Forum Bioderko

Endoproteza - historie - Co robić?! - DUDEK

DUDEK - Sro 10 Mar, 2010
Temat postu: Co robić?! - DUDEK
Witam, jeszcze 3 tygodnie temu, po wizycie prywatnej u dr. Junga (pracuje w Klinice w Konstancinie przy CKR) byłam zdecydowany na komercyjną operację stawu biodrowego u Niego. Miałem wyznaczony termin - 23 marca, dostałem wykaz badań do zrobienia przed operacją (prawie wszystkie zrobiłem, może się przydadzą). Nigdy dotąd nie byłem w szpitalu więc wizja pobytu i opieki roztaczana przez Pana doktora ujęła mnie. Mimo że już od dawna czeka na mnie miejsce w Warszawie na Lindleya u prof. Góreckiego, postanowiłem zapożyczyć się i zebrać 22.000 zł na tą operację. Jednak podczas rozmowy z Rodziną doszliśmy do wniosku, że będzie to wysiłek ponad nasze możliwości, ponadto niedawno zetknąłem się z osobą, która w nieodległej przeszłości miała operowane 2 stawy u prof. Góreckiego i wypowiada się w samych superlatywach. Wszystko to razem spowodowało, że wczoraj byłem z prywatną wizytą u prof. Góreckiego w POLMEDZIE (200 zł - 7 minut). I tu zaczyna się mój problem :-( . Miejsce jest, mogę być zoperowany w ciągu 2 miesięcy ale Pan profesor nie namawia mnie do tego (w przeciwieństwie do dr. Junga) mówiąc, że nawet uszkodzony staw lepszy jest od protezy (pewnie tak, tyle że proteza nie boli ;-) ), i pokazując, że z moim nie jest jeszcze najgorzej. Ja wiem i rozumiem, że ostateczna decyzja należy do pacjenta, ALE JA ZUPEŁNIE NIE WIEM CO ZDECYDOWAĆ. Drogę mam otwartą do wystarczy telefon do kliniki na Lindleya i od następnego dnia ruszy procedura przyjęcia mnie na oddział. Ja jeszcze wczoraj rano byłem zdecydowany na operacje, staw mnie boli, co prawda, na szczęście nie mam bóli spoczynkowych a "jedynie" wysiłkowe ale w praktyce odczuwam każdy ruch i krok. Do tego mam poważne usterki kręgosłupa lędźwiowego i uszkodzony staw powoduje pogłębienie wady postawy a to nasila dolegliwości ze strony kregosłupa. Ratuję się rehabilitacją od 3 lat, ćwiczę, jeżdżę do Konstancina, "zadaję się" z rehabilitantką w domu, schudłem przez 1,5 roku ok. 50 kg.!!!!! Ale od pewnego czasu staw stawia opór i coraz bardziej dokucza. A ja zatoczyłem duże koło i znalazłem się w punkcie wyjscia i ZUPEŁNIE NIE WIEM CO ROBIĆ DALEJ :?: Skłaniam się ku operacji ale od wczoraj nurtuje mnie myśl czy nie warto jeszcze kilka miesięcy może rok przeciągnąc to co jest? No ale mam 55 lat i póki co niezły ogólny stan zdrowia (wyniki badań bardzo dobre) a co będzie za rok>> Nie mam pojecia. Wiem, że TO JA MUSZĘ SAMODZIELNIE podjąć tą decyzję, ale może ktoś przeżywał podobne rozterki, ma to już za sobą i coś mi podpowie?? Nieźle się rozpisałem, ale tak jakoś wyszło. Pozdrawiam WSZYSTKICH :pa:
Grazyna1950 - Sro 10 Mar, 2010

DUDEK napisa/a:
ale może ktoś przeżywał podobne rozterki, ma to już za sobą i coś mi podpowie??

Moja rada - zasięgnij opinii jeszcze jednego ortopedy. Czekanie nie zawsze jest dobre. Może pogłębić schorzenia kręgosłupa i nadwyrężyć drugie biodro.

piedra32 - Sro 10 Mar, 2010

DUDEK wiem jedno raczej każdy kto był przed 1szą endo też zadawał sobie pytanie czy robić?
Powiem tak pierwszą endo miałam kilka lat temu obecnie jestem po wymianie.Większość ortopedów była przeciwko wstawianiu bo ponoć mogłam chodzic jeszcze na "swoim biodrze". Ja jednak uparłam sie bo miałam bóle, fatalny chód i krótsza nogę co pogarszało sie z dnia na dzien a miałam lat 28, więc decyzja była oczywista. Osobiście w Twojej sytuacji poszła bym jeszcze do kilku lekarzy popytać ,lepiej teraz póki czas. Wiem że to kosztuje ale zawsze lepiej sie upewnić.Nikt tutaj nie odpowie Ci na nurtujące pytanie.Jeśli operacja sie uda i wszystko będzie jak powinno poprawi sie Twoja jakość życia.Z drugiej strony skoro Twoje biodro nie jest aż tak sfatygowane to warto poczekać zawsze zdążysz.

Podziwiam że zrzuciłeś 50kg szacunek :) )Pozdrawiam

pasiflora - Sro 10 Mar, 2010

DUDEK, bardzo dobrze że napisałeś.
Mam do Ciebie pytanie skoro dr Gorecki nie pochwala na dzień dzisiejszy wszczepienia Tobie protezy to czwmu Ci nie proponuje kapoplastyki Jest to metoda pomostowa i jako dobry lekarz powinien Ci ją zaproponować.
Odwlekanie operacji zrujnuje Ci na 99% kręgosłup lub kolana. Do tego zaczną się przykurcze o których ja sama się przekonałam na włąsnej skórze.
Decyzja jednak faktycznie należy do Ciebie

kinga - Sro 10 Mar, 2010

DUDEK napisa/a:
ALE JA ZUPEŁNIE NIE WIEM CO ZDECYDOWAĆ. Drogę mam otwartą do wystarczy telefon do kliniki na Lindleya i od następnego dnia ruszy procedura przyjęcia mnie na oddział.

To nie jest prosta decyzja, bo nie umierasz z bólu. Mnie teraz jak chwilami nie boli, to też myślę: "po co się operować?".. tym bardziej, że czekam na telefon z terminem :wink:

Ja nie wypowiem się na temat Lindleya pozytywnie. Mi tam powiedzieli, że mam do nich wrócić jak nie będę mogła chodzić i dwa biodra mi podczas jednego zabiegu zrobią :-| (a od 2 lat mam już jedno endo); Słuchając ich rady do tej pory bym była bez zabiegu a moje życie wyglądałoby....aż strach pomyśleć :-|

Moja kość przy pierwszej operacji była tak zniszczona (od tego czekania), że lekarze bali się o powodzenie operacji. Potem cięższa i dłuższa rehabilitacja i powrót do formy.
Teraz nie chcę do tego dopuścić i zdecydowałam się na operację. Ale tak jak wyżej napisałam: jak nie boli przez 5 minut, to myślę, że wyzdrowiałam :mrgreen:

Sam piszesz, że już masz problemy z kręgosłupem. Staw biodrowy wpływa na całą resztę...niestety.
Poszukaj jeszcze innego specjalisty i wtedy decyduj.
:) Pozdrawiam :)

AgaW - Sro 10 Mar, 2010

kinga napisa/a:
Sam piszesz, że już masz problemy z kręgosłupem. Staw biodrowy wpływa na całą resztę...niestety.
Poszukaj jeszcze innego specjalisty i wtedy decyduj.


Popieram te słowa. Zasięgnij opinii jeszcze kogoś super. Poczytaj nasze Forum, może pomoże Ci to w decyzji o świadomej operacji. Głowa do góry - napewno jeśli trafisz do dobrych ortopedów to będziesz wiedział co robić. Mamy dział kontakty do lekarzy - może umów się z kimś z tamtych specjalistów?
Zobacz tu jest podobny dylemat jednej z Forumowiczek Może ten temat Ci pomoże :)

zozo - Sro 10 Mar, 2010

DUDEK, ja podobnie byłam parę lat temu u prof. Góreckiego – również nie namawiał mnie do operacji, co nie oznacza, że jak się na nią zdecydujesz, to nie masz się u niego operować. Po prostu niektórzy lekarze nie namawiają pacjentów, pozostawiając im ostateczną decyzję. Ja również uważam, że każdy musi sam do niej dojrzeć. W Twoim wypadku wszystko właściwe jest jasne a więc nie wiem, czy ma sens konsultować się z innymi ortopedami – jesteś w bardzo dobrych rękach – jeśli ból bardzo Ci dokucza, to się zoperuj. Jeśli nie to poczekaj. No może jeszcze warto rozważyć kapoplastykę, ale na początek musisz ustalić, czy się do niej kwalifikujesz. Parę miesięcy nie zmieni drastycznie Twojego stanu.
AgaW - Czw 11 Mar, 2010

zozo napisa/a:
Parę miesięcy nie zmieni drastycznie Twojego stanu.

a ja myślę że parę miesięcy to jest w niektórych przypadkach bardzo dużo. Trudno jest określić indywidualne tempo postępu choroby.
Za kilka miesięcy możesz już nie nadawać się np. do kapo. Dlatego jestem za konsultacją i operacją tym bardziej jeśli boli. Zapytaj lekarza ile Twoje biodro ma czasu i pamiętaj że do operacji też jest kolejka.
Musisz wszystko przemyśleć i podjąć najlepszą dla siebie decyzję. :)

Grazyna1950 - Czw 11 Mar, 2010

AgaW napisa/a:
zozo napisał/a:
Parę miesięcy nie zmieni drastycznie Twojego stanu.
Popieram w całości AgęW. Długie zwlekanie z podjęciem decyzji może mieć fatalne skutki. Stawy się dość szybko niszczą. Dojdą coraz większe problemy z kręgosłupem i kolanami. Ja przed ENDO miałam dwie osteotomie, ale nie jestem do końca przekonana czy w moim przypadku chorobowym była to słuszna decyzja (odwlekła w czasie Endo tylko o 5 lat - ale może i 5 lat z własnymi stawami to sukces). Jedno jest pewne zasięgnij opinii kilku orpotedów i to niekoniecznie tych z tytułami. Mając kilka opinii powinieneś wybrać to co najlepsze.
magdalena47 - Czw 11 Mar, 2010

Drogi Dudku, przerobiłam na sobie, że ból nie może być jedynym wskazaniem do operacji. Mnie staw nie bolał, noga była prawie w 100% sprawna, dużo chodziłam - nie, nie powiem że robiłam szpagat :-) . Tylko coraz bardziej "siadałam" na prawą stronę. No i po operacji muszę się "odgiąć" co naprawdę jest niemiłe:(
Myślę, że komunikatywny ortopeda potrafi wspólnie z Tobą zastanowić się co dla Ciebie dobre, i rozważyć parę wariantów i Twój stan po wyborze któregoś.
Wiem, że nie jest Ci łatwo, etap podejmowania decyzji jest najtrudniejszy, potem wypełniasz kolejne punkty planu - i tego Ci życzę.

Marek Roman - Czw 11 Mar, 2010
Temat postu: Są dwie szkoły...
Witaj,

Ja byłem u 17 ortopedów na przestrzeni roku.

Bolały mnie kolana, w szczególności lewe, więc pokazywałem im rentgeny

kolan - ze zrozumieniem kiwali głowami.

Wreszcie trafiłem na Pana Doktora Piotra Zakrzewskiego, który jest lekarzem

ortopedą z Otwocka, który powiedział, że to nie kolana mnie bolą, ale

biodra w kolanach. Rentgen bioder wykazal jednoznacznie, że miał rację.

Dziś jestem juz prawie 3 tygodnie po operacji endoprotezoplastyki

całkowitej lewego biodra. Niecały tydzień temu wyszedłem do domu.

Piszesz, że schudleś 50 kg. To pewnie sporo ważyłeś. Ja przed operacją

schudlem 65 kg, ale i tak zostało mi jeszcze prawie 170.

Tak więc należy rzecz skonsultować jeszcze u innych lekarzy. Koniecznie.

Są tacy którzy chcą czekać w nieskończoność, ale i tacy którzy

proponują szybkie podjęcie decyzji. Szybkie , w moim przypadku oznaczało ponad

pół roku. Ale nie żałuję.

DUDEK - Czw 11 Mar, 2010

Witam, przede wszystkim chcę BARDZO MOCNO PODZIĘKOWAĆ WSZYSTKIM za rady, wsparcie i słowa otuchy. Dziękuję Markowi Romanowi za poświęcone mi przez telefon 45 minut, za cenne rady tego co jest już PO, za optymizm.
Ja po przeczytaniu wszystkich postów właściwie podjąłem już decyzję. To, że jeszcze chodzę jako tako, że ból jest tylko wysiłkowy, że Pan Profesor nie namawia usilnie na operacje nie skłania mnie do irracjonalnej decyzji o odwlekaniu operacji. Chyba byłoby skrajną głupotą CZEKANIE NA BÓL, taki, który uniemożliwi chodzenie, spanie, w ogóle funkcjonowanie. Przecież ta operacje jest i tak nieunikniona. Dzisiaj jestem w bardzo dobrym stanie ogólnym. Schudłem (ważę 76 kg a 1,5 roku temu to było 130), zniknęło nadciśnienie, mam doskonałe wyniki badań, ponoć kości są w bardzo dobrym stanie. To na co czekać? Aż coś się rozreguluje i będą dodatkowe problemy? Nie wiem czy własciwie kombinuję ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. W większości postów przewijała się myśl, że odwlekanie nie jest wskazane. Była też sugestia dalszych konsultacji. Na przestrzeni ostatnich 3 lat byłem u 7 specjalistów ortopedów oraz u 3 neurochirurgów (to głównie za sprawą kręgosłupa lędźwiowego). Nie wiem czy jeszcze coś nowego mogę usłyszeć. Niemniej za poradą Marka pójdę jeszcze na konsultacje do dr. Zakrzewskiego (z Otwocka). On przyjmuje w spółdzielni specjalistycznej dwa kroki od mojego domu - a więc niewielki wysiłek. Co do kapoplastyki to właściwie tylko jeden lekarz, Pani dr Suchocka w Damianie (ale na stałe pracuje w CKR Konstancin) 3 lata temu wspomniała nai ten temat, a potem, po roku wycofała sie z tego. WSZYSCY lekarze u których byłem mówią jedynie o endo.
Niemniej bez względu na wszystko jutro rano wykonam krok milowy na mojej drodze do lepszego zdrowia (mam nadzieję) i zadzwonię do prof. Góreckiego na Lindleya z prośbą o wyznaczenie terminu operacji. Myślę, że oczekiwanie nie będzie dłuższe niż +/- 2 miesiące. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym jutro rano nie stchórzył i nie zmienił decyzji, bo moja odwaga w kontaktach z medycyną jest raczej typowa dla mężczyzn...
Jeszcze raz wszystkim dziękuję, pozdrawiam wszystkich serdecznie i PROSZĘ, odezwijcie się od czasu do czasu z paroma słowami otuchy! Ja też będę relacjonował jak przebiega ta batalia.

kinga - Czw 11 Mar, 2010

no to trzymam kciuki :D
ciekawe kto pierwszy dostanie termin: Ty, czy ja :)

DUDEK - Czw 11 Mar, 2010

Dziękuję, Kingo.
A może nasze terminy zbiegną się :clap: Ja w sumie czekam już 3 lata. W 2007r. byłem pierwszy raz u prof. Góreckiego i zostałem zapisany na listę oczekujących. Po roku dostałem "zaproszenie" na operacje. Wcześniej poszedłem po raz drugi do profesora, który stwierdził, że rehabilitacja jest na tyle skuteczna, że można odroczyć operację. Zachowałem miejsce w kolejce i faktycznie przez kolejne 2 lata przy wspaniałej pomocy mojej rehabilitantki całkiem nieźle funkcjonowałem. Dopiero ostatnie 2-3 miesiące przyniosły pogorszenie i właściwie podczas każdego ruchu towarzyszy mi ból. Stąd trzecia wizyta u prof. Góreckiego i stąd wiem, że od momentu podjęcia decyzji i zgłoszenia tego w klinice do dnia operacji nie powinno minąc więcej niż 2 miesiące.
Ja również trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje, że twój czas oczekiwania nie będzie dłuższy niż mój :) .

sakaran - Czw 11 Mar, 2010

Witaj DUDEK.Myślę że podjąłeś właściwą decyzję,oczywiście też trzymam za Ciebie kciuki,oby wszystko było ok.Mam podobny przypadek i żeby na dzień dzisiejszy któryś lekarz chciał mnie operować ,podchodząc do tego jak profesjonalista to bym się zgodził,ale jak dotąd nie trafiłem na takiego.Powodzenia.
zozo - Czw 11 Mar, 2010

DUDEK napisa/a:
....... Dopiero ostatnie 2-3 miesiące przyniosły pogorszenie i właściwie podczas każdego ruchu towarzyszy mi ból........
DUDEK – z własnego doświadczenia wiem, że z biodrami tak bywa – początkowo mogą dolegliwości nasilać się okresowo, najczęściej jesienią i wiosną a potem potrafią odpuścić. U mnie tak właśnie było, aż do momentu, kiedy praktycznie dolegliwości były cały czas.
Jak napisałeś o swoich lekarzach, to pomyślałam sobie, że jesteś w dobrych rękach i tylko pozostało podjęcie decyzji. Odczekałeś już swoje w kolejce, więc nie ma sensu tego zmieniać. Kapoplastykę, jak piszesz już wykluczyłeś, więc jesteś już dobrze przygotowany do podjęcia ostatecznej decyzji.

Moje dysplastyczne biodra nosiły mnie całkiem dobrze do 40 roku życia, potem nastąpił dla mnie trudniejszy okres, bo biodro lewe zaczęło mi stopniowo coraz bardziej dokuczać a noga skracać. W przeciągu jakichś 12 lat noga skróciła się o ok. 4cm. Przed operacją porównywałam zdjęcia rtg z 2005 i 2009 – zmiany były podobne – stąd wnioskuję, że parę miesięcy nie ma istotnego znaczenia.

Powodzenia :-D .

piedra32 - Czw 11 Mar, 2010

DUDEK masz czas więc konsultuj chociaż co lekarz to opinia i trzeba wybierać co dla nas dobre:)Teraz masz na to czas i warto sprawdzić każdą opcje. Nas wszystkich tutaj łączy jedno choroba bioder i trzeba brać pod uwagę to że jesteśmy różnymi przypadkami .Ja przed moją pierwszą operacją byłam u wszystkich ortopedów we Wrocławiu którzy zajmowali sie endoprotezami, różne mam opinie na ich temat.Każdy przypadek jest inny i czasami nam lekarz pomóc nie może a innej osobie owszem. Mam nadzieję że znajdziesz takiego któremu zaufasz i zakończysz "walkę" sukcesem czego Ci z całego serca życzę
Pozdrawiam cieplutko

kinga - Czw 11 Mar, 2010

DUDEK napisa/a:

Ja również trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje, że twój czas oczekiwania nie będzie dłuższy niż mój :) .

ja też mam nadzieję :D zdradzę jednak, że ja już prawie od miesiąca jestem na liście do szybkiej operacji i tylko czekam na telefon z datą :D (więc tak jakby mam przewagę :wink: )

Marek Roman - Pi 12 Mar, 2010
Temat postu: Będzie dobrze.....
Trzymaj się.

Będzie dobrze i pamiętaj, że nie jesteś sam.

Pozdrawiam i trzymam kciuki.

M.

DUDEK - Sob 13 Mar, 2010

UDAŁO SIĘ, nie stchórzyłem i zrobiłem to!!! :-D Wczoraj zadzwoniłem do sekretariatu kliniki chirurgii na Lindleya i Pani Asystentka Profesora zapisała moje dane.
Powiedziała, że jak zadzwonię za tydzień to powinna już mi podać termin operacji. Wg niej nie powinien być odległy (ok. 1,5-2 miesiące). Potem przyślą zaproszenie, w którym będą określone badania jakie muszę wykonać wcześniej.
Teraz biorę w obroty moją rehabilitantkę, która musi przez ten czas dostosować ćwiczenia głównie do operacji, poza tym musi mi powiedzieć, jak mam się przygotować (wyposażenie, jakieś pomoce) na pierwsze tygodnie po operacji w domu. Dla mnie to jakoś wykracza poza moją wyobraźnię.
Wiem, że nie jestem pierwszy, że tysiące ludzi to przeszło, dali sobie radę, zapomnieli już, że mieli taką operację, ale dla mnie póki co to przypomina taki film "the day after" (dzień po) mówiący o Świecie w dzień bo globalnej wojnie nuklearnej :) .Chyba mam bardzo ograniczoną wyobraźnię ;) .
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego weekendu, a wszystkim Krystynom i Bożenom, jeśli są takie na forum, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji imienin :kwiatki:
Kinga, mam nadzieję, że za ok. 2 miesiące OBOJE będziemy już "the day after" :super:

magdalena47 - Sob 13 Mar, 2010

Kingo i Dudku, niech się tak stanie :mrgreen:
Trzymam za Was kciuki
Magda

jarecki - Sob 13 Mar, 2010

A czy na Lindleya robią kapo?
DUDEK - Nie 14 Mar, 2010

Z tego co wiem na Lindleya robią jedynie endo. Podczas moich 3 spotkań z prof. Góreckim (szef Kliniki Ortopedii) nigdy nie było mowy o kapo.
Lenka4 - Czw 18 Mar, 2010

Gratuluję podjęcia męskiej decyzji. Gdyby jeszcze ktoś(lekarz) próbował zasiać ziarno niepewności, to zapytaj czy ma dla ciebie inne rozwiązanie. Jeśli nie będzie miał konkretnej propozycji, i potwierdzi endo, próbując jedynie twierdzić, że "jest Pan jeszcze młody i całkiem ładnie Pan chodzi" to pozostaje ci ładnie się uśmiechnąć i powiedzieć, że Ty decyzję już podjąłeś.

Cytat:
byłem z prywatną wizytą u prof. Góreckiego w POLMEDZIE (200 zł - 7 minut)
niezła taksa, przebiłeś moją wizytę u innego lekarza też pracującego w Otwocku 200 zł - 10 minut :mrgreen:
DUDEK - Czw 18 Mar, 2010

DZIĘKUJĘ za wsparcie :-D :-D :-D :-D

Jeśli chodzi o wizyty to nie jest mój rekord. Poprzednia wizyta - ponad rok temu - kosztowała również 200 zł. a trwała 5-6 min. Z pewnością nie więcej.

Marek Roman - Wto 23 Mar, 2010
Temat postu: Jak tam ?
Witam,

Jak tam samopoczucie ?

Ćwiczysz ?

Pozdrawiam.

Maro.

DUDEK - Wto 23 Mar, 2010

Witam Marku, jasne, że ćwiczę. Wiem, pamiętam, miałem zadzwonić, żeby pogadać o praktycznych doświadczeniach, jakie masz za sobą. I z pewnością zadzwonię jak tylko dowiem się jaki jest termin operacji. Miałem poznać go w ostatni piątek ale p. profesor jeszcze nie wyznaczył. Mam zadzwonic jutro i być może już sie dowiem. Czekając na to pracuję, ćwiczę i .... organizuję krew (idąc do Kliniki powinienem mieć ze sobą zaświadczenie o oddaniu z przeznaczeniem dla mnie 1,5 l. krwi. Pracuję w dużej firmie i udało mi się znaleźć 3 osoby, które oddadzą w przyszłym tygodniu po 0,5 l.
I tak leci dzień za dniem. Lekki ból odczuwam własciwie cały czas, czasami silniejszy, jednak generalnie jedynie podczas ruchu. I sam nie wiem co bardziej dokucza: staw czy kręgosłup lędźwiowy?
I tyle. Spodziewaj się wkrótce telefonu ode mnie.
Pozdrawiam i do usłyszenia.
PS. muszę koniecznie poznać ten patent na wkładanie skarpetek :-) :-) :-)

Marek Roman - Wto 23 Mar, 2010
Temat postu: @@@
Postaram się zrobić zdjęcie

i wyślę Ci na maila.

Acha, podaj mi maila tu, lub na priva.

Pozdrawiam.

DUDEK - Wto 23 Mar, 2010

Z góry dziękuję. Mój mail; tosia2006@tlen.pl
Zadzwonię, tak myślę pod koniec tygodnia.
Pozdrawiam raz jeszcze.

pasiflora - Wto 23 Mar, 2010

http://www.esenior.com.pl...h_krotka366.jpg zerknij u nas do działu praktyczne i przydatne gadżety stamtąd ten link do obrazka
Marek Roman - Sro 24 Mar, 2010
Temat postu: Zakładacz skarpetkowicz.....
Widzę , że wszystkie te gadżety są do siebie podobne. Trudno zresztą, aby było inaczej.
Moj zakładacz jest jednak pokryty tkaniną frotte.

Powoduje to niezsuwanie się skarpetki w procesie zakładania.

Skarpetka zakłada się praktycznie za jego pomocą aż do polowy łydki
czyli, że nie trzeba jej już prawie nawet podciągać.

Dlatego polecam gadzet z frotte.

Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to jak reklama.

Cóż, jeden woli rury miedziane, a inny plastikowe.

To samo z rybami - jeden śledzia, inny łososia - a ja i to i to :-)

Lenka4 - Sro 24 Mar, 2010

Piszesz, że szpital poprosił o oddanie 1,5 l krwi i masz 3 osoby, które to dla ciebie zrobią. Musisz pamiętać, że jednorazowo jedna osoba może oddać 450 ml, tym samym zabraknie ci 150 ml. Dopytaj czy chodzi o trzy jednostki czy 1,5 l. W drugim przypadku będziesz potrzebował jeszcze jednego wolontariusza.

A propos dowiedziałeś się już czego więcej dzisiaj o terminie zabiegu?

DUDEK - Sro 24 Mar, 2010

Witam wszystkich,
najpierw dziękuję za porady, zwłaszcza dotyczące zakładania skarpet. Jeśli chodzi o krew to niestety wydaje mi się, że mowa jest o 1,5 l. czyli muszę znaleźć jeszcze jednego chętnego (albo chętną ;-) ).
MAM JUŻ NOWY TERMIN, tym razem, po rezygnacji z płatnej operacji, myślę, że ostateczny!!!.
Profesor Górecki wyznaczył mi datę przybycia do Kliniki na 17 maja. Z jednej strony to jeszcze kawał czasu - prawie 2 miesiące, z drugiej będę musiał zrobić jeszcze trochę badań, "obkupić się" w niezbędne do pooperacyjnego życia gadżety i pewnie szybko zleci. W kwietniu jeszcze 2 tyg. urlopu no i nieprzerwanie rehabilitacja.
Jeszcze raz WSZYSTKIM dziękuję głównie za to, ŻĘ JESTEŚCIE. Dla mnie, który NIGDY nie był w szpitalu bardzo ważne jest to, że za plecami czuję oddech ludzi, chociaż mi nie znanych, to wiem, że z pewnością życzliwych., takich, którzy w większości przez to przeszli.
Marku, za parę dni, jak poukładam sobie pytania, zadzwonię.
Ryba wspaniała, wielka, jak przystało na wielkiego chłopa!!! :-D

kinga - Sro 24 Mar, 2010

Dudek :D Gratuluję terminu !!! :D ja swojego jeszcze nie znam, zadzwonią pewnie tydzień przed :)

Masz prawie całe 2 miesiące na przygotowanie się fizyczne, psychiczne oraz "porządkowe" w domu :)
Czas szybko zleci :)

DUDEK - Sro 24 Mar, 2010

Kingo, trzymam kciuki, żebyś nie czekała zbyt długo. Ja będę starał się maksymalnie przygotować dom, zrobić badania a poza tym znaleźć sobie jak najwięcej zajęć żeby nie myśleć non-stop o czekającej mnie operacji. Jak pisałem NIGDY nie byłem w szpitalu i wszystko, co związane z pobytem w nim, nie mówiąc o operacji to wielka "czarna dziura". No ale przeżyjemy i to, DAMY RADĘ, jak mawia moja rehabilitantka.
Pozdrawiam wszystkich. :-)

saligia - Czw 01 Kwi, 2010

jarecki napisa/a:
A czy na Lindleya robią kapo?

Tak, robią też kapo

Marek Roman - Pi 02 Kwi, 2010
Temat postu: Gadżet
Wysyłam Ci zdjęcia gadżetu na Twojego e-maila.

Pozdrawiam.

Zdrowych Świąt.

DUDEK - Nie 16 Maj, 2010

Czas szybko przeleciał i już jutro zgłaszam sie na Lindleya w celu przeprowadzenia operacji wstawienia endoprotezy lewego stawu biodrowego. Pełen niepokoju przed samą operacją jak i związanego z przyszłością ale zdeterminowany bo przez ostatnie miesiące staw bardzo mi dokuczał. Trzymajcie za mnie kciuki. Jak będę już po wszystkim to naturalnie odezwę się i podzielę się wrażeniami.
Pozdrawiam WSZYSTKICH.

Alicja - Nie 16 Maj, 2010

DUDEK, trzymamy kciuki !!! Nic się nie bój, będzie dobrze :-)
kinga - Nie 16 Maj, 2010

Również trzymam mocno kciuki !!! :)
DUDEK - Nie 16 Maj, 2010

A co z Twoją operacją Kingo?
kinga - Nie 16 Maj, 2010

DUDEK napisa/a:
A co z Twoją operacją Kingo?

:) dziękuję, że pytasz :) moją operację odsuwam w czasie, ponieważ rehabilitacja działa cuda :)

piedra32 - Nie 16 Maj, 2010

DUDEK Powodzenia będzie dobrze a już niebawem opiszesz jak cudownie żyje się bez bólu :-) Wszystkiego dobrego
pasiflora - Nie 16 Maj, 2010

DUDEK, powodzenia Bede z resztą grupy wspierać Cię myślami Napisz koniecznie jak wyjdziesz :)
dora_kg - Nie 16 Maj, 2010

pomimo iż jestem nowa to i ja bede trzymała kciuki
DUDEK - Nie 16 Maj, 2010

Dziękuję WAM WSZYSTKIM za słowa wsparcia. Nawet nie wiecie jak są one ważne dla kogoś, kto po raz pierwszy będzie miał do czynienia ze szpitalem, z chirurgią. To wspaniałe, że jest takie forum. Kingo, to że rehabilitacja czyni cuda wiem dobrze bo tego doświadczyłem. Kiedy ponad 3 lata temu byłem pierwszy raz u prof. Góreckiego ten określił mój staw jako operacyjny. Dwa miesiące temu, po 3 latach intensywnej rehabilitacji, po schudnięciu 50 kg (co też zawdzięczam swojej rehabilitantce) podczas ponownej wizyty pan profesor stwierdził, że na upartego można by jeszcze pożyć z własnym stawem. I gdyby nie ostatnie dość gwałtowne pogorszenie stanu stawu pewnie dalej bym ćwiczył.
Co do minięcia dolegliwości bólowych jestem tu dość sceptyczny. Niestety staw jest tylko częścią mojego problemu. Mam bardzo poważne zmiany w kręgosłupie zwłaszcza w części lędźwiowej i te raczej tak łatwo nie miną. No ale zawsze będzie jeden bolesny punkt mniej.
Życzę wszystkim dużo zdrowia i optymizmu. Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

ewunia123 - Nie 16 Maj, 2010

DUDEK

Tak jak wszyscy tutaj trzymam kciuki !!!
Będzie dobrze, żadna inna opcja nie wchodzi w rachubę
Trzymaj się ;-)

kieszczyński - Nie 16 Maj, 2010
Temat postu: endo
DUDEK!życzę Ci,aby Twoja endo służyła Ci jeszcze dłużej niż moja mnie/25 lat/.I nie zapomnij o własciwej reha po zabiegu.POWODZENIA!!!!
Edi - Nie 16 Maj, 2010

Dudek pamiętaj ,że wszyscy jesteśmy z TOBĄ będzie dobrze :mrgreen:
Mijka - Nie 16 Maj, 2010

DUDEK napisa/a:
Mam bardzo poważne zmiany w kręgosłupie zwłaszcza w części lędźwiowej i te raczej tak łatwo nie miną. No ale zawsze będzie jeden bolesny punkt mniej.

Też mam kłopoty z odcinkiem lędzwiowym i przed operacją nie wiedziałam co mi bardziej dokucza kręgosłup czy biodro, a teraz po operacji czuję dokuczanie kręgosłupa, ale to już nie ból.
Bądź dobrej myśli, będzie dobrze :)

AgaW - Pon 17 Maj, 2010

Dudek - ten kręgosłup to nasza częsta dolegliwość..miałam to samo, teraz nie boli tylko jest wrażliwy na długie siedzenie.
Będzie trzeba Tobie dobranych ćwiczeń, aby pomóc kręgosłupowi, będziesz potem też o niego dbać i będzie nieźle :ok:
Dobra rehabilitacja przed i po operacji pomaga poprawić stan kręgosłupa - bądź dobrej myśli i już spróbuj zadbać o tą część ciała. Naprawdę może być lepiej !

DUDEK - Wto 08 Cze, 2010

Witajcie :-)
czas szybko płynie i już jestem w domu po wymianie stawu biodrowego!!! Operację miałem 21 maja w klinice ortopedii w szpitalu Dzieciątka Jezus u p. prof. Andrzeja Góreckiego.
Do szpitala trafiłem 17.05 tak więc po 4 dniach zoperowano mnie. Podam garść ogólnych wrażeń i odczuć.
Otóż był to mój pierwszy w życiu pobyt w szpitalu nie będę więc ukrywał, że obawiałem się co nieco. Teraz mogę powiedzieć NIE MA CZEGO :-) Mimo bardzo złego stanu kręgosłupa lędźwiowego zrobiono mi (artystycznie!!!) znieczulenie dolędźwiowe a następnie, na moją prośbę, dodatkowo uśpiono mnie. Zabieg trwał ok. 1,5 godz. po czym przewieziono mnie na moją salę, gdzie po krótkim czasie od powrotu ocknąłem się. Nie miałem żadnych sensacji ale mimo to pierwszą noc spędziłem w towarzystwie pielęgniarki (250 zł). Była przy mnie od 20.00 do 6.00, zmieniała kroplówki, podawała leki p-bólowe, p-gorączkowe, antybiotyk, podawała picie a rano przebrała i umyła. Operacja była w piątek więc dwa następne dni były bezproduktywne ale od poniedziałku zaczęła się rehabilitacja. Pierwszego dnia pion i krótki spacer przy balkoniku, drugiego dnia dłuższy przy balkoniku a od środy przesiadka na kule i z dnia na dzień coraz dłuższe trasy, w piątek schody a w poniedziałek do domu. Z wypisu dowiedziałem się, że wszczepiono mi protezę bezcementową z przeszczepami kostnymi PROXIMA z krótkim trzpieniem. Niewiele mi to mówi ale wygląda nieźle - widziałem na zdjęciu. I jeszcze kilka uwag na temat warunków w szpitalu. Zacznę od jednego ale sporego minusa. Właściwie zerowy kontakt z lekarzami. Lekarz opiekujący się "moją" salą, dr Łęgosz jest zarazem lekarzem Pudziana i był z nim w tym czasie na zawodach - przegranych zresztą. Zastępował go dr Stępień, sympatyczny, ale niewiele mógł powiedzieć gdyż do ostatniej chwili nie wiedział kiedy będzie operacja i kto będzie operował. 2 dni po operacji dowiedziałem się przypadkiem, że operatorem był dr Skowronek, podobno bardzo dobry specjalista. Pokazano mi go prawie tydzień po operacji na korytarzu. Pana Profesora widziałem 2 razy podczas porannego obchodu - wpadał z całą świtą na ok. 1 minuty do sali i wypadał. Poza tym kilkukrotnie mijałem go na korytarzu ale sprawiał wrażenie jakby mnie nie zauważał i nie słyszał powitania. No ale cóż, może to zbyt wielkie oczekiwania. Teraz są rzemieślnicy, doskonali fachowcy ale pacjent, jego obawy, lęki, pytania dla nich nie istnieją. Pacjent to kolejny przypadek. Cała reszta to bardzo dobre doświadczenia. Poczynając od Siostry Gospodarczej tego oddziału, pani Eli, która wobec wszystkich jest jak matka, poprzez wspaniałe, ciężko pracujące pielęgniarki wspomagane przez studentki uniwersytetu medycznego, których rola jest nie do przecenienia, poprzez całkiem niezłą rehabilitację w wykonaniu bardzo zaangażowanych i kompetentnych rehabilitantów również wspomaganych przez wspaniałe studentki Wyższej Szkoły Rehabilitacji, skończywszy na niezastąpionych Paniach Salowych, które i podały kubek herbaty i umyły i i były zawsze, kiedy tylko była taka potrzeba. I na koniec kilka słów o warunkach socjalno-bytowych. Wyżywienie typowo szpitalne czyli śniadanie i kolacja - stawka 60-70 groszy (np. łyżka dżemu, kosteczka masła i 3 kawałki pieczywa) natomiast obiady o dziwo smaczne i sycące. Pokoje 4-ro i więcej osobowe, w których przez cały mój 15 dniowy pobyt było około 20-25 % łóżek wolnych (dziwne, wiedząc że na biodro czeka się +/- rok). W moim 4-ro osobowym pokoju przez cały czas 1 łózko było wolne. Wyposażenie podniszczone ale wystarczające, sanitariaty (przynajmniej męskie) czyste i funkcjonalne. Reasumując jestem zaskoczony in plus. Teraz czekają mnie 3 miesiące zwolnienia i rehabilitacji.
Jeśli mógłbym służyć komukolwiek jakąś radą, pomocą - proszę pytajcie w dowolnej (forum, mail, telefon) formie.
Pozdrawiam wszystkich. :-) :-) :-)

Mijka - Wto 08 Cze, 2010

DUDEK, :clap: świetnie, że już po, teraz musi być już tylko lepiej. Ładnie opisałeś swój pobyt w szpitalu :) myślę, że wszyscy przed przeczytają ten opis z wielkim zainteresowaniem :thumbup: Trzymaj się :)
AgaW - Wto 08 Cze, 2010

Wspaniałe wieści :) Bardzo się cieszę, że wszystko się udało i pobyt w szpitalu nie był koszmarnym doświadczeniem :)
Teraz będę czekać na Twoje relacje z dochodzenia do formy i sprawności - opisuj wszystko czym tylko chcesz się podzielić - historie dochodzenia do zdrowia to bank wiedzy dla osób przed operacjami :)
Odpoczywaj, dbaj o siebie i zbieraj siły na rehabilitację :ok:

piedra32 - Czw 10 Cze, 2010

Dudek czytam i chwilami mam odczucie jak byś wakacje opisywał :-) i super.Strach ma wielkie oczy .Najważniejsze że się wszystko udało a i Ty psychicznie jesteś jak czuję w dobrej formie.Hmm co do naszej służby zdrowia to owszem wiele by można się czepić. Ale dobrze że szpital to tylko okres przejściowy.Co do lekarzy to chyba wszędzie podobnie, człowiek jak produkt :-> Teraz ćwiczonka i niebawem życie bez bólu czego z całego serca życzę Pozdrawiam
retman - Czw 10 Cze, 2010

DUDEK, ...hey,ja bym dodał na minus łózka, pamiętające czasy Gierka :-D ,z tą rurą,która diabelnie przeszkadzała gdy sie wstawało lub wchodziło na łózeczko,widziałem tam, jakby to powiedzieć klasę biznes :mrgreen: ,ale to była salka jednoosobowa,ciekawe w jaki sposób tam się mozna było załapać :mrgreen: ,w kazdej sali telewizor na żetony,nas leżało trzech,więc po dwójce od łebka i mieliśmy wizję 15 godz.
DUDEK - Czw 10 Cze, 2010

Tak, faktycznie, zapomniałem o tej rurze w łóżku. Ona w połączeniu z wysokością łóżka (ja mam 182 cm a siedząc nie sięgałem stopami do podłogi) stanowiły dla ludzi robiących pierwsze kroki po operacji częstokroć barierę nie do pokonania. Średnio po jednym na salę przypadało łóżko właściwe i bez barier. Sterowane elektrycznie (wysokość, pochylenie) ale "załapać się na nie było bardzo ciężko. Co do klasy biznes to faktycznie był taki pokój 1-no osobowy. Przez pierwszy tydzień mojego pobytu leżał tam...ksiądz z Płocka a potem - nie wiem kto. Ale mówiąc szczerze gdybym znalazł się w takim pokoju potraktowałbym to jako karę. Przy kilku osobach w pokoju można sobie wzajemnie pomagać no i jest do kogo gębę otworzyć. Telewizory na żetony oczywiście są i mają się aż za dobrze. 15 godz. dziennie to dla mnie za wiele, zwłaszcza że właściwie pilotem "rządzi" jedna osoba, z reguły najstarsza stażem w pokoju.
Piedro, wakacje to może nie były ale NAPRAWDĘ nie mam złych wspomnień z tych 15 dni pobytu. Oczywiście poza arogancją młodych (i nie tylko) lekarzy. Jest to niestety wytwór naszych czasów. Mam w rodzinie i wśród znajomych sporo lekarzy, niektórzy już całkiem wiekowi, w większości są oni oburzeni podejściem współczesnych "rzemieślników" do pacjenta. Ich uczono ETYKI LEKARSKIEJ oraz tego, że choroba to nie tylko określony stan fizyczny ale także (jeśli nie przede wszystkim) PSYCHICZNY. Obawy przed operacją a także pewne zjawiska (bóle, drętwienia, ogólnie ujmując INNOŚĆ) po operacji towarzyszą chyba każdemu pacjentowi i lekarz poza tym że utnie, wstawi, przeszyje, zaszyje powinien również złagodzić stres. No ale ktoś powinien nauczyć tych młodych lekarzy, może własnym przykładem, tymczasem szefem kliniki jest pan profesor Andrzej Górecki. To chyba wiele wyjaśnia w tej kwestii. I już na koniec nieprawdą jest, że nie możemy mieć wygórowanych wymagań bo korzystamy z lecznictwa "darmowego". Jakież ono darmowe???!!! Ja pracuję 30 lat. Przez te całe lata ZUS pobiera od mojej pensji składkę zdrowotną. Przez te 30 lat nie byłem w szpitalu, nie miałem żadnej poważnej choroby, byłem na kilku (!) zwolnieniach lekarskich , w sumie może ok. 3 miesięcy. Toż za pieniądze, które są na moim ZUS-owskim koncie mógłbym z pewnością zoperować sobie kilka stawów w najlepszych prywatnych klinikach. SZLAG MNIE TRAFIA jak ktoś mówi, że leczę się ZA DARMO!!! Mogę jeść łyżkę dżemu i 3 kromki pieczywa codziennie na szpitalne śniadanie, ale oczekuję, że opiekować się mną będzie LEKARZ a nie rzemieślnik niczym dobry krawiec czy szewc.
No to rozgadałem się ale uważam, że zbyt łatwo przyjmujemy argumentację o "darmowym" lecznictwie i godzimy się na bylejakość i arogancję młodych adeptów medycyny. Im mniej będziemy wymagać tym ta arogancja bedzie większa.
I tym optymistycznym akcentem kończę tą przydługą wypowiedź i pozdrawiam wszystkich serdecznie.

kinga - Czw 10 Cze, 2010

Dudek :) super, że już jesteś po operacji i czujesz się super :)
bardzo się cieszę, serio :)

szkoda tylko, że masz takie niemiłe wrażenia, które niestety bywają codziennością naszych szpitali :-| ja po pobycie na tym warszawskim oddziale powiedziałam sobie: nigdy więcej tam nie wrócę...

druga strona medalu: to szef danego oddziału powinien mieć wpływ na lekarzy w swoim zespole; zaczynając na dobrym przykładzie, a kończąc na kontroli....
jaki szef taki zespół...takie moje skromne zdanie

u mnie w klinice wszyscy są ok :) i szef jest ok jak najbardziej :)

dobra, nie ględzę już o lekarzach i warunkach

ciesz się nową jakością życia, wracaj do sił, do sprawności :) czekam na dalsze wiadomości od Ciebie :)

aga.t. - Czw 10 Cze, 2010

DUDEK też mnie coś trafia jak słyszę "darmowa" służba zdrowia,mimo wszystko cieszę się,że jednak masz miłe wspomnienia z pobytu ze szpitala. teraz trzymamy kciuki abyś dochodził do formy. pozdrawiam :-)
piedra32 - Pi 11 Cze, 2010

I już na koniec nieprawdą jest, że nie możemy mieć wygórowanych wymagań bo korzystamy z lecznictwa "darmowego"

Zgadzam sie całkowicie ludzie płacą latami i powinniśmy być należycie traktowani.Ja osobiście potrafię zwrócić uwagę jeśli coś mi nie pasuję. Nie jestem obojętna na ignorancję ze str personelu.Nie chodzi mi o to aby "skakano" koło pacjenta bo niestety i tacy ludzie się zjawiają na oddziałach, ale o normalną ludzką troskę.
Muszę powiedzieć że leżałam w prywatnym oddziale gdzie wszyscy byli przemili i szczerze mówiąc to czasami widziałam że jest to sztuczne, naciągane.
Tak czy inaczej zdarzają się fajni ludzie i bardzo miłe pielęgniarki ja mam to szczęście że na takich trafiam i tego wszystkich życzę.

Pozdrawiam Dudek dużo zdrówka i sukcesów w rehabilitacji mi jeszcze zostało 10 dni i jadę do Otwocka.

DUDEK - Pi 11 Cze, 2010

Oczywiście Piedro, że nie chodzi o "skakanie" wokół pacjenta. Chodzi mi głównie o zobaczenie przez lekarza w pacjencie nie tylko kolejnego przypadku ale CZŁOWIEKA, z emocjami, obawami, strachem przed niewiadomą. Oddając się w ręce lekarza obdarzam go (przynajmniej ja "tak mam") całkowitym zaufaniem i dlatego bardzo łatwo może on ukształtować moją psychikę w sferze związanej z chorobą. Musi jedynie przestać być dla mnie anonimem. A tymczasem, jak już pisałem, lekarza, który mnie operował widziałem kilka dni po operacji przypadkiem na korytarzu szpitalnym. Ale na szczęście to już za mną. Teraz,3 tygodnie po operacji, od 4 dni każdego ranka biorę plecaczek i , o dwóch kulach, kuśtykam na pobliski bazarek po drobne zakupy. Potem, 3 razy dziennie, ćwiczenia zadane przez moją rehabilitantkę - dobrego anioła, która opiekuje się mną juz od 3 lat. Nazywa się Ania Wulczek, jest absolutnie kompetentna i profesjonalna, a przy tym ma te cechy, których tak brakuje rzemieślnikom z Lindleya. Zawdzięczam Jej bardzo wiele (motywację do schudnięcia, dobór ćwiczeń, które pozwoliły mi funkcjonować z uszkodzonym stawem 3 lata, optymizm i systematyczność dzięki którym mimo chorego kręgosłupa patrzę z nadzieją w przyszłość). Nie mam dzieci a ponieważ jest dużo młodsza ode mnie, momentami traktuje Ja jak córkę. Rozpisałem się na ten temat, ale chciałbym pokazać, że są obok nas ludzie, z imienia i nazwiska, którzy traktują swoją pracę z pełnym oddaniem i POWOŁANIEM, którzy zajmują się nie tylko chorym ciałem ale także stanem psychicznym związanym z chorobą.
Kingo, z treści tego co napisałaś ostatnio mogę się domyślać, że jesteś w klinice. Czyżbyś i Ty doczekała się operacji? Napisz, jeśli możesz, coś na ten temat.
Pozdrawiam wszystkich i wszystkim życzę dużo wytrwałości i zdrowia.

kinga - Pi 11 Cze, 2010

Dudek nie jestem w klinice :) wczoraj tylko odwiedziłam mojego Profesora by Go zapytać co teraz robić skoro reha u mnie działa, że tak powiem (no ale idealnie nie jest); poza tym kasy nie mam, by sobie prywatną reha cały czas fundować :-(
tak więc będzie TK i dalsze decyzje :) chcemy jak najdłużej na własnym biodrze, ale bez bólu i normalnym funkcjonowaniu :)

co do tematu: lekarz
też jestem szczęściara, bo po 4 latach poszukiwań mam cały zespół świetnych ortopedów :) nie marzyłam nawet o takich :) nie jestem dla nich kolejnym biodrem na taśmie operacyjnej, tylko istotą z krwi, kości oraz uczuć :) jestem sobą w całości :wink:

ale zbyt dobrze znam traktowanie przedmiotowo-przypadkowe przez lekarzy, bo z takim się spotykam często bardzo od ponad 10 lat w klinikach nefro....i też nie jestem typem milczącym, tylko mówię jak coś mi się nie podoba...a w zamian otrzymuję totalną olewkę i jeszcze gorsze traktowanie... porażki a nie lekarze

DUDEK - Pi 11 Cze, 2010

Kingo, mnie udało się dzięki rehabilitacji odwlec operację o 3 lata i, wg słów prof. Góreckiego mógłbym jeszcze poczekać bo właściwie nie miałem silnych dolegliwości bólowych (jedynie podczas ruchu). Ale doszedłem do wniosku, że dopóki mój ogólny stan jest niezły (a jestem jednak troszkę starszy od Ciebie) operacja będzie łatwiejsza. A poza tym wydawało mi się nielogiczne czekać aż pojawią się silne, także spoczynkowe bóle. Ty jesteś młoda :-) więc wydaje mi się, że warto walczyć o własne biodro jak najdłużej - oczywiście jak napisałaś bez bólu i przy w miarę normalnym funkcjonowaniu.
Co do lekarzy to faktycznie masz szczęście :-) jeśli trafiłaś na taki zespół. Ja tego szczęścia nie miałem nie licząc jedynie przymiarki pół roku temu do operacji "za pieniądze". Wtedy, mając w perspektywie 22 tys. zł. lekarz był nawet miły, jednak kiedy jego sekretarkę powiadomiłem o rezygnacji od razu poczułem chłód w głosie. Dobrze, że nie jesteś milcząca, ja również nie należę do pokornych, gdyż uważam że zło bierze się z jego milczącej akceptacji. Im więcej będzie niepokornych pacjentów tym większa szansa, że Ty doczekasz jeszcze innych czasów (bo ja raczej nie ;-) ).
Pozdrawiam Cie Kingo serdecznie i życzę wytrwałości i sukcesów w dalszej rehabilitacji :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group