|
Forum Bioderko
|
 |
Artroskopia - historie - Dlaczego warto być upartym :) - ewabe
ewabe - Sro 10 Mar, 2010 Temat postu: Dlaczego warto być upartym :) - ewabe Dołączam moją historię do kategorii "artoroskopia", chociaż tak naprawdę ostatecznej diagnozy jeszcze nie ma. Ale rokowania wskazują na ten własnie zabieg A Jowi taka biedna samotna w tym dziale...
Mam 26 lat, a od 17 problem z biodrem. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo jednak jak się jest dzieckiem, to na pewne rzeczy inaczej zwraca się uwagę Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy pojawił sę ból lewego biodra w trakcie dłuższego spaceru. Od tamtej pory przy okazji dłuższego chodzenia po płaskim pojawiał się ból. O dziwo, w ogóle nie odczuwałam dolegliwości przy chodzeniu po mniej równej nawierzchni - na przykład bez problemów mogłam chodzić na wielogodzinne wyprawy na grzyby
Po około roku rodzice postanowili zainteresować się problemem, zabrano mnie do chirurga, który na podstawie RTG bioder nie stwierdził nic groźnego, przepisał smarowanie Olfenem i odesłał do domu. Trochę pomagało, owszem, ale ból regularnie powracał. Na moje sugestie, że może by jednak spróbować innego lekarza rodzice odpowiadali, że przecież już byliśmy i nic nie stwierdził. Tak sobie kuśtykałam przez życie - czasem biodro bolało bardziej, czasem mniej. Co dziwne, przez większość czasu ból dotyczył lewego biodra, ale były równiez okresy, kiedy bardziej bolało prawe. Ale uznałam, że widocznie tak ma być i już Jakoś specjalnie nie ograniczało mnie to życiowo za wyjątkiem wszelkiego rodzaju pieszych wycieczek. Z tego powodu musiałam zrezygnować z pomysłu zostania pilotem wycieczek zagranicznych, ale poza tym jeździłam na rolkach i kono, żadna z tych czynności nie powodowała bólu. Dopiero po przejściu kilkuset metrów ból się nasilał.
Zwrot nastąpił na studiach, głównie dlatego, że zachciało mi się jeździć konno, o co toczyły się wieczne dyskusje w domu, zwłaszcza odkąd upadek z konia skończył się gipsem. Ponieważ nie chciałam robić sobie świadomie krzywdy, stwierdziłam, że przejdę się do ortopedy i zapytam. I znowu RTG, na którym nic nie wyszło, po nim rezonans, na którym też nic ciekawego nikt nie znalazł, po czym pan doktor rozłożył ręce i dla świętego spokoju dał mi skierowanie na kąpiele borowinowe. Nie skorzystałam, ponieważ okazalo sę, że źle wypisał skierowanie i nie chciało mi się do niego wracać, bo moja frustracja sięgała szczytu. Pan doktor odradził mi jazdę konną, bo "nie umie powiedzieć, czy tak jest w moim przypadku, ale może szkodzić".
Kolejny rozdzial rozpoczłą się, kiedy zupełnie przez przypadek poszłam do pewnego masażysty w czasie wizyty w Wiśle. Masaż miał być typowo rozluźniający, ale w trakcie rozmowy opowiedziałam panu o moich problemach. Pan po krótkim badaniu stwierdził, że mam krzywo osadzoną miednicę na kręgosłupie, co powoduje różnice we względnej długości nóg i wady postawy, nierówne obciążanie, a więc ból. Masażem rozluźniał mięśnie, po czym pokazał, jak za pomocą samomoblizacji "nastawić" biodra. Byłam zachwycona, bo przez kolejne pół roku nie miałam żadnych problemów! Do czasu, kiedy zimą zmarzły mi mięśnie pleców i ból powróćił. Kolejne odwiedziny u pana masażysty niestety nie przyniosły spodziewanych efektów, a od "samomobilizacji" chyba juz tak mi się biodro wyrobiło, że mogłam sobie je"nastawić" przy przeciąganiu się.
Ponieważ chciałam z czystym sumieniem wrócić do jazdy konnej, wróciłam pod gabinety ortopedów. Jeden zlecił wykonanie... RTG biodra (tak dla odmiany ). po czym stwierdził, że nic złego nie widzi i zapromonował założenie trwałej blokady na nerw pośladkowy, żebym nie czuła bólu. Zmieniłam ortopedę. Drugi wysłał mnie na USG w celu wykluczenia przepukliny - na USG nic nie wyszło, więc stwierdził, że to kręgosłup lędźwiowy, po czym wysłał mnie na rehabilitację. Byłam bardzo obowiązkowym pacjentem, od systematycznie wykonywanych przeprostów schudłam jakieś 3 kilo i dorobiłam się kaloryfera na brzuchu, a biodro bolało coraz bardziej, pojawiły się do tego problemy z wypróżnianiem. Ale przynajmniej panie rehabilitantki powiedziały, że jeżeli jazda konna nie sprawia mi bólu, to znaczy, że mi nie szkodzi Wróciłam do pana doktora, który rozłożył ręce i stwierdził, że jak się kiedyś połamę, to on mnie z przyjemnością poskłada, ale na kręgosłupach to on się nie zna. Doceniam przynajmniej szczerość. Skierował mnie do lekarza rehabilitacji. Pani doktor najpierw zleciła wykonanie rezonansu odcinka lędźwiowego kręgosłupa, a po wynikach (stwierdzono nieznaczne przewężenie kanału rdzenia i lekką dyskopatię) powiedziała, że własciwie jedyne, co może mi pomóc, to pływanie żabką. Tylko i wyłącznie. I nie wolno mi wykonywać żadnych innych form aktywności fizycznej, bo wszystkie doprowadzą do kalectwa. Ze szczególnym uwzględnieniem aerobicu, jazdy na rolkach, jazdy na rowerze i przede wszystkim jazdy konnej. Ale równiez prowadzenia samochodu, dłuższego siedzenia (pracuję w księgowości ) i w ogóle wszystkiego, co nie było pływaniem żabką. Na moją prośbę o jakąś inną radę, bo dwa razy w życiu się topiłam i bałam się wody, pani stwierdziła, ze jestem "wiecznie na nie" i nie można pracować z takim negatywnym podejściem.
Wyszłam wściekła i załamana. Do końca życia nic, zero, bo jak nie, to wózek inwalidzki? W wieku 25 lat?! Postanowiłam zawrzeć ze sobą umowę. Godzina jazdy w tygodniu w zamian za godzinę basenu. Z oporami, ale się zmusiłam. Zapisałam się na naukę pływania. Konno jeździłam rzadko, ale czasem jeździłam. Tylko chodzić nie mogłam. Do tego stopnia, że zdarzało mi się na ulicy zastanawiać, jakim cudem ja mam wrócić do domu, a łzy ciekły po twarzy.
Ktoś polecił mi ordynatora oddziału ortopedii jednego z krakowskich szpitali. Że rewelacyjny fachowiec. Poszłam, zapłaciłam 200 złotych i usłyszałam, że ogólnie nie jest źle, byc może w przyszłości czeka mnie operacja na poszerzenie kanału rdzenia, a ból może wynikać z lekkiej dyskopatii, ale generalnie wolno mi robić wszystko, bo nic mi nie będzie szkodzić jakoś specjalnie.
Kompletnie zdezorientowana stwierdziłam wreszcie, że skoro co lekarz, to opinia, to chyba wrócę do mojej strategii, że jestem jedynym człowiekiem, który może decydować o tym, co mi wolno, a co nie, bo moe ciało powie mi, jeśli będę robić mu krzywdę.
Na początku stycznia dałam sobie ostatnią szansę. Od rehabilitanta dostałam namiar na panią doktor, o której wypowiadał się jako o świetnym fachowcu od kręgosłupów. Poszłam. Po 10 minutach mojej opowieści pani doktor Maria Pach - Kapturkiewicz wykonała USG, bo stwierdziła, że widać jestem jakimś wyjątkowym przypadkiem. Stwierdziła dużą torbiel w lewym biodrze, podejrzewała uszkodzenie obrąbka. Z niedowierzaniem oglądała poprzednie USG - wykonane tak, że gdyby lekarz przesunął głowicę w pół centymetra, to wykryłby zmiany. A tak to nic nie wyszło. Nie wiadomo, dlaczego nic nie wyszło na rezonansie. Poleciła mi Sport - Klinikę w Żorach jako ośrodek, który może mi polecić najbliżej Krakowa. Konsultacje u doktora Smolika potwierdziły obecność torbieli, zalecono wykonanie ARTRO MRI żeby sprawdzić, czy obrąbek jest rozerwany i torbiel jest połączona ze stawem - wtedy konieczna byłaby artroskopia - czy cały, a torbiel można leczyć punkcją. Jedyny problem - zgodnie z danymi z NFZ jedynie 3 ośrodki w Polsce wykonują ARTRO MRI - w Piekarach i Gdańsku na NFZ, w Carolina Medical Centre w Warszawie tylko prywatnie. Doktor Smolik polecił mi udać się do doktora Wawrzynka do Piekar Śląskich. Żeby zdobyć skierowanie, udało mi się jeszcze dostać do doktora Bandyry w Busku Zdroju na konsultacjie, wstępnie potwierdził diagnozę i równiez skierował do Piekar na ARTRO. Termin dostałam ekspresowo, w przeciągu tygodnia. Mogę tylko powiedzieć, że każdemu życzę, żeby spotykał na swojej drodze jak najwięcej takich wspaniałych lekarzy, jak ja przez ostatni kwartał, a jak najmniej takich "specjalistów", z jakimi miałam do czynienia wcześniej. A już absolutną wisienką na torcie był zabieg w Piekarach. Doktor Wawrzynek konkretny, dbał o mój komfort, udzielał szczegółowych informacji, a przy tym wymagające precyzji podanie kontrastu do wnętrza torebki stawowej wykonywał z taką pewnością i spokojem, konwersując ze mną w trakcie, że mogłam się całkiem rozluźnić. Chyba założę fanklub Dodam jeszcze, że stwierdził, iż ABSOLUTNIE nie wolno mi pływać żabką. Komu by tu uwierzyć, hmmm...
Wynik - wzdłużne pęknięcie obrąbka stawowego górno-przedniego. Rozerwanie widoczne również w środkowej części obrąbkaprzedniego z obecnymi torbielami przy przednim brzegu panewki stawowej.
Ponieważ za tydzień wyjeżdżam w celach służbowych na miesiąc za granicę, wizytę w Żorach będe miała dopiero 29 kwietnia. A potem pewnie czekanie na termin artroskopii...
Mój wniosek z tego wszystkiego - niegdy nie warto rezygnować z pasji! Nijak się ma do tego wszystkiego? A nieprawda Gdybym nie upierała się przy tym, że chcę jeździć konno, uznałabym, że noga po prostu ma boleć i już, taka moja uroda. A dzięki temu, że tak mi zależało, po 17 latach wreszcie mam szansę na pozbycie się bólu!
Teraz zakończę, bo zaraz jadę do stajni W końcu nie wiem, czy jazda mi szkodzi, czy nie, ale wiem na pewno, że samo przebywanie z tymi zwierzętami daje mi tyle radości, że nie potrafię zrezygnować choćby z ich widoku, głaskania, karmienia marchewką i robienia zdjęć
Pozdrawiam wszystkich Bioderkowiczów i przepraszam za długość tego posta
Grazyna1950 - Sro 10 Mar, 2010
ewabe napisa/a: | Komu by tu uwierzyć, hmmm... | Oj, niestety wielu lekarzy stawia diagnozy "na oko", a my biedni pacjenci latami od jednego do drugiego, mamy 10 róznych opinii, coraz mniej pieniędzy w kieszeni, a jak bolało tak boli. Życzę Ci, abyś wreszcie pozbyła sie bólu. Pozdrawiam
Mijka - Sro 10 Mar, 2010
Grazyna1950 napisa/a: | a jak bolało tak boli |
ba a czasami szkodzi
Jowi - Sob 13 Mar, 2010
ewabe napisa/a: | Dołączam moją historię do kategorii "artoroskopia", chociaż tak naprawdę ostatecznej diagnozy jeszcze nie ma. Ale rokowania wskazują na ten własnie zabieg A Jowi taka biedna samotna w tym dziale... |
No w końcu ktoś się zlitował
ewabe napisa/a: | "nie umie powiedzieć, czy tak jest w moim przypadku tak jest, ale może szkodzić". |
Uwielbiamy słyszeć takie stwierdzenia ....wr
ewabe napisa/a: | Wróciłam do pana doktora, który rozłożył ręce i stwierdził, że jak się kiedyś połamę, to on mnie z przyjemnością poskłada, ale na kręgosłupach to on się nie zna. |
Dobrze wiedzieć, co za lekarz heh....
ewabe napisa/a: | Postanowiłam zawrzeć ze sobą umowę. Godzina jazdy w tygodniu w zamian za godzinę basenu. Z oporami, ale się zmusiłam. Zapisałam się na naukę pływania. |
Szacunek
ewabe napisa/a: | Jedyny problem - zgodnie z danymi z NFZ jedynie 3 ośrodki w Polsce wykonują ARTRO MRI - w Piekarach i Gdańsku na NFZ, w Carolina Medical Centre w Warszawie tylko prywatnie. |
Nie wiem jak jest teraz ale w 2008 roku w listopadzie miałam wykonane Artro MRI w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie Wlkp. na NFZ przez dr Chrobrowskiego.
ewabe napisa/a: | Teraz zakończę, bo zaraz jadę do stajni W końcu nie wiem, czy jazda mi szkodzi, czy nie, ale wiem na pewno, że samo przebywanie z tymi zwierzętami daje mi tyle radości, że nie potrafię zrezygnować choćby z ich widoku, głaskania, karmienia marchewką i robienia zdjęć |
Rób to, co Ci dyktuje serducho i rozum, sama się nie uszkodzisz, bo ból Tobie na to nie pozwoli A horeoterapia to świetny sposób rehabilitacji fizycznej, psychicznej i w ogóle
ewabe - Pi 19 Mar, 2010
Jowi napisa/a: | Nie wiem jak jest teraz ale w 2008 roku w listopadzie miałam wykonane Artro MRI w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie Wlkp. na NFZ przez dr Chrobrowskiego. |
No proszę. To mnie powiedziano, że ani w Krakowie, ani w Kielcach nie ma możliwości wykonania takiego badania. Ale cieszę się, że trafiłam do doktora Wawrzynka. Do niego imiennie skierował mnie lekarz z Żor i ręczył za niego głową
ewabe - Nie 21 Mar, 2010
Dzisiaj ważny dzień. Za kilka godzin wsiadam w samolot i lecę do Niemiec, gdzie mam spędzić najbliższy miesiąc. Liczę na to, że pozwiedzam trochę Hamburg, gdzie będziemy mieszkać, a w weekendy może uda się jakieś dłuższe wycieczki zorganizować? Bardzo bym chciała. Nie wiem, co moje bioderko na to, bo dziś rano zrobiło mi psikusa. Boli. Boli tak nie typowo. Zwykle bolało tylko po dłuższym chodzeniu lub leżeniu na wznak. A dzisiaj boli tak... inaczej. Wiem, że spałam na tym niewłaściwym boku, może to od tego. Ciekawe, czy te torbiele, które mam w biodrze, można w jakiś sposób "uszkodzić" ? No nic, może przejdzie i jakoś dotrzymamy do wizyty w Żorach. Pozdrawiam Bioderkowiczów i trzymajcie kciuki!
Jowi - Sro 24 Mar, 2010
Mam nadzieję, że Twoje bioderka się uspokoiły i nie sprawiają Tobie nadmiernych przykusów
Brydzia - Sro 24 Mar, 2010
Wszystko będzie dobrze, dasz radę. Na pocieszenie napiszę Ci , że i moje bioderka się buntują..tu niby wiosna ale dają mi strasznie popalić. Nawet moje lewe bioderka, które się do tej pory nie odzywało i ono zaczyna mi doskwierać Najgorszy jest ból w pachwinie i samej kości, ale głowa do góry - w końcu musi być dobrze. Pozdrawiam.
ewabe - Pi 26 Mar, 2010
Dzięki dziewczyny za wsparcie Niestety, bioderko boli coraz bardziej, ostatnie 3 noce spałam kiepsko, mo jestem w stanie spać tylko na zdrowym boku i kazda próba zmiany powoduje ból. Teraz boli nawet jak po prostu siedzę... Myślałam, żeby poodwlekać trochę operację, ale jak tak dalej pókdzie, poprosze o najwcześniejszy mozliwy termin!! A na razie staram się jednak choć troszkę po pracy wymykać się na krótkie spacery, bo nie przeszkodzi mi przeciez moje uparte biderko w poznaniu chociaz kawałeczka Hamburga
Brydzia - Sob 27 Mar, 2010
Wcale ci nie zazdroszcze tego bólu, bo mi razem z nadejściem wiosny też nie jest lekko. Do tej pory w kość mi dawało tylko prawe bioderko a już od kilku dni odzywa się i lewe. Boli do tego stopnia, że po godzinie chodzenia po mieście przez reszte dnia nie jestem w stanie się prawie ruszyć. Jest ciężko, bo chętnie bym pochodziła na spacery czy pojezdziła z synem na rolkach ale w tym roku się raczej nie da. Głowa do góry ewabe, dobrze będzie.
ewabe - Pon 29 Mar, 2010
Z przyjemnością mogę powiedzieć że bioderko boli mniej. Chyba się poddało, bo stwierdziło, że i tak ze mną nie wygra Dzięki temu mogę pokazać Wam kawałek Hamburga!
Brydzia - Pon 29 Mar, 2010
Śliczne zdjęcia
Jowi - Wto 30 Mar, 2010
Super, że korzystasz z tego co daje Tobie Twój organizm i z uroków natury
AgaW - Wto 30 Mar, 2010
ewabe napisa/a: | A na razie staram się jednak choć troszkę po pracy wymykać się na krótkie spacery, bo nie przeszkodzi mi przeciez moje uparte biderko w poznaniu chociaz kawałeczka Hamburga |
Jesteś dzielna Super, że starasz się być z chorobą na przekór i miarę możliwości żyjesz tak jak lubisz!
Gratuluję Ci zwiedzania - to naprawdę wspaniale móc zobaczyć nowe miejsca - a Hamburg z Twoich fotek bardzo mi się podoba
Dbaj o siebie i relaksuj się urokiem tego pięknego miasta
Zulka - Pon 26 Kwi, 2010
Witam! Jestem tu nowa. Trafiłam na to forum, ponieważ ma problem z bioderkami i bardzo zaciekawił mnie właśnie post <ewabe>. Moje problemy trwają już jakiś czas,ale dopiero teraz zaczęłam się tym bardziej interesować i robić badania, ponieważ zwłaszcza jedno biodro zaczęło coraz bardziej boleć. Na RTG nic nie wyszło, jednak po badaniu USG lekarz stwierdził, że prawdopodobnie mam szczeliny pęknięcia w obu obrąbkach stawowych i skierował mnie na MR z kontrastem do stawu.
EWABE, czy jesteś już po tym badaniu i po zabiegu?? jak to wszystko wyglądało??
ewabe - Pon 26 Kwi, 2010
Zulka, witaj na forum
Jestem po MR z kontrastem, w czwartek jadę do doktora Smolika z wynikami, wtedy będę wiedziała, jakie sa rokowania i być może poznam wstępny termin operacji. Już się nie mogę doczekać!
O Artro MR Jowi pisała troszkę tutaj:
http://forumbioderko.pl/viewtopic.php?t=652
i mała dyskusja w wątku Jowi http://forumbioderko.pl/v...t=231&start=270
ale jakbyś miała pytania o jakieś szczegóły albo osobiste doznania, to pytaj
Jowi - Pon 26 Kwi, 2010
ewabe napisa/a: | Zulka, witaj na forum |
Potwierdzam to co napisała, Tobie ewabe, Poczytaj w dziale: Badania diagnostyczne, oraz w moim wątku Ogólnie dużo informacji znajdziesz w dziale Artroskopia w naszych historiach oraz w dziale ogólnym jak i rehabilitacja czy kontakty z lekarzami Zachęcam Ciebie również do opisania swojej historii w owym dziale.
Zulka - Pon 26 Kwi, 2010
Dzięki ewabe za odpowiedź, poczytałam sobie te posty i teraz mniej więcej wiem o co chodzi jak już będziesz po zabiegu to napisz. Ja też napiszę, tylko najpierw muszę zapisać się na MR.
Pozdrawiam!
danka - Pon 26 Kwi, 2010
Zulka, Jestem bardzo ciekawa,na kiedy wyznaczą Ci termin.Ja wykonałam dzisiaj 23 telefony(liczyłam) i wreszcie zarejestrowałam się na najwcześniejszy(ktoś wypadł z kolejki) ,czyli 31 sierpnia W Kędzierzynie Koźlu.Inne to był październik i listopad.
Jowi - Pon 26 Kwi, 2010
Na Artro MRI niestety czeka się dość długo gdyż potrzebny jest rezonans magnetyczny plus do tego synchronizacja terminu rezonansu z dyżurem lekarza lub technika, który poda kontrast do stawu Ja czekałam od sierpnia do listopada
Dalszą rozmowę na ten temat proszę kontynuować tutaj : http://forumbioderko.pl/viewtopic.php?t=652
ewabe - Sro 28 Kwi, 2010
Tadadadadam... Jutro jadę do Żor - wreszcie coś się wyjaśni! Zdecydowanie czekanie jest najgrosze. Dobrze, że zawsze dla zabicia czasu mam niedaleko do takich widoków:
Trzymajcie jutro kciuki!
Jowi - Sro 28 Kwi, 2010
ewabe, wyobraź sobie, że od czekania już tylko gorsza jest nie wiedza.... Tak czy owak wiem jak to człowieka potrafi wkurzyć i oczywiście będę trzymać kciuki za jutro
ewabe - Pon 03 Maj, 2010
Pięknie dziękuję za trzymanie kciuków! Niby nie było się czego bać, a gryzłam alce z nerwów. Dziwna z nas grupa - wszystkim nam tak się spieszy na stół
Diagnoza jest jasna, torbiel się rozrasta, zakwalifikowano mnie do zabiegu - wstępnie wpisano na listę oczekujących na zabieg refundowany z NFZ, na ktory jest szansa w przyszłym roku. Ewentualnie prywatnie - za jakieś 11 000 złotych... Wtedy czaz oczekiwania to jakieś 2 tygodnie. Może bym się nawet zdecydowała, ale dopiero co zmieniłam pracę, więc tak nie bardzo mi poasuje teraz iść na takie długie zwolnienie. Najwcześniej w lipcu - a wtedy lekarze na urlopach. Zobaczymy, czy uda się znaleźć jakiś termin, który pasowałby i lekarzom, i mnie. Ale ze mnie wybedna osóbka!
Zulka - Wto 04 Maj, 2010
No więc ja idę na MR 11 maja tylko że prywatnie, bo czekanie na badanie by mnie wykończyło. Chcę wiedzieć co się tam u mnie dzieje i jak najszybciej skonsultować się z kimś, kto dalej mną pokieruje. Potrzebuję bezbolesnych bioder do swojej pracy, więc chciałabym mieć to jak najszybciej z głowy. Mam nadzieję, że jest szansa na to, że w przyszłości nie będą bolały.
Pozdrawiam!
Jowi - Wto 04 Maj, 2010
Powodzenia a szansa jest zawsze
ewabe - Sro 05 Maj, 2010
Zulka, będzie dobrze, zobaczysz! koniecznie daj znać o wrażeniach po badaniu
Zulka - Sob 08 Maj, 2010
Dzięki!! na pewno dam znać po badaniu! to już we wtorek! najgorsze jest to, że badanie mam 0 14.00 i nie wolno mi do tej godziny nic zjeść...
ewabe - Pon 10 Maj, 2010
Zulka, znam ten ból Ja miałam badanie o 11, zaczęło się tak naprawdę o 12, trwało gdzieś do 13:30 z oczekiwaniem i jak mnie wreszcie wypuścili, to miałam ochotę zjeść konia z kopytami! Myślałam, że ucieknę rodzicom, bo tata wybrzydzał nad kolejnymi knajpkami, więc jak wreszcie o 15:30 dojechaliśmy do takiej, w której zgodził się zjeść, to miałam ochotę pędzić pomóc kucharzowi
Trzymam kciuki za jutro i daj znać o wrażeniach!
Ja w końcu podjęłam decyzję. Noga ostatnio budzi mnie w nocy, nie pozwala chodzić o schodach i nawet do samochodu wkładam nogę rękami... Stwierdziłam, że nie ma co czekać, zadzwoniłam do Żor i wstępnie mam termin na 28 lipca. Niemniej jednak podejście do ludzi w klinice mnie zaczyna lekko mówiąc irytować. Skoro płacę lekarzowi 250 zł za 10 minutową wizytę, na której dostaję wizytówkę z jego numerem i mailem, to chyba po coś, prawda? Minął tydzień, odkąd napisałam maila (żeby nie było, że się narzucam, dzwoniąc na komórkę!) do doktora Smolika z dwoma konkretnymi pytaniami o zabieg i przygotowanie do zabiegu. Zero reakcj.
Umówiłam się na zabieg, ale że wypadał w sezonie urlopowym, pani miała do mnie oddzwonić, jak potwierdzi z lekarzami, czy będą wtedy w pracy. Od środy zeo kontaktu. Niestety, szkoda, że w tej dziedzinie służba zdrowia działa niemal na zasadach monopolu
Jowi - Pon 10 Maj, 2010
Przykre jest to co piszesz... ale niestety nie rzadko jest tak, że my pacjenci płacąc i to nie małe pieniądze za prywatne wizyty czy dając potem w ramach wdzięczności tzw "upominki" oczekujemy lepszego traktowania, ale prawda jest taka, że zwykły "plebs" zawsze przegra, bo zawsze będzie mało dawał i są inni, którzy wywalają nas z kolejki bo oni mierzeni są zawartością portfela. Owszem zdarzają się specjaliści, którzy nie patrzą na tę stronę bytu, ale naprawdę rzadko. Może się niektórzy ze mną nie zgodzą - macie prawo. Moje zdanie wynika z obserwacji i z doświadczenia. Życie kiedyś zmusiło mnie do skorzystania z usług prywatnej kliniki i z usług lekarza tej kliniki w ramach nfz i wiem jak to wyglądało. Krótko mówiąc żeby chorować trzeba być cholernie zdrowym , żeby móc pracować i godnie zarabiać, a potem móc wydawać i nie przegrywać walki o zdrowie czy życie.
Jowi - Wto 11 Maj, 2010
Dyskusja została przeniesiona do działu z tematem Artrografia stawu biodrowego:
http://www.forumbioderko.pl/viewtopic.php?t=652
Po raz kolejny zapraszam do kontynuowania rozmowy w dobrym miejscu
ewabe - Wto 11 Maj, 2010
W ferworze porządków Jowi zaginął mój post... Więc tylko powtórzę, że chyba dr Smolik czyta nasze forum, bo dostałam odpowiedź
Jowi - Wto 11 Maj, 2010
Posty zostały przeniesione do działu badania diagnostyczne: Artrografia stawu biodrowego a tak poza tym to cieszy, że specjaliści tutaj zaglądają
AgaW - Sob 15 Maj, 2010
Wspaniale, że lekarze do nas zaglądają Może niedługo któryś zdecyduje się zostać użytkownikiem Forum i pomagać wiedzą ? Byłoby wspaniale...
danka - Sob 15 Maj, 2010
AgaW, Agunia,dr Judym to tylko w szkolnych lekturach
AgaW - Sob 15 Maj, 2010
Masz rację .... ale jakoś wolę wierzyć, że tacy lekarze to nie gatunek na wymarciu ...
ewabe - Sro 07 Lip, 2010
Ech... Termin operacji zbliża się wielkimi krokami. Staram się skupić na codziennych sprawach i na przygotowaniach. Dobrze, że zamknięcie kwartału wymaga skupienia, bo jeszcze zaczęłabym się bać
Staram się przygotować na powrót ze szpitala , a jednocześnie nie przesadzić w tym wszystkim, bo po lekturze forum mogę się przygotować aż za dobrze Kupiłam krzesło z podparciem odcinka lędźwiowego i z regulowaną wysokością, poprosiłam rodziców o zakup nakładki na toaletę, planuję przeprowadzkę na parter, żeby nie musieć wdrapywać się do swojego pokoju na piętro. Przede mną szycie wiązanych "majtasków", koszula nocna i szlafrok już gotowe. Najgorzej mam ze znalezieniem wsuwanych wygodnych butów, bo na moje nieforemne stopy nie ma nic!
Trochę przeraża mnie fakt, że dobór metody znieczulenia ma się odbyć na podstawie rozmowy elefonicznej z anestezjologiem, no ale wierzę, że wiedzą, co robią. Tak samo jak z tym, że mam się stawić w dniu operacji i następnego dnia mają mnie wypisać. No ale mam nadzieję, że to tylko wydaje mi się lekko dziwne...
Grazyna1950 - Sro 07 Lip, 2010
ewabe napisa/a: | Tak samo jak z tym, że mam się stawić w dniu operacji i następnego dnia mają mnie wypisać. | To doprawdy dziwne. Ja też nie "wczasowałam" na Oddziale, ale musiałam się stawić dzień przed operacją i wypis miałam na 6 czy 7 dobę. Masz prawo wyboru znieczulenia.
zozo - Sro 07 Lip, 2010
Przy artroskopii to normalne - to raczej lekki zabieg i nie ma się czego bać, chyba tylko tego, żeby przyniósł spodziewany efekt.
ewabe - Czw 08 Lip, 2010
Tak mi się właśnie wydawało, dlatego nie wybrzydzam i nie panikuję (jeszcze ) dzięki zozo potwierdzenie. I to miałam na myśli mówiąc, że nie chcę sie przygotować "za bardzo", bo jednak większość osób tutaj ma znacznie powazniejsze zabiegi
Jowi - Czw 08 Lip, 2010
zozo napisa/a: | Przy artroskopii to normalne - to raczej lekki zabieg i nie ma się czego bać, chyba tylko tego, żeby przyniósł spodziewany efekt. |
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem, że artroskopia to lekki zabieg, każdy zabieg jaki by nie był może się złe skończyć, nic co jest ingerencją w życie człowieka nie pozostaje bez wpływu na organizm.
ewabe napisa/a: | przygotować "za bardzo", bo jednak większość osób tutaj ma znacznie powazniejsze zabiegi |
i każdy ma prawo panikować, bać się, czy przygotować się do tzw. "zabiegu" jak mu się podoba!!! Jeżeli ma pomóc, mu krzesło czy materac przeciwodleżynowy, to niech sobie go kupi Tak na marginesie nie znam żadnej osoby, która artro uznałaby za prosty zabieg po którym po miesiącu wróciła do zdrowia. Trzeba do tego podejść z rozwagą i z lekkim dystansem, bo można się gorzko zdziwić po zabieguewabe, bardzo się ciesze, że tak dojrzale przygotowałaś się do zabiegu. Wierzę, że będzie dobrze i, że dasz radę!!! Bo jakże miało by być inaczej Pamiętaj tylko, że po artroskopii nie ma co się spieszyć ze wstawaniem i śmiganiem, ale owszem jeśli każą to trzeba tylko pamiętaj , że czas tutaj jest najlepszym lekarstwem i trzeba zwyczajnie się z nim dogadać. Standardowo jak wiesz miesiąc czasu starcza na wstępną rekonwalescencję, ale czasem te proste banalne zabiegi, jak niektórzy uważają, wymagają od nas znacznie więcej więc na pewno cierpliwość Ci się przyda Powodzenia kochana - nie jesteś sama
ewabe - Czw 08 Lip, 2010
Jowi, dzięki Ci dobra duszyczko!
Sierpień już mam zaplanowany na huśtawce w ogródku Będą mnie dzielic od niego schody wprawdzie, ale jedno piętro dam radę, a potem laba Tak mi powiedziano na konsultacji: 4-6 tygodni zwolnienia, przy siedzącym trybie pracy ze wskazaniem na 4. Tak powiedziałam w pracy i mam nadzieję, że faktycznie tak będzie, ale oczywiście rozsądek przede wszystkim i jak lekarze każą dłużej dochodzić do siebie, to pożyczę więcej książek i będę grzeczna Z rehabilitantem umówiłam sie na telefon po operacji, żeby uzgodnić taktykę. Lektura Twoich Jowi zmagań mobilizuje mnie do tego, żeby wierzyć w sukces - nie może być inaczej
Jedyne, co mnie martwi, to ból nadgarstka, który przyplątał się jakieś 3 tygodnie temu i nijak nie chce się odczepić. Może być niefajnie w początkowym okresie chodzenia o kulach
zozo - Czw 08 Lip, 2010
Jowi napisa/a: | .........Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem, że artroskopia to lekki zabieg, każdy zabieg jaki by nie był może się złe skończyć, nic co jest ingerencją w życie człowieka nie pozostaje bez wpływu na organizm..... | W porównaniu do wszczepienia implantu, czy też osteotomii Ganza jest dużo lżejszy i dlatego wykonywany jest w tzw. "klinikach jednego dnia" i nie ma potrzeby dłuższej hospitalizacji. W tym sensie jest lekki a to, że każdy zabieg, jest obarczony jakimś ryzykiem, to się zgodzę.
Jowi - Czw 08 Lip, 2010
zozo napisa/a: | W porównaniu do wszczepienia implantu, czy też osteotomii Ganza jest dużo lżejszy i dlatego wykonywany jest w tzw. "klinikach jednego dnia" i nie ma potrzeby dłuższej hospitalizacji. W tym sensie jest lekki a to, że każdy zabieg, jest obarczony jakimś ryzykiem, to się zgodzę. |
Nie napisałam, przecież, że Ganz czy endo to pikuś, więc może zostawmy temat artro, bo sami zainteresowani wiedza najlepiej co się z czym je i mogą napisać niejedno - tylko po co Rehabilitacja ewabe, to podstawa po zabiegu, im wcześniej rozpoczniesz prawidłowo dobraną do Twoich potrzeb rehabilitację tym lepiej, więc życzę Tobie rąk cudownych fizjoterapeuty
AgaW - Sob 10 Lip, 2010
Jowi napisa/a: | Rehabilitacja ewabe, to podstawa po zabiegu, im wcześniej rozpoczniesz prawidłowo dobraną do Twoich potrzeb rehabilitację tym lepiej, więc życzę Tobie rąk cudownych fizjoterapeuty |
Jowi ma rację - popieram te słowa, koniecznie zadbaj teraz o rehabilitację, bo bez względu na rodzaj zabiegu jest to druga połowa leczenia.
Jowi - Sob 10 Lip, 2010
AgaW napisa/a: | Jowi ma rację - popieram te słowa, koniecznie zadbaj teraz o rehabilitację, bo bez względu na rodzaj zabiegu jest to druga połowa leczenia. |
Tych połówek sukcesu to jest nawet znacznie więcej
Tak jak pisze AgaW, a ja do tego dodam sprawne ręce operatora, mądrość i doświadczenie oraz pozytywne myślenie samego pacjenta. Trzeba przyciągać do siebie to, co się chce.
Zulka - Pon 12 Lip, 2010
Witajcie!
A ja mam artro już w czwartek i boję się coraz bardziej...staram się nie myśleć o tym, ale wszyscy dookoła przypominają, dzwoniąc i mówiąc,że trzymają kciuki i że wszystko będzie dobrze - to miłe ,ale nie pozwala zapomnieć choć na chwilkę!
Ja też podobno mam wyjść na drugi dzień, zastanawiam się tylko co z rehabilitacją, bo wyjdę akurat na weekend. Tak naprawdę to nie myślałam co sobie kupić, żeby ułatwić sobie życie po...kule już mam, ale poza tym to nic
Najgorsze są te temperatury, a czwartek ma być nadal upalny.
Chciałabym już być po...
Jowi - Pon 12 Lip, 2010
Zulka, nie taki straszny diabeł jak go malują....po artro naprawdę można sobie świetnie radzić, kwestia zorganizowania zobaczysz powodzenia
Brydzia - Wto 13 Lip, 2010
Zulka, głowa do góry, będzie dobrze.
Zulka - Wto 13 Lip, 2010
Dzięki!! wiem, musi być dobrze, inna opcja nie wchodzi w grę!:)
ewabe - Sro 14 Lip, 2010
Zulka, No i czekamy na Twoją historię - im nas więcej, tym łatwiej kolejnym osobom znaleźć informacje!
Trzymamy mocno kciuki!
Zulka - Sro 14 Lip, 2010
Nie ma sprawy!! napiszę wszystko jak ogarnę się po operacji...to już jutro rano!!! jestem dobrej myśli, choć mały stresik jest.
Ściskam i do napisania po...!
Jowi - Sro 14 Lip, 2010
Trzymaj się ciepło
pasiflora - Czw 15 Lip, 2010
To jest historia Ewabe więc trzymajmy się tematu
Jowi - Pi 16 Lip, 2010
Zulka, zapraszam Ciebie do napisania swojej historii choroby w osobnym wątku
Zulka - Sob 17 Lip, 2010
Witajcie!! od wczoraj jestem już w domu, wyszłam na drugi dzień po operacji. Oczywiście całą historię napiszę w nowym temacie, ale trochę to potrwa, bo póki co nie daje rady długo siedzieć przy kompie. Jestem póki co zadowolona, choć bardzo obolała...mija właśnie 3 doba a podobno 3 pierwsze są najgorsze i tak też czuję.
Pozdrawiam Was!!
ewabe - Sro 21 Lip, 2010
Zaczynam odliczać dni...W sumie bardzo się cieszę, że czas do operacji będę mieć wypełniony, bo mniej czasu na zastanawianie się Najgorsze, że dzięki jakże fantastycznym temperaturom na zewnątrz w połączeniu z klimatyzacją i 20 stopniami w biurze złapałam jakąś infekcję wirusową. Normalnie niezbyt bym się przejęła, bo poza bólami mięśni i gardła nic mi nie jest. W obecnej sytuacji zastanawiam się, w jakim stopniu może to wpłynąć na zabieg... Nie chciałabym zmieniać terminu
ewabe - Pon 26 Lip, 2010
Witajcie moje Dobre Duszki
Chciałam się pożegnać i poprosić o trzymanie kciuków. Dziś wracam do Krakowa, ale już przeprowadziłam sie prawie całkiem do rodziców, więc jutro prosto z pracy do Żor i w środę na stół Zdam relację, jak było, po powrocie do domu, jak dojde do siebie bo 200-kilometrowej podróży
Edit - Oto jak można sobie cos planować. Zawdzonili do mnie z Kliniki, że an doktor przesunął mi zabieg na 6 sierpnia. Jak to miło, że zapytał o zdanie mnie, mojego szefa, moich rodziców i ich szefów. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!
aga.t. - Pon 26 Lip, 2010
ewabe trzymamy kciuki!
ale "miło" z ich strony,że Cię poinformowali w takim terminie...powiedzieli chociaż z jakiego powodu? nawet sobie nie wyobrażam,co czujesz-spakowana,nastawiona na operację, wszystko przyszykowane a tu taki telefon
mimo wszystko nadal trzymam kciuki, oby ten następny termin był pewny
pasiflora - Pon 26 Lip, 2010
ewabe napisa/a: | doktor przesunął mi zabieg na 6 sierpnia | Mam nadzieję że nie natrafisz na tak męczące upały na jakie ja miałam okazję trafić. Trzymam kciuki za 6 sierpnia, aby był to ostateczny termin
ewabe - Pon 26 Lip, 2010
Dzięki dziewczyny. Najgorsze, że specjalnie wszystko od marca ustawialiśmy pod ten termin, a teraz klops, bo w pracy wszystko muszę poprzesuwać, w sierpniu oboje rodzice w sprawach służbowych muszą wyjechać, no ale jakoś to będzie. Powiedzieli, że ten zabieg wymaga tak długich przygotowań, że doktor byłby zbyt zmęczony, żeby zrobić go dobrze. No przy takiej argumentacji ciężko dyskutować - też wolałabym, żeby nie był zmęczony. Ale z drugiej strony chyba od początku wiedzieli, co to za zabieg i sami wyznaczyli termin... Ech, szkoda gadać. Wracam od jutra do pracy na półtora tygodnia...
kinga - Pon 26 Lip, 2010
dołączam się do trzymania kciuków
Zulka - Pon 26 Lip, 2010
Nie jest to miła wiadomość...wiem jak zależało mi na tym, żeby nie dostać takiej wiadomości przed swoim zabiegiem, ale skoro lekarz miałby być zmęczony...Choć z drugiej strony jest to troszkę niepoważne, przecież zabieg nie był ustalany wczoraj!!
Ja dziś mam za sobą pierwszy spacer, bo musiałam pojechać zrobić RTG. Fajnie było wyjść po takim czasie na powietrze nie było łatwo, bo szybko się jeszcze męczę, ale dałam radę i pewnie jutro będą zakwasy
ewabe - Pon 26 Lip, 2010
Zulka, Ale to będą takie FAJNE zakwasy
Rozmawiałam z lekarzem i stwierdzam, że choć kiepsko u nich z organizacją, to jednak jestem mu wdzięczna za to, co zrobił. Ponoć wrócił po urlopie, przejrzał plan zabiegów na ten tydzień i zadecydował osobiście o przesunięciu zabiegu, bo wpisano mnie na jego 7 operację w tym dniu na godzinę 19... A łącznie z przygotowaniem mój zabieg ma zając około 4 godzin. Więc wolałabym, żeby lekarz po całym dniu na bloku operacyjnym o 23 już nic mi nie kroił ani nie zszywał
Zulka - Pon 26 Lip, 2010
No to fajnie z jego strony że tak zrobił, bo nie wyobrażam sobie, żeby taki zabieg przeprowadzał po całym dniu pracy. Najważniejsze jest Twoje zdrowie i świeży umysł operatora
ewabe - Nie 08 Sie, 2010
Witajcie moi drodzy. Jestem już po zabiegu, wczoraj wróciłam do domu i... nie bardzo wiem, co mam napisać. Jestem zniesmaczona i zaniepokojona niektórymi zachowaniami i procedurami w klinice, mam mnóstwo pytań, na które nie miał kto odpowiedzieć i najchętniej teleportowałabym się do Poznania błagać tamtejszych lekarzy o konsultację.
AgaW - Nie 08 Sie, 2010
A jak się czujesz? Co do braku zainteresowania pacjentem jako indywidualnym przypadkiem to cóż...powszechny problem u nas w kraju...przykro mi że to Ci się przydarzyło.
Może tu pytając ktoś będzie umiał Ci odpowiedzieć na pytania?
Tymczasem odpoczywaj, dobrze że to już masz za sobą, może po kolejnych kilku dniach wiele spraw się wyjaśni? Początkowy czas po zabiegu często rodzi obawy i niepewność sytuacji. Wydaje mi się że za ok. tydzień, dwa będziesz czuć się zupełnie inaczej - lepiej.
Wracaj szybko do sił i mimo wszystko uśmiechnij się - bo najtrudniejsze już masz za sobą
ewabe - Nie 08 Sie, 2010
AgaW, Dzięki za wsparcie, nieoceniona jest również Zulka która dzielnie odpowiada na wszystkie moje pytania.
Czuję się znacznie lepiej, niż oczekiwałam. Ból nie jest aż tak duży, niepokoił mnie powiększający się obrzęk i fakt, że nie przepisano mi antybiotyków. Ale udało mi się porozmawiać z lekarzem dyżurnym, powiedział, że dawka profilaktyczna została podana w czasie operacji i że to powinno wystarczyć. Obrzęk kazał obserwować.
Moje rozogryczenie dotyczyło sytuacji w czasie zabiegu - miałam znieczulenie zewnątrzoponowe i kilka razy się budziłam. W tych momentach widziałam i słyszałam rzeczy, których widzieć i słyszeć raczej nie powinnam Ale niestety nic z tym nie mogę zrobić, bo przecież byłam znieczulona i moglo mi się to przyśnić. Między innymi to, o czym nie wiedziałam, że mój operator NIGDY wcześniej nie wykonywał takiego zabiegu. Pozostaje mieć nadzieję, że tym lepiej się do niego przygotował
Druga sprawa - zgodnie z radą pielęgniarek moi rodzice czekali na lekarza, operacja zamiast 2,5 - 3 godziny przeciągnęła się do 4,5, chcieli się dowiedzieć wielu rzeczy. A jedynie pan doktor podszedł do mnie w korytarzu, kiedy przewożono mnie na salę pooperacyjną i jako jedyne zalecenie kazał unikać zginania nogi powyżej kąta 60 stopni. Po czym bocznym wyjściem wyszedł z kliniki, a do moich rodziców wyszła pani rehabilitantka i powiedziała, że słyszała od pielęgniarek, że lekarz uznał operację za udaną.
Niby nic wielkiego, ale jednak chyba każdy w takiej sytuacji ma mnóstwo pytań, a rodzice czekający kilka godzin pod salą chcieliby usłyszeć jakiś komentarz...
Teraz rzeczy pozytywne - jakoś przetrwałam 200 km w samochodzie wczoraj Nawet z apetytem zjadłam obiad przyniesiony mi do samochodu po drodze Jednak dobrze było znaleźć się w domu, który znam na pamięć i nawet po ciemku wiem, gdzie co jest Chodzenie o kulach idzie mi chyba coraz lepiej, muszę tylko ciągle przypominać sobie, żeby nie chodzić na palcach, tylko stawiać całą stopę chorej nogi
Chłodzę bioderko niebieskim żelem, staram się pilnować tego kąta zgięcia i usiłuję nakłonić rodziców, żeby nie panikowali za każdym razem, jak usłyszą huk - niestety często ostatnio wywołuję takie dźwięki manipulując kulami Najtrudniejsze jest wstawanie z łóżka i zdarzające się na szczęście coraz żadziej momenty utraty równowagi, kiedy odruchowo nadmiernie obciążam operowaną nogę. Będzie coraz lepiej!
Jowi - Nie 08 Sie, 2010
ewabe napisa/a: | nie przepisano mi antybiotyków. Ale udało mi się porozmawiać z lekarzem dyżurnym, powiedział, że dawka profilaktyczna została podana w czasie operacji i że to powinno wystarczyć. |
Podczas zabiegu otrzymuje się dawkę profilaktyczną antybiotyku, a jeżeli jest taka konieczność to owszem przepisują antybiotyk do domu więc spokojnie Tobie nie był potrzebny bo to nie wymóg
ewabe napisa/a: | Moje rozogryczenie dotyczyło sytuacji w czasie zabiegu - miałam znieczulenie zewnątrzoponowe i kilka razy się budziłam. W tych momentach widziałam i słyszałam rzeczy, których widzieć i słyszeć raczej nie powinnam Ale niestety nic z tym nie mogę zrobić, bo przecież byłam znieczulona i moglo mi się to przyśnić. Między innymi to, o czym nie wiedziałam, że mój operator NIGDY wcześniej nie wykonywał takiego zabiegu. Pozostaje mieć nadzieję, że tym lepiej się do niego przygotował |
Mając znieczulenie zewnątrzoponowe nie zawsze się śpi, czasem zwyczajnie trzeba o tym powiedzieć, ze nie ma się ochoty słyszeć tego co się dzieje, wtedy dostaje się coś na sen i po kłopocie. Fakt w swoim przypadku mogłaś spać, przynajmniej teraz nie denerwowałabyś się czy wszystko poszło ok, ale miejmy nadzieje, ze tak inaczej być nie może
ewabe napisa/a: | 2,5 - 3 godziny przeciągnęła się do 4,5, |
kosmicznie długo....
Mam nadzieję, ze wiesz, że nie wolno Tobie przez 6 tygodni obciążąć operowanej kończyny Odpoczywaj, odżywiaj się zdrowo korzystaj ze słońca i swieżego powietrza powodzenia
Zulka - Nie 08 Sie, 2010
ewabe!
Najważniejsze, że się dobrze czujesz, powolutku będziesz dochodziła do siebie. Jednak cały proces zdrowienia wymaga cierpliwości - ja czasami mam chwile słabości - mówię wtedy bliskim, że mam "kryzys" i wiedzą, że nie będę przez jakiś czas w najlepszym humorze, ale potem mija i znów z zapałem wracam do ćwiczeń
I pamiętaj, jak coś, to pytaj.
Bonia - Pon 09 Sie, 2010
ewebe najważniejsze że już po wszystkim rozumiem że masz żal do lekarza że tak potraktował Twoich rodziców ale postaraj się też zrozumieć lekarza. Każda operacja jest stresem nie tylko dla pacjenta ale i operującego moja operacja jak i Twoja trwała 4 i pół godziny i mimo że jest fachowcem pierwszy raz wykonywał taki zabieg prof był tak wykończony że nawet nie chciał z moją mamą rozmawiać. wręcz wyprosił ją z gabinetu na pooperacyjnej też nie wiele chciał rozmawiać stwierdził tylko że jest dobrze. I nie mam do niego o to żalu że nie chciał rozmawiać bo wiem że był zmęczony. Co do znieczulenia to że słyszałaś w niektórych momentach co się dzieje ja także słyszałam bo po znieczuleniu w kręgosłup nie spałam. Nie jest to przyjemne to prawda, ale nie ma co tak tego przeżywać ja porównuje te odgłosy do remontu w warsztacie samochodowym i nawet zartowaliśmy sobie z prof na ten temat Wszystko jest do przeżycia. Postaraj się podejść do tego troszeczkę na luzie.
Teraz najgorsze masz już za sobą i wiele przed sobą czyli dobrą rehabilitację najważniejsze żebyś staneła na nogi i cieszyła się życiem. Czego Ci życzę
Brydzia - Pon 09 Sie, 2010
Droga ewob,najważniejsze,że zabieg masz już za sobą i już nie ma innej opcji oprócz tej,żeby było dobrze. Co do podejścia lekarza do sprawy to niestety nie zachował się pan dobrze i to też spowodowało,żże masz tyle obaw i wątpliwości. Tak jak diagnostyka tak i podejście do pacjenta u nas leży ale możesz liczyć na nasze wsparcie. Jak narazie odpoczywaj, uważaj na siebie a w połączeniu z pozytywnym nastawieniem napewno będzie dobrze.
ewabe - Pon 09 Sie, 2010
Jowi napisa/a: |
Mając znieczulenie zewnątrzoponowe nie zawsze się śpi, czasem zwyczajnie trzeba o tym powiedzieć, ze nie ma się ochoty słyszeć tego co się dzieje, wtedy dostaje się coś na sen i po kłopocie. Fakt w swoim przypadku mogłaś spać, przynajmniej teraz nie denerwowałabyś się czy wszystko poszło ok, ale miejmy nadzieje, ze tak inaczej być nie może
ewabe napisa/a: | 2,5 - 3 godziny przeciągnęła się do 4,5, |
kosmicznie długo....
Mam nadzieję, ze wiesz, że nie wolno Tobie przez 6 tygodni obciążąć operowanej kończyny Odpoczywaj, odżywiaj się zdrowo korzystaj ze słońca i swieżego powietrza powodzenia |
Spałam w czasie operacji, tylko, ponieważ była przewidziana na 2,5 h, wybudzałam się kilka razy. Załapałam się między innymi na moment, kiedy po puszczeniu wyciągu moja operowana noga pięknym łukiem zleciała ze stołu operacyjnego. To tylko jedna z kilku atrakcji, od opisu innych się powstrzymam
Nie tyle mam żalu do lekarza o to, jak potraktował rodziców, tylko o brak informacji, do których każdy pacjent ma prawo. I dokładnie, gdyby zechcieli mi wyjaśnić co i jak, czego mam się spodziewać i jak postępować, to byłoby łatwiej. Ale teraz już jestem w domu i to jest najważniejsze Czas na stopniowy powrót do formy.
Grazyna1950 - Pon 09 Sie, 2010
ewabe Miejmy nadzieję, że już nie będziesz operowana, ale regułą jest, że przy znieczuleniach okołooponowych pacjent jest przytomny i wszystko słyszy. Pamiętam swoją pierwszą operację z tym znieczuleniem. Dostałam nawet od pielęgniarki po łapach, bo zerwałam "ekran" i zaglądałam co mi robią. Słyszałam piłowanie, stukanie młotka, widziałam piłę ociekającą moją krwią........ brrrrrrrrrr okropność. Następnym razem poprosiłam o zastrzyk na sen i obudziłam się na sali wybudzeniowej.
AgaW - Pon 09 Sie, 2010
Oj Ewo - to rzeczywiście miałaś "przeboje" na sali operacyjnej. Pewnie jest jakiś malutki odsetek osób, które na znieczulenie reagują jak Ty, wybudzają się. To napewno było bardzo trudne dla Ciebie - ale z drugiej strony tej sytuacji - miałaś prawdziwy "dreszczyk" i wyjątkową operację ( o ile potrafisz spojrzeć na to z tej zabawniejszej strony ) - kiedyś po latach będziesz wspominać tą sytuację inaczej i będziesz z siebie bardzo dumna że dzielnie to zniosłaś ( bo napewno łatwo Ci nie było )
Żal mi Twoich rodziców, umierali z niepokoju a wystarczyła chwila i kilka zdań od lekarza, aby poczuli się spokojni...
Mimo wszystko czujesz się dobrze, silnie i że robisz już postępy w chodzie na kulach , teraz z każdym dniem będzie coraz lepiej. Dbaj o siebie i zbieraj siły do rehabilitacji - tak ładnie poradziłaś sobie w najtrudniejszych chwilach, że teraz będziesz szła do przodu "jak burza" i niedługo będziesz w naprawdę świetnej formie
ewabe - Pon 09 Sie, 2010
Dzięki Kobietki Z takim wsparciem będzie mi łatwiej. Już jest super, jestem w zupełnie innym nastroju, bo opuchlizna troszkę się zmiejszyła i biodro z rozmiaru arbuza zeszło do kategorii dyni Więc pełna zapału napinam mięśnie, chłodzę bioderko, staram się być maksymalnie samodzielna i ,mimo małego dreszczowca, który zafundowałam domownikom i sobie we wczesnych godzinach porannych, czekam na każdą oznakę poprawy. A Zulkę to chyba ozłocę
Jowi napisa/a: | Mam nadzieję, ze wiesz, że nie wolno Tobie przez 6 tygodni obciążąć operowanej kończyny Odpoczywaj, odżywiaj się zdrowo korzystaj ze słońca i swieżego powietrza powodzenia |
A to chyba kwestia bardzo indywidualna? W zaleceniach lekarz wpisał mi jedynie 2-3 tygodnie o kulach z obiążeniem 10-20% masy ciała i nie przekraczanie kąta 60 stopni zgięcia.
Zulka - Pon 09 Sie, 2010
ewobe!! Ty mnie lepiej nie ozłacaj, bo złoto lubią kraść
My wszyscy na forum najlepiej się rozumiemy, bo przechodziliśmy podobne sytuacje z naszymi bioderkami, musimy się wspierać i pomagać sobie jak tylko możemy.Więc skoro ja już mam za sobą prawie 4 tygodnie rekonwalescencji, to z miłą chęcią dzielę się moimi doświadczeniami i wiedzą.
Życzę wszystkim dobrej nocki!
ewabe - Pon 23 Sie, 2010
Witajcie Chciałam się pochwaliś moim nawiększym sukcesem - wytrzymałam jakieś 20 minut leżenia na zdrowym boku! Moje plecy były bardzo wdzięczne
Jutro jadę do kliniki na zdjęcie szwów i konsultację rehabilitacyjną - okaże się, czy ćwiczyłam solidnie, czy tylko mi się wydawało! Zakres ruchu w biodrze coraz większy, jak nie robię nic dziwnego, to nie boli wcale - jest super!
Jowi - Wto 24 Sie, 2010
ewabe, Twoje informacje na prawdę bardzo cieszą, życzę aby wizyta przebiegła po Twojej myśli
AgaW - Pi 27 Sie, 2010
ewabe napisa/a: | Zakres ruchu w biodrze coraz większy, jak nie robię nic dziwnego, to nie boli wcale - jest super! |
Brawo będzie coraz lepiej , tylko ćwicz pilnie
ewabe - Pon 30 Sie, 2010
No i ćwiczyłam, ćwczyłam, i co? Od wczoraj boli mnie biodro. Taki głęboki ból jakby w kości Dzisiaj chyba dam nodze trochę odpocząć.
Jowi - Pon 30 Sie, 2010
ewabe napisa/a: | No i ćwiczyłam, ćwczyłam, i co? Od wczoraj boli mnie biodro. Taki głęboki ból jakby w kości Dzisiaj chyba dam nodze trochę odpocząć. |
Może się z deczka przeforsowałaś Odpocznij z dzień i potem wróć do ćwiczeń i zobaczysz jak będzie
ewabe - Pi 10 Wrz, 2010
Witajcie moi drodzy!
Dawno nie pisałam, a tu tyle powodów do radości! Od zabiegu dzisiaj mija 5 tygodni. We wtorek byłam na konsultacji rehabilitacyjnej w klinice w Żorach, nawet pojawił się pan doktor i po krótkim badaniu orzekł, że odstawiamy jedną kulę i na krótkich odcinkach mogę próbować bez kul! W tamtym momencie wydawało mi się to nieprawdopodobne. Wprawdzie na sali do rehabilitacji chodziłam o jednej kuli i było całkiem znośnie, ale bez kul?! To tak się da?!
Okazuje się, że owszem, da się! Ale odkryłam to tylko dzięki wspaniałemu rehabilitantowi w Kielcach. Podczas konsultacji w Żorach najwyraźniej noga była za bardzo obciązona, bo w nocy obudził mnie ból porównywalny do tego 2-3 dni po zabiegu. Więc dałam nodze dzień wolnego i po 2 dniach poszłam do mojego fizjoterapeuty. Pomajstrował przy moich mięśniach, pougniatał punkty spustowe - stwierdził - to teraz proszę wstać i zapraszam do mnie. Tylko proszę bez utykania No, tego utykania całkiem wyeliminować się nie dało, ale bezboleśnie i w miarę bezstresowo przekonałam się, że moje bioderko jest gotowe podjąć wyzwanie!
Od wczoraj śmigam z jedną kulą, byłam na spacerze, u fryzjera, po domu trochę próbuję bez kul. Noga oczywiście się męczy, wtedy grzecznie biorę obie kule, schładzam staw okładem żelowym, rozmasowuję mięśnie. Ale ogólnie sprawność coraz lepsza, jeszcze kąt zgięcia daleki od ideału, ale przez tydzień, odkąd trafiłam na fizjoterapię w Kielcach, jest ogromna poprawa.
Ale się cieszę
kinga - Pi 10 Wrz, 2010
Ewa zapraszam do kącika rehabilitacji, do wątku o chodzeniu z kulami
bardzo ciekawa i pouczająca lektura
AgaW - Pi 10 Wrz, 2010
Brawo Ewo - tyle zrobiłaś postępów. Aż szkoda, że decydujesz się choć trochę na tą 1 kulę...jeśli chcesz zrobić jeszcze większy krok i wyeliminować utykanie to ćwicz z terapeutą, ale nie chodź z 1 kulą bo psujesz to co wypracujesz! . Takie błędne koło będzie trwać i trwać. Wytrzymaj jeszcze troszę z dwoma ( po troszku próbuj bez ) a potem ani się obejrzysz a będziesz mieć pozwolenie chodzenia bez nich i będziesz chodzić ładnie.
Kinga dobrze Ci radzi - poczytaj tamten temat i przymyśl wszystko, porozmawiaj z terapeutą o tym jeśli chcesz Powodzenia
ewabe - Sob 11 Wrz, 2010
Dziewczynki, odrobiłam pracę domową do porannej kawy i... poszłam grzecznie o drugą kulę! Macie rację. Sama widzę, że to jest zupełnie bez sensu, bo o jednej bujam się na boki i wcale nie obciążam operowanej nogi tak, jak należy. A wystarczy druga kula w łapce i od razu jest lepiej! Więc wracam do dwoch kul a w poniedziałek przeprowadzę poważną rozmowę z moim rehabilitantem. Dobrze, że to mądry gość i nie uważa, że pacjent nie ma prawa głosu.
Znamienne jest chyba również, jak na to teraz patrzę, że on zalecił mi zupełnie inne ćwiczenia, niż rehabilitanci w Żorach. Oni kazali głównie chodzić, żeby przywrócić pracę mięśni. A pan rehabilitant pokazał mi ćwiczenia do pracy nad JAKOŚCIĄ ruchu. Idę wprowadzić w życie
Jowi - Sob 11 Wrz, 2010
ewabe napisa/a: | że odstawiamy jedną kulę |
o ludu słabo mi się zrobiło jak to przeczytałam - jak sama zauważyłaś chodzenie o jednej kuli nie służy krzywdzisz siebie i swoją ciężką osiągniętą prace w postaci dobrych efektów. Jedna kula to bujanie, obciążanie stawów biodrowych, kręgosłupa, a nawet barków. Jestem zasady albo 2 kule albo wcale. Ja chodziłam pół roku o 2 ale w momencie kiedy je odstawiłam to już biegałam w gabinecie fizjoterapeuty
Zulka - Pon 13 Wrz, 2010
Ewo, cieszę się z Twoich postępów zabieg miałaś o miesiąc później niż ja, a z tego co piszesz jesteśmy praktycznie na tym samym etapie no ale u mnie jeszcze był ten IV stopień uszkodzenia chrząstki, więc przez to wszystko się przedłużyło. Najważniejsze, że do przodu.
Nie zgodzę się tylko z tym, że bez sensu jest chodzenie o jednej kuli - na dłuższy czas pewnie i tak, ale ja jestem na etapie chodzenia o jednej. Jeśli wiemy jak prawidłowo poruszać się z jedną (przede wszystkim kula w przeciwnej ręce do nogi operowanej, dbanie o wyprostowaną postawę ciała), to nic nam wielkiego nie grozi. Ja dzięki temu wypracowałam odpowiednie obciążanie nogi i lepszą postawę podczas chodzenia. Bez kuli byłoby mi ciężko bo bardzo bałam się iść prawidłowo, a teraz jak idę bez kul jest zupełnie inaczej. Najważniejsze żeby mieć kogoś kto potrafi korygować nasze błędy podczas stawiania pierwszych kroków
Bonia - Pon 13 Wrz, 2010
Oj Zulka lać po tyłku i patrzeć czy równo puchnie skąd wiesz że chodzisz z jedną kula prawidłowo jesli stwierdził to rehabilitant i na dodatek pozwolił Ci odstawić jedną kulę to niech będzie ale sama tak nie eksperymentuj nie jesteś w stanie stwierdzić że prawidłowo chodzisz ani postronna osoba która nie jest rehabilitantem. Mi mama i znajomi też mówili że ładnie chodzę tak na pierwszy rzut oka wyglądało to dobrze a własciwie super. Dopiero po konsultacji z rehabilitantem wyszło to super jak figa z makiem. Okazało się że super to nie jest. Powtórze słowa naszych rehabilitantów kule odstawiamy dopiero wtedy gdy nauczymy się prawidłowo chodzić a nie wtedy gdy nam się wydaje że prawidłowo chodzimy. I twierdzenie typu mogę już chodzić z jedną kulą włożyć między bajki albo chodzimy z dwoma kulami dopóki nie opanujemy prawidłowego wzorca albo po opanowaniu prawidłowego chodu odstawiamy obie kule naraz tu nie ma drogi na skróty bo taka nie istnieje. Jeśli chodzisz po mieście i uda Ci się spotkać osobę chodzącą o jednej kuli przyjrzyj się z bliska jak takie chodzenie w rzeczywistości wygląda. Przy okazji poczytaj uważnie kącik rehabitacji
Zulka - Pon 13 Wrz, 2010
Sama jestem rehabilitantką i na co dzień stykam się z ludźmi chodzącymi o kulach. Wszystko tak naprawdę zależy od tego w jakiej kondycji jest pacjent. Zgodzę się z tym,że większość osób chodzi źle o kulach - przede wszystkim o jednej, ale wynika to z dysfunkcji jakie pacjent ma - wtedy lepiej poruszać się o dwóch. Ale w przypadku, kiedy kula tak naprawdę służy do tego by delikatnie wspomóc nogę, która już przejęła obciążenie i nie występuje utykanie, to nie widzę przeszkód, aby przez krótki czas w ten sposób chodzić. Dwie kule dają pacjentowi duże bezpieczeństwo i nagłe odstawienie obu w większości przypadków powoduje strach, który sprawia, że pacjent nie chodzi poprawnie. Jedna kula pozostawiona na krótki okres czasu jest kolejnym etapem na drodze do samodzielnego chodzenia (chociażby dla samej psychiki). Tak naprawdę i chodzenie o jednej czy o dwóch kulach powoduje, że ciało człowieka uczy się nieprawidłowych wzorców, ale z pomocą dobrego terapeuty w dużym stopniu można im zapobiegać.
ewabe - Wto 14 Wrz, 2010
Mniej więcej to samo powiedział mój rehabilitant - że owszem, na dłuższą metę jest to szkodliwe. Ale jako etap przechodni przez nawet kilka tygodni tragedii nie sprawi. Ja na razie chodzę o dwoch albo całkiem bez. Dolegliwości pojawiają się głównie ze strony kolana w operowanej nodze (wtedy chwytam za kule). Główna dolegliwość biodrowa, to uczucie "pełnego" stawu. Rehabilitant nie zareagował na informacje o tym, więc wnioskuję, że to normalne
Grazyna1950 - Sob 18 Wrz, 2010
Dziewczyny !!!!!!! Chodzenie o jednej kuli bardzoooooooo szkodzi !!!!!! Znam to z autopsji. Długo chodziłam z jedną kulą, bo tak mi lekarz zalecał i pomimo, że bardzo się starałam chodzić prosto niezbyt mi to wychodziło, co mogą potwierdzić osoby, które mnie widziały podczas I Warsztatów. Wróciłam na jakis czas do dwóch kul, systematycznej rehabilitacji i w tej chwili chodzę zupełnie bez.
Jowi - Nie 19 Wrz, 2010
Cytat: | Dziewczyny !!!! Chodzenie o jednej kuli bardzoooooooo szkodzi !!! |
Prędzej czy później takie wojaże dadzą znać o sobie, nawet jeśli teraz jest ok - niestety.
ewabe - Pi 12 Lis, 2010
Dłuuuugo mnie tu nie było... o właściwie nie bardzo miałam co pisać. Jak już miałam się pochwalić, że jest super, że rehabilitacja daje świetne efekty, to coś się sypało. No i właściwie nadal tak jest...
Wróciłam już do pracy. Ale wróciłam prosto na zamknięcie miesiąca, które u nas równa się kilku dniom po kilkanaście godzin siedzenia w pracy. Noga, z którą było już bardzo dobrze, nie wytrzymała i znowu boli tak, jak mniej więcej po 2 tygodniach od zabiegu, nawet jest mnie w stanie obudzić nad ranem...
Na USG wyglądało, że obrąbek działa, jak należy. Pewnie to uszkodzona chrząstka się odzywa... W przyszły czwartek jadę na teoretycznie ostatnią wizytę kontrolną do mojego operatora - zobaczymy. Zakres ruchu znów mam ograniczony do mniej więcej 90 stopni zgięcia i unikam rotacji.
Jednocześnie zaczęłam diagnostykę drugiego biodra, które teoretycznie było w lepszym stanie, ale wywiad kliniczny wskazuje również na uszkodzenie obrąbka. Zobaczymy, co wyjdzie, jak już mi się uda dostać termin na ARTRO MR Jestem bardzo wybredna, bo w lutym wyjeżdżam znów służbowo do Niemiec. Więc pewnie dopiero w połowie roku Akurat może operowana noga dojdzie całkiem do siebie...
hiande - Sob 13 Lis, 2010 Temat postu: Jak nie urok to.... No to bardzo ci współczuję , bo ból to nic dobrego. Mam nadzieję, że minie tak jak się zaczął i że swoje marzenia będziesz realizowała. Ja mam termin na 09.12.10. Zobaczymy jak to będzie ze mną. Narazie staram się nie nudzić i dużo spaceruję. Jutro ma być ok. 16 st.C i wybieram sie na długi spacer. Póki jeszcze mogę , bo wygląda na to, że po zabiegu nie będzie to takie proste.
zozo - Sob 13 Lis, 2010
ewabe napisa/a: | ktore u nas równa się kilku dniom po kilkanaście godzin siedzenia w pracy | A nasze chore bioderka nie lubią długo siedzieć w bezruchu - są wtedy niedokrwione i niestety należałoby raz na 1 h wstawać na 5 min (gwarantuje nam to kodeks pracy), aby dotlenić bioderka. Jak siedzimy, również nie należy zapominać o umożliwieniu dopływy krwi do bioder. Można np. dreptać w miejscu, oraz podnosić pośladki raz z prawej, raz z lewej strony. Należałoby w sobie wyrobić nawyk takich drobnych ćwiczeń.
Fizkom - Nie 14 Lis, 2010
zozo napisa/a: | A nasze chore bioderka nie lubią długo siedzieć w bezruchu |
Tak,tak, tak.
Długotrwały bezruch dla Waszych bioder to najgorsze co możecie im zaserwować. I nie chodzi tu tylko o sam staw biodrowy (kostne elementy) ale cały ten system struktur tkankowych, który go otacza tzn. torebkę stawową i wiezadła, powiezie i mięśnie, układ nerwów obwodowych i unaczynienie okolicy. Należy równiez pamietać o ścisłym związku stawu biodrowego z narządami miednicy małej. Zainteresowanych odsyłam do tematu - "tensegracja strukturalna".
Zozo ma rację. Każda długotrwała pozycja (leżąca, siedząca, stojąca) prowadzi do przeciążeń tych struktur (stawowych i okołostawowych). Sumowanie czasowe i przestrzenne przeciążeń prowadzi do powstania bólu - w biodrze ale i obrębie kręgosłupa, barków, obrębie czaszki itp, itd..
I jeszcze jedno - dobór pracy domowej (np. podczas siedzenia przy biurku w pracy) należy omówić z terapeutą. Dobranie aktywności musi opierać się na wcześniej wykonanym przez terapeutę, badaniu funkcjonalnym i palpacyjnym
Pozdrawiam,
Fizkom
Zulka - Nie 14 Lis, 2010
Ewo, mam nadzieję, że Twoje dolegliwości szybko ustąpią i będzie lepiej niż przed operacją!!
hiande, będę 3mała za Ciebie mocno kciuki!!
ewabe - Nie 14 Lis, 2010
Dzięki wszystkim za wsparcie W pracy już trochę luźniej, więc już nie muszę tyle siedziec. Jutro jadę do rehabilitanta w Krakowie, zobaczymy, na ile będzie mógł pomóc. A w środę do Żor...
Jowi - Sro 24 Lis, 2010
Cytat: | Długotrwały bezruch dla Waszych bioder to najgorsze co możecie im zaserwować. |
A co z nadmiarem ruchu, albo zwyczajnie z chodzeniem przez 12 godzin i w tym kilka przerw po 5 minut np???
Bo coś mi się zdaje, że nie ma złotego środka.
AgaW - Pi 26 Lis, 2010
Chyba tu najbardziej ważne jest obserwowanie sobie. Bo jednej osobie będzie tyudno pracować jak napisałaś i innej nie sprawi to kłopotu. Na tą samą sytuację różne osoby będą różnie reagować i stąd my bioderka musimy siebie poznać i swoje możliwości po zabiegu, aby łatwiej było określić czy blisko jesteśmy tego złotego środka ( bo idealnie to raczej się nie trafi, no może jak się jest wróżką )
ewabe - Czw 23 Gru, 2010
Kolejny rodział walki o odzyskanie sprawności - wczoraj się udało, dostałam skierowanie do sanatorium w ramach prewencji rentowej z ZUS! Cieszę się bardzo, bo może trzy tygodnie solidnej pracy nad nogą przyniosą wreszcie efekty.
Na razie noga dalej pobolewa, zakres ruchu nadal nieco ograniczony, kości "przeskakują" przy niektórych ruchach. Co gorsza, z niewiadomych przyczyn druga noga znacznie bardziej daje się we znaki i to w sytuacjach , w których nigdy nic mi nie było. Widać pozazdrościła siostrze
Wyjazd do sanatorium sprawi tylko, że będe musiała przełozyć plany wyprawy do doktora Piontka ze stycznia na czerwiec, więc trochę dłużej będę żyła w niepewności. Ale myślę, że rehabilitacja ( o ile będzie dobrze prowadzona), drugiej nodze też pomoże
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę Wesołych Świąt, a przede wszystkim dużo zdrowia!
Grazyna1950 - Czw 23 Gru, 2010
ewabe napisa/a: | dostałam skierowanie do sanatorium | Do jakiej miejscowości jedziesz?
ewabe - Czw 23 Gru, 2010
Do Rymanowa
Jagi84 - Sro 15 Cze, 2011
Cześć Ewa, jestem tu nowa Jak sobie radzisz? Jak po rehabilitacji? Mam prawie taki staż bólowy jak ty i 30stego czerwca artroskopie u dr.Piontka Jak tam po sanatorium? Mam nadzieję, że już lepiej. Będziesz robiła druga nogę?
Pozdrawiam cieplutko
ewabe - Nie 26 Cze, 2011
Właśnie wracam z Poznania, byłam na konsultacjach u dra Piontka. Doktor jest wspaniałym człowiekiem, widac, że lekarz z powołania.
Ktoś tu zachwalał, jak wspaniale robią artro w Żorach. A moje przeczucie niestety się sprawdziło. Operację należy wykonać ponownie, drugie biodro w kolejce.
Jagi84 - Pon 27 Cze, 2011
Ojej, a Ty co z tym drugim bioderkiem zrobiłaś? Dr Piontek powiedział Ci czego to może być przyczyna??
Pozdrowionka.
ewabe - Pon 27 Cze, 2011
Dzięki Jagi84, nie wiadomo, co zrobiłam ani z jednym , ani z drugim ot, po prostu pamiętam, jak na jakiś dłuższym spacerze zabolało. Przyczyna w moim przypadku najbardziej prawdopodobna anatomia... czyli trochę geny. Ale z drugiej strony, czy jak się ma 9 lat, to człowiek zwraca uwagę na to, jak sobie coś nadweręży? Wtedy się człowiek otrzepuje i biegnie dalej
Ogólnie czuję się super - najbardziej uciążliwe dolegliwości zniknęły, przeszłam niedawno 20 km na raz i absolutnie nic mi nie było, jeżdżę konno, jeżdżę na rolkach... Tylko nie daję rady robić brzuszków ani. No i test na uszkodzenie obrąbka pozytywny. Pytałam doktora, czy, skoro nic mi absolutnie nie jest, bez brzuszków da się życ, to czy muszę się z tą nogą spieszyc. No ale niestety, "przyszyty" obrąbek się nie zrasta, a uszkodzenie chrząstki i stawu postępuje. Więc mam przykazane w ciągu najbliższych miesięcy wrócic na stół operacyjny.
Ciężko się pogodzić z myślą, że jeszcze dwa razy będę zaczynac od takiego sprawnościowego zera. Chciałam zainwestować w rozwój jeździecki, a tak to nie ma sensu, bo i mięśnie, i stawy będą się musiały uczyć od nowa.
I wiem już, że postaram się pojechac do sanatorium po operacji - jednak 3 tygodnie, kiedy można sie skoncentrowac wyłącznie na nodze i na powrocie do sprawności bardzo dużo mi dały!
ewabe - Pon 12 Wrz, 2011
Odnoszę wrażenie, że tytuł, jaki nadałam swojej historii, jest bardzo znamienny
Otrzymałam z Poznania opis mojego rezonansu (przy okazji artro MR na drugie biodro, ale opisywane było tym razem to po operacji) - narośl kostna, uszkodzenie obrąbka, konflikt typu CAM.
Wysłałam to samo zdjęcie do Żor - zadzwonili do mnie, że na podstawie tych zdjęc wg nich w biodrze nic złego się nie dzieje!
Dwóch lekarzy, dwie sprzeczne opinie...
A biodro boli coraz bardziej, chyba bardziej, niz przed operacją i właściwie bez przerwy. Nawet we śnie mam świadomość tego bólu. Niestety, ponieważ właśnie zmieniam pracę, bardzo będę chciała poczekac z operacją co najmniej do kolejnych wakacji. Mam nadzieję, że bioderko wytrzyma... 19 lat wytrzymało, to może da mi jeszcze te kilka miesięcy?
Na razie, żeby wreszcie wiedzieć na pewno, jak wygląda sytuacja, idę w piątek na rezonans z kontrastem. A potem, jeśli wszystko wypali, jadę na konsultacje do Niemiec. Mam dość zastanawiania się, komu by tu zaufać...
AgaW - Wto 13 Wrz, 2011
Ewo, napewno nie jest Ci łatwo ale musisz szukać rozwiązania. Boli Cię-więc jest tego przyczyna, coś z tym musisz zrobić. Te wykluczające się opinie są dziwne, skonsultuj się jeszcze z kimś dobrym, napewno niedługo będziesz wiedzieć na czym stoisz. Trzymaj się!
ewabe - Wto 13 Wrz, 2011
AgaW, dzięki za wsparcie. Właśnie mam nadzieję, że wizyta u Dr Diensta w Monachium rozwieje moje wątpliwości.
AgaW - Wto 13 Wrz, 2011
Daj znać jak będziesz wiedzieć co się dzieje. Ewo, trzymam kciuki żeby to nie było nic strasznego
ewabe - Wto 13 Wrz, 2011
Gorszego niż konieczność ponownej operacji? Mam nadzieję, że nie. Już tyle brzmi mało obiecująco...
AgaW - Sro 14 Wrz, 2011
Trudno powiedzieć jak jest, skoro masz różne opinie. Może nie trzeba będzie kolejnego zabiegu? Może trzeba będzie powtórzyć rtg, aby mieć jasność? Jakby nie było Ewo, bądź silna i twarda !
Brydzia - Sro 14 Wrz, 2011
Ewo, doskonale rozumie twoje obawy co do ewentualnej operacji oraz podejście lekarzy do sprawy. Mój przypadek konsultowałam z kilkoma lekarzami i kilku z nich uważało,że nic mi nie jest i że bioder nie ma co ruszać, bo się nic nie dzieje. Okazuje,się,że jedna osteoplastyka to mało,bo kość się znowu nadbudowała i konieczna kolejna operacja. Też mnie to nie cieszy, bo i tak skończy się na endo. Co do pracy to podobnie jak ty ledwie zaczęłam pracować, ale ja muszę wytrzymać do grudnia.
Trzymam kciuki za owocną wizytę u lekarza w Monachium i koniecznie napisz jaka jest jego opinia. Powodzenia i głowa do góry
ewabe - Sro 14 Wrz, 2011
Dzięki dziewczyny. dam znać!
Jagi84 - Wto 27 Wrz, 2011
Cześć Ewa!
Nie wiem, czy w ogóle powinnam dziś coś pisać bo wróciłam właśnie z Poznania z konsultacji i mam łzy w oczach... czytam właśnie Twoje perypetie...powiem ci szczerze, jedź oczywiście do Monachium, ale "Poznań" wie co robi! Ja jestem ekstremalnym przypadkiem a i tak uważam, że zrobione i zdiagnozowane zostało dobrze. I czekać nie można bo jest coraz gorzej!!! Jak powiedzieli w Poznaniu, że masz bioderko do artro to znaczy, że na 99% masz. A jak będziesz dłużej czekać to mogą się zmiany zwiększać...Ja pewnie jutro opisze moją dzisiejszą wizytę bo jestem zmęczona ale musiałam ci odpisać i trzymam kciuki!! Ja czekałam za długo i za długo się wahałam niestety.
Buziaki.
ewabe - Sro 28 Wrz, 2011
Jagi84, napisz koniecznie o swojej wizycie!
A ja mam za swoje. Miałam dwóch lekarzy i dwie opinie. Chciałam którąś potwierdzić, to teraz mam trzech lekarzy i 3 diagnozy.
Wczoraj byłam u doktora Michaela Diensta. Dostałam od doktora Smolika list do niego z opisem wykonanych w czasie artroskopii rzeczy. Dałam zdjęcia wykonane w Poznaniu i przedstawiłam diagnozę i zalecenia doktora Piontka. Dołączyłam wykonany tydzień temu ArtroMRI, z którego radiolog wyczytał rozlegle uszkodzenia obrąbka, uszkodzenia chrząstki i konflikt CAM-Pincer (potwierdzając diagnozę Piontka), a z którego dr Smolik nie dopatrzył się podstaw do kolejnej operacji. Dr Dienst pokręcił nosem, zlecił wykonanie kolejnego RTG obu bioder.
Wniosek? Mam trochę nietypowe objawy, ale sugeruje dysplazje bioder, która doprowadziła do osłabienia tkanek i w rezultacie do uszkodzenia obrąbków. Zszycie obrąbka nie usunęło problemu, a implanty mogą dodatkowo powodować ból. Nie dostrzegł konfliktu CAM, a nawet jeśli byłby, to przy takich panewkach nie ma znaczenia. Jeżeli poddam się terapii zaleconej w Poznaniu, to będzie tylko gorzej, bo usuniecie konfliktu dodatkowo spłyci panewkę.
Proponuje poczekać rok-dwa, zrobić kolejne badania i ewentualnie wtedy artroskopie celem wykluczenia konfliktu. A w perspektywie kilkunastu lat terapie dysplazji.
Pozostaje mi machnąć na wszystko ręką, zagryźć zęby i zająć się innymi rzeczami. Jak już nie będę wytrzymywać z bólu, to wtedy pomyśleć, której wersji uwierzyć...
Jagi84 - Czw 29 Wrz, 2011
ojojoj...no to co lekarz to opinia i o tym sie przekonujemy na każdym kroku...i komu tu wierzyć?? jeśłi bóle masz nawet w nocy to ja nie wiem czy to czekanie to dobry pomysł, ale jeśli mogłaby operacja pogorszyć to z kolei w ogóle nie ma co się pchać... Trzymam kciuki żeby ból przeszedł!!! buziaki
Przemek10 - Pi 23 Mar, 2012
Cześć Ewabe,
Napisz prosze co u Ciebie ?. Kto miał racje Twoim przypadku ?
Pozdrawiam,
Przemek
ewabe - Pi 23 Lis, 2012
Cześć wszystkim,
Minął ponad rok od mojej wizyty w Monachium. Przez ten rok bywało różnie, łącznie z tym że na ciężkich zamknięciach miesiąc, gdzie kilka dni z rzędu siedziałam przed komputerem po kilkanaście godzin, pod koniec nie byłam w stanie siedzieć z bólu, musiałam stać.
Ale poza tymi momentami kryzysu jest super. Musiałam zrezygnować z pomysłu nauki salsy (kręcenie pupą jednak szkodziło ), brzuszków nadal robić nie da rady, ale bez problemu mogę chodzić, jeździć na rowerze, jeździć konno. Więc pod tym względem operacja wyszła mi na dobre.
Dyskomfort w operowanym biodrze czasem się pojawia, np. teraz siedząc czuję, że coś mi tam przeszkadza. Czasem, po długim dniu, pojawia się lekki ból. Ale to naprawdę nic wielkiego.
Myślę, że jesli nic się nie zmieni, to gdzieś za rok przejadę się znów do Monachium, pokazać doktorowi Dienstowi stan moich bioder. Ale na razie przestałam wreszcie odwiedzać lekarzy i żyję sobie radośnie!
Pozdrawiam wszystkich!
AgaW - Pi 23 Lis, 2012
Super, że świetnie sobie radzisz Dbaj o siebie profilaktycznie, aby długotrwałe siedzenie nie szkodziło Twojemu ciału
Majki77 - Nie 10 Lis, 2013
W zasadzie, to prośba do ewabe, ale długio jej Tutaj nie było. Może też ktoś inny może pomóc/ podpowiedzieć, Chciałbym zapytać o artro biodra w Żorach - opinia i jak się czujecie jakiś czas już po. Ja ma termin na przyszły rok czyli 2014 na jedno, a później pewnie w 2015 na drugie biodro. Skierował mnie dr. Smolik i on lub dr. Marek będzie pewnie to artro robił. Wacham się, bo od innych lekarzy słyszałem, że artroskopia biodra, to zabieg, który może też zniszczyć staw, mimo tego, że małoinwazyjny. Proszę ewentualnie o kontakt na maila: multimedia@op.pl. Jeśli ktoś będzie tak miły porozmawaiać na ten temat, to chętnie zadzwonie. Wiecie jak jest, człowiek szuka wszedzie pomocy. Artur
maaly-22 - Nie 10 Lis, 2013
Fiolet TEZ MIAŁA endo w zorach lub rybniku napisz doniej moze ona będzie mogła Tobie pomuc poniewaz tez jest z tych stron pozdrawiam...
fiolet - Nie 10 Lis, 2013
Witam . Niestety jeśli chodzi o Żory to nie pomogę -:( Ja miałam w Rybniku. Pozdrawiam
pasiflora - Pon 11 Lis, 2013
Majki77, z tego co wiem to Żory są dobrymi specjalistami w tej dziedzinie Napisz do kolezanki ewabe maila Może w ten sposób uzyskasz odpowiedź.
|
|