie też dożywiała mama bo inaczej by mi w brzuchu burczało. A na parówki na sniadanie przez długi czas po powrocie do domu patrzeć nie mogłam zwłaszcza na te grube w osłonce bleeee. No ale niestety takie są realia żywieniowe w polskich placówkach.

Absolutnie nie oceniam szpitala pod względem fachowości lekarzy czy personelu bo pod tym względem to miałam bardzo wiele szczęścia że tam trafiłam na zabieg. A kuchnia to inna bajka.

Cyryl - Wto 04 Wrz, 2012

***
Mijka - Sro 05 Wrz, 2012

:-D Puenta :-D
:yes: Jedni jedzą żeby żyć :yes: inni żyją żeby jeść :yes:
:wink: :wink: :wink:

jola - Sro 05 Wrz, 2012

W szpitalu w Sosnowcu wyżywienie było smaczne gotowali je na miejscu. Natomiast prawie wszystko inne było do d....
Leżałam tam 31 dni.
Pościel zmienili mi dopiero w 17 dniu- bo podobno nie było.
Wenflon po operacji miałam 6 dni- brudny , odklejał się, dopiero jak dostałam zakażenia to mi go z łaską zmienili na nowy.
Nie można było się doprosić o lek przeciwbólowy po operacji, miałam rozpisany ketonal w kroplówce-często go brakowało ,to wbijali tramal który mi nie służył.
W nocy przebrał mi worek z cewnika i wylał się mocz, całą noc spaliśmy w smrodzie, bo salowe w nocy nie pracują.
Przykłady można by mnożyć, aż dziw ,że nie zabrakło dla mnie endoprotezy na sali operacyjnej :-)

pasiflora - Sro 05 Wrz, 2012

jola, Piekary zupełnie odwrotnie. Opieka w porządku (w zasadzie zależne od pielęgniarek na dyżurze) a jedzenie pomimo że również gotowane na miejscu to bleeeeeeeeeeee.
W zasadzie opiekę rodziny i przyjaciół miałam zapewnioną więc ogólnie nie ma co narzekać. :-P Ważne że coraz lepiej chodzę :)

Nuta - Czw 06 Wrz, 2012

Mijka, zgadzam się z tobą! Świetny post na podsumowanie!
mariusz - Czw 20 Wrz, 2012

kinga napisa/a:
nie, nie przez to, bo możesz być zapisany na operację tylko w jednym szpitalu
A ja gdzieś na forum wyczytałem,iż niektórzy pacjenci zapisują się na zabieg,w kilku szpitalach,a dopiero NFZ-dzwoni z pytaniem na który szpital się decydują
aga.t. - Czw 20 Wrz, 2012

mariusz napisa/a:
A ja gdzieś na forum wyczytałem,iż niektórzy pacjenci zapisują się na zabieg,w kilku szpitalach,a dopiero NFZ-dzwoni z pytaniem na który szpital się decydują

Jeśli lekarz wypisze skierowanie to trzeba wypisać się z innej kolejki bo wtedy lekarz ma ''związane ręce'' i może nie dopuścić do operacji jeśli widniejmy na listach zapisanych na operację w innym/innych szpitalach. Potrzebne jest wtedy potwierdzenie, że jesteśmy wypisani z innej kolejki.

Cyryl - Czw 20 Wrz, 2012

***
pasiflora - Czw 11 Pa, 2012

Kiedyś była możliwość zapisania się w kilku szpitalach do kolejki. Teraz nie i bardzo dobrze. Wkurzało mnie stwarzanie sztucznych kolejek, tym bardziej, że realna jest i tak za długa.
Dobra_Wrozka - Sro 15 Maj, 2013

Oto 3 mało znane sposoby na to, by pobyt w szpitalu był mniej uciążliwy…, a być może również krótszy:

1. Dobrze się spakuj

Zabierz ze sobą własną poduszkę, zatyczki do uszu i opaskę na oczy do spania – taką, jakie rozdawane są w samolotach. Taki ekwipunek pomoże Ci obronić się przed wieloma męczącymi i zakłócającymi sen bodźcami dźwiękowymi i świetlnymi, jakimi atakuje pacjentów środowisko szpitalne.

2. Spaceruj

Ciasne, głośne i często przegrzane sale szpitalne mają niekorzystny wpływ na pacjentów, którzy nie ruszają się z łóżka, a ich jedynym zajęciem jest na przemian czytanie, spanie i oglądanie telewizji. Taki tryb życia jest zdecydowanie destrukcyjny: nawet zdrowy człowiek szybko by się od niego rozchorował! Dlatego, jeśli chcesz jak najszybciej wyjść ze szpitala, rób jedną prostą rzecz: spaceruj.

Naukowcy z uniwersytetu teksańskiego przez cztery miesiące obserwowali hospitalizowanych pacjentów w wieku powyżej 65 lat. Zauważyli, że długość pobytu w szpitalu, niezależnie od stanu zdrowia chorego, w ogromnej mierze zależała od jednego czynnika, a mianowicie od tego, czy spacerowali.

Przeciętny czas hospitalizacji wynosił sześć dni, jednak pacjenci, którzy drugiego dnia pobytu przeszli o 600 kroków więcej niż reszta, pozostawali w szpitalu dwa dni krócej.

Ci „piechurzy” nie byli ani młodsi, ani zdrowsi niż pozostali pacjenci i równie często podłączano ich pod kroplówkę. Co więcej, spacerowanie wcale nie zwiększało u nich ryzyka upadku2.

A zatem, jeśli wolisz spędzać czas w domu niż w szpitalu, a Twój lekarz wyraża na to zgodę – spaceruj.

3. Wystrzegaj się… telefonów

Z pewnością nieobce jest Ci pojęcie zakażeń szpitalnych, czyli chorób, którymi zarażamy się w czasie hospitalizacji. Szczególnie niebezpieczną ich przyczyną są drobnoustroje oporne na leczenie.

Zaskakujące źródło tych groźnych bakterii ujawniono podczas badania, którego wyniki opublikowano niedawno w American Journal of Infection Control:

Okazały się nimi… telefony komórkowe.Autorzy eksperymentu po przebadaniu telefonów komórkowych personelu szpitalnego, pacjentów i ich rodzin pod kątem występowania na nich bakterii antybiotykoopornych, zaobserwowali pozytywny wynik testu był dla 20,6% telefonów personelu szpitalnego. Ale to jeszcze nic: obecność bakterii wieloopornych stwierdzono aż na… 39,6% telefonów należących do pacjentów i ich rodzin3.

Innymi słowy, dopóki dokładnie nie wyczyścisz swojego telefonu, raczej nie dzwoń do bliskich z informacją, że Twoja operacja się udała.

Dla śmiechu…

To mi przypomina krążący swego czasu wśród pacjentów dowcip:

– Dzień dobry! Rejestracja? Chciałbym dowiedzieć się o stan zdrowia Marka Kozłowskiego. Leży w sali 302. Poprawiło mu się choć trochę, czy wciąż jest kiepsko?

– Chwileczkę, połączę z dyżurką pielęgniarek.

Po dłuższym oczekiwaniu:

– Słucham, pielęgniarka dyżurna.

– Chciałbym się dowiedzieć o stan Marka Kozłowskiego z 302.

– Chwileczkę, połączę pana z lekarzem dyżurnym.

Po jeszcze dłuższym oczekiwaniu:

– Tak, słucham.

– Dzień dobry doktorze. Chciałbym się dowiedzieć, w jakim stanie jest Marek Kozłowski, który od trzech tygodni leży w sali 302.

– Chwileczkę, zajrzę do karty pacjenta.

Po jeszcze chwili oczekiwania:

– Hmmm, a więc tak: Miał dziś apetyt, ciśnienie tętnicze i puls są stabilne, dobrze reaguje na wprowadzone leczenie. Jutro planujemy odłączyć mu monitor EKG. Jeśli nic się nie wydarzy w ciągu kolejnych 48 godzin, jego lekarz prowadzący wypisze go jeszcze przed weekendem.

– Ach, to wspaniałe wiadomości! Ogromnie się cieszę. Dziękuję, doktorze.

– Sądząc z Pańskiego tonu zapewne jest Pan bardzo bliskim krewnym pacjenta, czy tak?

– Ależ nie! Mówi Marek Kozłowski we własnej osobie. Dzwonię z sali 302! Lekarze i pielęgniarki tylko wchodzą i wychodzą, ale nikt o niczym mi nie mówi… A ja chciałem się tylko dowiedzieć, co ze mną! Dziękuję za informację!

Zdrowia życzę!

Jean-Marc Dupuis

dorka - Czw 16 Maj, 2013

Dobra Wróżko, Twoje rady są bardzo pomocne.
Do punku pierwszego dodałabym jeszcze radyjko na słuchawki. Jedna z moich współmieszkanek tak mocno chrapała, że mimo zatyczek (wypróbowałam 5 rodzajów!) nie dało się spać. Zasypiałam przy radyjku.
Jeżeli chodzi o pkt 2, to myślę, że to skutek a nie przyczyna. Po prostu spacerowali pacjenci, którzy lepiej się czuli.
Ad 3. :mrgreen:

Cyryl - Czw 16 Maj, 2013

jeżeli ktoś z Was wybierał się na wczasy za komuny po stanie wojennym, gdzie do kawiarni zabierało się własny cukier do kawy, ten mniej więcej wie co zabrać.
jeżeli chodzi o warunki mieszkaniowo-żywieniowe, tam czas się zatrzymał.

to mniej więcej wygląda tak, jakby samochody F1 produkowali w jaskiniach ludzie odziani w skóry.

mariusz - Czw 16 Maj, 2013

Cyryl
Jednak nie wszedzie jest,tak jak piszesz,co prawda w większości szpitali tak jest,ale zarówno w placówkach NFZ,jest coraz lepiej,a prywatnie to już inna bajka,ale w większości nas chorych nie stać na takie luksusy

Cyryl - Czw 16 Maj, 2013

ja nie piszę to co usłyszałem od kolegi, tylko czego doświadczyłem na własnej skórze.
ja nie wiem jak jest wszędzie, ja wiem jak jest tam gdzie byłem.
w szpitalu w którym wstawiają najnowsze produkty dostępne na rynku i robią to na bardzo dobrym poziomie, wyżywienie jest za 6zł/doba w formie rodem z filmów Barei.
po zabiegu na poziomie europejskim rehabilitacja już rok po zabiegu - XIX wiek.

mariusz napisa/a:
...jest coraz lepiej...


z tym się zgadzam, ale częściowo.
pamiętam dziadka mojego kolegi, który cierpiący na to samo co ja, poszedł do szpitala (lata 60-te), gdzie ucięli mu główkę kości udowej i z takim biodrem chodził o kulach powłócząc nogą.
dzisiaj wstawiają nowoczesne endoprotezy, pozwalające po pół roku wrócić do aktywności fizycznej, ale wyżywienie zostało takie same.

ubikacja na piętrze, dla osób z trudnością poruszających się to bardzo dobra metoda rehabilitacji. dodatkowo mało, że tak powiem stanowisk, więc czasem trzeba zrobić wyścigi, a czasem przyjść drugi raz.

czajnik elektryczny w korytarzu na stoliku dla całego piętra.

i największa atrakcja - lodówka wspólna dla całego piętro. każdy pacjent ma swój woreczek podpisany. po zniknięciu paru butelek z wodą niewiele brakowało, aby wybrać społeczny komitet i społeczne warty pod lodówką.
przypominam że było to w lipcu 2012 roku.

poczułem się jak w machinie czasu, cofnięty w lata największych osiągnięć komuny.

mariusz - Czw 16 Maj, 2013

Cyryl napisa/a:
ja nie wiem jak jest wszędzie, ja wiem jak jest tam gdzie byłem.

W tej chwili każdy ma na szczęście możliwość wyboru szpitala,nie ma już rejonizacji.
Cyryl napisa/a:
ubikacja na piętrze, dla osób z trudnością poruszających się to bardzo dobra metoda rehabilitacji. dodatkowo mało, że tak powiem stanowisk, więc czasem trzeba zrobić wyścigi, a czasem przyjść drugi raz.
Też nie wszędzie,po za tym są pielęgniarki,salowe,które służą kaczkami,basenami,jak z nami jest naprawdę tak żle,nie mówiąc o kimś z rodziny.
Cyryl napisa/a:
czajnik elektryczny w korytarzu na stoliku dla całego piętra.
Można mieć tradycyjną grzałke,i nie prosić się o czajnik.
Cytat:
i największa atrakcja - lodówka wspólna dla całego piętro. każdy pacjent ma swój woreczek podpisany. po zniknięciu paru butelek z wodą niewiele brakowało, aby wybrać społeczny komitet i społeczne warty pod lodówką
Są lodówki turystyczne,ale tak naprawdę te kilka dni w szpitalu,można się obejść,mamy rodzine jeszcze.
Cyryl napisa/a:
wyżywienie jest za 6zł/doba w formie rodem z filmów Barei.
Cały czas piszę o rodzinie,a jak ktoś naprawdę głodny,to firmy cateringowe,chętnie dostarczą czego człowiek sobie zapragnie,i będzie i tak taniej niż w prywatnej klinice. ;-)
Cyryl - Czw 16 Maj, 2013

czy uważasz, że gdyby chodzący o kulach lub balkonikach pacjenci korzystali tylko z kaczek i basenów byłoby lepiej?

lodówki turystyczne, grzałki, butla gazowe, kuchenka lub kocher i przenośna toaleta turystyczna.

czyli tak jak wcześniej napisałem, jak pod namiot w czasach komuny.

firma cateringowa przywoziła jedzenie do szpitala i po pierwszym kontakcie wiedziałem, że lepiej ja omijać.

biedronne - Czw 16 Maj, 2013

W Mielcu nie było lodówki ani czajnika, toalety za to są tuż przy sali. Jedzenie - bez komentarza, kalorii to to może miało tyle ile trzeba, ale podążając tym torem myślenia możnaby serwować same ziemniaki albo chleb byle tylko kaloryczność była odpowiednia. Mięso było dwa razy przez 8 dni... pacjenci mają słabe wyniki krwi, no ja się nie dziwię, że słabe, jak wcinają na zmianę ryż, makaron i wodniste zupki.
Tymczasem w Sydney moja znajoma w szpitalu dostała takie jedzonko:


i jeszcze deserek :-)


kinga - Czw 16 Maj, 2013

Cyryl napisa/a:
ubikacja na piętrze, dla osób z trudnością poruszających się to bardzo dobra metoda rehabilitacji. dodatkowo mało, że tak powiem stanowisk, więc czasem trzeba zrobić wyścigi, a czasem przyjść drugi raz.

hmmm w moim publicznym szpitalu łazienki są przy salach :) dostosowane dla ludziów po operacji.
Jedzenie (jak dla mnie) nie do przejedzenia. Dużo i dobrze.
Lodówka - jedna i trzeba podpisywać - ale po co więcej? nie widzę potrzeby: jedna lodówka na salę. A co do kradzieży - tego się nie pozbędziesz nawet w prywatnej placówce.
Czajnik - też jeden dyżurny na oddział - sprawdza się :) poza tym można mieć swój malutki i mieć go na sali.

Biedronne hahaha Sydney to u nas chyba nigdy nie będzie
boski ten deserek :D aż głodna się zrobiłam :)

Cyryl - Czw 16 Maj, 2013

jeszcze żeby była jasność, ja poszedłem tam na biodro, a nie leczyć anoreksję.
gdybym nawet nie dostał żadnego wyżywienia byłbym zadowolony.
ale mi chodzi o coś innego: po co utrzymywać fikcję? wprowadzić wyżywienie płatne, firmę cateringową z prawdziwego zdarzenia i tyle.

proszę mi powiedzieć: jaki kucharz przy zdrowych zmysłach podejmie się wyżywić człowieka za 6 zł dziennie i zachować twarz?
te posiłki w tej firmie cateringowej przyrządzał księgowy, dla którego celem było zmieszczenie się w cenie.
produkty były nie pod kątem nadawania się do spożycia, ale w cenie.
gotowało się nie tyle ile powinno, ale tyle na ile starczy kasy na gaz.
to paranoja.

mariusz - Czw 16 Maj, 2013

Cyryl napisa/a:
jeszcze żeby była jasność, ja poszedłem tam na biodro, a nie leczyć anoreksję.
Jest jasność to forum mówi samo za siebie kto na co się leczy,my żyjemy w Polsce,i chcąc nie chcąc,musimy pogodzić się z naszym systemem zdrowotnym.
Cyryl napisa/a:

ale mi chodzi o coś innego: po co utrzymywać fikcję? wprowadzić wyżywienie płatne, firmę cateringową z prawdziwego zdarzenia i tyle.
Tak samo można powiedzieć operujmy się prywatnie
Cyryl - Czw 16 Maj, 2013

mi chodzi o coś innego: jak można łączyć operacje na wysokim poziomie, z takim wyżywieniem. mnie to razi.

to tak jakbyś był w wykwintnej restauracji gdzie by podawano Ci kawior, trufle, ale WC byłoby na zewnątrz w drewnianej sławojce z własnym papierem toaletowym.

mariusz - Czw 16 Maj, 2013

Operacje na wysokim poziomie a wyżywienie,czy też np.obskurne sale,brak lub żle zorganizowane wc,łazienki,i inne podobne sprawy,tak jak wcześniej napisałem żyjemy w Polsce,i paranoje są praktycznie w każdej dziedzinie życia,i prawdopodobnie wszystkich nas to rażi.
Kogo stać operuje się w prywatnych klinikach,lub wyjeżdza za granicę.I takie nasze realia.Trzeba się pogodzić z tym co mamy,i cieszyć się że kilkanaście lat wstecz było jeszcze gorzej.

asia567 - Czw 16 Maj, 2013

...
biedronne - Czw 16 Maj, 2013

jajko - ja nie miałam jajek, tlyko dwie kromki + dżemik
albo miód.
nie chodzi o to, że niedobre, tylko to nie jest dieta dla rekonwalescenta.
Jedzenie jest częścią leczenia, właściwa dieta to przecież podstawa zdrowia!
Mnie też razi ten rozdzwięk, rozumiem, że nie ma kasy, stąd też te długie kolejki do zabiegów. Ale ja wolałabym dopłacić i jeść przyzwoicie, zamiast kombinować i załatwiać kogoś kto mi do szpitala będzie codziennie dostarczał normalne jedzenie (bo nie ma lodówki) - cenowo wyszłoby pewnie tak samo albo i taniej.
Utrzymywanie fikcji to polski sport narodowy, zaraz obok narzekania :mrgreen:

asia567 - Czw 16 Maj, 2013

Jajko było dobre przez pierwszy tydzień ale ile można jeść jajka? :)
Cyryl - Czw 16 Maj, 2013

mariusz napisa/a:
...Trzeba się pogodzić z tym co mamy,i cieszyć się że kilkanaście lat wstecz było jeszcze gorzej.


oczywiście jakieś 200 lat temu większość ludzi chodziła na bosaka. możemy się cieszyć z butów.

dlaczego mam się z tym pogodzić?
dla mnie albo daje się jakiś produkt lub usługę jaką można sprzedać na rynku, albo lepiej nic nie robić - mniejsze straty.
tu chodzi o marnotrawienie naszych pieniędzy, tego nikt nie je, większość tego jedzenia trafia do kosza, więc w ogóle po co ono jest?
nie lepiej za te 6 zł dziennie od osoby wydać na coś innego?

mariusz - Czw 16 Maj, 2013

Cyryl napisa/a:
tu chodzi o marnotrawienie naszych pieniędzy, tego nikt nie je, większość tego jedzenia trafia do kosza, więc w ogóle po co ono jest?
nie lepiej za te 6 zł dziennie od osoby wydać na coś innego?
Widać z twego opisu,że nigdy nie chodziłeś głodny,nawet nie wiesz co te 6zł,znaczy np.w Afryce
Cyryl napisa/a:
dlaczego mam się z tym pogodzić?
A masz inne wyjście????
Bonia - Czw 16 Maj, 2013

No to ja wam powiem dowcip z zycia wziety. Jadąc na operację do Otwocka wżyłam 45 kg Przy wzroście 151w domu jadłam normalnie na konsylium Prof Czubak gdy mnie zobaczył to się spytał jak ja się odzywiam :shock: na początku nie załapałam o co mu chodzi. Fakt byłam bardzo szczupła ale nigdy nie stosowałam diet. A Prof nie wiem co sobie myślał że się głodzę czy jak.

Za to po dłuższym pobycie w klinice gdyby nie to że mieliśmy kasę i mama mi kupowała dodatkowe jedzenie to wyglądała bym żeczywiście jak anorektyczka. Co też kiedyś powiedziałam prof wie profesor co nie dziwię się że się pan pytał jak ja się odżywiam bo przy tutejszym jedzeniu to nie wiem jak bym wyglądała gdyby nie to że w domu jem normalnie a w klinice mama mnie dożywia. na kolację nie to że jajko a samo białko z natką pietruszki do dzisiaj się zastanawiam gdzie się zółtko podziało? :-D Albo jak nam kiedyś zupę podali to wyglądała jak ugotowana z mopa ewentualnie ścierki.

asia567 - Czw 16 Maj, 2013

///
Cyryl - Pi 17 Maj, 2013

mariusz napisa/a:
Cyryl napisa/a:
tu chodzi o marnotrawienie naszych pieniędzy, tego nikt nie je, większość tego jedzenia trafia do kosza, więc w ogóle po co ono jest?
nie lepiej za te 6 zł dziennie od osoby wydać na coś innego?
Widać z twego opisu,że nigdy nie chodziłeś głodny,nawet nie wiesz co te 6zł,znaczy np.w Afryce
Cyryl napisa/a:
dlaczego mam się z tym pogodzić?
A masz inne wyjście????


byłem zupełnie inaczej odżywiany niż dzisiaj, ponieważ w dzieciństwie miałem wielopokoleniową rodzinę i za jedzenie była odpowiedzialna babcia.
przyznaję dbała o to, aby nikt nie chodził głodny, ale przy wzroście 188cm, waga 72 kg była normalną wagą.

wybacz, ale teraz nie mam zamiaru jechać do Afryki, wybiec na pustynię i tak cierpieć z głodu i pragnienia, bo to nie ma nic wspólnego ze sprawą. podatki i składki na rzecz zdrowia w Polsce nie płaci murzynek Bambo, ale ja.

czy mam inne wyjście?
nie wiem, ale ja w rozmowach z lekarzem powiedziałem swoje zdanie: leczenie fajne, wyżywienie - tragedia.

mariusz - Pi 17 Maj, 2013

Cyryl napisa/a:
byłem zupełnie inaczej odżywiany niż dzisiaj, ponieważ w dzieciństwie miałem wielopokoleniową rodzinę i za jedzenie była odpowiedzialna babcia.
przyznaję dbała o to, aby nikt nie chodził głodny, ale przy wzroście 188cm, waga 72 kg była normalną wagą.
kilkadziesiąt lat temu,w jedzeniu nie było tyle chemii co teraz,po za tym było inne środowisko,mniej fabryk,samochodów,czyli tego wszystkiego co pośrednio,wpływa też na jakość pożywienia,a często ludzie i tak nie mieli co jeść.
Cyryl napisa/a:
wybacz, ale teraz nie mam zamiaru jechać do Afryki, wybiec na pustynię i tak cierpieć z głodu i pragnienia, bo to nie ma nic wspólnego ze sprawą. podatki i składki na rzecz zdrowia w Polsce nie płaci murzynek Bambo, ale ja.
to jest właśnie porównanie do krajów 3 świata,gdzie mają gorzej od nas,ale Polacy to taki naród,że zawsze będą narzekać
Cyryl - Pi 17 Maj, 2013

tu nie chodzi o narzekanie, ale o to ile płacę i ile za to otrzymuję.
a to czysta matematyka i czy to będzie w Polsce, czy na biegunie, czy w Afryce skwarnej wyniki działań się nie zmieniają.
jeżeli eskimos czy murzynek Bambo będzie płacił miesięcznie równowartość 1000zł na opiekę zdrowotną i emerytalną i będzie miał taki poziom tej opieki jak ja, to będę mu współczuł.

to co piszesz o jedzeniu to racja, ale wyżywienie dziecka kreują rodzice, a dorośli mają wybór.
poza tym już nie chodzi o ilość chemii w żywności, ale o ilość jedzenia i to, że dzisiaj nie ma czasu jedzenie i niejedzenia. jest jedzenie konkretne w czasie posiłków, czas podjadania i czas jedzenie mniej konkretnego podwieczorki, drugie, trzecie śniadania itp.
dzisiaj na salę młodzież przychodzi w napojami i między setami pije je. przecież to tylko 1,5 godziny umiarkowanego wysiłku, a traktowane jest jak maraton, gdzie można umrzeć z odwodnienia, mało tego na ulicach widzę ludzi chodzących z termicznymi kubkami, jakby przez 2-3 godziny bez picia mogli umrzeć.
głód i pragnienie między posiłkami są naturalnymi odczuciami i nie ma co tego zmieniać.

ja odnoszę wrażenie że większość ludzi odżywia się jak trzoda w tuczarni - je to co dostaje od hodowcy, tak my jemy to co nam wmawiają reklamy.
w mediach promuje się jedzenie między posiłkami jakiegoś świństwa nafaszerowanego kukurydzą (na kukurydzy dziki mają 3 razy szybszy przyrost masy) po to żeby później zgarnąć kasę na środkach odchudzających.
tabletki na wątrobę, aby można było żreć bez ograniczeń, a później na odchudzanie - to prepetum mobile dla firm pseudofarmaceutycznych.

ja jem normalne jedzenie, żadnego liczenia kalorii, bywają takie rarytasy jak smalec (mojej roboty) i nie mam kłopotu z wagą. co prawda ruszam się, ale gdy na skutek dolegliwości biodra przez dwa i pół roku nic się nie ruszałem przytyłem 2 kg, utrzymując wagę poniżej 90kg. ale jem tylko normalne posiłki w rodzaju śniadanie obiad i kolacja i nic więcej.

po prostu trzeba mieć swój rozum i nie dać się zwariować mediom oraz nie zwalać na nie winy.

elkar - Pi 17 Maj, 2013

do usunięcia
mariusz - Pi 17 Maj, 2013

elkar napisa/a:
Idąc takim tokiem rozumowania, to przecież dziesiątki lat temu nie wszczepiano endo, to po co teraz je wstawiać. W krajach trzeciego świata, większość pewnie do dzisiaj nie korzysta z takiego luksusu jak endo, to po co je wstawiać u nas.
Owszem też tak można myśleć.
elkar napisa/a:
Dalej. Celem tego forum jest propagowanie fizjoterapii, innej niż ta z NFZ. Czy też zaprzestać to robić, bo ... 20 lat temu było tylko machanie nogami w odciążeniu, a w krajach trzeciego świata pewnie nie ma żadnej rehabilitacji...
I co przez to że poczytam,a nie znajdę dobrego znakomitego fizjoterapeuty będe zdrowszy?to przyjedż i pokaż mi,mnie nie stać!!!!
elkar napisa/a:
I szczerze powiedziawszy, to na mnie działa jak płachta na byka, nadużywanie zdań typu: "Bo Polacy to naród, który wiecznie narzeka". A mówi się je w sytuacjach usprawiedliwiających wydarzenia naganne.
Sam narzekam,nie przeczę,ale my jako naród nie wszyscy przynajmniej,potrafimy docenić co mamy,a nie ma ktoś.
asia567 - Pi 17 Maj, 2013

Mam doceniać coś co jest nie dobre?
elkar - Pi 17 Maj, 2013

do usunięcia
Cyryl - Pi 17 Maj, 2013

ja dobrodziejstwo endo doceniam, sam jestem w szoku jakie daje to rezultaty, ale trudno aby doceniał jedzenie w szpitalu.

dlaczego Mariusz nie możesz zrozumieć, że są ludzie dla których ważna jest całość.

to tak jakby podano Ci znakomite jedzenie na brudnym talerzu.
to jedzenie ja doceniam, ale sposób podania jest dla mnie rażąco zły i po prostu nie da się tego zjeść.

ja przed operacją byłem w sytuacji umierającego z głodu. czepiłbym się każdej deski ratunku i kto wie czy nie dałbym sie wsadzić do pica na trzy zdrowaski, gdyby ktos mówiłby że to zmniejszy ból.

także wracając do porównania, zjadłbym nawet z ziemi to co ktoś niedojad i wyrzucił częściowo zepsute, cisząc się z tego.

ale nie każ mi się cieszyć z tego jedzenia.

dieta jest częścią terapii, nie rzeczą od tego oderwaną.

mariusz - Pi 17 Maj, 2013

elkar napisa/a:
A teraz serio. Napiszę ze swojej strony. To forum dało mi znak, że jest coś takiego, jak inna fizjoterapia niż ta z NFZ, a nawet, że w ramach NFZ mogę domagać się indywidualnego traktowania. Już sama wiedza daje mi inny pogląd i inne podejście do mojego problemu.
Właśnie sam dostęp do internetu,jaka to potężna wiedza?A ile osób w Polsce nie ma dostępu,albo internet to czarna magia?
elkar napisa/a:
Ale zwiększenie świadomości u większej ilości osób może doprowadzi kiedyś do zmiany całej fizjoterapii w Polsce i za x lat, ktoś na tym skorzysta. Tak, jak my korzystamy na tym, że kiedyś nie było endo, a teraz jest.
I tutaj się zgadzam,ale tak samo jak nas chorych,powinno to dotyczyć całej służby zdrowia,tym bardziej fizjoterapeutów z NFZ,bo sama nasza wiedza bez ogólnego dostępu,z składek jakie płacimy,tylko budzi frustracje,że jedni mogą,a inni nie.
Cyryl napisa/a:
czepiłbym się każdej deski ratunku i kto wie czy nie dałbym sie wsadzić do pica na trzy zdrowaski, gdyby ktos mówiłby że to zmniejszy ból.
Ja pewnie też,ale nie oddałbym np.nerki,żeby zapłacić za operację komercyjną bioder
elkar - Pi 17 Maj, 2013

do usunięcia
AgaW - Pi 17 Maj, 2013

elkar napisa/a:
w moim przekonaniu, takie wlewanie w siebie radości z powodu tego, że inni mają gorzej, a martwienie się, bo jeszcze inni mają lepiej, a mnie na przykład na coś nie stać, to jest tak naprawdę robienie sobie krzywdy

Zgadzam się z tym.
Jeśli coś mogę zmienić w życiu to to zmieniam, jeśli nie mogę to szukam swojej szansy aby znaleźć rozwiązanie. Jeśli są rzeczy kompletnie niezależne ode mnie ( jak to co się dzieje na nfz ) to zaciskam zęby i znoszę to jednocześnie starając się nie przeoczyć sytuacji która cokolwiek w danym niekorzystnym momencie może coś zmienić na lepsze, choć w małym stopniu.
Jakby nie było-moim zdaniem ważne aby nie dołować się tym czego zmienić się nie da. Być może przyjdzie moment że w danej sytuacji pokaże się jakieś wyjście-dlatego staram się energię zachowywać na taki moment, aby mieć siłę do działania gdy będzie to miało realną szansę sensu.
Napewno nie można milczeć-gdy jest odpowiednia chwila to warto przerwać milczenie nie godząc się na jakiś stan rzeczy, nie dając na to swojego przyzwolenia. Milczenie wygodne jest dla osób decydujących bo mogą udawać że probelmu nie ma. To z iluś sygnałów bierze się w końcu impuls do zmian.
Ale to taka moja filozofia i inni niekoniecznie mogą myśleć tak samo.

Cyryl - Pi 17 Maj, 2013

Mariusz czy uważasz, że przyczyną takiego wyżywienia w szpitalch jest brak dostępu do internetu czy może brak posiadania wiedzy tajemnej?

czy po prostu olanie klienta, bo takimi jesteśmy wobec NFZ?

po co są takie terminy operacji i zabiegów, a no dlatego aby przeczekać. a może pacjent wcześniej umrze i będzie z głowy?

jesteśmy pożądani tylko przy płaceniu, gdy coś chcemy trzeba czekać lub się nienależy.

pasiflora - Pi 17 Maj, 2013

Świetna dyskusja się wywiązała!
Tylko co zrobić by poprawić szansę na lepsze jutro?
Od gadania nic nie wskóramy :-|
Faktycznie jedzenie w szpitalach jak i stawka żywieniowa to żenada!!!
Należy dodać również że te porcje są zmniejszane bo pielęgniarki i lekarze też głodni.

Cytat:
Stawka żywieniowa w szpitalach niższa niż w więzieniach


Chorzy niedożywieni, wycieńczeni dłużej powracają do zdrowia, a ich leczenie jest droższe. Statystyki są alarmujące - od 20 do 50 procent pacjentów przyjmowanych do szpitala jest niedożywionych. Z tej grupy co 3 chory jest wypisywany do domu w jeszcze gorszym stanie pod względem odżywienia, niż w momencie przyjęcia.

Doktor Piotr Szybiński - sekretarz Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego powiedział IAR, że mimo starań nie udało się wprowadzić od 2012 roku w każdym szpitalu obowiązku Organizacji Zespołu Żywieniowego, co poprawiłoby sytuację pacjentów. Zespoły miały się składać z pielęgniarek, dietetyków, farmaceutów i lekarzy. Ich zadanie to monitorowanie jakości posiłków i sprawdzanie, czy chory je zjada.

Doktor Piotr Szybiński podkreślił, że żywienie jest też elementem leczenia, dodaje sił do walki z chorobą. Niedożywienie powoduje liczne powikłania i zwiększa śmiertelność chorych.

Według badań stawka żywieniowa w polskich szpitalach to 5-6 złotych, dwukrotnie mniej, niż w więzieniach. Poza tym jakość serwowanych posiłków znacznie odbiega od normy pod względem wartości kalorycznej, walorów smakowych czy ilości warzyw i owoców.
Źródło http://www.bankier.pl/wia...ch-2548478.html
Cyryl - Pi 17 Maj, 2013

pasiflora napisa/a:
...

Cytat:
...Poza tym jakość serwowanych posiłków znacznie odbiega od normy pod względem wartości kalorycznej, walorów smakowych czy ilości warzyw i owoców.
Źródło http://www.bankier.pl/wia...ch-2548478.html


jednak Mariusz ma rację, żeby za 5-6 zł/doba posiłki miały jakość, wartość kaloryczną, smakową itp. wymaga to wiedzy tajemnej.

mariusz - Pi 17 Maj, 2013

Cyryl napisa/a:
wymaga to wiedzy tajemnej.
Dla naszego NFZ-na pewno
Cyryl - Nie 19 Maj, 2013

mi głównie chodzi o to, że osoba ustalająca taką stawkę żywieniową już musi sobie zdawać sprawę, że to fikcja. i mimo wszystko tworzy tą fikcję.
jeżeli jednak uważa, że za taką cenę (5-6zł dziennie) możliwe jest wyżywienie względnie normalne, wymaga szybkiej interwencji psychiatry.

Cyryl - Sob 01 Cze, 2013

jak już pisałem zaraz po operacji zapisałem się na rehabilitację fundowaną przez NFZ. operacja w lipcu 2012, a rehabilitacja już w maju 2013 i to w pracowni mającej najmniejsze obłożenie we Wrocławiu.
teraz tam zapisują na przyszły rok - luty, więc trzeba byłoby zapisywać się pół roku przed operacją, a tego system nie przyjmie.

mi to przypomina oferowanie papieru toaletowego dwa tygodnie po zrobieniu kupy.

dla mnie rehabilitacja NFZ jest taką sama fikcją jak to wyżywienie w szpitalu tam gdzie byłem operowany.

pasiflora - Sob 01 Cze, 2013

Cyryl, jest wiele ośrodków. Możesz wybierać, gdyż nie ma rejonizacji.
Proponuję oddział rehabilitacyjny w Piekarach Śląskich. Zapisy na lipiec br.

Cyryl - Nie 02 Cze, 2013

w tej chwili dla mnie nie ma to znaczenia, ale sam fakt terminu rehabilitacji NFZ przynajmniej we Wrocławiu stanowi, że ta rehabilitacja jest bezcelowa.

trudno, aby pacjent po operacji leżał bykiem przez pół roku lub 3 miesiące i dojeżdżać do innego miasta.

pasiflora - Nie 02 Cze, 2013

Cyryl, dlatego większość z nas decyduje się na prywatne spotkania z fizjoterapeutą Przy czym jak trafią na dobrego, to nigdy nie skorzystają z refundowanej. Przynajmniej w moim przypadku tak było. W trzy miesiące po operacji w najbliższej poradni zaaplikowano mi serię ćwiczeń izometrycznych które wykonywałam w pierwszych dobach po zabiegu. Poszłam tam raz i stwierdziłam że szkoda mojego cennego czasu na pierdoły.
Cyryl - Nie 02 Cze, 2013

dlatego uważam, że większość oferowanych terapii NFZ-u to papierowa fikcja.
dzisiaj w wiadomościach było o facecie z padaczką odporną na leki i stwardnieniem, któremu NFZ zaproponował operację ratującą zdrowie, w jego przypadku życie, za 10 lat.
według mnie to jest eutanazja dokonywana przez system.
mi nie wolno dysponować własnym życiem, ale system poprzez zaniechanie, nieżyciowe przepisy tworzone przez nieudolnych i niekompetenych pracowników eutanazji dokonuje powszechnie.

AgaW - Nie 02 Cze, 2013

Cyryl napisa/a:
według mnie to jest eutanazja dokonywana przez system.

Dobrze to ująłeś, konkretnie.
Płacimy składki na chorobowe, na zus a gdy nam potrzeba to i tak zostajemy z niczym lub prawie niczym i najlepiej żebyśmy mieli kasę na leczenie prywatne.
Znam wiele ludzi, którzy by woleli tych składek nie płacić, sami odkładając/inwestując te pieniądze, mieć do nich dostęp a gdy trzeba sami finansować leczenie. A tak system nas doi oferując fikcję taką jaką im wygodnie.

mariusz - Pon 03 Cze, 2013

pasiflora napisa/a:
a nasza służba zdrowia sukcesywnie stara nam się je umilć
Nie mogę się z takim stwierdzeniem pogodzić,jak już pisałem w innym poście,NASZA SŁUŻBA ZDROWIA-to system,a system tworzymy my wszyscy.
Ale najważniejsze,iż mam już staplerki z głowy ;-)
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje.

Cyryl - Wto 04 Cze, 2013

mariusz napisa/a:
...NASZA SŁUŻBA ZDROWIA-to system,a system tworzymy my wszyscy...


to system który my utrzymujemy płacąc, a przeszkadzamy jeżeli coś potrzebujemy.

ale szukam tego, który wymyślił stawkę żywieniową za 5zł dziennie w szpitalu, tego który uważa, że rehabilitacja pół roku po operacji jest właściwa i celowa, tego który wyznacza 10-letnie okresy oczekiwania na operacje ratujących życie, wprowadzającego ograniczenia na leki dla osób cierpiących na śmiertelne choroby i innych podobnych bzdur.

a teraz dowiaduję się że to między innymi ja i oczywiście inni użytkownicy forum.

mariusz - Sro 05 Cze, 2013

Cyryl napisa/a:
a teraz dowiaduję się że to między innymi ja i oczywiście inni użytkownicy forum.
Na temat mojej przygody z staplerkami,już napisałem,ale tak ty,ja i inni-zgadzając się,dobrowolnie,lub nie na taką kolej rzeczy,o których sam wspomniałeś.
Cyryl - Sro 05 Cze, 2013

mariusz napisa/a:
Cyryl napisa/a:
a teraz dowiaduję się że to między innymi ja i oczywiście inni użytkownicy forum.
Na temat mojej przygody z staplerkami,już napisałem,ale tak ty,ja i inni-zgadzając się,dobrowolnie,lub nie na taką kolej rzeczy,o których sam wspomniałeś.


ładne dobrowonie, spróbuj nie płacić według Ciebie dobrowolnego ZUS-u.

co ja mam do zgadzania się?
co inni mają do tego?

czy ja, albo Ty zgadzałeś się dobrowolnie na wstawienie we wszystkich drzwiach wrocławskiego ZUS-u na ul.Litomskiej zamków szyfrowych za co najmniej 1500zł sztuka jak w Pentagonie?

ostatnio zakupione auta warszawskiego ZUS-u: Audi A6, Jaguar XF, Mercedes E czy też na to zgadzałeś się dobrowolnie?

w tym roku warszawski ZUS kupił 46 nowych samochodów, w większości luksusowych, żeby było weselej dwa lata temu kupił 33 podobne auta.
to jest bezwstydne marnotrawienie naszych pieniędzy i nie ma tu żadnej dobrowolności.

nie miałbym żadnych pretensji o te luksusowe samochody, gdyby to co oferuje nam ZUS było na podobnym poziomie, ale to jest marnotrawienie naszych pieniędzy, zabawa w rządzenie, przez nieudolnych, leniwych i profesjonalnie chciwych urzędników.

ja według naszej opieki zdrowotnej mogłem czekać od lipca 2012 operacji do maja 2013 na rehabilitację, to dlaczego urzędnicy ZUS-u nie mogą poczekać podobnego okresu na wypłaty?

dlaczego im limuzyny, gabinety, kasa za które my płacimy się należą i już, a dlaczego nam zabiegi, leki, operacje, za które też płacimy, przyznawane są jak jałmużna żebrakom pod kościołem?

mariusz - Sro 05 Cze, 2013

Cyryl napisa/a:
ładne dobrowonie, spróbuj nie płacić według Ciebie dobrowolnego ZUS-u.
Kto napisał,że według mnie ZUS-jest dobrowolny???
Cytat:
co ja mam do zgadzania się?
zawsze możesz płacić prywatnie?A co nie robisz tego,nabijając kase chodząc prywatnie do lekarza?
Cyryl napisa/a:

ostatnio zakupione auta warszawskiego ZUS-u: Audi A6, Jaguar XF, Mercedes E czy też na to zgadzałeś się dobrowolnie?
Takie i podobne marnotrastwo jest w całym kraju,byłeś głosować?wybierałeś władze?która mianowała urzędników-więc się dobrowolnie zgadzasz!!!!!
Cyryl napisa/a:
co ja mam do zgadzania się?
co inni mają do tego?
Komu nie pasowało,a miał okazje dał dyla z tego kraju,a ty jesteś typowy POLAKTylko narzekasz,nawet na forum.
Cyryl - Sro 05 Cze, 2013

kolego, do tej pory wszystkie frakcje rządziły i jakoś w ZUS-ie się nic nie zmieniło.
mało tego ZUS nie zmienił się od 1945 roku, może tylko zmienia się w ten sposób, że dygnitarze tej instytucji jeżdżąc coraz to nowszymi samochodami.

więc nie ma znaczenia kto jak głosuje i kto rządzi.

ja nie chcę tolerować fikcji pod tytułem opieki zdrowotnej.
daj mi chociaż jeden powód pochwalenia ZUS-u, to pochwalę.

mariusz napisa/a:
...Tylko narzekasz,nawet na forum.


przeczytaj sobie o mojej drodze do sprawności, o pomocy fundacji TARA, o uczestnictwie w mistrzostwach Polski oldboy-ów i znajdź tam narzekanie.

ale zgadzam się, jestem Polakiem, może nie takim typowym jak Ty o tym piszesz, ale Polakiem i dobrze mi z tym.

biedronne - Czw 06 Cze, 2013

Cyryl napisa/a:

daj mi chociaż jeden powód pochwalenia ZUS-u, to pochwalę.

zus pue
na tym niestety smutny koniec, ale bądź co badź to pierwszy prawdziwie internetowy urząd w Polsce.

gobla - Czw 06 Cze, 2013

http://www.youtube.com/watch?v=_LWj5JJH8pM
pasiflora - Czw 06 Cze, 2013

biedronne, no to w końcu ukłon ZUS-u w kierunku chorych. Brawo
biedronne - Czw 06 Cze, 2013

pasiflora, jakkolwiek nie lubię całej idei ubezpieczeń społecznych to sposród wszystkich urzędów z którymi muszę się stykać z racji prowadzonej działalności w ZUSie widzę zalążki zmian. Jak mam iść do skarbówki albo urzędu miasta to dostaję wysypki i z góry planuję 3 godzinki zapasu na przepychanki.
Cyryl - Czw 06 Cze, 2013

biedronne napisa/a:
w ZUSie widzę zalążki zmian...


w 2012 na rehabilitację we Wrocławiu czekało się od lipca 2012 do maja 2013 czyli 10 miesięcy.
dzisiaj od maja 2013 do marca 2013 czyli 10 miesięcy.

więc ja nie widzę zmian.

dorka - Wto 11 Cze, 2013
Temat postu: Łapówkarski cennik służby zdrowia
Cennik łapówek:

Przykładowo -operacja endoprotezy biodra

Warszawa 10 000 PLN
Gdańsk 3 000
Katowice 800- 1 000 PLN

http://finanse.wp.pl/kat,...l?ticaid=110bff

kinga - Wto 11 Cze, 2013

Dorka a Ty wierzysz we wszystko, co przeczytasz? Wg tego artykułu za wszystko się płaci, a bez łapówki idzie umrzeć i się nie doczekasz na zabieg.
Kretyńskie artykuły wp.pl to jak Fakt internetowy- byle sensację zrobić, czytelników zwabić. Dane wyssane z palca. :roll:

dorka - Wto 11 Cze, 2013

Tak wierzę. Bez łapówki czekałam 5 lat na operację.
asia567 - Wto 11 Cze, 2013

...
Cyryl - Wto 11 Cze, 2013

a jak nazwać to, że jeżeli finansuje rehabilitację NFZ, to po lipcowej operacji mam ją już w maju następnego roku, a jak zapłacę z własnej kieszeni to natychmiast?

czy to jest usankcjonowana łapówka, z której działkę w postaci VAT-u i innych podatków bierze nasze państwo?
czy fikcyjna rehabilitacja?

kinga - Wto 11 Cze, 2013

dorka napisa/a:
Tak wierzę. Bez łapówki czekałam 5 lat na operację.

jeśli stan był zły, to trzeba było napisać pismo o przyspieszenie
wiele osób z tego Forum pisało i operacja szybciej - to nie kosztuje nic :)

zawsze też można poszukać innego ośrodka, gdzie kolejki są krótsze

pasiflora - Czw 27 Cze, 2013

Edi, zdecydowanie taniej! Koszt to cały 1 grosz :mrgreen:
madziulaklb - Czw 27 Cze, 2013

pasiflora napisa/a:
Edi, zdecydowanie taniej! Koszt to cały 1 grosz :mrgreen:
1 grosz? Jak to? O czymś nie wiem? xD Bo ja za 30 zastrzyków zapłaciłam prawie 90zł..
29palms - Czw 27 Cze, 2013

Edi napisa/a:
Ja również dostawalam tabletki ,ale lekarz zapytał mnie czy się zdecyduje ,gdyż wiadomo po powrocie do domku trzeba sobie jeszcze dodatkowo wykupić na zalecony czas ....wiem że wtedy były drogie za 2 opakowania ok.200 zł tak więc zastrzyki wychodzą pewnie dużo taniej. :->


Nam jeszcze lekarz powiedział, w której aptece należy zrealizować receptę (tę samą, która obsługuje szpital) i za 2 opakowania zapłaciłam 40 zł.

kejpi77 - Wto 02 Lip, 2013

Cyryl napisa/a:
a jak nazwać to, że jeżeli finansuje rehabilitację NFZ, to po lipcowej operacji mam ją już w maju następnego roku, a jak zapłacę z własnej kieszeni to natychmiast?


limity - za dużo chętnych, za mało przyznanych świadczeń dla ośrodków rehabilitacyjnych. Tak samo jest np. z rezonansem magnetycznym, ja robiłem w kwietniu, i dziewczyna która stała przede mną dostała termin na początek sierpnia, a ja prywatnie za 5 dni z pocałowaniem ręki. Paranoja. Ciekawsza sytuacja jest za to z limitami na operacje- zauważyłem że jest to tak ustawione, że pomimo teoretycznie długich terminów wyznaczanych pacjentom, zawsze jest jakieś wolne"okienko" przeważnie dla klienta z "grubszym portfelem"- i to nie jedno...

o,la - Sob 22 Lut, 2014

mprzepiora napisała:
"Też przekonałam się o różnicy pomiędzy lekarzami polskimi a niemieckimi. To bardzo przykre, że u nas pacjent traktowany jest jak zło konieczne"

Może to będzie niepopularny głos ale trudno... Przeleżałam w Klinice Ortop w Poznaniu 7 dni. Pełna kultura, profesjonalizm i ludzkie podejście. Od pań salowych poprzez pielęgniarki, lekarzy na kapelanie kończąc. Czysto,spokojnie. Znam szpitale, to był mój 12 pobyt i 7 operacja (pierwsza ortopedyczna). I pomimo, że nie obyło się bez zastrzeżeń np. co do rehabilitacji to naprawdę idzie nowe. Miałam szczególnie wyczulone ucho na to , jak personel zwraca sie do starszych, schorowanych pań. Ani razu nie zaliczyli wpadki! Wiem, że przykre doświadczenia zostają na dłużej, ale warto pochwalić, gdy widać dobrą robotę. I dlatego się odezwałam. Mam nadzieję , że artroskopia mojego biodra również im wyszła profesjonalnie ;-)
pzdr
(jak widać cytowanie muszę jeszcze poćwiczyć ;-)

domi84 - Pon 17 Mar, 2014

Nie wiedziałam gdzie zapytac wiec pisze tutaj:) a jak jest w Otwockim szpitalu z odwiedzinami bliskich? jakies konkretne godziny, itd:)??
Cyryl - Wto 18 Mar, 2014

kejpi77 napisa/a:
Cyryl napisa/a:
a jak nazwać to, że jeżeli finansuje rehabilitację NFZ, to po lipcowej operacji mam ją już w maju następnego roku, a jak zapłacę z własnej kieszeni to natychmiast?


limity - za dużo chętnych, za mało przyznanych świadczeń dla ośrodków rehabilitacyjnych. Tak samo jest np. z rezonansem magnetycznym, ja robiłem w kwietniu, i dziewczyna która stała przede mną dostała termin na początek sierpnia, a ja prywatnie za 5 dni z pocałowaniem ręki. Paranoja. Ciekawsza sytuacja jest za to z limitami na operacje- zauważyłem że jest to tak ustawione, że pomimo teoretycznie długich terminów wyznaczanych pacjentom, zawsze jest jakieś wolne"okienko" przeważnie dla klienta z "grubszym portfelem"- i to nie jedno...


a co mnie obchodzą limity?

czy jeżeli powiem, że mam limity dochodów, co dotyczy wielu osób, to nasz system to zrozumie i poczeka z należnościami ZUS?

dlaczego tylko pacjent ma rozumieć i czekać?

pasiflora - Czw 28 Sie, 2014

Cytat:
Mówi Sikorski do Tuska: Wizytowalem szpitale i więzienia i to jest masakra. W więzieniach karmią milion razy lepiej niż w szpitalach. Musimy coś z tym zrobić, powinno być odwrotnie. Na to Tusk: Radziu, ty rzeczywiście jesteś głupi, myślisz, że po kadencji to nas zamkną w szpitalu?
No i mamy odpowiedź :)
bunia - Sro 11 Sty, 2017

Ale tak serio to nie ma smiania, wystarczy sobie wpiac w ytb wiezienie montelupich krakow
pojawi sie taki filmik z Cejroskim i tam jest dokladnie powiedziane jakie maja diety i posiłków!
Padniecie jak to usluszycie!
A ostatnio bedac w szpitalu w Krk na sniadanie dostalam suchy chleb 2 kanapki plasterek szynki i plasterek zoltego sera...
na obiad byly ziemniaki 3 male sztuki rozgotowany groszek z marchewka i jedno skrzydeklo z kurczaka,
NIe jem miesa wiec oddalam kurczaka co nie znaczy ze dostalam wiecej ziemniakow albo groszku :P

wiec obiadu w szpitalu nie polecam!!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group