Forum Bioderko

Osteotomia wg Ganza - historie - Krzysio - Byłem, widziałem, doświadczyłem

krzysio - Wto 10 Sie, 2010
Temat postu: Krzysio - Byłem, widziałem, doświadczyłem
Korzystając z móóóóstwa czasu, 2 tyg po zabiegu, mogę podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z okołopanewkową osteotomią wg Ganza

Nie chce nikogo zanudzać, niech moje wypociny czytają wytrwali i zmotywowani bioderkowicze.

Moja przygoda z bioderkiem zaczęła się na studiach. Nie odczuwając wielkiego bólu nogi, jeszcze wtedy nie wiedziałem czy to biodro czy kolano, zacząłem delikatnie utykać na prawą nogę. Jakiś sprint, nawet krótki nie wchodził w grę. Ból nie był odczuwalny w czasie wykonywania czynności ruchowych tylko w wieczorem, nocą. Nie przywiązywałem wtedy do tego wagi. Po zimowych eskapadach, a konkretnie grudniowym kuligu, byłem tak poobijany, że nie mogłem założyć skarpety na prawą stopę.
Pomyślałem sobie – kurcze cos nie porządku jest z biodrem. Z ubiegiem czasu ból był mniejszy ale sprawiał mi straszny dyskomfort w pracy i w czasie wykonywania czynności domowych.
Chirurg oglądając moje prześwietlenie powiedział cytuje: „Chłopie cos ty z tym biodrem zrobił” Młody lekarz podejrzewał przewlekłe zapalenie, albo złamanie miednicy jakiś czs temu. Traktując sprawę poważnie, rozmawiając z ludźmi związanymi z ortopedia między innymi z dr Czopem, dostałem namiary na profesora J. Czubaka.
Każdy z was wie, że na wizyty nawet prywatne u prof. trzeba cierpliwie czekać. Dzięki uporowi i wsparciu najbliższych za 3 tygodnie rozmawiałem z prof.
Niesamowity człowiek, z dużą charyzmą i łatwością w nawiązywaniu kontaktów orzekł z uśmiechem na twarzy: -Nie ma problemu, zrobimy to!!
Dwa mc od wizyty miałem już wyznaczony termin przyjęcia do szpitala. Śmieszna sprawa się okazała, ponieważ nie miałem szczepień na WZW. Po rozmowie z prof. osobiście wyznaczył mi termin za 6 tyg. Po odbytych szczepieniach, rejestrując się w szpitalu, dopełniając wszystkich formalności, nie musiałem już przechodzić badań w gabinecie lekarskim, tym samym ominęło mnie konsylium lekarskie.

No i zaczęło się najgorsze –OCZEKIWANIE. Świadomość „tego” nieuniknionego, mało przyjemnego, nadchodzącego, potrafiła nawet w największym twardzielu zetrzeć uśmiech z twarzy. Rozbroił mnie widok kolegów po piątkowych zabiegach, byli odcięci od świata, mieli nudności, wymioty, problemy z pęcherzem, snem itd. Odważę się zauważyć, że weekendowa sobota była najcieplejszym dniem tego lata (masakra). Nie licząc personelu byliśmy jedynymi męskimi przedstawicielami na oddziale ze średnią wieku 22 lata.
Znajdując wspólne tematy , czas zaczął płynąc szybciej, zanim się obejrzałem, kazano mi się ogolić(szacun dla kobiet, to nie jest łatwe i długo się schodzi) i zaczopować. Rano bandaże, wenflon , kroplówki i …… Lipa, byłem ostatni na liście, anestezjolog pracował tylko do 15. Ha, z jednej strony ucieszyłem się, z drugiej byłem wkurzony. Tak jak czekałem na zabieg, w tych skarpetach, wenflonie powędrowałem do ordynatora. Po krótkiej rozmowie z prof. J.C. byłem wpisany na piątek na zabieg w pierwszej kolejności. No i znowu czekanie, zabijaliśmy czas i apetyt robiąc codziennie na tarasie grilla. Udało się zaprosić też profesora na kiełbaskę i piwo oczywiście bezalkoholowe.

Chciałbym napisać kilka pochlebnych zdań na temat personelu medycznego w Otwocku. Nie chce nikomu robić reklamy, ale fachura i obsługa jest rewelacyjna. Wszyscy grzeczni i uśmiechnięci, na wszystkie pytania usłyszałem odpowiedz, każda prośba była szybko spełniana. Jestem po prostu pod wrażeniem, nie potrafię wszystkiego opisać na forum to trzeba zobaczyć i poczuć. W czwartek powtórka z niedzieli – golenie, czopkowanie, zakaz przyjmowia pokarmów po obiedzie, picie tylko do 24 godziny.


Nadszedł w końcu ten dzień, dzień który na długo zagości mi w pamięci, Otwock 23 lipca, dzień który będę błogosławił lub dzień który będę przeklinał. Rokowania są bardzo dobre ale przecież dopiero po wizycie kontrolnej wszystko się wyjaśni. No i zaczęło się, niedługo po obchodzie, wjazd na sale operacyjną.

Cdn.

krzysio - Wto 10 Sie, 2010

No i wjazd na salę, całkowicie w negliżu, same panie dookoła, 3 pielęgniarki, pani dr anestozjolog. Na początku rozmowa z anestezjologiem, formalności papierkowe, jakiś podpis i jazda znieczulenie w kręgosłup. Ukucia ( nie jedno) nie były przyjemne ale konieczne. Czułem jakby kopnął mnie prąd. Odruch bezwarunkowy dał o sobie szybko znać. Podłączony do wszystkich instrumentów położyłem się na plecach. Afiszując moją nagość, zauważyłem kolejną kobietę, dr M. Pieniężną. Czując zawstydzenie chciałem jak najszybciej uciec, ale nogi były już jak z ołowiu. Wiedziałem, że trzeba stawić czoła przeznaczeniu. Po zacewnikowaniu kolejno pojawili się dr A Czwojdziński i profesor J. Czubak. Nie chciałem niczego na sen, słyszałem cały czas rozmowę lekarzy, byłem świadomy przez cały zabieg. Człowiek jest tak rozluźniony, że nie przeszkadza mu dźwięk młotka i jakiegoś przecinaka do łamania kości. Brzmi to strasznie, ale tego się nie czuję, czułem się jakbym w tym nie uczestniczył, jakbym oglądał TV. No i jeszcze jakieś elektryczne narzędzie(wiertarka) hehe. Jak w programie Pimp My Ride. Dr Magda fachowo zszyła to co prof. rozpruł. Z pojemnikami na mocz, krew przewieziony zostałem na pooperacyjną. Opisałem to trochę dokładniej żeby dać zarys tego co nas tam czeka. Teraz kiedy to wspominam to się śmieję, każdy człowiek po większych przeżyciach zdobywa bagaż doświadczeń. Trzeba pamiętać że żelazo hartuję się w ogniu. Na pooperacyjnej czułem się świetnie. Nie mogłem zasnąć ze względu na rozbudowę szpitala, wiec raczyłem się rozmową z pacjętami. Czułem się niezmiernie dobrze, może z tego powodu, że miałem podawane jakąś maszyną znieczulenie do kręgosłupa przez 24 godziny. Najgorsze było przechodzenie z łóżka oddziału pooperacyjnego na leżankę, następnie na rtg, później spowrotem na leżankę i jeszcze raz na łóżko na oddziale właściwym. Uff masakra. I znowu połowa personelu szpitalnego widziało mnie bez majtek :> Pierwsze uczucie po powrocie na oddział smoczy apetyt. Wciągnąłem całe śniadanie, dwa obiady, kolację, no i podjadałem jeszcze. Niektórzy piszą, że z bólu nic nie mogą zjeść. Może to prawda, ale mnie nic ale to nic nie bolało, wiec jadłem wszystko. Żadnych nudności, efektów ubocznych. Dostałem tylko jedną kroplówkę z jakimś środkiem antybólowym. Niczego innego nie chciałem. Pierwsze dwie noce były męczące, gorąco i w dodatku w bezruchu na plecach. O dziwo to nie biodro przypomina o sobie, ale w moim przypadku, kolano i łydka. Na szczęśćcie miałem wypasione łóżko, mowy materac, ustawiałem grzbiet i nogi tak jak chciałem. W niedzielę siostra pozwoliła mi się samemu rozcewnikować :> , wyciągnęła dren, nawet nie wiem kiedy, zmieniła opatrunek.

W poniedziałek pionizacja, było ciężko i gorąco. Mówi się że potrzeba jest matką wynalazków, u mnie potrzeba zmotywowała mnie we wtorek do pójścia do toalety:> Tamtego dnia odważyłem się też na upragniony prysznic. We wtorek i środę dużo śmigałem o kulach, naprawdę dużo. Bez problemu mogłem przejść oddział kilka razy. Takie forsowanie się zostało nagrodzone lekką goryczką. W czwartek „słynne schody” i do domu. Niespożyta energia, czwartkowa podróż i długie spacery nie wpłynęły negatywnie na moje samopoczucie.

Jestem dwa tyg po zabiegu, nic mnie nie boli, jakby profesor kazał mi odstawić kule i się przebiec- zrobił bym to!!!! Sam się ubieram, kąpię, pokonuję schody, nie sadziłem że będzie tak dobrze. Dobija mnie to czekanie na kontrolę. Powinna być ustalana indywidualnie dla każdego pacjęta.

Jestem facetem starałem się pisać prosto i zrozumiale, dla swojej obrony mogę powiedzieć że nigdy nie byłem dobry z języka polskiego i jestem dyslektykiem.
Na wszystkie pytania chętnie odpowiem, mogę rozwinąć jakieś wątki dla zainteresowanych
Pozdrawiam :>

AgaW - Wto 10 Sie, 2010

Super, że czujesz się silnie i bezbólowo :) Świetnie to wszystko opisałeś, tak po "męsku" - jesteś pierwszym m,ężczyną po Ganzu, który zdecydował się na wpis o swoim Ganzu ! Gratuluję i dziękuję w imieniu wszystkich "przed" a szczególnie męskiej części.
Krzysiu - mam nadzieję, że będziesz szybko wracał do sprawności i kontrol przebiegnie zgodnie Twoimi oczekiwaniami :ok:
Pewnie nie tylko ja będę Ci kibicować w drodze do pełnego zdrowia, fajnie będzie poczytać o Twoich kolejnych postępach :) Powodzenia !!!

nati_891 - Sro 11 Sie, 2010

Dziękujemy Ci krzysio, że opisałeś swoją historyjkę :) dołączam się do AgaW :) Dzięki twojej doskonale opisanej historii my "przed" wiemy czego mamy się spodziewać :) jak nastawić itd.
Miło, że chciałeś się z nami tym wszystkim podzielić :) życzymy szybkiego powrotu do zdrówka i pełnej sprawności :*

pasiflora - Sro 11 Sie, 2010

krzysio, wspaniale opisałeś swoją historię.
Jesteś chyba pierwszym chłopakiem po Ganzu, który to zrobił. Brawo :!: :!: :!: Tego nam tu brakowało i na pewno przetarłeś szlak przyszłym Ganzowiczom.
Widzę że ekspresem wracasz do zdrowia. W ogóle świetnie sobie radzisz :)

Agata K - Sro 11 Sie, 2010

Krzysio, bardzo miło przeczytać taką historię opisaną z męskiego punktu widzenia :!: Widzę że czujesz się świetnie,więc pozostaje mi życzyć Ci powodzenia w rehabilitacji ;-)
krzysio - Nie 29 Sie, 2010

AgaW napisa/a:
jesteś pierwszym m,ężczyną po Ganzu, który zdecydował się na wpis o swoim Ganzu !


O kurcze nie wiedziałem, mam nadzieję że przez to nie ubyło mi męskości, innym po prostu się nie chce, no bo czas napewno by znaleźli.

Wielkie dzięki za wsparcie. NOLICIN już zjedzony. Ciekawostka: nie wiem czy zauważyliście, ale po tym leku zapach skóry był specyficzny, dobrze że się skończył.
CLEXANE zostało jeszcze 8 ampułostrzykawek.
niedługo kontrola c.d.n

AgaW - Nie 29 Sie, 2010

krzysio napisa/a:
O kurcze nie wiedziałem, mam nadzieję że przez to nie ubyło mi męskości, innym po prostu się nie chce, no bo czas napewno by znaleźli.
Absolutnie nie ubyło Ci męskości, nie każdy chce i potrafi zebrać się i opisać swoją historię. Niektórym osobom brakuje odwagi, bądź z jakiś przyczyn nie uzewnętrzniają się, uważają te sprawy za zbyt osobiste.
Gdyby nikt nie zdecydował się otworzyć i napisać o sobie, o tym co wie - to nie byłoby tego Forum :) Dlatego super, że jesteś z nami, że założyłeś swój temat i dałeś przykład innym mężczyznom że biodro bo Ganzu jest nie tylko sprawą kobiet i że mężczyźni też piszą świetne posty :ok:

krzysio - Pon 30 Sie, 2010

nie słódź, nie słódź bo się zaczerwienie hahahah
Katja - Wto 31 Sie, 2010

Krzysiu, dziewczyny nie dość, że słodzą i są przemiłe, to jeszcze mają rację :) To forum to całe gro kobiet i zaledwie kilku facetów. Nooo, może kilkunastu ;-) Ale tylko kilku się udziela. Twoja historia w takim obliczu sprawy ma duuuże znaczenie! Założę się o wiele, że każdy facet przed Ganzem będzie Ci błogosławił za tą męską relację z pola bitwy :)
Zdrówka Krzysiu!

krzysio - Czw 02 Wrz, 2010

Dzisiaj byłem na wizycie kontrolnej, szarość przychodni, organizacja przyjmowania pacjentów daje dużo myślenia (czy od razu sobie nie strzelić w ł...). Czas oczekiwania skróciła mi miła rozmowa z kolegami z sali. Pozdrowienia dla Pana Andrzeja, Pana Grzegorza i Pana Jerzego.
Wyrazistym optymizmem, zresztą jak zwykle tryskał prof. Ciekawe czy swoim zachowaniem i podejściem do pacjentów doczekał się jakiegoś przydomka. Może jakieś propozycję :>
Do ćwiczeń z rehabilitantami i z fizjoterapeutami podchodzi sceptycznie. Zademonstrował kilka ćwiczeń, zalecił jazdę rowerkiem, wypisał zwolnienie, i następny termin kontrolny za 6 tyg.
c.d.n.

Bonia - Czw 02 Wrz, 2010

Krzysio prof zawsze ma dobry humor i tryska optynizmem :-) I lekarzem też jest super. Lekarzem, a nie terapeutą nie umiejszając wiedzy prof ale on jest od krojenia i operacji, a nie od rehabilitacji Na Twoim miejscu to co powiedział o rehabilitacji - jednym uchem wpuść, a drugim wypuść i szukaj dobrego fizjoterapeuty.
krzysio - Czw 02 Wrz, 2010

już namierzyłem jutro będę dzwonił
Katja - Czw 02 Wrz, 2010

Bonia napisa/a:
Krzysio prof zawsze ma dobry humor i tryska optymizmem :-) I lekarzem jest super. Lekarzem a nie terapeutą nie umiejszając wiedzy prof ale on jest od krojenia i operacji a nie od rehabilitacji więc na Twoim miejscu to co powiedział o rehabilitacji jednym uchem wpuść a drugim wypuść i szukaj dobrego fizjoterapeuty.


:super: :super: :super: szacun Bonia!

krzysio - Pon 13 Wrz, 2010

Dzisiaj odwiedziłem Niepubliczny Zakładzie Opieki Zdrowotnej "Sprawność" w Ciechanowie. W poradni rehabilitacyjnej po rozmowie z ortopedą, traumatologiem dr Banaszkiem zastałem skierowany na pierwsze 10 kursów ćwiczeń, pod okiem rehabilitantów. Mają to być ponoć ćwiczenia pod obciążeniem, tak aby wzmocnić mięśnie dookoła miednicy, prawego uda, pośladkowe. Zakład jest nowy i nie sądzę że mieli juz kogoś po ganze. Mam im zaufać????? Jaki kurs powinien mieć skończony rehabilitant, fizjoterapeuta aby mógł rehabilitować ganzowicza. No żebym im tam się nie rozsypał :>

ps Sobotę spędziłem na motocyklu, a bioderko jak ta lala :> :> :>

pasiflora - Wto 14 Wrz, 2010

krzysio napisa/a:
Mają to być ponoć ćwiczenia pod obciążeniem
Nie i jeszcze raz nie Krzysiu, nie przeczytałeś kącika rehabilitacji, a szczególnie tematu o ugulach.
RADEK(hunter) - Wto 14 Wrz, 2010

ładny temat kolego
ciekaw jestem ile czasu bedziesz miał zaciecie do cwiczen.
ja jestem od operacji ok rok i juz totalnie nic nie robie od pół roku, dziewczyny mnie opie@#$ i wtedy sie motywuje,to forum jest o tyle fajne ze ludzie cie motywuja do pracy.
duzo zdrowka i pisz co tam dalej sie dzieje u ciebie

AgaW - Wto 14 Wrz, 2010

Oj Krzysiu - coś mi też się zdaje że nie znają się tam na reh.po Ganzu no i w ogóle skoro taki proponują tok rehabilitacji to są tam niestety niepostępowi. Nie dośc, że to Ci nie pomoże to jeszcze jest szansa że zaszkodzi.
Ja bym nie ufała, pytała dalej, nie zrażaj się bo0 łatwo nie jest kogoś odpowiedniego znaleźć ale to możliwe. Póki co jest kilka tematów w kąciku rehabilitacji, które Ci pomogą jeśli je uważnie przeczytasz - może czytałeś kiedyś, ale teraz gdy szukasz dobrego reh. to zajrzyj jeszcze raz - zobaczysz ile ważnych rzeczy się zapomina.
Krzysiu - powodzenia !

Bonia - Wto 14 Wrz, 2010

Krzysio jesli nie mieli tam nikogo po Gazu to ja bym nie ryzkowała nigdy w życiu. Uwierz mi że robienie za królika doświadczalnego w sprawach rehabilitacji na zdrowie nie wychodzi.Mój obecny terapeuta słysząc o podwieszkach po Ganzu i w ogóle o podwieszkach u ludzi że schorzeniami stawów biodrowych skwitował to tak jeśli ktoś tak ćwiczy pacjenta z tego typu problemami i na dodatek po operacji to chyba spał na wykładach i tylko mu się wydaje że jest terapeutą, jeśli chcesz zobaczyć prawdziwego rehabilitanta to zerknij w namiary na rehabilitantów na certyfikat Pana Wilkosza nie to że go zachwalam po prostu nie ma na forum innego certyfikatu bo nasi chłopcy rehabilitanci jakos nie są skorzy do pochwalenia się swoim dorobkiem a szkoda :-) ten certyfikat umieściłam za zgodą pana Wilkosza bo on też nie lubi się chwalić. Musiałam go nie mal o to ubłagać
krzysio - Wto 14 Wrz, 2010

wielkie dzięki za podpowiedzi, wszystko się wyjaśni po pierwszych zajęciach
pasiflora - Sro 15 Wrz, 2010

RADEK(hunter) napisa/a:
z krzyskiem pewnie bedzie podobnie
Heh, jakoś tak wyszło że Krzysiu jest głową w tym związku, a ja szyją. Nie moja wina że szyja kręci głową. :-P :-P :-P
krzysio - Wto 21 Wrz, 2010

Zajęcia siłowe z rehabilitantami nie były takie złe, może tylko za krótkie, człowiek nie zdążył się nawet spocić. Żadnych podwieszek nie było, tylko jakaś gumowa poduszka i piłka. 28 jestem umówiony w Orthos - Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej. Sądzę że dobra kolejność, najpierw mięśnie, później korekta.
cdn
pozdrawiam

kinga - Wto 21 Wrz, 2010

krzysio napisa/a:
28 jestem umówiony w Orthos - Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej.

:) bardzo dobry wybór :)

krzysio - Sro 06 Pa, 2010

Witam ponownie!
Ostatnio nie zaglądałem no forum z braku czasu. Teraz z upływem kolejnych dni, rekonwalescencja, świadomość jaka była w czasie i zaraz po zabiegu powoduje uśmiech na mojej buźce. Minęło już ponad 2 miesiące od zabiegu i nie jest źle, jest naprawdę dobrze. Co prawda nie forsuje się, ale już doskonale daje sobie radę ze wszystkim, na dłuższe spacerki wystarczy jedna kula, nawet zwykła laska. Wielogodzinne podróże za kierownicą to nie problem, nawet kiedyś udało mi sie spędzić 5 godzin non stop na nogach i jakoś przeżyłem. Ciesze się, że nie odczuwam już takiego bólu jak przed zabiegiem, mam nadzieje, że moja radość będzie trwała jak najdłużej.

dzisiaj to jest 9 grudnia, przybiłem "five" z profesorem J,C. (dzej sii), pozwolił już na dźwiganie różnych ciężkich rzeczy, mówi że 4 mc od zabiegu to długo i nie ma czym się przejmować, odwiedziłam dzisiaj także orthos na Ursynowie. Pan Jakub uświadomi mi ile jeszcze pracy przede mną.
Pozdrawiam wszystkich

Mija 10 mc od zabiegu. Nie wiem jak u was ale u mnie występuje częściowa blokada biodra. O dotknięciu kolanem czoła nie ma mowy. Dzisiaj pracowałem w warsztacie przy motocyklu, na motocyklu, pod motocyklem, na leżąco, kolanach itd. Teraz wieczorkiem czuje się jak potłuczony, mam nadzieje że nie przegołem z moim bioderkiem, że to chwilowe i minie. Czytając bioderkowe historię nie mogę wyjść z podziwu waszych postępów i wyczynów, mam nadzieje regularnymi ćwiczeniami dogonię część z Was
pozdrawiam

AgaW - Czw 21 Lip, 2011

Krzysiu, minęło ponad pół roku od Twojego ostatniego wpisu w historii. Pewnie nie tylko mnie ciekawi jak się czujesz? Jak Twoje bioderko? Czy jesteś z niego zadowolony?
krzysio - Wto 19 Cze, 2012

Witam, kontynuując swoją historię z bioderkiem, mogę napisać, że jestem już lżejszy o 3 śrubki. Dwie z nich miały około 9 cm, 1 około 6cm. Usunięcie miało miejsce w wczoraj w Otwocku na oddziale 1b. Miałem okazję poznania fajnych ludzi, pozdrowienia dla Łucji i chłopaków z "dwójeczki".
Chciałbym przestrzec wszystkich Ganzowiczów przed zbyt późnym wyjmowaniem śrubek. W moim przypadku to aż 22 m-c. Metalowe części zarastają kością, Chirurg zmuszony jest do "odkówania" zaginionej w akcji śruby, daje po prostu w kość Lekarz zaleca chodzenie przez 2-3 tyg o kulach. Ze szpitala wróciłem samodzielnie autem, na razie do poruszania się używam 1 laski.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group