|
Forum Bioderko
|
 |
Endoproteza - historie - 33 lata i nowe biodro
leniuch - Nie 23 Pa, 2016 Temat postu: 33 lata i nowe biodro Cześć szanownym forumowiczom. Wobec tego, że jestem na świeżo po operacji i mam trochę wolnego czasu, pomyślałem, że opisze swoją historię.
Krótko o mnie: prawie 34 lata, wrodzone problemy z lewym biodrem (dysplazja), pierwsza operacja biodra w wieku 6 lat, potem bez problemów prawie do trzydziestki. Niestety lata uprawiania sportu, w szczególności sportów walki oraz squasha (teraz już wiem, że to fatalny sport dla bioder), spowodowały szybszą utratę chrząstki i sporo osteofitów. Przez kilka lat pomęczyłem się ze znacznym ograniczeniem ruchomości lewej nogi (m.in. nie byłem w stanie jeździć na rowerze) i sporą bolesnością i w końcu zdecydowałem się zoperować.
Operację zrobiłem w czwartek (20 października) w Jabłonnej (dawny Osteon). Operował dr Skorwonek i umówiliśmy się na wstawienie protezy krótkotrzpieniowej z artykulacją ceramika-ceramika (trzpień trilock, głowa deltabiolox 44mm). Operacja bez większego problemu. Znieczulenie podpajęczynówkowe + sedacja po której od razu zasnąłem. Przed godz. 11 byłem już z powrotem w sali szpitalnej z nowym biodrem.
Noc po operacji oczywiście nieprzespana, głównie z uwagi na konieczność spania na plecach plus oczywiście ból pooperacyjny.
W pierwszym dniu po operacji, zacząłem spacerować o kulach i dostałem kilka ćwiczeń do wykonywania na łóżku. Ruchomość nogi z początku była fatalna ale powoli się poprawiała w ramach kolejnych spacerów. Co mnie zaskoczyło to praktycznie brak bólu biodra (nie potrzebowałem już leków przeciwbólowych), dzięki czemu udało się przespać praktycznie całą kolejną noc. Jedyną kwestią która wymagała większego zaangażowania to siadanie i wstawanie z łóżka.
W drugim dniu po operacji zostałem wypisany do domu, po wcześniejszym otrzymaniu instrukcji w zakresie poruszania się po schodach i wsiadaniu do samochodu. Dostałem też oczywiście cały zestaw leków do brania m.in. antybiotyk + xarelto (zamiast clexane). Resztę dnia spędziłem na spacerowaniu z kulami po mieszkaniu i odpoczywaniu.
W trzecim dniu po operacji (czyli w dniu pisania tego posta) zacząłem odstawiać kule przy spacerach po mieszkaniu. Jednym z powodów było to, że przy chodzeniu o kulach nie mogłem się przełamać w zakresie obciążania lewego biodra. Drugim powodem było to, że mojemu kilkunastomiesięcznemu synowi tak się spodobały kule, że zaczynał płakać jak próbowałem mu je zabrać
Na razie chodzenie bez kul wygląda pokracznie ale od poniedziałku jestem umówiony na pracę z fizjoterapeutą w tym zakresie. Jest to kolejny dzień bez bólu a jedyny dyskomfort jaki się pojawia to od czasu do czasu szarpnięcie w szwach. Na razie wszystko wskazuje, że powrót do pracy (praca biurowa) powinnien zająć ok. tygodnia.
Dodam jeszcze, że niezależnie od wcześniejszej rehabilitacji i aktywności sportowej, w okresie 2 miesięcy przed planowaną datą operacji starałem się przynajmniej 4-5 razy w tygodniu robić sesje stretchingu, rolowania powięzi (zabawki typu black roll), treningu siłowego oraz stabilizacyjnego. Nie wszystko udało się zrobić idealnie, ponieważ część mięśni nie dała się wzmocnić z uwagi na bolesność, przykurcze itd. i teraz mam problem chociażby z podniesieniem nogi leżąc na łóżku. Mam nadzieję, że uda się to szybko naprawić.
aga.t. - Nie 23 Pa, 2016
leniuch napisa/a: | W trzecim dniu po operacji (czyli w dniu pisania tego posta) zacząłem odstawiać kule przy spacerach po mieszkaniu. |
Jak to przeczytałam to zrobiłam tak Czy to tylko Twój wybór ( i synka ) czy też masz pozwolenie od lekarza?
Z zaciekawieniem czekam na Twoje kolejne posty w tym temacie
kejpi77 - Nie 23 Pa, 2016
aga.t. napisa/a: | czy też masz pozwolenie od lekarza? |
Dokładnie, co na to lekarz !!??!!
leniuch - Nie 23 Pa, 2016
lekarz oczywiście mówił o 2 tygodniach z kulami ale wspominał również, że często młodsi pacjenci odstawiają kule wcześniej. Na razie bez kul robię po kilka - kilkanaście kroków. Na dłuższy spacer poza domem kule oczywiście zabrałem. Generalnie, można w pełni obciążać protezę od pierwszego dnia a kule mają za zadanie pomagać z problemami w stabilizacji chodu. Przez dwa pierwsze dni czułem się jeszcze dosyć niepewnie jeżeli chodzi o stabilność. Teraz to się trochę poprawiło więc powoli zaczynam proces odstawiania kul.
Bonia - Nie 23 Pa, 2016
Też zrobiłam Nie odważyła bym się na chodzenie po mieszkaniu bez kul tak krótko po operacji bez zgody lekarza i mojego fizjoterapeuty.
Martucha222 - Nie 23 Pa, 2016
Mi lekarz też powiedział jak wychodziłam do domu (4 dni po operacji), że po domu spokojnie mogę sobie chodzić bez kul, jednak z uwagi na to, że boli mnie też drugie biodro chodzę o kulach- tak czuję się o wiele bezpieczniej
fiolet - Nie 23 Pa, 2016
leniuch, - Dawno nic nie pisałam, ale nie wytrzymałam i tutaj muszę kilka słów napisać
Napiszę tak : albo masz za dużo kasy i nie masz na co jej wydawać tylko na operacje rewizyjne (z Twojego postu wywnioskowałam, że operowałeś się prywatnie, skoro tak szybko Cię wypuścili po) , albo za mało, się nacierpiałeś skoro szukasz nowych wrażeń bólowych i kąplikacji po zabiegu.
Przecież nawet jak Ci lekarz powiedział, że można obciążać to to nie znaczy - w pełni obciążać w kilka dni po zabiegu (tylko np. podeprzeć się na niej) . Wszystko wymaga swojego czasu, nie miałeś drobnego zabiegu a poważną operację ingerującą w Twój organizm.
Nie chodzę o kulach poniważ " kilkunastomiesięczne dziecko się nimi bawi" ? To proponuję dać mu za dwa lata auto do zabawy - może będzie sobie chciał nim pokierować ? A Ty sobie pójdziesz na piechotkę bo synuś będzie płakał.
Jeżeli nie szanujesz swojego zdrowia - to proszę - uszanuj czyjąś pracę - w tym przypadku lekarzy, którzy Cię operowali
Gdzie Ci się chłopie tak spieszy ? Na wóżku chyba jeszcze nie jeździłeś ?
Ale nic ; Twoje zdrowie, Twoja kasa, Twój wybór
leniuch - Nie 23 Pa, 2016
fiolet napisa/a: | leniuch, - Dawno nic nie pisałam, ale nie wytrzymałam i tutaj muszę kilka słów napisać
Napiszę tak : albo masz za dużo kasy i nie masz na co jej wydawać tylko na operacje rewizyjne (z Twojego postu wywnioskowałam, że operowałeś się prywatnie, skoro tak szybko Cię wypuścili po) , albo za mało, się nacierpiałeś skoro szukasz nowych wrażeń bólowych i kąplikacji po zabiegu.
Przecież nawet jak Ci lekarz powiedział, że można obciążać to to nie znaczy - w pełni obciążać w kilka dni po zabiegu (tylko np. podeprzeć się na niej) . Wszystko wymaga swojego czasu, nie miałeś drobnego zabiegu a poważną operację ingerującą w Twój organizm.
Nie chodzę o kulach poniważ " kilkunastomiesięczne dziecko się nimi bawi" ? To proponuję dać mu za dwa lata auto do zabawy - może będzie sobie chciał nim pokierować ? A Ty sobie pójdziesz na piechotkę bo synuś będzie płakał.
Jeżeli nie szanujesz swojego zdrowia - to proszę - uszanuj czyjąś pracę - w tym przypadku lekarzy, którzy Cię operowali
Gdzie Ci się chłopie tak spieszy ? Na wóżku chyba jeszcze nie jeździłeś ?
Ale nic ; Twoje zdrowie, Twoja kasa, Twój wybór
|
wyluzuj proszę. Pierwszą czynnością którą kazał zrobić mi lekarz po doprowadzeniu mnie do pionu było stanięcie jedynie [/b]na operowanej nodze (lekarz mnie oczywiście przytrzymywał, żebym nie stracił równowagi). Chodziło mu o pokazanie, że noga może być w pełni obciążona już od momentu samej operacji (tj. nie służy wyłącznie do podpierania). To samo mówili mi fizjoterapeuci z którymi przygotowywałem się do operacji. Naprawdę to nie jest coś czego nie sprawdziłem. A o dziecku wspomniałem w ramach akcentu humorystycznego, aczkolwiek to się rzeczywiście wydarzyło
biedronne - Nie 23 Pa, 2016
Ja w szpitalu przeszłam korytarzem bez kul na polecenie operatora. Używałam kul, bo brakowało pełnej stabilizacji bocznej (przechylałam się na bok), ale mogłam stawać na operowanej nodze całym swoim ciężarem.
leniuch - Nie 23 Pa, 2016
biedronne napisa/a: | Ja w szpitalu przeszłam korytarzem bez kul na polecenie operatora. Używałam kul, bo brakowało pełnej stabilizacji bocznej (przechylałam się na bok), ale mogłam stawać na operowanej nodze całym swoim ciężarem. |
Dokładnie. Ja wprawdzie będąc w szpitalu nie wyobrażałem sobie, żeby zrobić jakikolwiek krok bez kul. Jednak, stan operowanej nogi zmienia się dosłownie z godziny na godzinę i teraz na "krótkich dystansach" zdarza mi się kul nie używać.
crust - Pon 24 Pa, 2016
leniuch, Chcę Cię obejrzeć. Kiedy i gdzie możemy się spotkać?
leniuch - Wto 25 Pa, 2016
Cześć wszystkim,
Mały update. Zaliczyłem dwie wizyty fizjoterapeuty. Nie ma przeszkód do chodzenia bez kul aczkolwiek fizjoterapeuta dopatrzył się, że nie mam „pełnej stabilizacji bocznej” (pewnie jakbym miał pełną to bym go do siebie nie musiał zapraszać ). Chodzenie bez kul nadal tylko momentami ale technika zaczęła się poprawiać. Na dalsze spacery oczywiście kule.
Jeżeli chodzi o nogę to od wczorajszego wieczora zacząłem czuć mocne spięcie i bolesność części mięśnia czworogłowego (kwestia do wymasowania i rozciągnięcia). Poza tym bajka
Crust, bardzo chętnie się spotkam, a już w szczególności na rowerze gdzieś w lasku kabackim
Tak przy okazji, z waszej praktyki, do rehabilitacji lepszy jest rower stacjonarny „standardowy” czy rower poziomy?
crust - Sro 26 Pa, 2016
Rewelacja, kuruj się i czekam jak dasz znać. Ktoś jeszcze się przyłączy ?
Moje zdanie na temat który rower lepszy już przeczytałeś..;)
AgaW - Czw 27 Pa, 2016
leniuch napisa/a: | Tak przy okazji, z waszej praktyki, do rehabilitacji lepszy jest rower stacjonarny „standardowy” czy rower poziomy? |
Rower nie zastąpi rehabilitacji. Dlaczego przeczytaj w temacie na ten temat: dz.kącik rehabilitacji porady i wiedza wejdź w temat o rowerze.
leniuch - Pi 28 Pa, 2016
AgaW napisa/a: | leniuch napisa/a: | Tak przy okazji, z waszej praktyki, do rehabilitacji lepszy jest rower stacjonarny „standardowy” czy rower poziomy? |
Rower nie zastąpi rehabilitacji. Dlaczego przeczytaj w temacie na ten temat: dz.kącik rehabilitacji porady i wiedza wejdź w temat o rowerze. |
Tak wiem. Rehabilitacja jest codziennie. Na razie na stale pozbyłem się jednej kuli. Dosyć szybko wraca też siła w mięśniach których tydzień temu nawet nie dałem rady porządnie napiąć. A rower stacjonarny (standardowy) ma do mnie trafić w sobotę.
Danielos - Pi 28 Pa, 2016
leniuch napisa/a: | AgaW napisa/a: | leniuch napisa/a: | Tak przy okazji, z waszej praktyki, do rehabilitacji lepszy jest rower stacjonarny „standardowy” czy rower poziomy? |
Rower nie zastąpi rehabilitacji. Dlaczego przeczytaj w temacie na ten temat: dz.kącik rehabilitacji porady i wiedza wejdź w temat o rowerze. |
Tak wiem. Rehabilitacja jest codziennie. Na razie na stale pozbyłem się jednej kuli. Dosyć szybko wraca też siła w mięśniach których tydzień temu nawet nie dałem rady porządnie napiąć. A rower stacjonarny (standardowy) ma do mnie trafić w sobotę. |
No litości...
Jeśli odstawiłeś kulę bez konsultowania tego z Twoim fizjo, to lepiej to zrób (czytaj: skonsultuj się). Jeśli wie o co chodzi to cię ochrzani za taką ignorancką samowolkę. Jeśli fizjo na to przystał, to z góry mówię : nie oczekuj cudów w tak prowadzonej reha a zajrzyj do działu o chodzeniu z jedną kulą. Było to już przerabiane.
Kwestia druga: siła mięśniowa jest ważna ale nie jest najważniejszym priorytetem w odtwarzaniu funkcji. Jest to generalna zasada w terapii i dotyczy ona również Ciebie, pomimo tego że nie znam Twojego przypadku. Dlaczego? Bo to nie brak ćwiczeń a Twoja nieprawidłowa funkcja warunkuje to, że w codziennych aktywnościach te mięśnie "nie wiedzą" w którym momencie i jak zapracować z wraz z innymi mięśniami (timing, koordynacja, kontrola statyczna czy ekscentryczna mięśni).
Kwestia trzecia: rower nie uczy chodu. To, że odbywa się ruch w stawie nie oznacza, że mięśnie uczą się prawidłowego ruchu. O tym tez było pisane. Wystarczy przejrzeć dokładnie odpowiedni wątek na forum.
Pozdrawiam,
Daniel
leniuch - Nie 30 Pa, 2016
No litości...
Jeśli odstawiłeś kulę bez konsultowania tego z Twoim fizjo, to lepiej to zrób (czytaj: skonsultuj się). Jeśli wie o co chodzi to cię ochrzani za taką ignorancką samowolkę. Jeśli fizjo na to przystał, to z góry mówię : nie oczekuj cudów w tak prowadzonej reha a zajrzyj do działu o chodzeniu z jedną kulą. Było to już przerabiane.
Kwestia druga: siła mięśniowa jest ważna ale nie jest najważniejszym priorytetem w odtwarzaniu funkcji. Jest to generalna zasada w terapii i dotyczy ona również Ciebie, pomimo tego że nie znam Twojego przypadku. Dlaczego? Bo to nie brak ćwiczeń a Twoja nieprawidłowa funkcja warunkuje to, że w codziennych aktywnościach te mięśnie "nie wiedzą" w którym momencie i jak zapracować z wraz z innymi mięśniami (timing, koordynacja, kontrola statyczna czy ekscentryczna mięśni).
Kwestia trzecia: rower nie uczy chodu. To, że odbywa się ruch w stawie nie oznacza, że mięśnie uczą się prawidłowego ruchu. O tym tez było pisane. Wystarczy przejrzeć dokładnie odpowiedni wątek na forum.
Pozdrawiam,
Daniel[/quote]
z cyklu nie rozmawiałem i nie widziałem pacjenta ale się wypowiem a myślałem, że tylko prawnicy mają tak.
napiszę coś co jeszcze bardziej wstrząsającego, nie przestrzegam zasady 90 stopni za pełną zgodą i zachętą mojego fizjoterapeuty
Danielos - Pon 31 Pa, 2016
leniuch napisa/a: |
cyklu nie rozmawiałem i nie widziałem pacjenta ale się wypowiem a myślałem, że tylko prawnicy mają tak.
napiszę coś co jeszcze bardziej wstrząsającego, nie przestrzegam zasady 90 stopni za pełną zgodą i zachętą mojego fizjoterapeuty |
Tak jak napisałem, jest to generalna zasada w rehabilitacji (przynajmniej takie są jej współczesne wytyczne). Inną sprawa, że nie każdy pacjent/ terapeuta się do niej stosuje ale to już zupełnie inna historia m in. odpowiedzialności zawodowej czy systemu kształcenia. Oczywiście masz prawo robić ze swoim ciałem co tylko chcesz. Czas zweryfikuje.
Daniel
leniuch - Czw 03 Lis, 2016
Mały update.
Wczoraj był pierwszy dzień powrotu do pracy. Podróż samochodem ok. potrzebne było tylko trochę gimnastyki z wsiadaniem i wysiadaniem. Praca również ok. ale noga potrzebowała porządnego masażu wieczorem. Powrót do pracy niestety spowodował również problemy z dostępnością fizjoterapeuty (oczywiście wszyscy chcą się rehabilitować po pracy) i teraz zastanawiam się nad jakimś dobrym rozwiązaniem.
Ula Kubasiewicz - Pi 04 Lis, 2016
Ja wróciłam do pracy 17 października po operacji którą miałam 17 maja i nie mam pracy ani nadmiernie siedzącej, ani stojącej-raczej akurat w umiarkowanym ruchu, więcej siedzę, ale pracuję u siebie więc mam ten komfort, że mogę regulować czas pracy. Operacja przebiegła wzorcowo i rehabilitacja też. Problem w tym, że ja nie potrzebuję " gimnastyki"/ o której piszesz/ przy wsiadaniu czy wysiadaniu z auta ponieważ ten manewr wsiadania czy wysiadania wykonuję jak normalny zdrowy człowiek. Więc jeśli nie robisz tego normalnie nie możesz powiedzieć, że jesteś sprawny. Nienormalne jest również to, że/jeśli jesteś sprawny i zdrowy jak twierdzisz/ po pracy boli Cię noga / a może zaboleć jeszcze bardziej/. SZkoda, że musisz sobie coś udowadniać.../ że dasz radę i pewnie dasz tylko jakim kosztem...???? Po co Ci to?
Nie widziałam ale się wypowiem. Nie tylko prawnicy mają tak. Są tacy co umieją czytać między wierszami
Bardzo Cię przepraszam leniuch naprawdę za szczerość ale ryzyko leży bardzo blisko głupoty....
leniuch - Nie 06 Lis, 2016
Ula Kubasiewicz napisa/a: | :)
Ja wróciłam do pracy 17 października po operacji którą miałam 17 maja i nie mam pracy ani nadmiernie siedzącej, ani stojącej-raczej akurat w umiarkowanym ruchu, więcej siedzę, ale pracuję u siebie więc mam ten komfort, że mogę regulować czas pracy. Operacja przebiegła wzorcowo i rehabilitacja też. Problem w tym, że ja nie potrzebuję " gimnastyki"/ o której piszesz/ przy wsiadaniu czy wysiadaniu z auta ponieważ ten manewr wsiadania czy wysiadania wykonuję jak normalny zdrowy człowiek. Więc jeśli nie robisz tego normalnie nie możesz powiedzieć, że jesteś sprawny. Nienormalne jest również to, że/jeśli jesteś sprawny i zdrowy jak twierdzisz/ po pracy boli Cię noga / a może zaboleć jeszcze bardziej/. SZkoda, że musisz sobie coś udowadniać.../ że dasz radę i pewnie dasz tylko jakim kosztem...???? Po co Ci to?
Nie widziałam ale się wypowiem. Nie tylko prawnicy mają tak. Są tacy co umieją czytać między wierszami
Bardzo Cię przepraszam leniuch naprawdę za szczerość ale ryzyko leży bardzo blisko głupoty.... |
Ula,
Nigdzie nie pisałem, że jestem w pełni sprawny tylko opisywałem kolejne etapy powrotu do sprawności. Powrót do pełnej sprawności na pewno potrwa przynajmniej kilka tygodni. Nie potrzebuje pełnej sprawności do siedzenia przy biurku (tak samo jak nie potrzebowałem przed operacją).
Nigdzie też nie pisałem, że po powrocie do pracy bolała mnie noga (noga bolała mnie jedynie w dniu operacji). Jedynie po pierwszym dniu pracy czułem większe spięcie mięśni ale porządny masaż plus zmiana pozycji krzesła w kolejnych dniach załatwiły sprawę.
Fakt, że wróciłaś do pracy po kilku miesiącach nie oznacza tego, że inni nie są w stanie wrócić do pracy w ciągu kilkunastu dni, zwłaszcza jeżeli praca niespecjalnie wymaga chodzenia.
Podsumowując, nie muszę nic udowadniać. Naprawdę. Mam zielone światło od dwóch fizjoterapeutów na powrót do pracy i próby chodzenia bez kul, więc nie robię niczego bez odpowiedniej kontroli, co jako kolejna osoba mi zarzucasz...
A teraz uwaga ogólna. Czytałem mnóstwo angielskojęzycznych stron i forów na temat rehabilitacji po wymianie stawu biodrowego na protezę. Można znaleźć tam naprawdę sporo historii na temat wychodzenia bez kul ze szpitala czy też powrotu do pracy po tygodniu od operacji. Wszyscy forumowicze się tam nawzajem dopingowali do jak najszybszego powrotu do zdrowia. Tutaj niestety najczęściej mogę poczytać o mojej głupocie od osób które mnie nigdy nie widziały i nie mają pojęcia w jakim stanie byłem przed operacją i jak się do operacji przygotowywałem ale wiedzą, że ich przypadki są jedynymi właściwymi. Z mojej strony zamykam temat. Gdyby ktoś miał jakiekolwiek pytania, zapraszam na priv i pozdrawiam.
Ula Kubasiewicz - Nie 06 Lis, 2016
Leniuch
Szczerze..naprawdę życzę Ci wszystkiego najlepszego i zdrowia,dokładnie tak samo jak sobie samej Ten mój post wynika tylko i wyłącznie z troski, bo jesteś jeszcze młodym facetem w sile wieku. Trzymaj się zatem
Danielos - Pon 07 Lis, 2016
leniuch napisa/a: |
Nigdzie nie pisałem, że jestem w pełni sprawny tylko opisywałem kolejne etapy powrotu do sprawności. Powrót do pełnej sprawności na pewno potrwa przynajmniej kilka tygodni. Nie potrzebuje pełnej sprawności do siedzenia przy biurku (tak samo jak nie potrzebowałem przed operacją). |
No tak, ale spędzenie całego życia przy biurku nie wygląda zbyt zachęcająco, prawda?
leniuch napisa/a: |
Podsumowując, nie muszę nic udowadniać. Naprawdę. Mam zielone światło od dwóch fizjoterapeutów na powrót do pracy i próby chodzenia bez kul, więc nie robię niczego bez odpowiedniej kontroli, co jako kolejna osoba mi zarzucasz... |
Jeśli wszystko jest dobrze do dlaczego jest tak jak jest:
leniuch napisa/a: | Mały update.
Wczoraj był pierwszy dzień powrotu do pracy. Podróż samochodem ok. potrzebne było tylko trochę gimnastyki z wsiadaniem i wysiadaniem. Praca również ok. ale noga potrzebowała porządnego masażu wieczorem. Powrót do pracy niestety spowodował również problemy z dostępnością fizjoterapeuty (oczywiście wszyscy chcą się rehabilitować po pracy) i teraz zastanawiam się nad jakimś dobrym rozwiązaniem. |
leniuch napisa/a: |
A teraz uwaga ogólna. Czytałem mnóstwo angielskojęzycznych stron i forów na temat rehabilitacji po wymianie stawu biodrowego na protezę. Można znaleźć tam naprawdę sporo historii na temat wychodzenia bez kul ze szpitala czy też powrotu do pracy po tygodniu od operacji. Wszyscy forumowicze się tam nawzajem dopingowali do jak najszybszego powrotu do zdrowia. Tutaj niestety najczęściej mogę poczytać o mojej głupocie od osób które mnie nigdy nie widziały i nie mają pojęcia w jakim stanie byłem przed operacją i jak się do operacji przygotowywałem ale wiedzą, że ich przypadki są jedynymi właściwymi. Z mojej strony zamykam temat. Gdyby ktoś miał jakiekolwiek pytania, zapraszam na priv i pozdrawiam. |
Jak najbardziej życzę Ci i innym forumowiczom sukcesu w odzyskaniu sprawności. Jednak wg mnie uzyskałeś /uzyskasz tu przede wszystkim konstruktywne i merytoryczne wsparcie niż spijanie sobie z dziubków - pod tym względem to forum może się różnić w stosunku do innych. Pozdrawiam serdecznie,
Daniel
pasiflora - Wto 08 Lis, 2016
leniuch, bardzo ryzykujesz. Ja bym się nie odważyła. Mega szybko wróciłeś do w miarę dobrej kondycji! Wow!
Jednak może wystarczy szaleństwa. Przemyśl każdy ruch Masz dla kogo być zdrowym.
Jeszcze jedna samowolka a przyjadę do stolicy i osobiście.....
leniuch - Wto 08 Lis, 2016
kończąc temat ostatecznie. Wczoraj miałem wizytę kontrolną u dr. Skowronka. Wszystko jest ok. Zgodnie z zaleceniami: nie ma problemu jeżeli chodzi o pracę i jazdę samochodem a od przyszłego tygodnia mam już chodzić zupełnie bez kuli.
aga.t. - Wto 08 Lis, 2016
Przypomniał mi się filmik, który ktoś kiedyś wrzucił tu na forum - to było o jakiejś nowej protezie i właśnie przy niej bardzo szybko się chodziło bez kul (dni a nie tygodnie).
leniuch może Ty masz właśnie taką? Nie pamiętam, gdzie był ten filmik...w wolnej chwili poszukam, może jeszcze nie zniknął
pasiflora - Sro 09 Lis, 2016
leniuch, no i rewelacyjnie że wszystko jest w porządku.
Oby więcej takich krótkich historii. Tak powinno być!
Nadal jestem za słuchaniem lekarzy i fizjoterapeutów i wybacz ale nie będę Cię dawała za przykład.
leniuch - Nie 03 Gru, 2017
Minął ponad rok od mojej operacji i mogę chyba napisać już jakieś pierwsze podsumowanie. Jak na razie jestem bardzo zadowolony z nowego stawu. Wróciłem praktycznie do wszystkich aktywności sportowych w które się bawiłem zanim pojawiły się problemy z biodrem. Odpuściłem sobie jedynie squasha i dłuższe bieganie (ale i przed operacją nie bawiłem się w dłuższe bieganie). Udało mi się wykorzystać sezon zimowy i pojeździć przez tydzień na nartach. Sezon letni głównie przejeździłem na rowerze ale zaliczyłem również kilka dni w Bieszczadach. Cały czas też bawię się w crossfit ale nie jakoś bardzo intensywnie i regularnie.
Na ten rok mam jeszcze zaplanowane wejście na wulkan (ponad 3700 mnpm ale powinna być łatwa trasa) a w kontekście przyszłego roku coraz intensywniej myślę o krótkim triathlonie lub maratonach mtb (zobaczymy na co zdrowie pozwoli).
Przy okazji pomyślałem że wkleję kolejną inspirację sportową tj. Manuel Charr, który w maju wymienił sobie oba biodra a w listopadzie wygrał walkę o tytuł mistrza świata w boksie http://eurosport.interia....em,nId,2470387.
dorotabeata - Pon 04 Gru, 2017
leniuch, Extra wpis
Cyryl - Wto 05 Gru, 2017
pasiflora napisa/a: | ...Nadal jestem za słuchaniem lekarzy i fizjoterapeutów i wybacz ale nie będę Cię dawała za przykład. |
może to się sprawdzać u większości pacjentów, ale nie dla wszystkich. problemem jest traktowanie każdego pacjenta tak samo.
żaden fizjoterapeuta, żaden lekarz nie dopuściłby do takiego tempa, takich ćwiczeń, takich obciążeń jakie sam wykonuję i to akceptuję. ale sam jestem właścicielem swojego ciała i ja decyduję, bo konsekwencje spadną na mnie.
żaden fizjoterapeuta, ani lekarz również nie podziela mojej motywacji.
mam 61 lat gram w siatkówkę i muszę być gotowy na najbliższy sezon za wszelką ceną, bo następnego sezonu może po prostu nie być.
to czy będę chodził prosto, czy krzywo, nie ma dla mnie żadnego znaczenia, ważne ile będę mógł z siebie dać na boisku. ale dla fizjoterapeuty, lekarza nie jest to specjalnie ważny argument. czy będę grał, czy nie, ważne jest funkcjonowanie.
natomiast pacjent może mieć, jak tutaj pokazałem, zupełnie inną hierarchię wartości w zupełności nie pokrywającą się z powszechnymi i chyba byłoby dobrze, aby czy fizjoterapeuta i lekarz poznali ją (chociaż chcieli poznać), zaakceptowali i wzięli pod uwagę w pracy z pacjentem.
kejpi77 - Wto 05 Gru, 2017
Zaraz Ci wyskoczy z tekstem jeden/na mądrala z drugim/ą że jak tak, to masz sobie sam płacić za endoprotezę
leniuch - Wto 05 Gru, 2017
kejpi77 napisa/a: | Zaraz Ci wyskoczy z tekstem jeden/na mądrala z drugim/ą że jak tak, to masz sobie sam płacić za endoprotezę |
Może wyskakiwać. Już za pierwszą sam płaciłem
29palms - Wto 05 Gru, 2017
kejpi77 napisa/a: | Zaraz Ci wyskoczy z tekstem jeden/na mądrala z drugim/ą że jak tak, to masz sobie sam płacić za endoprotezę |
Zdaje się że to miał być przytyk do mnie, bo tak komuś napisałam mniej więcej rok temu. I tu spotka Ciebie niemiła niespodzianka, bo tak nie powiem. W przeciwieństwie do poprzedniej sytuacji, obaj panowie dochodzą do sprawności mając świadomość swojego ciała, przed operacją byli w dobrej kondycji fizycznej i przebieg rekonwalescencji bardziej przypomina rehabilitację sportowca po kontuzji od powrotu przeciętnego Kowalskiego do sprawności po trudnej operacji. I co więcej, wracają do tego rodzaju aktywności, która była normą jeszcze kilka tygodni przed operacją. Dostrzegasz różnicę pomiędzy tamtym i tymi przypadkami?
kejpi77 - Wto 05 Gru, 2017
Dostrzegam. Ale widzę że nie rozumiesz sensu "przytyku" jak go nazwałaś, po którym za każdym razem rozpętuję się na forum gównoburza towarzystwa wzajemnej adoracji.
29palms - Wto 05 Gru, 2017
kejpi77 napisa/a: | Ale widzę że nie rozumiesz sensu "przytyku" jak go nazwałaś, po którym za każdym razem rozpętuję się na forum gównoburza towarzystwa wzajemnej adoracji. |
Faktycznie nie rozumiem, bo z mojej strony tamtem wpis dotyczył bardzo konkretnej sytuacji. Zasadniczo na tym forum dostrzegam dwa towarzystwa wzajemnej adoracji, które podczas wymiany poglądów nie znajdują punktów stycznych. Jeżeli mogę powiedzieć coś jako osoba niezrzeszona - z dużym uznaniem czytam wpisy osób, który nadzwyczaj szybko powróciły do pełnej sprawności. Tak jak napisałam w poprzednim poście, zdaję sobie sprawę, że są to osoby wyjątkowo sprawne, znające swoje możliwości i wbrew pozorom nie ryzykujące nadmiernie (m.in. organizm przyzwyczajony do wysiłku szybciej się regeneruje). Tylko czy wszyscy zdajemy sobie sprawę, że są to osoby ponadprzeciętne? Jako ogół jesteśmy "zapuszczeni" (w sensie ruchowym czyli jedyny kontakt ze sportem mamy przez tv), ale jednocześnie bezrefleksyjnie ambitni (on to zrobił, to ja nie dam rady?), więc ostrzeżenia dla tych przeciętniaków, żeby dopytać o coś rehabilitanta/ortopedy, pochodzić dłużej o kulach, itp. też mają sens.
kejpi77 - Wto 05 Gru, 2017
I tutaj pełna zgoda. Z tym że mi chodziło trochę o co innego, ale ok, nieważne.
bebe14 - Wto 05 Gru, 2017
I ja coś powiem jako człowiek który kocha sport teraz strzeliło 39 lat w 2014 prawe endo w 2015 lewe endo .Całe życie sport trochę zawodowo nawet zus kila miesięcy po drugim endo stwierdził ze jestem zdrowy jak ryba . To tak sie sprężyłem że doszedłem do super formy na fitnesie i ludzie mnie się pytali jak ja to robię o endo n ie widzieli ,zaczełem w zawodach Nordic Wolking startować też z sukcesami .Mam problem od roku zlewa nogą coś nie tam nikt nie wie o co chodzi lekarze odsyłają jeden od drugiego a brak diagnozy przeszkadza w uprawianiu sportu ale daje dalej i nie zawieszam nic na kołku .Jak ktoś chcę pogadać zobaczyć co robię to na fejsie może zobaczaczyć jak żyje tylko proszę o kontakt .Fizycznie tez pracuje jak motorek
Vincent - Wto 05 Gru, 2017
Każde forum wspólcześnie żrzera choroba, przez którą fora umierają. Ta choroba to forumowicze (część) i ich destrukcyjne dla forum przekonanie o misji którą za wszelką cenę muszą wypełnić.
Leniuch, kejpi77, Cyryl, bebe14 (kogo pominąłem to przepraszam) szacunek. Czytając takie historie jestem pelen uznania. Więcej takich osób powinno opisywać takie historie.
Czerpię z nich/z Was motywację i nadzieję że znalazłszy sie w przysłowiowej ciemnej dupie nie muszę rezygnować z tego co towarzyszylo mi przez większość życia, że nie zamknąłem sie w domu ze swoimi frustracjami i problemami. Wręcz przeciwnie - z większą determinacją pokazuje środkowy palec złośliwemu losowi.
To światelka nadziei dla mnie i wielu aktywnych sportowo osób przed operacją.
Wszyscy jesteśmy dorośli. Jak coś spieprzymy to nikt inny tylko my poniesiemy konsekwencje.
Grożenie paluchem i marszenie brwi jak jakiś mentor dorosłemu facetowi, który z tego co pisze nie jest kamikadze, jest świadomy zagrożeń, korzysta z pomocy i wsparcia, którego przypadku, stanu kompletnie sie nie zna to moim zdaniem lekkie przegięcie.
Takie typowe sztampowe podejscie zarośniętej mchem ekipy. Sorry jak ktoś poczuł sie urażony. Ludzie są różni, medycyna, technika ewoluują, są nowe materialy, rozwiązania, metody (zwłaszcza dostępne w medycynie tzw "prywatnej") no i najważniejsze czlowiek to nie klocek drewna, który dla określonego gatunku reaguje na obróbkę zawsze w sposób podobny.
Wskazówki są cenne i za nie wielkie podziękowania ale dajcie ludziom próbować a jak się nie uda popełniać błędy, które niestety często są nieodłącznym elementem życia ludzi odważnych (ale nie głupich)
Malo piszę ale czytam i wierzę, że te kilka kontrowersyjnych dla większości (dla mnie to że leniuch pierwszego dnia staje bez kul to szok, ale nie dlatego że to zrobił ale że mógł to zrobić) przypadków to ludzie odważni ale rozważni, których obecna sytuacja życiowa nie jest w stanie zmusić to siedzenia w fotelu albo przez reszte życia cieszenia sie z chodzenia przy kijkach (nic do kijków nie mam)
Powodzenia i życzę Wam chlopaki/dziewczyny zdrowia. Trzymam kiuki.
wredotka - Czw 07 Gru, 2017
Cóż aktywność aktywnością a zdrowy rozsadek zdrowym rozsądkiem, każdy jest właścicielem swojego ciała.
Ja mam przykład po sobie NIC NA SIŁĘ I ZA WSZELKĄ CENĘ bo znam siebie. - Siebie może i tak ale nie reakcję organizmu na endoprotezę, moja Zoska obluzowała się PRZEZE MNIE i moją głupotę bo chciałam być mądrzejsza od innych a teraz co ?
Nic, bo problemem jest uszkodzenie endo.... i operacja, która niestety jest poważniejsza niż endo
Bonia - Pi 08 Gru, 2017
Pewne sprawy po zabiegu też się zmieniają. Nikt nikomu nie grozi tu paluchem. Po prostu piszemy z własnego doświadczenia. I nikt nie każe wam np siedzieć w fotelu bo aktywność fizyczna jest wskazana jak najbardziej. Jeżeli chcecie uprawiać sport który uprawialiście przed operacją nikt wam nie jest wstanie tego zabronić to tylko wyłącznie wasza decyzja. Ale musicie się zastanowić czy po operacji wasze ciało temu podoła.
Przykład ja kocham jazdę konną i mimo że mam porażenie mózgowe jeździłam nie tylko na koniach do hipoterapii. Właściwie gdy tylko miałam okazję znajdowałam się na grzbiecie konia . Po zabiegu miałam zamiar dalej uprawiać jeździectwo. na konia wsiadłam kilka miesięcy po zabiegu, chojraczka, i co miałam szczęście że skończyło się na bólu tyłka i mięśni. A moje szczęście i moją głupotę wyjaśnił mi mój fizjoterapeuta. Gdyby z jakiejś przyczyny doszło do większego rozkroku i nie kontrolowanej rotacji ustawienia. Doszło by do ponownego uszkodzenia biodra.
I mimo że tęsknie za jazdą niestety jeździć już nie mogę. Nawet na koniach do hipoterapii. Nikt z nas nie namawia was do tego że po operacji macie chodzić grzecznie z laseczką i nie uprawiać sportu. Trzeba żyć normlanie, róbcie wszystko ale z głową. A tak na marginesie nikt tak naprawdę nie zna swojego ciała zwłaszcza po zabiegu. Mi się wydawało że operacja i będę mogła jeździć jak przed zabiegiem. Jednak moje ciało pokazało mi coś innego. Spróbowałam i wiem że nie dam już rady i choć bardzo bym chciała. Na upartego nie będę tego robić ani po to żeby sobie coś udowodnić ani po to żeby udowadniać coś innym. Musiałam zaakceptować pewne ograniczenia. I nie powiem że mnie to nie wkurza. Ale będąc świadoma ograniczeń i wiedząc na co mnie w tej chwili stać nie zaryzykuje własnego bezpieczeństwa, i zdrowia.
A na forum właśnie na to was tylko uczulamy - bo nie zawsze jest tak jak nam się wydaje. A czy skorzystacie z tych rad i co zrobicie to tylko wasza decyzja.
maaly-22 - Sob 09 Gru, 2017
popieram Wasze słowa nic na siłe nic na pokaz bo pózniej moze być jak u Wredotki lub gozej nie przeceniajmy się i pamiętajmy ze mamy endo....
Cyryl - Sob 09 Gru, 2017
Bonia napisa/a: | ...Po prostu piszemy z własnego doświadczenia... |
tylko czy doświadczenie jednego będzie przydatne drugiemu?
bo czasem może być złe.
ja nie odważyłbym się nikomu doradzać na podstawie własnego doświadczenia.
natomiast doświadczenia większości innych bioderkowiczów są dla mnie całkowicie nieprzydatne.
mogę opisywać co i jak sam robię, ale ani nie będę nakłaniał, ani odradzał.
jak zauważyłem na forum nie ma osób nastoletnich, wydaje mi się że każdy ma swój rozum i postępuje według niego.
maaly-22 - Sob 09 Gru, 2017
Cyryl napisa/a: | wydaje mi się że każdy ma swój rozum i postępuje według niego. |
tez jestem tego zdania jak i tez trzeba zwracać uwage na to co pokazuje mówi nam nasz organizm jak reaguje na endo na rehabilitacje itp.....
A czytając historie czy rady innych zawsze warto samemu pomyśleć i zadecydować do Dla Mnie będzie dobre co robiłem i robie....
leniuch - Czw 04 Sty, 2018
Pierwszy z planowanych celów wykonany. Prawie 6 godzin wchodzenia, ok. 1500 metrów przewyższenia ale wulkan Teide (3718 mnpm) zdobyty. Jutro wizyta u fizjoterapeuty, w przyszłym tygodniu wizyta u ortopedy i jeżeli wszystko będzie ok, ruszam z przygotowaniami do triathlonu. Na razie na "zachętę" zapisałem się na dystans 1/8 a potem się zobaczy
kate310 - Czw 04 Sty, 2018
wow!!! ale czad, piękny wyczyn, gratulacje formy
leniuch - Czw 11 Sty, 2018
Miałem wczoraj wizytę u ortopedy w ramach kontroli po roku (no trochę ponad roku) od operacji. Wszystko wygląda ok., więc czuję się rozgrzeszony rezerwując tydzień na nartach (już za 2 tygodnie:-D )
leniuch - Czw 11 Sty, 2018
kate310 napisa/a: | wow!!! ale czad, piękny wyczyn, gratulacje formy
|
dzięki
co do formy to bym nie przesadzał. Dyszałem jak stara lokomotywa
|
|