Forum Bioderko

Kapoplastyka - historie - Moja historia - Nuta

Nuta - Nie 14 Lis, 2010
Temat postu: Moja historia - Nuta
Witam, czytam forum i w końcu się zalogowałam.
Mam zamiar opisać również swoją historię w dziale "Moja historia".
Nazywam się Danuta, mam 55 lat i w styczniu minie 2 lata, odkąd mam kapę w prawym biodrze wstawianą w Brzegu Dolnym.
I tu zaczynają się schody, bo w pachwinie boli mnie od dwóch miesięcy z większym lub mniejszym natężeniem.
W zeszłym roku miałam okropne bóle związane z kręgosłupem, a kto wie, czy to już nie była konsekwencja czegoś nie tak z kapą.
W każdym razie - w czwartek mam drugą wizytę u dr Mielnika. Już z nowymi zdjęciami biodra. Zdecyduje, co jest.
W środę mam kolejne spotkanie z fizjoterapeutą p. Krzysiem z Zabrza. I tu jeszcze raz dziękuję Pasiflorze, że podała mi namiary na gabinet, gdy napisałam do niej na priv.
Pierwotnie myślałam, że zaloguję się dopiero po czwartku, czyli gdy będę wiedziała, czy był błąd w sztuce dr Kokoszki, czy mam inne schorzenie. Jednak piszę dziś.
Nie czuję się komfortowo, łzy mam na końcu nosa i po prostu boję się operacji rewizyjnej.
Mam wysokie OB, 50, CRP17 - więc myślę, że to może stan zapalny i że tam się przeniósł, do biodra. Zresztą mam częste bóle gardła i powiększone migdałki. Wcale nie łykam antybiotyków, w ogóle żadnych leków, rzadko przeciwbólowe, a gardło leczę płukaniem, z mizernym skutkiem.
Tak więc szukam przyczyn narastającego przeszywającego bólu w pachwinie w kierunku uda, gdy stąpnę nieopatrznie lub wstanę z krzesła. Odczuwam też cały czas, jakbym nosiła żelastwo w biodrze, taki ciężar i pobolewanie w pośladku. Przy dotyku udo i biodro jest "tkliwe".
Pozdrawiam wszystkich i na pewno napiszę po czwartku, co powiedział dr Mielnik.

Nuta - Nie 14 Lis, 2010
Temat postu: Moja historia
Witajcie, moja historia zaczyna się parę lat temu, kiedy ból prawej nogi był już b. uciążliwy.

Utykałam, nie potrafiłam wstać i iść bez bólu.
Ja, zawsze w biegu i nadaktywna, nagle zaczęłam stawać w miejscu. Udając, że oglądam wystawę, czekałam chwili, aż noga zechce ruszyć i "rozkulać" się, żebym mogła zdążyć tu i tam.
Już nie nadążałam.
Pracuję zawodowo, pracuję w szkole, z dziećmi, więc jeszcze wycieczki, ale już krótkie, a prywatne wyjazdy bez długich spacerów.
Nocne bóle.
Rok wcześniej robiłam rtg i ortopeda z mojego miasta powiedział, że zwyrodnienie jest dużę.
Mieszkam na Śląsku, więc Piekary stały się dla mnie deską ratunku.
Ale najpierw czytanie i poznawanie choroby. Internet, fora ortopedyczne, forum "Kapoplastyczni". Szpitale i ośrodki w całej Polsce.
Miałam sporo zapisków, adresów- dotyczyły kapoplastyki, ponieważ ta metoda gwarantowała mi szybki powrót do formy, jak czytałam w artykułach ortopedów.

Dzięki mojemu rehabilitantowi dowiedziałam się o dr Mielniku w Piekarach. Byłam u niego na konsultacjach i w poradni przyszpitalnej. Cieszyłam się, bo to doktor, który przeprowadził wiele zabiegów kapoplastyki. Ponadto operacja z NFZ! Nie wiedziałam jeszcze, że operuje na oddziale męskim-i tylko tam.

Był rok 2008, wrzesień. Tomograf pokazał mój staw, główka dość zużyta (mam 55lat), ale nie mam osteoporozy, kości dobre, dr Mielnik stwierdził, że można operować metodą kapoplastyki. Konsultacje z dr Semenowiczem z oddziału żeńskiego- nie nadaję się. Wpisać się do kolejki na endoprotezę.
Dr Mielnik rozłożył ręce: on operuje na oddziale męskim, więc nie może nic zrobić. (Wiem, że teraz jest inaczej, doktor też operuje kobiety).
Wracałam do domu i płakałam. Tyle się naczekałam w kolejkach, nachodziłam do przychodni, szukałam zastępstw w pracy, gdy się wybierałam do Piekar , tyle miałam nadziei, że to będzie kapoplastyka, nawet odległy termin mnie nie zniechęcał - a teraz endo, długa rehabilitacja, późny powrót do aktywności.
I postanowiłam inaczej.

Na forum i na portalu "Dobry lekarz" przeczytałam dobre opinie o dr Kokoszce z Wrocławia. Wyszukałam bardzo dużo informacji na jego temat, praktycznie nie miał żadnych negatywnych opinii. Wspaniały fachowiec. Skontaktowałam się z jego pacjentkami. Zadowolone, sprawne, wracają do niego z drugim biodrem, są jeszcze bardziej szczęsliwe.
Tylko ta cena za operację- bardzo wysoka, ale w Carolinie jeszcze większa.
Był rok 2008. Listopad.
Pojechałam do Wrocławia do dr Kokoszki. Cena wizyty przystępna. Sama wizyta ok 40 minut. Doktor obejrzał całą dokumentację, wytłumaczył, odpowiadał na moje pytania i rozwiewał wątpliwości. Fachowy, cierpliwy, dający poczucie bezpieczeństwa, że jest się w dobrych rękach. Powiedział, że kapoplastyka jak najbardziej. Na pytanie: Kiedy? Odpowiedział: Może być w styczniu.
W domu podjęłam decyzję. Mieliśmy trochę oszczędności, ale na większą część kwoty za operację wzięłam kredyt w banku.

Styczeń 2009. Operacja się udała.
Do lipca 2009 było dobrze.
W sierpniu ból w pachwinie i udzie ciągnący się do kolana i nieco poniżej. Moje przerażenie!
Pojechaliśmy do Wrocławia. Doktor zrobił rtg i powiedział, że to nie biodro, to od kręgosłupa. Dostałam jakiś zastrzyk do kręgosłupa. Nie pomógł mi. Ból sie utrzymywał.
We wrześniu wizyta i neurochirurga w Jaworznie. Prawdopodobne pęknięcie dysku, bo umiejscowienie bólu wskazuje na taką diagnozę. Terapia farmakologiczna i fizjoterapia aż do wiosny 2010. Czasem lepiej, czasem gorzej; miejscami deszcz, miejscami pogoda...
Ćwiczę, chodzę na basen, nie jeżdżę na rowerze. Ja, która pokonywałam 20 km dziennie na rowerze, boję się na nim jeździć. Może dlatego, że mam kłopoty ze zgięciem nogi operowanej? Nie osiągam 90 stopni.
Ból czasem większy, czasem mniejszy. Ćwiczenia na kręgosłup zmniejszają go, ale nie likwidują. Jestem przekonana, że mam rwę, nacisk na nerw wynikający z "nieciekawego" kręgosłupa.

Wrzesień tego roku. Ból znów większy, ale jakby inny. W pachwinie nie jak po drucie (tak jest przy rwie), ale przeszywający do uda.
Boli pośladek. Czuję obręcz na operowanym biodrze. Nie mogę spać bez bólu na operowanym boku. Na drugim boku też ból. Gdy się obracam, to bardzo ostrożnie, żeby nie obudzić "tyrana". Nie potrafię chodzić bez utykania. Jest jak przed laty. Do tego wysokie OB.

I koło się zamyka. W listopadzie znowu jestem w gabinecie lekarza z Piekar.
W czwartek w tym tygodniu będę wiedziała, co jest przyczyną. Zrobiłam rtg biodra w Piekarach i dr Mielnik powie, czy błąd w sztuce, czy co???...
Napiszę po czwartku.
Pozdrawiam.

aga.t. - Nie 14 Lis, 2010

Dzięki wielkie za napisanie swojej historii.
Miejmy nadzieję,że to nie kolejny błąd w sztuce. Przykro jest czytać posty osób ,które są "po'' i mają problemy,bo decydując się na operację wierzymy, że będzie lepiej.
Jestem bardzo ciekawa co powie dr Mielnik, mam nadzieję,że napiszesz jak przebiegła Twoja wizyta.
Co do utykania to mam pytanie: chodzisz o kulach? Być może odciąży to trochę Twoją nogę i nie będziesz się tak męczyć.
Pozdrawiam gorąco i życzę powodzenia! No i do następnego razu :)

Nuta - Nie 14 Lis, 2010

Witaj, zozo, czytałam już na forum o Brzegu Dolnym.
Ja szybko wróciłam do formy. Kule odstawiłam po 6 tygodniach. Tzn jedną kulę. Do pracy wróciłam 3. 03., już bez kuli. Operacja w połowie stycznia- 11.

O dwóch kulach chodziłam krótko.
Nic się nie wydarzało.
Robiłam zalecane ćwiczenia izometryczne, trochę na rowerku stacjonarnym, ale niewiele.
Rehabilitacja z NFZ.
Jedynie, czemu dziwił się dr Kokoszka, nie potrafiłam i nie potrafię zgiąć nogi do 90 st.
Gdy się "rozpędzałam" w aktywności, to udo bolało, ale szybko przechodziło.
Dużo jeździłam potem w lipcu na rowerze już nie stacjonarnym - i wtedy zaczęło boleć cały czas.
Ale chyba nie od roweru?
Pozdrawiam.

Nuta - Pon 15 Lis, 2010

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.
Dobrze, że już mogłam znowu jak co dzień iść do pracy, bo nie mam czasu na myślenie, czy będzie rewizja, czy nie.
Choć staram się podchodzić do sprawy ze spokojem, ale nie zawsze mi wychodzi.
Rano wstałam bez bólu, jednak po 10 minutowej krzątaninie pojawił się, ale niewielki.
Nie chodzę o kulach. Gdy w zeszłym roku miałam takie silne bóle kręgosłupa i uda (rwa?) podpierałam się solidnym parasolem, bo ból był najgorszy po wyjściu z samochodu lub po wstaniu z krzesła, a potem się zmniejszał.
Dziś o 13.00 siedząc na krześle w pracy pochyliłam się nieznacznie do przodu i myślałam, ze zemdleję z przeszywającego bólu w pachwinie. Jak mogłam, tak wstałam, ale ból nie ustawał. Dopiero po chwili.
A i tak już się utrzymywał, choć nie tak silny. Utykam mocno o tej porze dnia.
No cóż, staram się z tych doświadczeń czegoś nauczyć.
I wierzę, że będę jeszcze tańczyć na weselu mojego młodszego syna, bo na weselu starszego parkiet był mój!
Pozdrawiam!

Nuta - Sro 17 Lis, 2010

Alicja, dziś mam dopiero rehabilitację. Jutro napiszę, co powiedział rehabilitant na temat mojego biodra oglądając najświeższe zdjęcie zrobione w Piekarach. A jutro wizyta u dr Mielnika.
Dziś wstałam bez bólu, a że rozpoczynałam pracę dopiero tuż przed południem, więc rano zamiotłam opadłe liście na podwórku i posprzątałam je z ulicy przy mojej posesji. Potem ugotowałam obiad i autobusem do pracy, a z przystanku jeszcze jakieś 10 min spacerkiem. Zadowolona dotarłam na miejsce, usiadłam na chwilę w sposób dla mnie właściwy, czyli na skraju krzesła z nogami głęboko pod krzesłem (kręgosłup!)i - nie potrafiłam wstać, a ból świdrujący do uda był silny. Wstałam, ale z chodzeniem też gorzej niż pół godz. wcześniej. Nie mogłam oprzeć się na prawej nodze, utykałam, więc wypiłam nimesil i ból się zmniejszył.
Przedobrzyłam rano, zachowywałam się jak zdrowa, grabiąc i zamiatając liście. Ponadto poruszam się samochodem, a dziś pożyczyłam go synowi, więc nieplanowane spacery też dały mi się w kość i - do myślenia, że jednak za mało chodzę!
Odczuwam niepokój, co powie rehabilitant na moje zdjęcie rtg.
To już za półtora godziny...
Pozrawiam.

pasiflora - Sro 17 Lis, 2010

Właśnie się widziałam z Nutą u naszego wspólnego rehabilitanta :)
Szkoda że nie było czasu na pogaduchy :( Za to przywitała mnie bardzo sympatycznie
Nuta mam nadzieję że byłaś i dziś zadowolona z reha :*

Nuta - Czw 18 Lis, 2010

Iwonko, cieszę się, żeśmy się spotkały!
Taka od ciebie bije siła wewnętrzna i optymizm. I taka jesteś młodziutka!
Nie dziwię się, że masz taką wiedzę o naszych bioderkach, bo widać w tobie ten dynamizm, i to, że nie spoczywasz na laurach.
Dziś widziałyśmy się bardzo krótko, ale to było dobre spotkanie.

P. Krzysztof rehabilitant jest świetnym fachowcem. Zmniejszył mi ból w operowanej nodze i uprzytomnił mój wieloletni zaniedbany chód: stopy do środka, kolana też, złe obciążanie kończyn, usztywnienie tułowia, miednicy, itd. Obejrzał zdjęcia rtg i powiedział, że ich analiza należy do ortopedy, tym bardziej, że jutro będę u dr Mielnika. On widzi tu przede wszystkim, że to skręcanie kończyny i biodra w czasie chodu do środka nie służy kapie.
Wielka szkoda, ogromna, że ja przed operacją przed dwoma laty i potem po nie znałam p. Krzysia.
To, co piszecie o konieczności rehabilitacji przed i po zabiegu jest świętą prawdą!
Dopiero tu się o tym dowiedziałam, czytając forum. Ja naiwna myślałam, że wstawią mi kapę i będzie jak przed laty. Pojeżdżę sobie na rowerze, popływam trochę, pogimnastykuję - i to wystarczy. Tymczasem mam, co mam. Tak więc p. Krzysztofa nie porzucę!

Edytko, jeżeli będziesz w tym samym czasie co ja, to się spotkamy.
Raczej pojadę późnym wieczorem.
Iwonka, dzięki za miłe słowa na mój temat!
Pozdrawiam.

Nuta - Czw 18 Lis, 2010

Witajcie, no i mam diagnozę dr Mielnika. Niestety, czeka mnie rewizja.
Na jednym z dwóch zdjęć wyraźnie widać, że trzpień nie jest w osi powstałej wtedy, gdy odwodzę nogę w bok. Czyli gdy stoję jest ok, ale podniesienie uda w górę powoduje ból. Podobnie gdy siadam na krześle w tradycyjny sposób. Natomiast kiedy siadam bliżej brzegu i uda nie tworzą zbyt dużego kąta z tułowiem, to po wstaniu boli mniej. No i boli, kiedy chodzę. Tak to wyjaśniam, jak potrafię. Rewizja nie wiem kiedy. Doktor powiedział, że wtedy, gdy każdy krok będzie naprawdę z dużym bólem i gdy rozchwieje mi się implant.
Przepłakałam całą drogę z Radzionkowa do domu - ok. 40 minut i teraz jestem już spokojna.
Jestem bezsilna wobec sytuacji jaką mam, ale nie bezradna.
Tak w wielkim skrócie.

Kapę zakładał mi dr Kokoszka.
I tu mam prośbę - jeżeli ktoś z Was jest również poszkodowany przez niego i podjął jakieś kroki prawne, napiszcie do mnie, proszę, na priv, bo trzeba położyć tamę partactwu.
W 2008 roku miał dużo dobrych opinii na portalu "Znany lekarz", właściwie chyba nie było negatywnych. Teraz jest inaczej. Uważajcie na niego. Operacja to duży wydatek. Kredyt będę płaciła jeszcze przez dwa lata. Sama operacja i po nie są bolesne, ale ten ból, który odczuwam od roku, a będzie się nasilał, bywa nie do wytrzymania. A z taką nadzieją szłam na operację, i z taką ufnością!
Nawet finansowe zaciśnięcie pasa mi nie przeszkadzało - pracuję, to spłacę.
Teraz jestem w zupełnie innym miejscu niż miałam być po dwóch prawie latach po operacji.
Pozdrawiam.

Alicja - Pi 19 Lis, 2010

Nuta, ja też jestem jedną z ofiar tego operatora.
Odezwę się do Ciebie na priv.
Przechodzisz teraz to, co ja kilka miesięcy temu.
Wiem, że to zabrzmi niezbyt wiadrygodnie, ale rewizja, to nie koniec świata.
Ja mam za sobą trzy. Trzymaj się, dr Mielnik to dobry specjalista, wyciągnie Cię z tego.

duska - Pi 19 Lis, 2010

Nuta, ja też jestem po Kokoszce. I też czeka mnie rewizja. Odezwe sie na prv.
Nuta - Pi 19 Lis, 2010

Grażynko, ja nie dlatego podjęłam decyzję, że prywatnie lepiej zrobią.
Leczyłam sie w Piekarach i dr Mielnik uznał, że kapa dla mnie jak najbardziej - i on by mi ja wstawił z NFZ, ale dr Semenowicz uznał, że nie nadaję się na kapę i mam się wpisać do kolejki na endo. A wtedy dr Mielnik nie operował jeszcze kobiet. W każdym razie tak mi mówił.
Jestem czynna zawodowo, zależało mi na szybkim powrocie do formy i do pracy, poza tym bardzo bolało - i stąd moja decyzja o operacji u Kokoszki.
No i jest jak jest.

Alicja, dzięki za priv. Napisałam do ciebie, ale nie wiem, czy doszło, bo ciągle tam mam komunikat: "Do wysłania", choć kliknęłam:"Wyślij".
Alicja, Duśka, dziękuję za posty.

trzydziestka - Pi 19 Lis, 2010
Temat postu: Trzeba teraz wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Przykro mi ze tak to się u Ciebie, Nuto potoczyło.
Trzeba teraz wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Pozytywne myślenie ma wpływ na nasze zdrowie i to ogromne. Tak więc głowa do góry...
*
Tobie Nuta i innym osobom tu zaglądającym życzę odwagi do tego zawsze znaleźć w sobie siłę do zrobienia kroku naprzód…Nawet jeśli ten nasz krok okaże się chwiejny, nierówny, nie taki jakbyśmy sobie wymarzyli, to będzie to zawsze krok do przodu.
Wszystkiego dobrego Nuta!

Alicja - Pi 19 Lis, 2010

trzydziestka napisa/a:
U jednych osób operacje się powiodą, u innych będą komplikacje , bo to jak wszystko znosimy jest zależne od naszego organizmu, od tego jakie historie życiowe (w tym chorobowe) on w sobie nosi.


Jest jeszcze coś takiego, jak błąd medyczny i to nie jest kwestia komplikacji. Oczywiście lekarze o tym niechętnie mówią. Należy tu zaliczyć przypadki, gdy operator wybierze nieodpowiednią technikę, albo po prostu coś źle zrobi, bo operacja przerośnie jego umiejętości. Mnie np zapewniano, że koszyk nie jest potrzebny, uwierzyłam, zapłaciłam (operacja prywatna), a po czasie okazało się, że zostałam wprowadzona w błąd. :shock:

Nuta - Pi 19 Lis, 2010

Trzydziestka, dziękuję za słowa wsparcia.
Ćwiczenia izometryczne robiłam zaraz o operacji z rehabilitantką,a potem w domu po 2 tyg. doszły poste ćwiczenia, które dostaje się na karteczce. Robiłam je sama.
Żałuję, ze nie poszukałam wtedy dobrego fizjoterapeuty.
Za to teraz jestem pod dobrą opieką! Nauczę się chodzić jak należy i wzmocnię mięśnie przed rewizją.

piedra32 - Pi 19 Lis, 2010

Witaj Nuta, brak słów na to co czytam.Też jestem po operacji u tego partacza niestety wiele nas.Szlag mnie trafia normalnie :-x
Wiem że Ala pisała Ci co dalej się dzieje z naszymi przypadkami.Możesz też poczytać moją historię wszystko opisałam.
Cóż ,dobrze że trafiłaś na operatora który powiedział Ci że jest żle bo nie ma nic gorszego jak żyć w nadziei że się poprawi i tkwić w błędzie.Wiem co czujesz i rozumiem sytuacje.Bardzo mi przykro że tak się stało.
Jeśli masz jakieś pytania to zapraszam na priv.

Pozdrawiam ciepło

grazyna - Sro 24 Lis, 2010

Witaj "Nuta'

Ja też jestem po kapoplastce 10 miesięcy. Bardzo zasmuciła mnie Twoja historia.
Ja wprawdzie czuję się dobrze , byłam operowana w Lublinie PSK nr 4 przez doktora Blachę. Szłam na operację bardzo optymistycznie nastawiona po przeczytaniu w internecie informacji jak to po kapoplastce szybko wraca się do zdrowia i w ogóle nie ma prawie żadnych ograniczeń w życiu i sporcie. Ja mam operowaną nogę trochę dłuższą i było to dla mnie w pierwszych miesiącach tragedią ale już się z tym pogodziłam.
Po przeczytaniu Twojej historii "włosy zjeżyły mi się na głowie" bo miałam taką nadzieję. że będzie już tylko lepiej przez wiele , wiele lat. Okazuje się jednak ,że trzeba być cały czas czujnym i nie bagatelizować pojawiającego sie bólu. Droga Nuteczko bardzo mi Ciebie żal bo zdaję sobie sprawę, że to wielkie rozczarowanie bo pewnie tak jak i ja liczyłaś na wiele po tej operacji. Nie poddawaj się , trzymam kciuki za to aby operacja rewizyjna była jak najszybciej i życzę Ci abyś po niej mogła tylko reklamować kapoplastykę fikając koziołki bez bólu.

Nuta - Sro 24 Lis, 2010

Grażynko, bardzo ci dziękuję.
Tak właśnie było, jak piszesz. Cieszyłam się, że szybko dojdę do formy po kapoplastyce. Też naczytałam się tyle optymistycznych informacji - i od lekarzy, i od pacjentów. Zawsze byłam bardzo aktywna i "usportowiona", więc myślałam, że wszystko będzie o.k.
I tak było chyba przez pierwsze 6 miesięcy.
Potem ból w udzie i leczyłam się na kręgosłup, bo Kokoszka stwierdził, ze biodro jest o.k.
I naprawdę nie pamiętam, żebym zrobiła coś, co mogłoby naruszyć kapę. I też nie wiem, dlaczego, jeżeli jest źle osadzona, nie bolało mnie przez pierwsze 6 miesięcy.
Oswajam się z myślą o rewizji, ból doskwiera coraz większy, zwłaszcza dziś. Tydzień temu mnie zdiagnozowano i chyba dopiero teraz do mnie dociera, jaka jeszcze droga przede mną, a to już prawie 2 lata od operacji - i teraz miałam się zajmować moim drugim biodrem, bo bardzo mi już dokucza.
Na dodatek nie mam żadnych terminów, dalszych ani bliższych, mam przyjść do lekarza, jak powiedział, gdy każdy krok będzie mi sprawiał ból nie do wytrzymania. Wtedy wyznaczy termin.
Nie wiem, co to jest ból nie do wytrzymania. Boli mnie już ponad rok, to nie jest od wczoraj i ból narasta. Wytrzymuję, bo muszę, bo jak mam funkcjonować. Pracuję, lubię moją pracę. Mogłabym już pójść na emeryturę i cierpieć w domu, ale przecież muszę spłacać wysokie raty za operację, więc nie biorę nawet L4. Może to i dobrze, bo muszę się codziennie mobilizować. A wieczorem cieszę się ze zwycięstwa , że ból mnie nie złamał.
Nie chcę się nad sobą użalać. To do niczego nie prowadzi. Sprowadza tylko łzy. Wytrzymam i już. Ale to, że piszę o tym, daje jakąś ulgę.
Mam tez powód do radości. Otóż udało mi się "wstrzelić" na wizytę do prof. Czubaka do podpoznańskiej miejscowości, gdzie przyjmuje raz w miesiącu. Po prostu ktoś odwołał wizytę i ja akurat zadzwoniłam. Więc pojadę na konsultacje i zobaczę, co powie profesor.
Pozdrawiam.

grazyna - Czw 25 Lis, 2010

Droga Nuto

Z tego co się słyszy i czyta terminy operacji są tak długie, że ja na Twoim miejscu nie czekałabym aż ból będzie nie do wytrzymania ale już powiedziałabym ,że jest nie do wytrzymania i prosiłabym o wpisanie na listę oczekujących. Ja czekałam 1,5 roku. Gdy mnie zawiadomili, że przyszła na mnie kolejka byłam zaskoczona i spanikowałam co objawiło się tym, że nagle noga zaczęła jakby mniej boleć
( to tak jak w kolejce do dentysty powszechny objaw, że ząb przestaje boleć). Teraz jestem zadowolona, że nie odwlekałam decyzji o operacji. Mam teraz inne życie -bez bólu. Szkoda tych lat gdy człowiek budził się w nocy po kilka razy, ciągle na tabletkach a fizjoterapia nic już nie pomagała. Oczywiście to jest Twoja decyzja ale operacja nie ominie Cię to po co męczyć się i obciążać drugą nogę. U mnie w drugiej nodze też występuje proces zwyrodnieniowy ale po operacji przestała prawie mnie boleć , bo wcześniej musiała też trochę pracować na rzecz chorej nogi. Nutko zapisz się w kolejkę a jeśli w międzyczasie zmienisz decyzję to i tak nikt na siłę nie będzie Cię operował.

Nuta - Nie 28 Lis, 2010

Witam, ciąg dalszy moich zmagań ze skutkami źle osadzonej kapy przez dr Kokoszkę jest następujący.
Konsultowałam z Profesorem zdjęcia, diagnoza nieciekawa: złamanie szyjki pod kapą przez jej złe osadzenie. Operacja powinna być jak najszybsza.
Irytacja profesora nie miała granic, czemu się nie dziwię, bo jestem nie jedyna po Brzegu Dolnym, przecież niektóre z nas miały już rewizję po Kokoszce u profesora.
Na dziś mój plan działania: wizyta u Kokoszki ze zdjęciami. Ciekawa jestem jego diagnozy. Może zaproponuje rewizję? Brrr, u niego nigdy! Jestem taka zła!
Potem jeszcze raz do profesora i zobaczymy co dalej.
Póki co fizjoterapia.

Może powinnam jeszcze skonsultować diagnozę z innymi ortopedami?
Fizjoterapeuta pewnie powie mi, jak mam traktować to złamanie pod kapą. Czy odciążać nogę, czy ćwiczyć lub nie. Mam nadzieję, że to może nie złamanie, a pęknięcie, ponieważ inny ortopeda widział tylko złe osadzenie.
Tak jest na dziś.
Ale wszystko mija, nawet najdłuższa żmija!
Miłego dnia wszystkim!

Alicja - Nie 28 Lis, 2010

Nuta napisa/a:
Konsultowałam z Profesorem zdjęcia, diagnoza nieciekawa: złamanie szyjki pod kapą przez jej złe osadzenie. Operacja powinna być jak najszybsza.

Całe szczęście, że skonsultowałaś się z Profesorem. Gdybyś czekała, aż ból stanie się nie do zniesienia, nie wiadomo, co by było.

Nuta napisa/a:
Irytacja profesora nie miała granic, czemu się nie dziwię, bo jestem nie jedyna po Brzegu Dolnym, przecież niektóre z nas miały już rewizję po Kokoszce u profesora.

Ja też najpierw byłam u prof. Czubaka, ale ostatecznie reoperowana byłam na innym oddziale.
Nuta napisa/a:
Na dziś mój plan działania: wizyta u Kokoszki ze zdjęciami. Ciekawa jestem jego diagnozy. Może zaproponuje rewizję? Brrr, u niego nigdy!

Po tym, jak się zorientowałam, że mnie zwodzi, więcej się u niego nie pokazałam. Bardzo jestem ciekawa, co Ci powie. Nie sądzę, aby zaoferował poprawkę na swój koszt.
Nuta napisa/a:
Może powinnam jeszcze skonsultować diagnozę z innymi ortopedami?

To musiałby byc dobry specjalista od kapoplastyki.
Nuta napisa/a:
Ale wszystko mija, nawet najdłuższa żmija!

Całe szczęście, że nie tracisz nadziei. :)
Na penwo znajdziesz operatora, który Ci to pięknie poprawi. :)
Pomyślisz zapewne, że łatwo się mi te słowa pisze, ale ja przechodzę to samo i to kolejny raz.

zozo - Nie 28 Lis, 2010

Nuta napisa/a:
.......... Może zaproponuje rewizję? Brrr,...........
Jak pacjent już wie, że jest źle, to i on zobaczy :evil: a rewizję zaproponuje :evil: . W takiej sytuacji zwykle proponuje operację za darmo a pacjent ma sobie zapłacić za implant, za wynajęcie sali operacyjnej. Wychodzi znacznie taniej, ale ja i tak uważam, to za szczyt bezczelności - jak się operację paprze, to rewizję powinno się jeśli już, to zaproponować bezpłatnie. Tak, czy siak, ja nie zgodziłabym się, żeby po raz drugi "grzebał" w moim biodrze :evil: .
duska - Nie 28 Lis, 2010

Nuta, ja, po doświadczeniach dziewczyn, zrezygnowałam z wizyty u dr Kokoszki bo mi szkoda 400 zł (transport i wizyta) w tej sytuacji. Rewizja u niego mnie kompletnie nie interesuje a tym bardziej płatna (nawet w częsci).
Podobnie jak nie interesuje mnie wysłuchiwanie pierdół, że jest świetnie, co wysłuchiwałam przez ostatni rok i wierzyłam, że rusze do przodu.. Jestem bardzo ciekawa co Ci powie, ale nie zdziwie się jak przemyślisz i sie u niego nie pokazesz. Najwazniejsze teraz, zeby następny zabieg robił Ci fachowiec. Ja własnie dlatego zawierzyłam swoją nogę profesorowi i bardzo wierze, że mnie z tej d... wyciągnie..

piedra32 - Pon 06 Gru, 2010

Mnie oczywiście proponował kilka wersji i jak już widział że jestem bardzo wkurzona to końcowo wyszło że mam "tylko" kupić adapter za jedyne 3000zł.A za wizytę nie wziął nic ale to temat rzeka i barak słów na te jego sztuczki :-x
Uważam że musisz znależć dobrego fachowca i zająć się naprawą biodra.
Szukaj, wybieraj aby kolejny raz nie popełnić błędu.

Pozdrawiam serdecznie

Nuta - Pon 06 Gru, 2010

Witajcie, Dziewczyny!
Szukam, konsultuję się, mam diagnozy i diagnozę naszego operatora też, a jakże. Jest uspokajająca, że to nic, wszystko się świetnie trzyma, trzeba jeszcze zrobić kilka badań i wszystko bedzie jasne, bo on się czuje odpowiedzialny i ja mu zaufałam, więc on sie stara i ble, ble.

Trzech świetnych ortopedów wypowiedziało się jednoznacznie - do wymiany.
Ręce opadają, przecież to wszystko widać jak na dłoni na zdjęciach!

Nie wiem, co to jest. No nie wiem. Dywersja jakaś czy co? Naprawdę, ogarnia mnie złość i zdumienie na przemian.

Przede mną - rozmowy z lekarzami i oby udała mi sie jak najszybsza rewizja, bo boli i chodzę okrutnie przekrzywiona, więc kręgosłup cierpi. I siada mi lewa noga. W tempie ekstra!
Rano staram się utrzymywać pion i nie utykać, ale koło południa już jest inaczej. Czasem chodzę o dwóch kulach, ale w domu, gdy wrócę z pracy. Ból jest wtedy mniejszy. Zamierzam kupić sobie różowe lub fioletowe kule. może z cyrkoniami? :-D
I będzie wesoło! Umiem chodzić o kulach, bo używałam je po operacji. A i dzieciom się spodobają! (Pracuję w szkole).
I tu peany na cześć dzieci! To niesamowicie tolerancyjne istotki! Zapytały, czemu utykam, wyjaśniłam, aha, powiedziały i nie wracają do tematu, utyka i już. A dorośli ciągle pytają, a czemu? a co się stało? a dziś gorzej chodzisz? ojej, może ci pomóc? Pewnie to nieraz z dobroci serca, ale co za dużo, to niezdrowo. :]

Przede mną droga do sprawności. I do zadośćuczynienia za ból.
Pozdrawiam! :-) :-)

wglad - Pon 06 Gru, 2010

Dr Mielnik występuje jako biegły sądowy, a spraw o błędy przy kapoplastyce jest podobno dużo.
piedra32 - Wto 07 Gru, 2010

Nuta,

Cytat:
Przede mną droga do sprawności. I do zadośćuczynienia za ból.


Na tym się trzeba skupić kochana wymienisz "części" ból w kąt a draństwo jest karane :!: i nie ma co darować :-x

Ja już od roku mam styczność z pyt o kule a tu w Irlandii z tą serdecznością jest aż nadto i muszę się stopować żeby czasami nie powiedzieć Spadaj to moja sprawa.Ale cóż ludzie są ludżmi i zaciskam zęby odpowiadam ładnie i tyle.

Cytat:
Nie wiem, co to jest. No nie wiem. Dywersja jakaś czy co? Naprawdę, ogarnia mnie złość i zdumienie na przemian.


Nuta to jest bezduszność i k...stwo tyle.
Co do reakcji operatora to nic nowego u mnie też było super i bardzo sie o mnie troszczył taki cudowny naciągacz i łgarz. To sie nie mieści w głowie ale na szczęście mamy możliwość konsultacji z innymi lekarzami.

Bardzo gorąco Cię pozdrawiam

ps.Zadzwonię do Ciebie na dniach Buziaki

Nuta - Sro 08 Gru, 2010

Dziewczyny, dziękuję!
Cieszę się z informacji, że Mielnik jest biegłym. To daje nadzieję na wygraną.
Piedra, masz rację co do K. Tak to trzeba nazwać, a nie bawić się w domysły.
Kinga, szukam lekarza i mam na uwadze cały czas sens twojego motta. Nie zrezygnuję z celów, choć może odległe, ale czas i tak upłynie i ja je osiągnę.
Dzwonię uparcie do Profesora, choć ciągle jest nieuchwytny. Nie dziwię się, przy takiej liczbie pacjentów. Wyjaśniłam dokładnie sekretarce o co chodzi i jutro rano kolejny telefon. Mam nadzieję, że zastanę Profesora. Będę również rozmawiała z Piekarami.
Dziś wizyta u fizjoterapeuty, a za oknem mgła jak mleko. Pojadę powoli na autostradzie, żeby nie zabłądzić ;-)
Chciałabym przed Świętami "ucapić" się już jakiegoś terminu operacji.
A na razie - usprawniać się!
Pozdrawiam.

Nuta - Pi 10 Gru, 2010

Witajcie, dziewczyny!
Alicjo, mam termin, nie jest to konkretna data, ale początek czerwca przyszłego roku w piekarskim szpitalu. Dobrze, że leczyłam się u doktora w przychodni przed niefortunną operacją w Brzegu Dolnym, bo zna moją historię choroby.
Z Profesorem nie potrafię się skontaktować, jednak nie przestaję codziennie dzwonić na podany przez niego numer. Tak już od poniedziałku. W końcu sekretarka zapisała sobie mój numer i obiecała zadzwonić, gdy będzie. Mam nadzieję, że tak się stanie. Choć jak znam życie - niekoniecznie. Umówiliśmy się, że zdam mu relację z mojej wizyty u Kokoszki i omówimy, co dalej.
Cieszę się z tego terminu w Piekarach, bo jak pisałam - chcę się czegoś ucapić, żeby nie być zawieszoną w próżni. Doktor powiedział,że jeżeli uda sie wyjąć kapę z trzpieniem bez większych uszczerbków, to jest szansa jeszcze na nową kapę. Ale jeżeli trzeba będzie "wyszarpać" (to moje określenie), to wtedy ucięcie szyjki i wstawienie endo krótkotrzpieniowej. I powiedział wprost - jak niechętnie operuje rewizje. Przyznałam mu rację, bo ja w mojej pracy tez nie chciałabym przygotowywać kogoś do egzaminu poprawkowego po oblanym wcześniej egzaminie poprzedzonym kosztownymi "korkami"u innego nauczyciela. Wiem, że to moje porównanie absolutnie nie oddaje ważności sprawy, bo cóż ma jeden oblany egzamin do zdrowia i sprawności, ale chciałam zaznaczyć, że rozumiem opór operatora. I Jego niechęć.
Tymczasem kontynuuję wizyty u P. Krzysia, w sobotę będę oplastrowana. Ćwiczę też w domu z taśmą i z dużą piłką bardzo łatwe i przyjemne ćwiczonka.
Dopadła mnie dwa dni temu niewielka rwa, ale ten ból, inny niz ten na co dzień, jest przedmiotem mojej obserwacji ;-) i przez to chyba mniej dolegliwy?..
Na pewno parę lat temu już leżałabym na L4, bo miewałam takie lumbaga, a teraz będąc "spowita" w ból biodrowy mówię - e, tam, takie coś, przyszło, pójdzie - i przekrzywiona "pędzę" do pracy.
A pomijając bóle i inne - mam w głowie słowa mojego dobrego kumpla: "Wiesz, kobieta to powinna leżeć i pachnieć." Przypomina mi się jego powiedzonko w takie pluchy jak dziś lub w śnieżne zimne dni i chichoczę, bo może kiedyś będę taką księżniczką...Choć na chwilę, bo na całe życie to nie! :-D

Alicja - Pi 10 Gru, 2010

Nuto, bardzo się cieszę, że masz termin.
Podziwiam Cię ogromnie, że nie dajesz się bólowi, pogodzie i pędzisz do pracy.
W pracy też przecież musisz być aktywna. Pamiętam, jak 2 lata temu
się męczyłam pracując z przemieszczoną panewką, więc tym bardziej chylę czoła.
Pan Krzysio na pewno Ci pomoże, nie ma to jak sprawdzony rehabilitant. :-)
Jak Cię oklei, ból będzie mniejszy.
Ja też rozumiem niechęć operatorów do poprawek, ale przecież nie można potrzebującego pacjenta zostawić bez pomocy.
A żadna z nas (ja nawet za dopłatą) nie dałaby sie tknąć poprzedniemu operatorowi. :evil:

Pozdrawiam Cię cieplutko. :-)

Nuta - Nie 19 Gru, 2010

Witam, chcę z entuzjazmem "zapodać", że wszystko pozytywne, co czytałam na forum o obklejaniu, zgadza się w 100%!
W czwartek p. Krzysio z Zabrza mnie obkleił (polecam tego fizjoterapeutę) i ból nogi "rewizyjnej" i kręgosłupa nieodczuwalny.
Boli druga noga, ta przed operacją, ale ją się spacyfikuje we wtorek, to i tu będzie dobrze.
Co prawda nie oszczędzałam się wczoraj, zajmując się moimi Maluchami-Wnukami (18 miesięcy i 4 latka), więc po 5 godzinach poległam, głównie przez kręgosłup, ale do rana się zregenerowałam. Jednak dziś już o wiele ostrożniej postępuję, bo nie chcę zniweczyć działania plastrów.
Jak to dobrze nie czuć bólu - i to nie za przyczyną prochów!

Nuta - Pi 07 Sty, 2011

Witajcie,
Luty Miesiącem Trzymania Kciuków - dobrze to Duśka wymyśliła w sąsiednim wątku. Ona i inne Dziewczyny po kokoszce wiedzą, że ja też będę operowana w lutym w Otwocku u prof. Czubaka. Do szpitala mam przyjęcie 3.02.
To moja operacja rewizyjna.
Obecnie załatwiam mnóstwo badań, których nie potrzebowałam poprzednio, ale taki wymóg szpitala, więc się dostosuję. Szczepię się, umawiam na terminy badań, pracuję, badam się, i wiele innych działań wykonuję nie związanych z chorobą - tak więc dzień znów jest za krótki, co mnie cieszy, bo zawsze byłam aktywna. Na dodatek p. Krzysztof Grabarczyk z Zabrza, świetny fizjoterapeuta, spowodował, że bólu nie ma, czasami tylko, gdy przemęczę biodro.
Dziś kiełkowała mi nawet myśl, a może nie iśc na żadną operację, ale najbliżsi skutecznie wybili mi to z głowy. Zdjęcie rtg jest faktem i to co na nim widać
również. Nie oponowałam, choć boję się zabiegu - jak każdy z nas chyba.
Napiszę później, jak przebiegają dni coraz bliższe operacji i jak sobie radzę ze stresem.
Pozdrawiam wszystkich.

Nuta - Sob 08 Sty, 2011

Dziękuję, Dziewczyny.
Operacje rewizyjne mają chyba priorytet, poza tym Profesor widzi złamanie szyjki pod kapą, więc zabieg szybszy.

Nuta - Czw 20 Sty, 2011

Karollka, Piedra, Alicja - dziękuję!
To już niedługo, więc staram się logicznie i trzeźwo ocenić i przeanalizować mój problem "rewizyjny". Będzie, jak ma być, a z dystansu patrząc - nie ma innej drogi. Emocje staram się wyciszać, a te negatywne zamieniać w pozytywne. Pomaga.
I planuję wiele spraw na "po" - w marcu i kwietniu, jakby operacja była epizodem.
To pewnie taka obrona przed stresem. Ale jeżeli działa na mnie, to niech jest.
I mówię sobie: a za miesiąc, to... (no, niewiele, bo to może będzie drugi tydzień po, ale już bede chodziła o kulach), ale za to za 7 tyg. wsiądę do samochodu, a za 2 miesiące na basen, a może potem niedługo do pracy, a potem wakacje. I tak upływa czas. Dobrze, że mija, bo niesie zmiany.
Pozdrawiam!

dora90@onet.eu - Pi 28 Sty, 2011

Witaj Nuta!
Mam 62 lata.Jestem też po powikłanej kapoplastyce-złamanie szyjki kości udowej.W listopadzie 2010r.minęła druga rocznica od operacji rewizyjnej.
Głowa do góry,będzie dobrze.Nie bój się.Też się bardzo bałam drugiego zabiegu.Na pocieszenie mogę Cię zapewnić,że rewizyjna jest mniej inwazyjna.
Serdecznie pozdrawiam i oczywiście trzymam kciuki.

Nuta - Sob 29 Sty, 2011

Dziewczyny kochane, dziękuję za Wasze dobre słowa!
Im bliżej terminu, tym jednak stres rośnie i chciałoby się już być po. Nadal prowadzę moją grę z wszystkim na "po" - i jakoś obłaskawiam te myśli o operacji.
Dorotko, czy mogłabyś napisać, co było przyczyną twojego powikłania i gdzie miałaś operację pierwszą i drugą? I dziękuję ci, że się odezwałaś! I czy masz nadal kapę czy endo po rewizyjnej operacji?

dora90@onet.eu - Nie 30 Sty, 2011

Danusiu-zostało Ci tylko kilka dni,a potem ulga i powrót do życia bez bólu.
Odezwij się jak już "emocje rewizyjne" opadną i w miarę dojdziesz do siebie.
Myślę,że znajdziemy jeszcze kilka wspólnych tematów,bo nasze doświadczenia
z kapą mają bardzo dużo wspólnego.
Uśmiechnij się-będzie ok.
Serdecznie pozdrawiam i czekam na dobre wiadomości o Twojej nowej endo.

Katja - Czw 03 Lut, 2011

Kochani Forumowicze, miałam dziś okazję wraz z ewunią123 poznać osobiście Nutę w otwockim szpitalu. Nuta to przesympatyczna kobieta, pełna ciepła i wigoru :) Na jej prośbę przekazuję Wam od niej najserdeczniejsze pozdrowienia i uściski. Dobry humor jej dopisuje i juz nie może się doczekać kiedy będzie "po" by pochwalić się Wam osobiście swoją "nową nogą" :)
Nuta liczy na Wasze pozytywne fluidy i ciepłe myślenie Bioderek o niej :) :-D Z pewnością tak właśnie będzie :) Trzymamy kciuki za Nutę! :thumbup: :thumbup: :thumbup:

pasiflora - Czw 03 Lut, 2011

Katja, pozytywnych fluidów dla Nuty jest u nas na forum dostatek. Trzymamy kciuki za pomyślność jej operacji :* Trzymaj się Danusiu Nie daj się jakimś bioderkom :mrgreen:
aga.t. - Czw 03 Lut, 2011

Katja napisa/a:
Nuta liczy na Wasze pozytywne fluidy i ciepłe myślenie Bioderek o niej :) :-D Z pewnością tak właśnie będzie :)

Nie wyobrażam sobie,aby mogło być inaczej :D Pozytywne fluidy płyną z cała siłą :*
Trzymaj się kochana cieplutko, czekamy na Ciebie :)

Brydzia - Pi 04 Lut, 2011

No kochana, bez naszego wsparcia się nie da.Już niedługo będzie już po wszystkim i będziesz wracała do zdrowia. Trzymam kciuki.
dora90@onet.eu - Pi 04 Lut, 2011

Nutko-myślę ,że masz już nową endo.Wracaj szybko do zdrowia z ''nową nogą"by cieszyć się z życia bez bólu.Popatrz przez okno jak pięknie świeci słońce-ono zawsze nastraja optymistycznie.Czekam na tylko dobre wieści od Ciebie.
pasiflora - Pi 04 Lut, 2011

Niestety z tego co wiem to Nuta nasza ma przełożoną operację. Terminu jeszcze nie zna, leży przyjęta na oddziale. Wiem że profesor w przyszłym tyg na pewno nie będzie operować :-/
Alicja - Sro 09 Lut, 2011

Nuta do mnie niedawno dzwoniła.
Okazało się, że jej bioderko było zainfekowane.
Teraz ma puste biodro, bo implant trzeba było usunąć.
Jest bardzo dzielna, powoli przyzwyczaja się do nowej sytuacji.
Za kilka miesięcy kolejna operacja - tym razem wszczepienia endo.

Brydzia - Sro 09 Lut, 2011

Oj, to nie dobrze, ale trzeba być dobrej myśli że już niedługo Nuta będzie miała swoje endo i szybko wróci do zdrowia. Nuta, kochaniutka trzymaj się, wszystko będzie dobrze, pozdrawiam.
zozo - Sro 09 Lut, 2011

Alicja napisa/a:
Okazało się, że jej bioderko było zainfekowane.
Doprawdy brak słów - dla niektórych implant to pasmo problemów. Nuta, trzymaj się. Teraz musisz uzbroić się w cierpliwość - powrót do sprawności niestety jeszcze potrwa.
I komu to wszystko zawdzięczamy - wierzyć się nie chce, jak można bezkarnie operować i okaleczać kolejnych pacjentów - mam na myśli oczywiście dr Kokoszkę. :evil: :evil: :evil:

duska - Sro 09 Lut, 2011

zozo napisa/a:
dla niektórych implant to pasmo problemów.

Masz rację, Zozo, rzeczywiście tak jest. Jak coś jest od początku źle zrobione to potem się to mści przez całe życie.. Tak jest u Ciebe, u Alicji, u mnie, u Nutki...
Ale Nuta to spokojna i dzielna baba. Gadam dziś z Nią i mam wrażenie, że byłam bardziej przerażona sytuacją niż Ona :) Da radę :)
A pomalutku i z ww. dr zrobimy porządki. To drugie wiszące biodro na cztery rewizje po nim. :evil: Za chwile moja operacja, a potem znowu Ala, potem znowu Nuta, gdzieś po drodze Gobla.. To jakiś koszmar.. Ale musimy wierzyć, że to sie da jednak ponaprawiać, nawet jeśli na raty :)

Wiesia187 - Sro 09 Lut, 2011

Nuta Alicja Zozo Duska Gobla miałyście pecha operując się w prywatnej klinice . Z pewnością podjęłyście rozsądną decyzję , a zabiegi u ww pana doktora zakończyły się powikłaniami .Kolejne wiszące biodro , operacje rewizyjne , dodatkowe cierpienie . Coś strasznego . To niesamowite . Dusia to rzeczywiście koszmar . Nutka trzymaj się dzielnie ,życzę dużo optymizmu i wytrwałości .
Pozdrawiam wszystkie.

Alicja - Czw 10 Lut, 2011

Nuta dziś już spacerowała pod okiem pana rehabilitanta, który ją pochwalił za ładny chód. :-D
Bardzo ją to ucieszyło.
Dziękuje za pozdrowienia i też wszystkich pozdrawia serdecznie. :-)

pasiflora - Czw 10 Lut, 2011

Alicja, ja to nie mogę się doczekać aż się z nią spotkam osobiście :)
Musimy zorganizować jakieś spotkanie sobie we dwie w Zabrzu No ale musi najpierw się wzmocnić nasza Nutka :*
Buziale Nutko trzymaj się tam dzielnie

Alicja - Czw 10 Lut, 2011

pasiflora napisa/a:
Alicja, ja to nie mogę się doczekać aż się z nią spotkam osobiście

Ja też bym chciała Nutkę poznać.
W szpitalu zostanie jeszcze ok. 2 tygodnie, bo tyle będzie trwała kuracja antybiotykowa.
Co prawda będę tam 1.03., ale pewnie się już nie spotkamy.
Na pewno przez kilka dni Nutka będzie na oddz. 1B z Dusią. :-D

Margola - Sob 12 Lut, 2011

Nuta bardzo przykro z powodu całej sytuacji. Najważniejsze że jest duża szansa na całkowitą poprawę. Będziesz musiała parę miesięcy poczekać, pewnie wydaje Ci sie że to długo- ale zobaczysz jak szybko to minie, wszyscy będą Cię wspierać. Trzymaj się Nutko.
Alicja - Czw 17 Lut, 2011

Nutka pozdrawia wszystkich serdecznie. :-)
Ze szpitala wypiszą ją w poniedziałek lub wtorek.
Zmaga się z kulami - po poprzedniej operacji kapoplastyki wolno jej było obciążać operowaną nogę, a teraz nie, więc to wyzwanie.
Wyniki badań ma dobre, chociaż nie dostała krwi. :-)
Mąż jej pomaga, co ją cieszy, bo leży sama na dwuosobowej sali.

AgaW - Czw 17 Lut, 2011

Dobre wiadomości :) Nuto wracaj do sił szybko :ok:
pasiflora - Czw 17 Lut, 2011

Droga Nutko!
Krzysiu rehabilitant Cię kazał pozdrowić i czeka na Ciebie :) Wiesz że teraz zostaje Ci nie zaprzepaścić pracę którą do tej pory zrobiliście :) Czeka Cię troszkę dłuższa droga ale cel masz nadal ten sam. Buziaki

Nuta - Czw 17 Lut, 2011

Witajcie. Pisze mąż z internetu w komórce, a ja mu dyktuje. Wielkie dzieki za wsparcie. Jest mi potrzebne. Dosłownie małymi kroczkami do celu. Dam rade, bom dzielna baba spod znaku Barana co rogami bodzie. Do usłyszenia już z domu. Pozdrawiam wszystkich.
Alicja - Czw 17 Lut, 2011

Nuta napisa/a:
Dam rade, bom dzielna baba spod znaku Barana co rogami bodzie.

Jesteś bardzo dzielna. Z wielką nadzieją odnajdujesz się w obecnej sytuacji.
A jest ona dla Ciebie niespodzianką, podobnie jak moja była dla mnie. :shock:
Jak pisze Pasiflora, warto zdabać o mięśnie w operowanej nodze.
Ja widzę to po sobie - z takim biodrem wiele jeszcze można wypracować, żeby po wstawieniu endo było łatwiej. :-)

Nuta - Sro 23 Lut, 2011

Witajcie, jestem od wczoraj w domu. Co to jest, komputer podkresla mi wyrazy. Nie wszystkie, niektóre, ale dobrze napisane, nie wiem dlaczego. Może tego nie będzie, gdy wyslę.
Czuję się dobrze, szwy zdjeto mi wczoraj, kuśtykam sobie, schody to ciężka sprawa, ale nie ustaję w zdobywaniu Himalajów.
W biodrze pusto, czego nie doświadczam, a co widać na zdjęciu. Nie moge obciążać nogi, choć lekarz opowiadał mi o pacjencie, który chodził sobie bez kul nie mając "przegubu". Tego nie radził mi robić. :-D
Łykam tabletki, przyjmuję gości, wspaniała młodsza synowa przygotowała obiad na 5 dni, leniuchuję.
Niektóre moje plany wzięly w łeb, w myśl przysłowia "Człowiek myśli, Pan Bóg kreśli", więc trzeba zaplanowac to i owo na nowo wg zmiennych brzegowych - i tak do nastepnej operacji.
Otwock to świetny szpital, oddział Profesora bardzo przyjazny z dobrą atmosferą. Zespół lekarzy blisko pacjenta, w kazdej chwili gotowi wytłumaczyć, odpowiedziec na pytania. Dobrze sie tam czułam.
Jestem 15 dzień po operacji i pora na reha, jutro zadzwonię do p. Krzysia.
Miałam najgroźniejsze powikłanie po alloplastyce- zakażenie implantu, dlatego go usunięto i zostawiono lożę na wszczepienie endo za 4 lub 6 miesięcy. Mój organizm musi poradzić sobie z bakterią, którą mi wszczepiono lub którą już miałam w sobie. Tego nikt nie dojdzie, skąd się wzieła.
a póki co dostosowuję sie do nowej sytuacji, jak kazdy z nas po operacji. I dziękuję Bogu, że jeden etap mam już za sobą.
Dziękuję za słowa otuchy i pozdrawiam wszystkich!

Alicja - Czw 24 Lut, 2011

Nuta napisa/a:
Łykam tabletki, przyjmuję gości, wspaniała młodsza synowa przygotowała obiad na 5 dni, leniuchuję.

Nutko, leniuchuj, zbieraj siły na reha i na kolejną operację.
Bardzo się cieszę, że dobry nastrój Cię nie opuszcza.
Pani doktor, która mi robiła usg w Otwocku, mówiła, że to co widzi, nie wyglada dobrze,
ale muszę być dobrej myśli, bo taka postawa bardzo pomaga w powrocie do zdrowia.
Na pewno szybko uda Ci się zwalczyć tę wstrętną bakterię, czego Ci z całego serca życzę. :dajeserce:

Nuta - Czw 24 Lut, 2011

Alu, już niedługo, bo 1. 03. masz wizytę kontrolną i wierzę, że bedziesz miała termin. Dość już się naczekałaś i teraz pora zbierać owoce. Jestem dobrej myśli, że latem będziesz już chodziła bez kul.
Dzis ma przyjęcie Duśka, więc się spotkacie pewnie w szpitalu.
Alu, do usłyszenia, zadzwonię niebawem, pa!

Margola - Sob 26 Lut, 2011

Nuta widzę że jesteś urodzoną optymistką i takiego nastawienia życzę Ci aż do operacji. Czy wiesz może co to była za bakteria? i czy bierzesz jeszcze antybiotyki?Pozdrawiam
Nuta - Nie 27 Lut, 2011

Witajcie w piękny słoneczny dzień!
Margola, to była bakteria z serii niedobrych, ale do zwalczenia antybiotykami, więc biorę jeszcze antybiotyk przez najbliższe 3 tygodnie, a potem kontrola w Otwocku, dokładnie 21 marca.
Ogarnęłam sie już i zainstalowałam w pokoju tzw zabawkowym na parterze, bo tu bawią się moje Wnuki - Maluchy i jest cała masa ich "sprzętu". Pozwoliły mi rezydować pomiędzy konikiem na biegunach, lalkami, misiami, samochodzikami i stosem książeczek i kolorowych obrazków tworzonych specjalnie dla babci. Nawet półtoraroczny Wnuczek namalował piękne linie dla mnie!
Mam wokół siebie różne media, nie jestem odcięta od świata; książki, nie tylko dla dzieci, więc na razie czas szybko biegnie.
Właśnie słucham sobie Nohavicy, to taki czeski bard z mojego pokolenia. Wydał album, w którym jego utwory śpiewają polscy wykonawcy. Teraz śpiewa Dauszkiewicz "Panie prezydencie". Lubię tę piosenkę.
Nie opanowałam jeszcze schodów, a na piętrze jest sypialnia i reszta, ale zdobędę moje Himalaje, no bo wszędzie są schody. U p. Krzysia reha też, a od środy zaczynam rehabilitację. Na poczatek u mnie w domu.
Wyzwaniem dla mnie jest być jak najmniej zależną, więc nawet jeżeli czynność trwajaca normalnie mgnienie oka wykonuję 10 minut, to nic. Ćwiczę wtedy i ciało - i przede wszystkim ducha.
Nie zawsze jest tak różowo, ogarnia mnie złość albo bezsilność, ale ta moja rozpacz na szczęście trwa krótko, parę chwil - akurat na wylanie zalegających jakichś nowych łez, a potem jest dobrze. Tak, jestem optymistką, bo czemu nie?
Opanowuję kule, jest coraz lepiej.
Rana wygojona, siedzenie jest czasem męczące, muszę siedzieć dynamicznie.
Dziś będę gotować pierwszy obiad po szpitalu, choć mamy w lodówce posiłki przygotowane przez młodszą Synową moją kochaną, tak o nas zadbała!
Starsza Synowa zajęta dziećmi.
Dziś mija 19 dzień po operacji.
Pozdrawiam wszystkich i wielkie dzięki za dobre dla mnie słowa!

aga.t. - Nie 27 Lut, 2011

Nuta Zazdroszczę, podziwiam i dziękuję za Twój optymizm :*
Miło również czytać,że masz takie wsparcie w rodzinie - dla nich też buzialki :*
Pozdrawiam gorąco kochana :dajeserce:

jarecki - Nie 27 Lut, 2011

Masz wizytę 21 marca,ja mam nadzieję że już będę po zabiegu.10-tego melduję się w szpitalu. :-)
Pozdrawiam Cię.

Nuta - Wto 01 Mar, 2011

Dzięki Jarek za pozdrowienia i trzymam kciuki, bo to już niedługo - i będziesz po, a potem coraz bardziej sprawny.
Dziś mija trzeci tydzień od operacji. Wczoraj przeczytałam jeszcze raz wątek Alicji i stwierdzam, że ma wiele racji. To puste biodro groźnie brzmi, ale zasady poruszania się i funkcjonowania są jak po endo w pierwszych miesiącach, tylko endo kończy się ostatecznie odrzuceniem kul i obciążeniem nogi, a wiszące biodro operacją.
Nie odczuwam żadnej pustki w stawie, nogą poruszam, zginam, jedynie gdy chodzę, to noga ciąży w dół, ale przy kapie tez tak miałam.
Śpię na boku bez poduszki pomiędzy, bo nie ma się co zwichnąć, noga trochę ciągnie, więc muszę ją ułożyć równiutko z tułowiem. Tak spałam też przed operacją, wtedy zmniejszał sie ból. Tak w ogóle żadnego bólu nie odczuwam. No chyba że zrobiłabym skręt tułowiem albo obciążyłabym zanadto chorą nogę. Bo czasem ją obciążam, jak się zapomnę.
Wyzwaniem jest chodzenie o kulach, jak juz pisałam. Wcześniej chodziłam b. krótko, może miesiąc po kapie, więc musze się tego nauczyc, co czynię. Postanowiłam sobie robić kilka rundek po domu i zwiekszac ich ilośc kazdego dnia.
Robię to nadal nieudolnie, ale coraz lepiej mi idzie, no i opanowuje małe progi jako preludium do schodów.
Zresztą - ten lęk przed schodami jest w mojej głowie i w wyobraźni. Po kapie 2 lata temu w drugim tygodniu po operacji wchodziłam już po schodach na piętro, ale wtedy wiedziałam, ze mogę obciążać nogę i wszystko prowadzi do sprawności.
Teraz jest inaczej. Wyobraźnia podsuwa mi różne obrazy - i to mnie hamuje. Wiem, że muszę to przezwyciężyć. Zresztą Alicja tez chodzi po schodach.
Alicja jest moją "konsultantką", to naprawdę niezwykła kobieta. Dziś ma wizytę kontrolną, oby z pomyślnym wynikiem.
pozdrawiam wszystkich i miłego dnia!

Nuta - Sro 02 Mar, 2011

Aga, dziękuję za pozdrowienia!
Masz piękną fryzurkę!
Czytałam u ciebie w wątku, że dopiero operacja w 2012 (m0że źle podaje rok), ale odległa. Czy próbowałaś kontaktować się wcześniej z Profesorem i z Otwockiem?
W szpitalu poznałam przemiłą Małgosię z Chorzowa, ja z Rudy Śląskiej, Duśka z Krakowa - i wiele innych osób z odległych od Otwocka miejsc, a Czeladź to Zagłębie, rzut beretem od Rudy, więc odległość do Otwocka do pokonania podobna do tej, jaką ja przebyłam.
Tak sie rozpisałam, a może ty już dawno odwiedziłaś tych lekarzy.
Pozdrawiam cię!

jarecki - Sro 02 Mar, 2011

Powiedzcie proszę,który to oddział na którym "rządzi"prof.Czubak,bo nawet nie wiem.
pasiflora - Sro 02 Mar, 2011

jarecki, IB
Edi - Sro 02 Mar, 2011

Nuta, serdeczne pozdrowienia ...dzielna kobietka z Ciebie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Mijka - Sro 02 Mar, 2011

Nuta napisa/a:
Zresztą - ten lęk przed schodami jest w mojej głowie i w wyobraźni.

Nuta, masz rację te lęki gnieżdżą się w naszych głowach i trzeba trochę czasu żeby je pokonać :)
Ja miałam tylko 7 schodów do pokonania i też wyobrażałam sobie, że to co najmniej Giewont, a pokonałam je przy pierwszym podejściu :)
Jesteś dzielna, przezwyciężysz swój lęk :)
Powodzenia :hug:

jarecki - Sro 02 Mar, 2011

Dziękuję,dziękuje Pasiflora. ;-)
pasiflora - Sro 02 Mar, 2011

jarecki, a bardzo Cię proszę. :mrgreen:
Nutko, droga już powiedziałam Krzysiowi o Twoim problemie ze schodkami :mrgreen: Na pewno Ci pomoże tak jak dla mnie był niezbędny w okresie pooperacyjnym i pozbywaliśmy się razem wszystkich bolączek . :)

Alicja - Czw 03 Mar, 2011

Nuta napisa/a:
Teraz jest inaczej. Wyobraźnia podsuwa mi różne obrazy - i to mnie hamuje. Wiem, że muszę to przezwyciężyć. Zresztą Alicja tez chodzi po schodach.

Nuta, 2 lata temu, po poprzedniej operacji też bałam się schodzić po schodach. A przecież nie byłam nowicjuszką, jeśli chodzi o kule - to była moja trzecia operacja endo. Z czasem strach minął. Twój terapeuta z pewnością Ci pomoże w tym względzie. Trzymam kciuki - na pewno wkrótce będziesz wchodziła i schodziła po schodach.
Teraz jest mi dużo łatwiej.
We wtorek w Otwocku była nieczynna winda, więc musiałam się wdrapać na I piętro i zejść na nogach. :mrgreen:

Nuta - Pon 14 Mar, 2011

Witajcie, pokonałam już schody, ale schody schodom nierówne. Te moje wewnętrzne są dość strome, więc wchodzę z asekuracją, natomiast te inne, które musiałam pokonać, były bardziej przyjazne, ale też nie wchodziłam sama, mąż mnie asekurował.
Wychodzę już z domu, tzn. na uroczystości rodzinne lub inne. Oswajam sie z kulami. Dłonie mam pełne odcisków i stwardniałe. Staram się wykonywać wiele czynności, choć to stanie na lewej nodze o jednej kuli w półobrocie, żeby postawić lewą ręką garnek na piec i odkręcić gaz - nie jest łatwe, jednak wykonalne. Muszę się tego uczyć, gdyż nie wiem tak naprawdę jak długo będę chodziła o kulach.
Teraz jestem sama w domu i zaraz wymyślę, jak umyć zewnętrzne schody, te na podwórko, choć parę stopni. Chcę to zrobić sama, dopóki męża nie ma w domu, bo tak pięknie na dworze! No i przymierzę się do innych domowych prac.
Lubię wymyślać sposoby usprawniające moje ograniczenia, dopóki nie zaczyna boleć mnie zdrowa noga (już nie taka zdrowa) zbyt obciążona. Wtedy odpoczywam.
Pozdrawiam wszystkich - i nie dajmy się naszym ograniczeniom, choć czasem czuję się jak koń pod górę, ale cieszę się, gdy uda mi się np. podlać kwiatki, choć trwa to wieki całe.
Damy radę! A po śląsku: poradzymy się z tym, jak mówiły moja Babcia i Mama. I tego trzymać się trzeba! :-D

barbórka - Pon 14 Mar, 2011

No, ciekawe, jak ty chcesz te schody myć o kulach:) Ja zaraz po zezwoleniu na obciążanie operowanej nogi zamiatałam przedpokój: w jednej ręce kula, a w drugiej szczotka, ale musiał być widok!
A jeśli chodzi o schody, to rzeczywiście jest to jakaś dziwna bariera, częściowo chyba w naszej głowie. Ja jestem przecież rok po endo, chodzę bez kul, ale jak widzę schody, to się jakoś wewnętrznie spinam i wydaje mi się, że to trudne. Ale ostatnio miałam taką sytuację: moja kocica zapędziła się piętro wyżej pod drzwi sąsiadów i nie umiała wrócić. Weszłam po nią i zeszłam z nią na rękach w ogóle o tym nie myśląc. Dopiero w domu uświadomiłam sobie, że przecież to były schody! Tak to dziwnie funkcjonuje. Myślę, że im częściej się te schody pokonuje, tym człowiek bardziej się z nimi oswaja. Powodzenia!

pasiflora - Pon 14 Mar, 2011

Nuta napisa/a:
Oswajam sie z kulami. Dłonie mam pełne odcisków i stwardniałe.
Proponuję byś sobie kupiła kule z miękkimi rękojeściami Ja w ten sposób pozbyłam się kilkuletnich odcisków które musiałam w pewnym momencie nawet wycinać.
duska - Pon 14 Mar, 2011

Nuta, gdzieś to już było omawiane, ale na te odciski, to albo cieniutkie, skórzane rękawiczki (ja mam np. bez palców) albo miękkie uchwyty, jak radzi Iwonka.
Margola - Pon 14 Mar, 2011

Nuta w sklepach z zaopatrzeniem ortopedycznym można kupić miękkie nakładki na uchwyty kul. Swietnie sobie radzisz i widzę, że masz cudowną rodzinę. :-D Trzymaj się
Nuta - Wto 15 Mar, 2011

Dziewczyny, dziekuję za rady, kupię i miękkie nakładki i rękawiczki bez palców. Jeździłam w takich na rowerze, więc gdzieś je mam.
Pozdrawiam!

Nuta - Sob 19 Mar, 2011

Witajcie, tak sobie myślę, przed czym przestrzec czytelników i co w mojej historii choroby może pomóc uniknąć innym przykrych niespodzianek - otóż chyba sprawdzanie od czasu do czasu swojego ob i crp. Jeżeli tylko coś zaczyna się dziać w organizmie, jakiś stan zapalny, to te wskaźniki to obwieszczają.
Gdy latem 2009 po pół roku od zabiegu zaczęła mnie boleć pachwina i kolano, i jakby kręgosłup - zrobiłam te badania i z nimi pojechałam do dr kokoszki, do operatora. On je zignorował, choć ob było 60, a crp 50.
I wcale nie spadały.
Pokazałam je potem lekarzowi pierwszego kontaktu - rozłożyl ręce. Może ma pani anginę. A że gardło często mnie boli, to tak już zostało.
Jednak sama robiłam prywatnie badania w kierunku nerek, zębów, ginekologiczne - i nic, wszystko zdrowe, a ob duże. Zostałam przy tej anginie i wizytach u laryngologa.
Nawet nie pomyślałam, że może być stan zapalny implantu. Wszak kokoszka stwierdził kategorycznie, że boli mnie kręgosłup. I leczyłam kręgosłup.
A ob duże i crp też.
Sama planowałam sobie zrobic posiew na gardło, bo laryngolog tez nie widzial problemu.
Potem był szpital no i ten posiew zrobię w przyszłym tygodniu, bo znów mnie dopadło gardło.
Dziś badałam crp - jest 9, dobre, choć nieco podwyższone, ob 30, ale choruję od środy na przeziębienie i gardło z temperaturą, już dziś jest lepiej. Nie robiłabym jeszcze badań, ale w poniedziałek mam wizytę kontrolną w Otwocku i muszę mieć te parametry.
Podsumuję - przyglądajmy się naszemu organizmowi, żeby niczego nie zaniedbać, aczkolwiek czasem dopada nas cos nie z naszej winy.
Pozdrawiam!

AgaW - Nie 20 Mar, 2011

Nuta napisa/a:
przyglądajmy się naszemu organizmowi, żeby niczego nie zaniedbać

Mądre słowa :) Nie wszystko zależy od nas ale z tym co zależy można prawie zawsze coś zrobić :ok:
Co do stanu zapalnego w organiźmie to chore bioderka mają podwyższone wyniki z racji tego że w stawie biodrowym zmienionym chorobowo jest prawie zawsze jakiś stan zapalny większy lub mniejszy.
Jeśli szukasz przyczyny problemów z gardłem to jeśli coś mogę radzić po sobie to sprawdź czy nie masz zęba do leczenia, choćby wymiany nieszczelnej plomby ( bakterie z zębów lubią iść na gardło ) oraz jeśli nie miałaś rtg zatok to poproś o skierowanie. Zatoki czasem dają takie objawy, a często lekarze je bagatelizują o czym przekonałam się nie tylko ja ale i wiele znajomych mi osób. Jeśli to zatoki i bakteryjne ich zapalenie to dobrany antybiotyk załatwi sprawę przynajmniej na jakiś czas, a bakterie nie będą krążyć Ci po organiźmie :)
A o różnych potrzebnych gadżetach jest w dz.ogólnym tutaj .Może jeszcze coś dla siebie znajdziesz :)

Nuta - Czw 24 Mar, 2011

Witam,
AgaW dziękuję za rady, faktycznie, zrobię rtg zatok, nigdy nie robiłam. Natomiast zęby mam sprawdzone na świeżo.
Dziś wsiadłam do samochodu, żeby spróbować, czy mogę już prowadzić. I jaka radość!
Moja noga prawa sprawuje się dzielnie, nic nie przeszkadza, żeby nią operować z gazu na hamulec, podnosić stopę, przesuwać ją w lewo czy w prawo. Ja nie mogę obciążać nogi, gdy stoję, najwyżej robić ćwiczenie polegające na tym, że naciskam nogą wagę łazienkową do 10 kg - i tak 10 powtórek parę razy dziennie.
Natomiast gdy siedzę, a tak jest w samochodzie, zakres ruchów stopy jest taki jak zwykle, stąd mogę prowadzić. Poza tym mnie się nic nie zwichnie, bo mam puste biodro.
Pojeździłam po mało ruchliwej ulicy przy mojej posesji i przymierzam się już do dalszej jazdy w sobotę, oczywiście na zakupy spożywcze i w towarzystwie męża, i na razie niedaleko.
Tak więc usprawniam się i nawet małe, zwyczajne sprawy bardzo mnie cieszą! :-D

Edi - Czw 24 Mar, 2011

Nuta, dzielna kobietka z Ciebie :mrgreen:
Brydzia - Czw 24 Mar, 2011

Malutkimi kroczkami dojdziesz do formy a najdrobniejsze rzeczy cieszą najbardziej i motywują do pracy.Miło się czyta o postępach i to Wasze słowa dają nam chorutkom nadzieję,ze i dla nas w końcu zaświeci słońce ;-)
duska - Czw 24 Mar, 2011

Nutka,
tak jak i mówiłam przez telefon - jestem pod mega wrażeniem :)

pasiflora - Pi 25 Mar, 2011

Nuta, o kurcze :shock:
Jesteś świetna, dla Ciebie jak widać przeszkody nie istnieją.
Aż mi się buźka pomimo późnej godziny uśmiechnęła że tak sobie świetnie radzisz Brawo :!:

Alicja - Pi 25 Mar, 2011

Nuta napisa/a:
Moja noga prawa sprawuje się dzielnie, nic nie przeszkadza, żeby nią operować z gazu na hamulec, podnosić stopę, przesuwać ją w lewo czy w prawo

Nuta, jesteś niesamowita !!! Aż Ci pozadrościłam tej możliwośći prowadzenia auta i zaczęłam kombinować... Ale ja mam lewą nogę bez stawu i sprzęgło w moim aucie chodzi dużo ciężej niż hamulec i gaz. Niestety, gdybym swego czasu zamiast w operację zainwestowała w samochód z automatyczną skrzynią biegów, teraz byłoby inaczej. :cry:
Ciekawa jestem, jak sobie poradzisz na zakupach i jak to zniesie Twoje zdrowe bioderko.
Opisz nam to. :-D Ja jak dotąd wpadałam do sklepów tylko na chwilę, ciekawa jestem Twoich wrażeń.
POWODZENIA !!!

Nuta - Sob 26 Mar, 2011

No to pojeździłam sobie dzisiaj samochodem. Na początku trochę mnie ciągnęło w górnej częsci uda, ale potem przeszło. Teraz czuję mięśnie pośladkowe, ale nie wiem, czy z prac domowych, czy z jazdy samochodem.
Po zakupach przyjechały Maluchy, więc zabawa do teraz, a w międzyczasie ugotowanie obiadu i podwieczorek dla nich, tak więc było baardzo dużo ruchu. Dopiero co odjechały.
Alicja, pytałaś, jak zdrowe biodro zniesie zakupy i więcej ruchu- otóż buntuje się. Boli. Muszę wyważyć ten wysiłek i rozpoznać, na ile jednorazowo mogę sobie pozwolić, bo dziś na pewno zaszalałam, ale jaka frajda! Byłam w paru miejscach, do których dawno chciałam pojechać, potem zakupy w markecie, potem jeszcze spacer. Fajnie było.
Stwierdziłam, że gdyby to było lewe biodro, trudniej byłoby mi kierować samochodem, o ile w ogóle. Nacisk na sprzęgło musi być silniejszy i jest częstszy. Natomiast ruch prawej nogi ogranicza się do stopy poruszającej się bardziej w poziomie i z dużo mniejszym naciskiem.
Pozdrawiam wszystkich wiosennie!



Chciałam jeszcze dodać - Edi, ta pończocha bardzo pomogła, dziś mam dużo mniejszy obrzęk!

Edi - Sob 26 Mar, 2011

Nuta, bardzo się cieszę,zobaczysz za kilka dni będziesz widziała swoje żyły na kostce...,a po Twoich postach to sądzę ,że prześcignęłabyś nie jednego zdrowego lenia :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Nuta - Sob 09 Kwi, 2011

Witajcie, zrobiłam wymaz z tego mojego nieszczęsnego gardła, spodziewając się bóg wie czego, no bo angina za anginą, a tu okazało się, że typowa flora bakteryjna. Byłam u laryngologa i stwierdził, że muszę unikać zimnych napojów i pokarmów, a także słonecznej pogody właśnie teraz na wiosnę, bo grozi infekcją.
Gardło mam nadwrażliwe, taka moja uroda.
Natomiast mam unikać infekcji z temperaturą, bo jest niekorzystna bardzo przy mojej obniżonej odporności. Przepisał tradycyjne środki - no i zobaczę, co będzie.
Jedno jest pewne, ze nie zaraziłam mojego implantu bakteriami z gardła, a że byłam zawsze zdrowa, toteż mam przesłanki, żeby twierdzić, że wszczepiono mi bakterię w szpitalu doktora kokoszki. Gdyby te złe bakterie były w nosie czy gardle, to jedząc przez siedem tygodni silne antybiotyki, nie miałabym tych przeziębień i angin, bo przecież antybiotyk ten zabija konkretne bakterie.
Tak sobie myślę. I może moje rozumowanie jest prawidłowe.

Jeszcze raz dziękuję za życzenia urodzinowe.
Przyjęcie dla rodziny przygotował mąż, ja tylko zakupy i ugotowałam podstawowe danie, natomiast krojenie, szykowanie, podawanie- to już on. I odczuł, że to jednak jest sporo pracy. To kolejna "zasługa" remontowanego biodra - dać możliwość wykazania się, a także pokazanie, że te kobiece prace to nie pikuś!
Pozdrawiam!

duska - Sob 09 Kwi, 2011

Nuta, mój mąż miał podobnie - ale zrobił autoszczepionkę i leczył to pół roku homeopatami (ale nie sam, tylko był prowadzony przez lekarkę homeopatkę) i jest spokój od paru lat.
Jak się nazywają te bakterie, które znaleźli Ci w biodrze? (oczywiście, jeśli chcesz powiedzieć). Bo to od razu widać czy one miały szanse być z gardła :)
Zastanawiam się tylko, czy mozliwe jest, żeby Kokoszka zakaził Cie w szpitalu i Ty półtora roku z tym łaziłaś? Ale jeśli tak, to miałaś kupę szczęścia, że to Ci się nie rozlazło po innych stawach i narządach.. Lekarze w Otwocku nic nie mówili na ten temat?
Lezałam kiedyś w szpitalu z panią, której obluzowały się dwie endo po sepsie gronkowcowej, której nabawiła się poprzez niedużą rankę po ugryzieniu komara, która zainfekowała i się nie goiła, a ona nie poszła do lekarza, bo kto z ugryzieniem łazi po lekarzach.

Nuta - Nie 10 Kwi, 2011

Duśka, lekarze mówili, ze podczas operacji lub z mojego organizmu - i teraz nikt nie stwierdzi, jak było. Napisałam ci na priw.
Z tego co piszesz wynika, że żadnej infekcji, nawet małej, nie można bagatelizować przy endo.

Nuta - Pi 22 Kwi, 2011

Witajcie, to już 2,5 miesiąca po mojej operacji rewizyjnej - i czasem świta mi mysl, ze o tej porze miałam wracać do pracy po wszczepionej endo, ale zaraz gaszę takie niepotrzebne nikomu dywagacje, bo jest inaczej.
Teraz jest czas moich długich wakacji. I bycia księżniczką.
Czas rozmów z przyjaciółmi, aż telefon puchnie finansowo; czas uważności wobec bliskich i nie tylko, czas mądrych książek, powrót do nauki angielskiego z zaniechanych przed laty taśm, czas zgłębiania tematów, na które wcześniej nie miałam czasu, leniuchowanie, cieszenie się obserwacją szpaczej rodziny na mojej jabłoni, a tuż obok u sąsiada sroki zrobiły ogromne gniazdo i atakują szpaczki; czas słuchania szpaczej muzyki, ale i tej którą lubię z płyt- właściwie przez cały dzień; czas obserwacji przyrody, ale też projektowania i wykonywania ciuszków dla mnie i Wnuczki (to takie poglądowe lekcje, żeby Mała potrafiła sobie radzić z igłą).
To również czas smutku, a jakże, bo przecież nie jestem w pełni sprawna. Ale te smutki są tak rzadkie, że właściwie można o nich zapomnieć, a i czasu na nie szkoda.
Na początku maja mam wizytę u Profesora.

Pozdrawiam wszystkich świątecznie i życzę dużo dobrego z okazji Świąt!

pasiflora - Pi 22 Kwi, 2011

Nuta, widzę że podeszłaś podobnie do tej przejściowej sytuacji. Ja również nadrobiłam kilka rzeczy, w tym naukę, trochę się wyciszyłam, ale tu raczej wyjścia nie miałam. Natomiast bardzo się cieszę że pogodziłam się z moją chorobą w końcu, nie wstydzę się już jej tak bardzo, choć bywa jeszcze, że nie potrafię patrzeć na siebie w odbiciu szklanych drzwi :/

Idealnie sobie radzisz, aż jestem pełna podziwu :)
Również życzę Ci zdrowych wesołych świąt Wielkiej Nocy. :*

AgaW - Sob 23 Kwi, 2011

pasiflora napisa/a:
Idealnie sobie radzisz, aż jestem pełna podziwu

Myślę jak Pasiflora i gratuluję Ci tego przystosowania się do sytuacji i odnalezienia się, zauważenie dobrych rzeczy. Tak trzymaj :ok:
I wierzę że przyjdzie Twój czas i odzyskasz sprawność :ok:

Nawojka - Sro 27 Kwi, 2011

Nuta napisa/a:
Witajcie, to już 2,5 miesiąca po mojej operacji rewizyjnej - i czasem świta mi mysl, ze o tej porze miałam wracać do pracy po wszczepionej endo, ale zaraz gaszę takie niepotrzebne nikomu dywagacje, bo jest inaczej.
Teraz jest czas moich długich wakacji. I bycia księżniczką.
Czas rozmów z przyjaciółmi, aż telefon puchnie finansowo; czas uważności wobec bliskich i nie tylko, czas mądrych książek, powrót do nauki angielskiego z zaniechanych przed laty taśm, czas zgłębiania tematów, na które wcześniej nie miałam czasu, leniuchowanie, cieszenie się obserwacją szpaczej rodziny na mojej jabłoni, a tuż obok u sąsiada sroki zrobiły ogromne gniazdo i atakują szpaczki; czas słuchania szpaczej muzyki, ale i tej którą lubię z płyt- właściwie przez cały dzień; czas obserwacji przyrody, ale też projektowania i wykonywania ciuszków dla mnie i Wnuczki (to takie poglądowe lekcje, żeby Mała potrafiła sobie radzić z igłą).
To również czas smutku, a jakże, bo przecież nie jestem w pełni sprawna. Ale te smutki są tak rzadkie, że właściwie można o nich zapomnieć, a i czasu na nie szkoda.
Na początku maja mam wizytę u Profesora.

Pozdrawiam wszystkich świątecznie i życzę dużo dobrego z okazji Świąt!


Nuto, pięknie to opisałaś. Też wierzę, raczej wiem, że ten tak naprawdę trudny okres można przeżyć inaczej, pięknie :-)

Nuta - Pon 02 Maj, 2011

Witajcie, dziś odebrałam wyniki crp i ob - i bardzo się ucieszyłam. Crp 4, a ob 17. Ob nieco podwyższone, ale wiem, że przy naszych schorzeniach zwyrodnieniowych, a moje drugie biodro nadaje się do remontu, jest ono wyższe. Te parametry informują, że infekcji nie ma, że nie ma bakterii i wszczepienie endo coraz bliżej.
Zabawnie było, gdy odbierałam w piątek zdjęcie rtg mojego pustego biodra robione w pzrychodni przyszpitalnej w moim mieście. Uprzedziłam panią od zdjęć, że mam wiszące biodro i niech się nie zdziwi, gdy zobaczy brak "przegubu". Jednak przy odbiorze w recepcji była inna pani i z trwogą w glosie zapytała, kiedy idę do lekarza i czy wiem, że mam złamanie szyjki z przemieszczeniem. Podała mi opis i zdjęcie. Wyjaśniłam i podziękowałam za troskę. Lekarz opisujący to moje cudo też pewnie był nieźle zdziwiony.
Pozdrawiam wszystkich, w sobotę wizyta w Skórzewie i ciekawe, co powie Profesor na mój temat.




Nawojka, Aga, Pasiflora - dziękuję za taki ciepły komentarz do moich słów :-D !

aga.t. - Pon 02 Maj, 2011

Nuta napisa/a:
Te parametry informują, że infekcji nie ma, że nie ma bakterii i wszczepienie endo coraz bliżej.

Nuta napisa/a:
w sobotę wizyta w Skórzewie i ciekawe, co powie Profesor na mój temat.

Nuta coś mi się wydaje, że wszystko zmierza ku lepszemu :) Podziwiam Twoje poczucie humoru i podejście do życia - to bardzo ważne, aby nie dać się złym myślom. Teraz z niecierpliwością będziemy czekać na dobre wiadomości od profesora - powodzenia i oczywiście trzymamy kciuki :*

jarecki - Wto 03 Maj, 2011

aga.t. napisa/a:
Podziwiam Twoje poczucie humoru i podejście do życia

Podzielam Twoje zdanie aga.t ,zauważyłem to już w pierwszym poście że Nuta taka jest.Zazdroszczę jej tego.Też chciałbym taki być.Pozdrawiam serdecznie.

Alicja - Wto 03 Maj, 2011

Racja, racja, nawet mnie Nutka pociesza. :)
Umiejętność dostrzegania drobiazgów i plusów każdej sytuacji jest bezcenna.
Na pewno w sobotę u Profesora dowie się samych dobrych wieści.
Ja też trzymam za to kciuki. :)

Nuta - Nie 08 Maj, 2011

Dziękuję Wam bardzo!
Wieści są dobre, bo Profesor powiedział, że nie ma na co czekać i trzeba wstawiać endo. Po co mam latać z pustym biodrem.
To będzie jak najszybciej, najpóźniej początek czerwca.
Zadzwonią ze szpitala.
Tak więc od jutra każdy dźwięk telefonu będzie mnie stawiał na baczność, aż w końcu będzie to TEN.
A na dziś - ogarniam wzrokiem pokój, jest zabawkowe pobojowisko. Jestem sama w domu, Maluchy pojechały, pa, pa Syn tez- pa, pa, no to szable w dłoń (czytaj kule) - i do sprzątania!

duska - Nie 08 Maj, 2011

Cieszę się, Nutka, bardzo, bardzo. I trzymam mocno kciuki :mrgreen:
pasiflora - Nie 08 Maj, 2011

Nuta, to są rewelacyjne wieści :mrgreen:
jarecki - Pon 09 Maj, 2011

...wiedziałem że tak będzie.... :-)
Pozdrawiam.

Edi - Pon 09 Maj, 2011

Nuta wspaniała wiadomość :mrgreen:
Nuta - Sro 25 Maj, 2011

Witajcie, telefonu ze szpitala nie ma.
Wczoraj dzwoniłam do Otwocka, Profesor wyjechał na 2 tygodnie.
Przy moim nazwisku nie ma konkretnej daty przyjęcia czy zabiegu, więc kiedy wróci, będę dzwonić.
Skontaktuję się jeszcze z moim operatorem prowadzącym. On sugerował pół roku od zabiegu do wszczepienia endo, ale Profesor mówił inaczej - i tego się trzymam.
Przez godzinę od telefonu miałam przysłowiowego doła ze łzami; mąż wtedy wie, że lepiej mnie nie pocieszać, bo i tak sama muszę się przebić przez te łzy.
Więc wróciło mi normalne przytomne myślenie i życie toczy się dalej, przyjemne jak zwykle.
Po prostu - na co mam wpływ, to działam, a co nie zależy w ogóle ode mnie, na co nie mam absolutnie wpływu - zostawiam. Ktoś Mądrzejszy Tam Wysoko wie lepiej niż ja, co ma być dla mnie najlepsze.

duska - Sro 25 Maj, 2011

Nutka, prof wraca w poniedziałek, będzie jeden dzień, a potem od razu (chyba wtorek) leci do Dani, chyba na tydzień, albo na dwa. Spróbuj się wstrzelić w poniedziałek :)
Brydzia - Sro 25 Maj, 2011

Nutko, czekanie jest najgorszym etapem przez który każdy z nas musi przejść. Mimo wszystko musisz uzbroić się w cierpliwość i myśleć pozytywnie. Zrób tak jak pisze Dusia i wtedy będziesz wiedziała co dalej. Trzymam kciuki, abyś lada dzień doczekała się zabiegu. Głowa do góry, będzie dobrze. ;-)
Nuta - Sro 25 Maj, 2011

Duśka, Brydzia - dzięki! Duśka, dzięki za info. Zadzwonię w poniedziałek. Będę dzwoniła do skutku.
Brydzia - Sro 25 Maj, 2011

I tak trzymaj kochana, głowa do góry i do przodu!
Nuta - Sob 18 Cze, 2011

Witajcie, kochani, dziękuję za kciuki, jestem już w domu.
Wróciłam wczoraj w trzecim dniu po.
Dr Czwojdziński z Otwocka wszczepił mi we wtorek endo. Jak pisała Katja, moja operacja niekoniecznie musiała się odbyć, ponieważ w dniu wpisu do szpitala po pobraniu krwi okazało sie, że mam podwyższone crp, czego nie powinno być w moim przypadku, gdyż właśnie infekcja była przyczyną usunięcia kapy. Jednak przytomnie skojarzyłam sobie, że przez ostatni tydzień przed szpitalem bolały mnie tzw "sprawy kobiece" - i to dość intensywnie. To pewnie było przyczyną podwyższonego crp, bo wskaźnik w ciągu czterech dni doszedł do dolnej granicy normy. No i jest upragniony "przegub"!
Szpital w Otwocku jak zwykle świetny. Sala pooperacyjna z łóżkami, które całkowicie znoszą ból pleców. Lekarze i personel wspaniali. Taras z widokiem na las i całą menażerią zwierzątek. A las sosnowy podchodzi pod same okna.
No i towarzystwo prześwietne! Pozdrawiam Krysię, dwie Anki, Marlenę, Izunię i Marinę.
Jestem w dobrej formie, Chodzę od drugiego dnia, ponieważ chodziłam wcześniej o kulach. Nic mnie nie boli, ale muszę sie mitygować, bo ja potem nie mam umiaru w tej aktywności.
Zmykam więc do łóżka.
Pozdrawiam Alicję, Ewunię, Katię - bardzo mi pomogło nasze spotkanie na oddziale.
Pozdrawiam Forumowiczów!
Dziś jest czwarty dzień po! Hurra!

Alicja - Sob 18 Cze, 2011

Nasza dzielna Nuta jak zwykle niezawodna.
Dzięki za pozdrowienia. Cudownie było Cię spotkać w ten gorący dzień w Otwocku.
Trochę smutna wtedy byłaś, ale na szczęście Cię nie wypisali i wszystko dobrze się skończyło.
Tak jak Profesor obiecał, operacja była za cztery miesiące.
A teraz dbaj o siebie i swój nowy implant.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :-D

zozo - Sob 18 Cze, 2011

WOW Nuta - witaj w domu. Fajnie, że się udało. Teraz sobie odpoczywaj - zajęcia domowe prędzej, czy później i tak cię dogonią. Korzystaj ze słodkiego lenistwa póki masz "alibi" :mrgreen: . Jesteśmy i tak mocno skrzywdzone naszymi problemami z bioderkami a więc w ramach terapii zalecam troszkę egoizmu - niech rodzinka się trochę postara :mrgreen: .
Mijka - Sob 18 Cze, 2011

Witaj Nuta, gratuluję Ci nowego bioderka i cieszę się bardzo, że wszystko jest dobrze i że jesteś w tak dobrej formie i wspaniałym nastroju.
Z wielkim zainteresowaniem śledzę wszystkie historie rewizyjne bioderek.
Przed moją operacją, jak już dojrzałam do samej myśli o konieczności zabiegu, szukałam wszelkich pozytywnych informacji na tematy pooperacyjne, ale w tym czasie znajdowałam większość informacji o powikłaniach i to mnie bardzo odstraszało i dołowało.
Pamiętam jak szukając ratunku u jednego z ortopedów zapytałam nie tyle o operację co o jej rewizję i do tej pory widzę jego zdziwioną minę i pomimo, że była to prywatna wizyta rozmowa między nami się nie kleiła i więcej do niego nie poszłam.
Teraz rozumiem swój nietakt :cry: ale przedtem będąc pod wpływem tych negatywnych informacji wydawało mi się, że rewizja jest nieunikniona w każdej sytuacji – a jak się człowiek boi to uwierzy we wszystko :->
Dziewczyny z rewizyjnymi bioderkami, bardzo proszę opisujcie i kontynuujcie swoje historie, jesteście dla nas pierworodnych bioderek niesamowitym przykładem i informacją, że rewizja to nie koniec świata.
Nuto, przepraszam, że ten uogólniony post umieszczam w Twojej historii, ale to Twoje dobre fluidy mnie tak nastawiły.
Jesteś kochana, dziękuję i życzę Ci szczęśliwej rekonwalescencji i radosnego, bez bólowego dalszego życia – wszystkie bóle i niepozytywne myśli niech uciekają od Ciebie :hug:

Nuta - Sob 18 Cze, 2011

Mijka, dziękuję, wiesz, ja przed pierwszą operacją nawet nie pomyślałam o rewizji. Chyba nawet nie znałam tego terminu na określenie poprawkowej operacji. Byłam tak naiwna i entuzjastyczna, że myślałam, iż po włożeniu kapy znów bez bólu będę mogła uprawiać ulubiony sport, tańczyć i aktywnie żyć.
Oczywiście takie nastawienie spowodowało, że ja po 7 tygodniach poszłam do pracy. Niepomna żadnych zagrożeń. Czasem lepiej wiedzieć mniej niż więcej. I gdyby nie partacz, to pewnie teraz byłoby inaczej.
Trzeba konsultować, sprawdzać i dobrze wybrać!
Pozdrawiam.

Grazyna1950 - Sob 18 Cze, 2011

Ja wiedziałam tylko tyle, że endo ma ograniczoną żywotność i dlatego im później się wstawi tym lepiej. Lekarz mnie poinformował, że operacja wszczepienia drugiej endo po zużyciu pierwszej jest bardzo skomplikowana i nie zawsze się udaje. Nie dopuszczałam jednak myśli, że mi druga będzie potrzebna. Na razie moje 4 i 5 lat spisują się nieźle. Nutko nie szarżuj za wiele i pomaleńku dochodź do sprawności.
AgaW - Sob 18 Cze, 2011

Grazyna1950 napisa/a:
Nutko nie szarżuj za wiele i pomaleńku dochodź do sprawności.

Odpoczywaj, zbieraj siły na rehabilitację i wracaj szybko do dobrej formy :) Napewno niedługo poczujesz się silniejsza :ok:

basia19 - Nie 19 Cze, 2011

Grażyna 50 co do drugiej engo, moja koleżanka po 50 w styczniu miała wymieniana endo po 18 latach w Poznaniu i jest ok , w sierpniu idzie na wymiane drugiej
duska - Nie 19 Cze, 2011

Nutka, cieszę sie bardzo, że skończyłas już swoje poprawki po naszym ulubionym lekarzu :evil: Teraz ostrożnie i za chwilę będziesz śmigać :) Całuje Cię mocno :)
Nuta - Pon 20 Cze, 2011

Duśka, kochana, teraz czas na dochodzenie swoich praw wobec ulubionego lekarza!
Cieszę się bardzo, że Zozo, Ty, Alicja już prawie, ja, Piedra jesteśmy już na prostej i ostrzegajmy przed Kokoszką z Wrocławia wszystkich z chorymi biodrami!



Chciałam jeszcze dodać, że był dziś Krzyś rehabilitant i usprawniał mi nogę jedną i drugą. Jest szósta doba po operacji.
Myślę, że dzięki fachowości Krzysia rehabilitacja przed zabiegiem dała takie rezultaty, o jakich mogłam tylko pomarzyć. Przecież ja przez 4 miesiące nie obciążałam w ogóle nogi z wiszącym biodrem, a tymczasem mięśnie w niej są mocne i chodzę teraz z częściowym obciążeniem. Ale też się Krzyś napracował nad ta nogą.

Nuta - Czw 14 Lip, 2011

Witam, to już miesiąc po operacji.
Czuję się dobrze, usprawniam się i doprowadzam dom do jako takiego porządku, bo przy moim juz półrocznym chodzeniu o kulach wiele jest do zrobienia w kwestii podłóg, okien, szafek, szaf i innych 'gromadzicieli" kurzu.
Nie zaglądałam tu, bo mnie nie było przez jakiś czas i nie miałam internetu.
Nic mnie nie boli, nie ciągnie, mogę obciążać nogę, jeżdżę samochodem, śpie na boku z poduszką między nogami, choć Krzysiu rehabilitant tego nie pochwala. (poduszki).
Pobolewa mnie zdrowa noga i bardzo bym chciała, żeby jak najdłużej wytrzymała.
Robię parę kroczków po domu bez kul, ale wtedy, gdy coś jest w zasięgu reki.
Myslę, że o kulach pochodzę jeszcze jakiś czas.
Dużo daje mi to Forum, dużo wiedzy i wsparcia, bardzo dziękuję Moderatorom i Forumowiczom. Dzięki Bioderku poznałam mailowo, osobiście i telefonicznie wiele wspaniałych osób.
Pozdrawiam wszystkich!

duska - Czw 14 Lip, 2011

Fajnie, Nutka, że wracasz do normy :)
Sprzątanie odpuść na jeszcze trochę, bo z doświadczenia wiem, że jak sie lepiej czuję i zaczynam "szalec", to zaraz włącza mi się jakiś przeciążony mięsień i ból, którego nie mogę się pozbyć przez następne dwa godnie :)

Brydzia - Czw 14 Lip, 2011

Nuta, bardzo się cieszę,że dobrze się czujesz i oby tak było nadal. Z tymi porządkami trochę odpuść żebyś nie narobiła sobie kłopotu...tak sobie myślę,ze Tobie radzę żebyś odpuściła a sama 2 tygodnie po zabiegu stałam przy desce do prasowania chyba godzine...tak czy siak, odpoczywaj i uważaj na siebie a napewno szybko wrócisz do zdrowia.Pozdrawiam
pasiflora - Czw 14 Lip, 2011

Nuta, jesteś świetna :mrgreen: W takim czasie po operacji już szalejesz! Podziwiam :) Czy Ty tylko masz wizyty domowe? Czy już jeździsz do Krzysia?
zozo - Pi 15 Lip, 2011

Nuta napisa/a:
Witam, to już miesiąc po operacji.
Witaj a ja jestem już 1,5 m-ca po operacji - jak ten czas szybko leci. Od paru dni zaczęłam już na dobre udzielać się w kuchni ;-) , ale za porządki się jeszcze nie biorę :no: . Potrafię już zrobić parę kroków bez kul, ale jeszcze się gibam, jak kaczuszka :mrgreen: . Prowadzenie samochodu nie sprawia mi problemów. Od poniedziałku zaczynam jeździć na rehabilitację, ale póki co jeszcze ostrożnie. Wizytę mam 22 lipca - jak dostanę zielone światło od operatora, to na dobre rozpocznę naukę chodzenia.
Nuta - nie spiesz się za bardzo z tymi podłogami :no: . Przypomnę Wam co mi powiedział jeden z lekarzy w Scanmedzie w Krakowie - z obserwacji ze szpitala krakowskiego, który ma własny oddział rehabilitacyjny wynika, że dużo więcej mieli powikłań związanych z obluzowaniem implantu, kiedy kierowali na rehabilitację pacjentów zaraz po operacji. Praktycznie do 0 spadła im ilość powikłań, ja zaczęli pacjentów na oddział rehabilitacyjny przyjmować po 2-3 m-cach od operacji.
Dlatego ja nie szaleję - noga praktycznie sama wraca do sprawności. Samo chodzenie/ kręcenie się po domu jest w pierwszym okresie wystarczającą rehabilitacją. Po pierwszej spier....ej operacji pilnie ćwiczyłam i guzik mi to pomogło. Potem po 2 m-cach fachowa rehabilitacja też mi nic nie dała. Teraz wiem, że jak implant jest dobrze osadzony to jest kolosalna różnica. Oczywiście skorzystam z fachowej pomocy, bo muszę się tego kaczego kiwania pozbyć i będzie to ciężka praca, bo mam świadomość, że problemem nadal jest noga, która była operowana 2 razy. Po prostu podczas rewizji nie do końca udało się zlikwidować wszystkie błędy, jakie popełniono za pierwszym razem. Czuję, że druga noga, ta operowana ostatnio, od początku sprawuje się inaczej i znacznie szybciej wróci do formy.
Na razie najważniejsze jest, że nic mnie nie boli. :)
Pozdrawiam.

AgaW - Pi 15 Lip, 2011

zozo napisa/a:
Dlatego ja nie szaleję
i bardzo mądrze :)
zozo napisa/a:
Samo chodzenie/ kręcenie się po domu jest w pierwszym okresie wystarczającą rehabilitacją.
Zozo-to Twoje zdanie ale tym stwierdzeniem wprowadzasz innych w błąd ! Jeśli nie chcesz to nie rehabilituj się, ale nie opowiadaj głupot innym że fizjoterapia jest zbędna. Wiele osób zyskało sprawność dzięki fizjoterapii i niech każdy ma szansę wrócić do sprawności nawiększej jaka jest dla niego możliwa. Ćwiczenia im wcześniej są podjęte tym szybciej wraca się do sprawności, to jest potwierdzone naukowo a naukowcy chyba nie są idiotami!
Przykro mi, że Tobie rehabilitacja nie pomogła, gdzieś już była prowadzona rozmowa na ten temat. Może źle trafiłaś lub może bez tego byłby jeszcze gorzej. Jedno mnie dziwi-jesteś tak dzielną osobą a zamiast szukać kogoś super aby poprawić swój stan, to wolisz nic nie robić i czekać aż samo się wszystko naprawi, same ustąpią kompensacje ( których masz napewno dużo jak każde bioderko z nas) Przecież to nie możliwe, bez pracy nie ma kołaczy i tak jest i w tym przypadku. Nie boli Cię - to supoer, ale ważne jest aby bezbólowy stan utrzymać. Twoje biodra-Twoja sprawa-ale zniechęcanie innych do podjęcia trudu rehabilitacji funkcjonalnej to wygląda tak, jakyś innym nie życzyła powrotu do sprawności i zabierała im ich szansę. To nie w porządku!
Nuto-świetnie sobie radzisz i oby tak dalej, tylko nie przemęczaj się :ok:

zozo - Pi 15 Lip, 2011

AgaW, napisałam, że od poniedziałku będę jeździć na rehabilitację, bo czuję, że już pora. Sorry, że mój punkt widzenia nie do końca jest zbieżny z Waszym. Na forum preferowana jest teoria, że najlepiej udać się na rehabilitację prosto ze stołu operacyjnego a ja sporo przeszłam i uważam, że nic na siłę. Do rehabilitacji też trzeba dojrzeć i przeczytaj jeszcze raz - napisałam o doświadczeniach n/t szybkiej rehabilitacji chirurga ortopedy. Wydaje mi się, że z ich zdaniem również należy się liczyć. Jeśli istnieje jakiekolwiek zagrożenie, że na skutek zbyt wczesnej rehabilitacji może dojść do obluzowania implantu, to uważam, że lepiej poczekać. Wiesz z pewnością jest sporo w Polsce dobrych fizjoterapeutów, ale dajesz nam wszystkim gwarancje, że każda/y z nas na takiego własnie trafi? A co, jak będzie miał za mało doświadczenia z biodrami i zacznie zbyt śmiało poczynać sobie z pacjentem i mu zaszkodzi? Rozsądek mi podpowiada, że lepiej poczekać przynajmniej do pierwszej wizyty kontrolnej, zrobić kontrolne zdjęcie, upewnić się, że implant nadal prawidłowo siedzi. Jak jest wszystko w porządku i dostaniemy zielone światło od naszego operatora, to możemy zwiększyć aktywność i najlepiej z pomocą rehabilitanta.

To jest moje zdanie, poparte moimi doświadczeniami. :)

pasiflora - Pi 15 Lip, 2011

Rehabilitacja pooperacyjna jest przez rehabilitantów stopniowana, więc jak ktoś się zna do dostosuje się do zaleceń rehabilitanta, a jeżeli nie, to przecież możemy powiedzieć sami "hola" nie tędy droga :roll: . Mój reha na początku pracował nad tkanką nad mięśniami oraz nad blizną i nic ponad to. Gdyby mi nie pracował nad tym wszystkim, to zapewne więcej nocy bym ryczała z bólu :cry: . Nie pracował od razu na pierwszym spotkaniu PNF-em, a walczył z dyskomfortem, który od operacji mi towarzyszył. To jest moje zdanie i wiem że bez reha zaraz po operacji nie dałabym sobie rady. :mrgreen:
zozo - Pi 15 Lip, 2011

A ja mam bardzo ładnie zaszytą nóżkę - nic mnie nie boli, nie ciągnie, nie odczuwam żadnego dyskomfortu. Początkowo nie byłam w stanie przesunąć nogi w bok, żeby wstać z łóżka, aż po paru dniach zauważyłam, że nie mam z tym problemu. Podobnie było z możliwością zgięcia nogi w kolanie. Powoli wracają wszystkie funkcje w nodze. Dla porównania - nie mogę się nadziwić, jak można było tak mi spaprać zszycie poprzedniej nogi. Blizna przechodzi w takim wgłębieniu. Drugie cięcie jej nie pogorszyło, ale i niestety nie poprawiło. Jak rana od początku jest dobrze zszyta - warstwa po warstwie, to jest po prostu dobrze. Gorzej, jak się ma poprawiane po poprzednich niechlujnie zszytych ranach.

Pasiflora a co jak nie zdążysz powiedzieć hola, bo już jest za późno :roll: . W szpitalu podczas przenoszenia dziewczyny z łóżka na łóżko, potrafili wywichnąć implant - szczęście, że udało się nogę nastawić bez ponownej ingerencji chirurgicznej a co dopiero może zrobić zbyt wyrywny, za mało doświadczony rehabilitant :no: . Jesteście w stanie za każdego poręczyć?

Nuta - Pi 15 Lip, 2011

Zozo, Pasiflora[/b] - mam rehabilitację od szóstego dnia po - i to co pisała Iwona, Krzysiek rehabilitant stopniował mi działania na nodze i z nogą; był bardzo ostrożny, pytał o odczucia podczas ćwiczeń, wszystkie działania wykonywał z absolutnym nastawieniem na komfort pacjenta, więc czułam i czuję się bezpiecznie w jego rękach. Moja noga była nieczynna 4 miesiące, a teraz jest silna jakby nie było tego czasu "zawieszenia". Oczywiście i przez ten okres byłam pod opieką mojego fizjoterapeuty.
I to co pisała Zozo - teraz czuję, że implant jest po prostu dobrze założony. Mam porównanie z pierwsza moja kapą. Otóż nie potrafiłam zgiąć nogi w kolanie, tylko do pewnego momentu, a potem nie. Czułam, jakby coś mnie zakleszczyło, może to były przykurcze, których teraz nie mam, bo jednak rehabilituję nogę od prawie roku.
Kapa i tak była źle osadzona przestrzennie, przy takim zabiegu trzeba być bardzo precyzyjnym. Kokoszka nie był. Wyczytałam gdzieś, że łatwiej założyć endo niż kapę. Po kapie nie miałam rehabilitacji, jednak szybko wróciłam do sprawności, czasem lekko utykając, gdy sie nie kontrolowałam. Teraz będę ćwiczyła chód z rehabilitantem i odłożę kule, gdy będzie na to czas. I jeszcze jedno - ćwicząc z Krzysiem, zdaję sobie sprawę, że moja noga to nie jest kruche naczynie, a czasem tak ją chciałam traktować - zostawić i nie ruszać -tylko żywa tkanka, która wymaga krążenia krwi, pobudzenia nerwów, pobudzenia mięśni, itp - a to daje praca z fizjoterapeutą. Oczywiscie kazdy z nas pisze na podstawie własnych doswiadczeń.
Zozo, cieszę się, że wracasz do sprawności i biorę sobie do serca, żeby nie szaleć ze sprzątaniem!
Iwona, nie jeżdżę jeszcze do gabinetu do Zabrza. Krzysiek przyjeżdża. Po jego urlopie zacznę. Na razie robię krótkie dystanse samochodem.

Bonia - Pi 15 Lip, 2011

Dziewczyny Pasiflora Nuta zgadzam się z waszymi wpisami fizjoterapeuta nic nie zrobi na siłę ćwicząc z Panem Piotrem jestem cały czas pod jego czujną kontrolą chociaż sam wiele rzeczy widzi i wie. Również pyta mnie o odczucia czy mnie nie boli i czy nic się w danej chwili nie dzieje niepokojącego w kazdej minucie rehabilitacji jestem pod jego czujnym okiem. Jeśli odczuwam jakiś nawet błachy dyskomfort Pan Piotr natychmiast na to reaguje ustalając co i dlaczego się dzieje.
Dobry fizjoterapeuta Zozo nigdy nie pozwoli sobie być wyrywny jak ładnie to okresliłaś.

Edi - Sob 16 Lip, 2011

dziewczyny zozo wyrażnie pisze ,że lepiej być ostrożnym !!! a nie żeby się wogole nie rehabilitować ;-) ja po operacji odczekałam miesiąc i dopiero wyruszyłam na reha mimo ,że w gabinecie do którego chodziłam posiadają wszystkie najnowsze kursy itd ;-) mimo to szybko wróciłam do sprawności .
Zawsze trzeba być czujnym ,gdyż mimo uprawnień jakie mają fizjoterapeuci jeśli nie mają styczności z osobami po operacjach bioder istnieje szczególnie we wczesnym okresie po operacji ryzyko ,a nie zawsze mamy bliziutko do tych polecanych gabinetów na forum ;-)

zozo - Sob 16 Lip, 2011

Edi napisa/a:
gdyż mimo uprawnień jakie mają fizjoterapeuci jeśli nie mają styczności z osobami po operacjach biode
Dokładnie a szczególnie w mniejszych miejscowościach taki fizjoterapeuta może być po wszystkich zalecanych kursach, ale doświadczenia z biodrami może nie mieć wcale :no: . To tak jak z dobrymi chirurgami. Najlepiej trafić na specjalizującego się w biodrach. Na operację jednak można jechać i na drugi koniec Polski a rehabilitant musi być pod ręką. :)
AgaW - Sob 16 Lip, 2011

zozo napisa/a:
fizjoterapeuta może być po wszystkich zalecanych kursach, ale doświadczenia z biodrami może nie mieć wcale

I tu masz rację niestety, to dlatego zalecamy rehabilitację u doświadczonych osób, pochodzących kompleksowo do pacjenta jakcałości. Wtedy są te super efekty,czaswm trudno znaleźc super specjslistę, czsem trzeba dojeżdźać daleko na konsultacje. Ale naprawdę warto :)
Zozo, rozumiem Twoje złe doświadczenia z fizjoterpią i tym bardziej życzę Ci abyś znalazła kogoś kto naprawdę będzie umiał Ci profesjonalnie pomóc, dzięki komu naprawdę odczujesz trwałą znaczącą poprawę!

zozo - Nie 17 Lip, 2011

AgaW napisa/a:
Zozo, rozumiem Twoje złe doświadczenia z fizjoterpią
Nie mam złych doświadczeń z fizjoterapeutami - mam świadomość, że w moim wypadku nic się nie dało więcej zrobić - oni nie są cudotwórcami, dlatego nie obiecujcie każdemu i na każdym kroku, że tylko wystarczy dobry fizjoterapeuta a już będzie cudnie, bo zwyczajnie każdy z nas jest innym przypadkiem i czasem najlepsza terapia nie jest w stanie pomóc.
Pierwszy mój terapeuta, po pierwszej operacji schrzanionej, po miesiącu rozłożył ręce a był to facet z wieloma kursami, sam wykłada na uczelni, ma tytuł doktora, rehabilituje sportowców i kiedy chirurdzy rozłożyli ręce i stwierdzili, że kolega, po skomplikowanym złamaniu biodra nie odrzuci kul - postawił go na nogi i kolega obecnie chodzi leciutko utykając. Miałam źle wstawiony implant i nie dał rady nic więcej zrobić, bo się po prostu nie dało.

Drudzy rehabilitanci, już po operacji rewizyjnej - co mogli zrobić, jak posypała mi się w dramatycznie szybkim tempie druga noga.
W moim wypadku nie zabrakło im umiejętności, tylko po prostu nie dało się w mojej sytuacji nic więcej zrobić. Uparcie chodziłam na rehabilitację a teraz wiem, że było to bez sensu i tyle. W pewnym momencie mogłam spokojnie rehabilitację przerwać i poczekać na operację.

Teraz jestem już na prostej i rehabilitacja ma sens - czuję to.

Natomiast nie podoba mi się, że w każdej sytuacji - nie znając dobrze historii i stanu danej osoby - obiecujecie, że tylko wystarczy poszukać dobrego rehabilitanta a jak mimo, to nic to nie daje, to każecie szukać następnego, bo ten z pewnością nie był dość dobry.

Tymczasem znam osóby, które świetnie sobie poradziły bez super rehabilitantów, bo po prostu ich stan na to pozwolił i znam przypadki osób, które rehabilitują się u najlepszych i też nie mogą wyjść na prostą.

We każdej agitacji należy zachować jakiś umiar. Nie sprowadzajcie sensu całego forum do poszukiwania odpowiednio dobrego rehabilitanta. :roll:

Bonia - Nie 17 Lip, 2011

Halo halo Zozo my nikogo nie namawiamy na terapie żeby było jasne każdy tą decyzje podejmuje sam. I nie twierdzimy że fizjoterapeuci są cudotwórcami bo tak nie jest na ziemi nie ma cudotwórców . Jak sama piszesz każdy z nas jest inny i nie zawsze tak jest że co innym pomaga drugiemu też pomoże ale nie można twierdzić że rehabilitacja jest blee. Ja po swoich doświadczeniach nie powinnam się dać dotknąć żadnemu rehabilitantowi czy fizjoterapeucie nigdy więcej. Nie twierdze również że rehabilitacja funkcjonalna np każdemu pomoże bo być może są przypadki gdzie nie da takiego efektu ale mając porównanie na sobie bo ćwiczyłam i tak i tak czyli na NFZ i PNF to stwierdzam jedno to co ćwiczyłam a co ćwicze teraz to nawet nie ma porównania dla efektów bo jak ćwiczyłam przedtem to stwierdzam jedno nic mi to nie dało po zabiegu absolutnie nic. I mam przykłady na innych np w moim zakładzie jest chłopak po operacji biodra z MPD chodzi ale jak chodzi to pożal się boże a jeżdzi na turnusy rehabilitacyjne co roku w ramach rehabilitacji na NFZ a efekty tego są zerowe jak dla mnie ale twierdzi że jemu to pomaga tak samo jak moja koleżanka jest po MPD co pół roku jest na oddziale rehabilitacyjnym w ramach rehabilitacji NFZ czyli podwieszki lasery itd itp i co ano chodzi jak chodziła i w ogóle nie widać żeby rehabilitacje miała chyba że nam powie że na rehabilitacji była bo szczerze ja ne widzę żeby jaka kolwiek poprawa u niej była.


Co nie znaczy że neguje taki typ rehabilitacji może jej pomaga. Tyle że ja mam porównanie jak większość z was tutaj dla kazdego z nas może być co innego dobre nie wszystko jest tylko czarne i nie tylko białe. Ale twierdzenie że jak napisałaś Zozo nie którzy wrócili do sprawności po operacji sami bez rehabilitacji to wybacz ale ciężko mi w to uwierzyć

AgaW - Nie 17 Lip, 2011

Jak już napisałam wyżej - nie wolno zniechęcać innych do rehabilitacji, bo każdy powinien mieć szansę na dobrą fizjoterapię. I każdy sam decyduje za siebie. Może i ktoś doszedł do zdrowia bez ćswiczeń - ale jaką masz pewność czy dobry stan utrzyma się długo? Jaki to ma wpływ na pozostale w ciele kompensacje? skąd wiesz czy ten ktoś kto nie rehabilitować się kiedyś nie powie za jakiś czas, że popełnił błąd, który może go wiele kosztować? Tego Zozo nie wiesz ani Ty ani ja.
Napewno są sytuacje, gdzie nawet najlepsi terapeuci mają kłopot z doprowadzeniem pacjenta do oczekiwanego stanu. Jednak wyobraź sobie że każdy pacjent podchodzi do rehabilitacji z niechęcią albo z niej rezygnuje, bo lekarz uważa że obędzie się bez tego trudu. Jesteś pewna czy Ci pacjenci będą mieć szamsę na faktyczne dojście do sprawności?
Każdy z nas jest w innej sytuacji (Twoja jest wyjątkowa) a zdecydowana większość osób ma szansę dzięki fizjoterpii świetnie funkcjonować i zwiększyć swoje szanse na bezbólowe życie.
Zniechęcanie takich osób do podjęcia walki o swoje zdrowie - co czynisz w wielu miejscach na Forum jest po prostu nieetyczne!
Jeśli ktoś nie będzie chciał się rehabiltować to nikt go nie zmusi, ale ma prawo wiedzieć że zaniedbanie tej części leczenia może mieć kiedyś przykre konsekwencje.
Tyle mam na ten temat do napisania, kończę dyskusję bo to jest historia Nuty :)

Nuta - Nie 17 Lip, 2011

Bonia, ja wróciłam po pierwszej operacji kapoplastyki do sprawności bez rehabilitacji. Operację miałam 12.01.09r., a do pracy wróciłam w pierwszych dniach marca. Nawet szczerze mówiąc nie wiedziałam, że powinnam mieć jakąś rehabilitację. Zawsze byłam usportowiona, to i mięśnie miałam sprawne. Pewnie utykałam trochę w pierwszych tyg po powrocie do pracy, ale starałam się pamiętać o prostym chodzie. Jazda zaczęła się dopiero w pół roku po, kiedy zaczęło chyba narastać zakażenie, a i implant był źle osadzony. Wtedy zaczęło boleć i sprawa potoczyła się, jak się potoczyła.
Nie chcę gdybać, ale pamiętam, że przez pół roku byłam bardzo czynna, jeździłam na wycieczki górskie, na rowerze i z wyjątkiem trudności z pełnym zgięciem nogi w kolanie, czułam się dobrze, więc może po lekturze Forum, które wtedy chyba powstało, poszłabym do rehabilitanta, żeby coś z tym zrobić. Ale to już wirtualne dywagacje.
Teraz ćwiczę obie nogi i bardzo mi to pomaga - w "zdrowej" znosi ból, a naprawioną usprawnia.

AgaW - Nie 17 Lip, 2011

Nuto, świetnie że odczuwasz poprawę :) Będzie napewno coraz lepiej :ok:
Bonia - Nie 17 Lip, 2011

Nuta ja też nie byłam świadoma od samego początku znacie moją historię nie będę się więc powtarzać, Jak było z moja rehabilitacją przed i zaraz po zabiegu. Miałam to szczęście że trafiłam na Bloga Katji i że ta dziewczyna otworzyła mi oczy,zanim nie było za póżno.
Cieszę się Nuta że czujesz efekty rehabilitacji ;-)

Nawojka - Nie 17 Lip, 2011

Witam, wiem, że temat rehabilitacji jest wałkowany i niby wszystko już zostało napisane, a jednak rozumiem doskonale ZOZO, wiem też, że forum to dyskusja, a nie portal medyczny. Mnie też osobiście reha przedooperacyjna nie pomogła i uważam, że przez ostatnie miesiące przed operacją straciłam sporą sumkę i jeszcze więcej nerwów... I dlatego, że akurat jestem takim przypadkiem, a nie z powodu źle dobranej rehabilitacji. Pisząc to nie neguje rehabilitacji, a każdy kto czyta forum, ma też swój rozum i powinien filtrować wszystkie tezy.
Wybacz Nuto, że piszę to w Twoim wątku, oczywiście gratuluję świetnej kondycji, oby tak dalej :-)

pasiflora - Nie 17 Lip, 2011

AgaW napisa/a:
Może i ktoś doszedł do zdrowia bez ćswiczeń - ale jaką masz pewność czy dobry stan utrzyma się długo?
Kiedyś więcej pisała Olifffka u nas teraz jakoś ucichła na dobre. Jednak dlatego o niej przypomniałam, bo ona uważała, że bez rehabilitacji świetnie sobie daje radę. Była po dwóch endo, tryskała energią i zaczęła mieć problem z kolanem (lub kolanami?). Czy może nas zapewnić że brak rehabilitacji nie miał nic wspólnego z tym stanem :?:

Zozo napisała też, że zna osoby, które są pod okiem dobrego fizjoterapeuty i szału nie ma. A czy można zagwarantować, że bez ich udziału stan nie byłby o niebo gorszy :?:

Odpowiedzcie sobie sami na te pytania :!: :!: :!:

Nawojka napisa/a:
Mnie też osobiście reha przedooperacyjna nie pomogła i uważam, że przez ostatnie miesiące przed operacją straciłam sporą sumkę i jeszcze więcej nerwów... I dlatego, że akurat jestem takim przypadkiem, a nie z powodu źle dobranej rehabilitacji
A masz pewność, że bez tej reha Twój stan nie byłby dużo gorszy :?: Czy ta reha na pewno nie przysłużyła się Twojej sytuacji po operacji :?: Masz tę pewność :?:

Nuto, pytałam się czy jeździsz do Krzyśka bo myślałam o spotkaniu w Zabrzu na kawce. :)
Tak w sekrecie to Krzysiu bardzo mocno Cię chwali. I za charakter i za chęci do ćwiczeń pomimo wielu trudności.
Krzysiek ma bardzo dobry charakter i dlatego świetnie się mi z nim współpracuje. Mam nadzieję że i Ty masz identyczne odczucia :)

Nuta - Pon 18 Lip, 2011

Iwona, koniecznie na kawce! Po urlopie Krzysia w sierpniu musimy sobie jakoś zgrać nasze reha w Zabrzu.
Nasz rehabilitant ma faktycznie bardzo dobry kontakt z pacjentami, jest otwarty na ludzi i serdeczny. Mam takie odczucia jak ty, Iwona.
Dobrze, że do niego trafiłyśmy :-)

Nuta - Pi 26 Sie, 2011

Witam, dość dawno nie pisałam, a w tym czasie dochodziłam do sprawności, do możliwości chodzenia bez kul i powrotu do pracy.
Otóż w czwartek rozpoczynam pracę.
Cieszę się, bo moje wakacje trwały dość długo. To jedna z wielu pozytywnych spraw, które dały mi chore biodra. Zawsze byłam w biegu, a tu stop, spowolnij, pozwól innym zadziałać, nie jesteś niezastąpiona. Miałam więc okazję doświadczyć troski moich najbliższych. I zdać się na innych, co było trudne początkowo, ale potem już nie.
Wczoraj mój rehab Krzyś tak zadziałał na moje biodra, że dziś "fikam"jak za dawnych lat. Wiem, że to nie na zawsze tak, bo drugie biodro się odzywa często, ale dziś jest dobrze - i najważniejsze, że wiem jak sobie pomóc. Odczuwam na sobie dobre skutki rehabilitacji i bycia pod opieką fachowca. Maszeruję codziennie pół godziny, ćwiczę zadane ćwiczenia. Rwę się do innych ćwiczeń, ale Krzyś mówi, że jeszcze nie pora. I ja go słucham.
Jestem niecałe 10 tyg po endo. Co miesiąc badam crp, to jest ważne, gdyż ten wskaźnik zapalenia informuje o stanie mojego organizmu jeżeli chodzi o stany zapalne. A po moich przejściach muszę na zimne dmuchać.
Muszę się zaopatrzyć w kijki, bo na razie chodzę z kulami na półgodzinne spacery, które dobrze mi robią. W ogóle ruch jest wszystkim, jak ktoś mądry napisał.

AgaW - Pi 26 Sie, 2011

Nuto, gratuluję Ci takich postępów :brawo: Jesteś bardzo dzielna i bardzo się cieszę że wracasz do sprawności, do pracy, ćwiczysz i masz tyle w sobie zapału :ok: Kijki napewno Ci się spodobają skoro lubisz zdrowy i bezpieczny ruch :) Niedługo będzie jeszcze lepiej, zasłużyłaś na to i trzymam kciuki że niedługo napiszesz kolejne wspaniałe wieści :)
zozo - Sob 27 Sie, 2011

Nuta,
Nuta napisa/a:
Jestem niecałe 10 tyg po endo.
Nuta napisa/a:
Otóż w czwartek rozpoczynam pracę.

Czyli do pracy będziesz chodziła jeszcze o kulach? Ja wybieram się do pracy z końcem września i z pewnością będę jeszcze chodziła o kulach. Powodzenia w dalszej rehabilitacji :) .

pasiflora - Sob 27 Sie, 2011

Na szczęście dziewczyny możecie sobie pozwolić na chodzenie do pracy o kulach. Aż zazdroszczę :-P
Nutko, widzę że Twoje życie choć nie dawno przewrócone zostało do góry nogami, to jednak wpadasz na właściwe tory Powodzenia :*

Nuta - Sob 27 Sie, 2011

Dziewczyny, dziękuję! Iwona, cieszę się, że już tu piszesz, bo naprawdę przeszłaś sporo. AgaW, czytam twoje wpisy pełne optymizmu i też staram się mądrze traktować swoje ciało.
Zozo, ja poruszam się już częściowo bez kul. Co to znaczy. Otóż w domu chodzę swobodnie, staram się nie kiwać, ćwiczę chód, a jeżeli się zmęczę, to sięgam po kule. Zakupy, spacer - kule. Krótkie dystanse, np z samochodu do lekarza to bez kul, to samo do szkoły, bo pracuję w szkole, z parkingu bez kul. Potem i tak usiądę. Rok szkolny zaczyna się w czwartek, więc ja też zaczynam pracę. Ale bez kul. Iwonko, pewnie mój szef nie powiedziałby nic na kule, ale to już będzie 11 tydzień po operacji, a chodzę dosłownie z dnia na dzięń lepiej, więc pewnie te krótkie dystanse do szkoły i w szkole pokonam bez kul. Ale zabiorę je z sobą do samochodu. Zauważyłam, że bardziej ochraniam zdrową nogę, przed operacją, bo ona mnie częściej boli. Operowana w ogóle mi nie dokucza, nie ma nawet bólów mięśni po bardziej forsownych ćwiczeniach.
Zresztą - wszystko okaże się w praktyce, gdy zacznę pracować, wtedy się przekonam, na co mogę sobie pozwolić, a na co nie. No i co mi radzi mój rehabilitant.

pasiflora - Sob 27 Sie, 2011

Nuta, podziwiam Cię i też tak chciałabym już. Kurcze ale czy mi się to uda po tych moich perypetiach? Kto wie...
Życzę Ci najlepszego Danusiu a kawka we wspólnym gronie pewnie wkrótce będzie możliwa :)

AgaW - Sob 27 Sie, 2011

pasiflora napisa/a:
Kurcze ale czy mi się to uda po tych moich perypetiach? Kto wie...
No coś Ty! Tobie też się uda, jakoś jestem tego pewna :)
zozo - Nie 28 Sie, 2011

Nuta napisa/a:
Zozo, ja poruszam się już częściowo bez kul. Co to znaczy. Otóż w domu chodzę swobodnie, staram się nie kiwać, ćwiczę chód, a jeżeli się zmęczę, to sięgam po kule. Zakupy, spacer - kule. Krótkie dystanse, np z samochodu do lekarza to bez kul, to samo do szkoły, bo pracuję w szkole, z parkingu bez kul.
To podobnie jak ja, z tym, że ja bez kul tylko w obrębie pomieszczeń zamkniętych. Mam właśnie pytanie do rehabilitantów, jak to się ma do zasady - "odstawiamy kule dopiero po opanowaniu właściwego wzorca chodu" :hmm: - zadam to pytanie na odpowiednim wątku :mrgreen: .
Piotrek Medic - Sob 03 Wrz, 2011

zozo napisa/a:
To podobnie jak ja, z tym, że ja bez kul tylko w obrębie pomieszczeń zamkniętych. Mam właśnie pytanie do rehabilitantów, jak to się ma do zasady - "odstawiamy kule dopiero po opanowaniu właściwego wzorca chodu" :hmm: - zadam to pytanie na odpowiednim wątku :mrgreen: .


zozo, a byłabyś tak miła i sprecyzowała pytanie, gdyż nie bardzo wiem o co w tym pytaniu chodzi? :-)

Pozdrawiam

Nuta - Pon 03 Pa, 2011

Witajcie, piszę po niewielkiej przerwie, żeby powiedzieć raz jeszcze, jak bardzo jestem wdzięczna otwockiemu szpitalowi: Panu Profesorowi, Panu dr Adamowi Czwojdzińskiemu i wspaniałym Lekarzom i Pielęgniarkom z oddziału Ib.
Naprawiło mnie grono fachowców.
To co zepsuł operator kokoszka z Wrocławia, wstawiając źle kapę i infekując biodro bakterią, niech będzie przestrogą dla innych. Nie spieszcie się, szukajcie i konsultujcie się u rożnych ortopedów, czytajcie to Forum. Gdy ja błądziłam jak dziecko we mgle, nie było jeszcze Forum Bioderka, tylko Kapoplastyczni, a tam kokoszka miał pochlebne opinie. Czasem myslę, czy sam sobie tego nie wpisywał.
A ja pracuję sobie, a że bardzo lubię moją pracę, to się nie męczę. Chodzę od miesiąca bez kul, zoperowana noga sprawuje się b.dobrze. Nareszcie jest prosta, a stopa swobodnie jest skierowana lekko na zewnątrz.Mam porównanie przecież, bo po kokoszce chodziłam nadal do środka - i stopą, i kolanem. A teraz nie.
Druga noga, ta przed operacją, często się odzywa, ale nie biorę żadnych środków przeciwbolowych. Mój fizjoterapeuta ją usprawnia, a ja sama również w domu wykonuję zalecane ćwiczenia.
Badam crp, jest w normie, z czego się bardzo cieszę! :-D
Nie forsuję się, jak kiedyś, nie spieszę - ot, żyję sobie wolniej. I to mi się podoba!
Czasem tylko gdy wnuczęta mnie oblegają dłuuuugo, np 8 godzin w sobotę, to czuję, że nie mam trzydziestu lat, ale szybko się regeneruję i jest ok.
Cieszy mnie, że wiele z nas już naprawiono - Alicję, Duśkę, Iwonę, AgęT, Dorkę, Piedrę i inne kobiety i mężczyzn - to jest wielka sprawa, bo wszystkim "początkującym" dajemy nadzieję, że może być i że jest lepiej z naszymi biodrami, więc trzeba działać i się nie dać!

pasiflora - Pon 03 Pa, 2011

Nuta napisa/a:
kokoszka miał pochlebne opinie. Czasem myslę, czy sam sobie tego nie wpisywał.
A ja myślę że Gosia to była osoba z biura Kooszki bo za mądre posty pisała i cholernie wielką wiedzę miała Odp na każde praktycznie pytanie. Potem jej posty zniknęły Zostały tylko takie znaczki: :-D
Nuta napisa/a:
Badam crp, jest w normie, z czego się bardzo cieszę!
"Nasz" Krzysiu nawołuje do robienia tych badań Mądry chłopak :)
aga.t. - Pon 03 Pa, 2011

Nuta Wiesz co kochana kobietko - swoim wpisem doprowadziłaś mnie do łez...Łez smutku, że musiałaś tyle przejść aby w końcu móc cieszyć się dniami bez bólu, cieszyć się tak po prostu zwykłymi sprawami, spokojem.... łez wzruszenia i radości, że - mimo wszystko - nie poddałaś się i walczyłaś, trafiłaś na wspaniałych specjalistów...a na dodatek cieszysz się jeszcze, że My też jesteśmy ''naprawione''.
Dodam tak jeszcze na koniec coś, co już nie raz pisałam: Nasza Bioderkowa Rodzinka pomogła wielu z nas przejść przez fizyczne i psychiczne wzloty i upadki związane z naszymi bioderkami- a nikt tak nie rozumie jak ten, kto przechodzi przez to samo...To tak jak z tym przysłowiem, że syty głodnego nie zrozumie tak zdrowy chorego również nie.
Dlatego WIELKIE DZIĘKI Tobie Nuto i wszystkim pozostałym za to, że tak po prostu jesteście :dajeserce: :kiss:

AgaW - Wto 04 Pa, 2011

Nuto, jak cudownie się czyta, że jesteś tak zadowolona, że tak dobrze sobie radzisz po operacji :ok: Masz świetne podejście do tego wszystkiego, umiesz docenić każdą chwilę. Brawo :brawo: Tak trzymaj :ok:
Alicja - Wto 04 Pa, 2011

Nuta, nawet sobie nie wyobrażasz, jak się cieszę, czytając Twój post. Przypominam sobie swoje przerażenie, kiedy do mnie zadzwoniłaś po lutowej operacji z wiadomością, że masz to, co ja, a do mnie dopiero po dłuższej chwili dotarło, że chodzi o wiszące biodro. I kiedy teraz czytam, że od miesiąca pracujesz, a do pracy wróciłaś zaledwie 2,5 miesiąca po czerwcowej operacji, czuję wzruszenie. To wręcz niesamowite !!! Całe szczęście, że tym razem dokonałaś właściwego wyboru lekarzy.
Nuta napisa/a:
Gdy ja błądziłam jak dziecko we mgle, nie było jeszcze Forum Bioderka, tylko Kapoplastyczni, a tam kokoszka miał pochlebne opinie

I ja tak samo błądziłam, efekt identyczny z Twoim. Całe szczęście, że tamto forum zamarło, więcej ludzi się nie nabierze na to co my. Zresztą adminka była przeciwna gloryfikacji Kokoszki.
Cytat:

Nie forsuję się, jak kiedyś, nie spieszę - ot, żyję sobie wolniej. I to mi się podoba!

Bardzo mądre podejście do życia. Ja też popełniałam błąd podejmując się zadań ponad moje siły, teraz to się na pewno zmieni. Szkoda zdrowia.

Z całego serca życzę Ci, aby Twoje drugie bioderko służyło Ci jak najdłużej.

Nuta - Czw 06 Pa, 2011

Dziękuję, kochane Dziewczyny!
"Bioderko" i Wasze wpisy, i kontakty telefoniczne z Alicją, Duśką, Ewką, Piedrą; maile - były mi niezwykle pomocne i dawały nadzieję. Wiele skorzystałam z Waszych rad, bardzo wiele!
Alu, tak się cieszę, że masz już za sobą to wielomiesięczne czekanie i operację. Tu na Forum wszyscy się z tego cieszą!

Teraz pędzę - stop - idę (jadę) do pracy, powoli, (muszę o tym pamiętać, żeby się znów nie rozpędzać), a wieczorem pochodzę z kijkami ok. pół godziny. Też w tempie wolniejszym niż dwa tyg temu, gdy przeforsowałam przedoperacyjną nogę.
Miłego dnia! :-D

piedra32 - Wto 11 Pa, 2011
Temat postu: Super
Nuta bardzo bardzo się cieszę że u Ciebie wszystko wspaniale się układa :-)
Świetnie że sie wszystko udało a Ty zwolniłaś tępo i o to chodzi bo czasami za bardzo pędzimy :) )
Życzę dużo zdrówka i mam nadzieję ze kiedyś wszystkie sie spotkamy i będziemy śmiać z przeszłości Pozdrawiam cieplutko :-)

duska - Wto 11 Pa, 2011

Nuta, też się bardzo cieszę, że idziesz wytrwale do przodu. Cieszę, że też, że przejścia z implantami nie zburzyły Twojego optymizmu życiowego. Pamiętam jak byłam oszołomiona Twoją postawą po operacji wiszącego biodra. Ja byłam chyba bardziej przerażona tym co się stało niż Ty :-) Podziwiam Cię za to do tej pory, bo obawiam się, że ja wpadłabym w cięzką histerię z deprechą :-/ A teraz juz biegasz na dwóch nogach, chodzisz z kijkami i normalnie funkcjonujesz :) Po prostu cudnie :-D
piedra32 - Pi 14 Pa, 2011

duska, bo Nuta, jest z tych co my czyli hiper super wytrwałe ;-) Buziaki dziewczyny :-)
Nuta - Sob 15 Pa, 2011

Duśka, Piedra - to Wy dodawałyście mi poweru i skontaktowałyście się ze mną, gdy napisałam o moich przejściach z kokoszką. Bardzo Wam dziękuję. I Alicji oczywiście. Nie byłam wtedy sama i świadomość, że Wy jesteście i walczycie - i ze swoją chorobą, i z nieuczciwym operatorem - więc ta świadomość podnosiła na duchu. Bardzo! Wiele doświadczyłyśmy, te doświadczenia nie były potrzebne, zawinił niekompetentny człowiek. Nie możemy tego puścić płazem. Na dniach wysyłam dokumentację do kancelarii w Krakowie.
Natomiast jutro jadę na kontrolę do Otwocka. Minęły 4 miesiące od operacji. Wyniki mam dobre, biodro operowane super się sprawuje. Jedziemy z mężem jutro, bo to 5 godzin, może 6 z postojami. Przenocujemy i w poniedziałek do dr Czwojdzińskiego.
Mam zamiar po drodze trochę pooglądać, zatrzymać się w paru miasteczkach, tym bardziej, ze to ja jestem kierowcą i tym razem się nie spieszę i nie stresuję żadną operacją. Więc spokojnie na luziku w Polskę! :-D

piedra32 - Sob 15 Pa, 2011

Nuta, Super bumer ;-)
Bardzo się ciesze że u Ciebie wszystko układa się pomyślnie.
Kochana składaj papiery w Krakowie zobaczymy co dalej.Nie uczciwości mówimy stanowcze NIE :!:

Czekam dnia gdy dr dostanie za swoje Buziaki wielkie ;-) Walczymy dalej do końca Słońce całą ekipą :-)

kulka - Pi 21 Pa, 2011

Hej Danusiu!!! Dziękuję za miłe słowa:) Ty także dzielna jesteś ogromnie. Mam mieć zabieg jeszcze w grudniu lub w styczniu. Nie mam jeszcze podanej dokładnej daty, ale w poniedziałek dzwonili do mnie z Otwocka z zapytaniem na kiedy profesor planuje operację. Od razu będę miała wyciągnięte śruby i wstawioną endo. Mam ogromną nadzieję, że ułatwi mi to poruszanie się i w ogóle wszystko będzie lepiej:) Jak pomyślę, że znowu mam jechać do szpitala na operację to mi włosy na głowie stają:) Cieszę się bardzo, że Twoja noga jest ok.:) Jak po kontroli? Druga noga kiedy ma być operowana? Całuski pa pa
Nuta - Sob 12 Lis, 2011

Witajcie, po kontroli - to już miesiąc minie niedługo. Zbliża się czas badania mojego crp - i tu nie ukrywam - zawsze stres i niepokój mi towarzyszy.
Mówię sobie, że będzie jak ma być, a gdy parametry w normie, to bardzo się cieszę!
Na kontroli z dr Czwojdzińskim ustaliliśmy, ze czerwiec 2012 będzie dobrym terminem dla drugiego biodra. Nie piszę więcej na ten temat, bo to jeszcze odległy czas. Doktor jak zwykle profesjonalny, a i Otwock dobrze mi się kojarzy, choć to przecież operacje itd., jednak tam mnie naprawiono!
W sąsiednim wątku u Agi T wyczytałam, że sylwester będzie taneczny, czego wszystkim życzę! I o tym chcę napisać. O tańcu. Otóż moim wielkim marzeniem było, gdy chodziłam o kulach przez pół roku, żeby znów móc tańczyć, a bywały takie dni, że moja wiara w taneczne ekscesy malała, malała, robiła się tycia, prawie wcale jej nie było. Jednak mija już piąty miesiąc i nieraz "balowałam" z moimi Maluchami, czasem z mężem - ot tak, po kolacji wyrywałam go do pląsów (zawsze się wzbrania, bo mu się zwyczajnie nie chce, a ja jestem uparta ;-) ).
W końcu postanowiłam nauczyć moje szkolne dzieci tańca Greka Zorby, ponieważ mamy takie różne szkolne święta, miedzy innymi związane z UE, więc okazja się nadarzyła. Z entuzjazmem i z zachwytem uczyłam grupę moich dzieciaków przez trzy dni - i one już tańczą, a ja od czwartku leczę zakwasy i szukam ulgi u Krzysia rehabilitanta, który dosadnie skwitował moje przedsięwzięcie...
Po prostu przesadziłam! Jak zwykle. Dziś jest już prawie dobrze i wczoraj byłam pół godziny z kijkami, jednak w przyszłości będę ostrożniejsza (tak mówię teraz, ale jak mi piórka odrosną, to nie jestem pewna mojego postanowienia...).
Krótko więc na zakończenie - marzenia się spełniają, choć czasem trzeba trochę pocierpieć. A teraz myślę, czy się nie zapisać na kurs tańca. Biedny mój mąż...

Alicja - Sob 12 Lis, 2011

Nuta, brawo, brawo !!!
Marzenia trzeba spełniać, ale zorba to dla bioderka spory wysiłek.
Kinga tańczy bachatę, moja koleżanka z endo ma zaleconą jako ćwiczenie salsę.
Ciekawe, co Tobie najbardziej przypadnie du gustu.

kinga - Sob 12 Lis, 2011

Alicja napisa/a:
Kinga tańczy bachatę, moja koleżanka z endo ma zaleconą jako ćwiczenie salsę.
ja bachatę i salsę :) bachata jest sexi, salsa to żywioł :) oba inne oba cudne :) no i czasem jeszcze samba :wink:

powodzenia :) i wiele radości :)

Mijka - Nie 13 Lis, 2011

kinga napisa/a:
bachata jest sexi, salsa to żywioł :) oba inne oba cudne :)

Hej, szalone ;) kochane dziewczyny :lol: ;) mnie wystarczył walc i tango :wink: akurat rok temu chodziliśmy z mężem na kurs :)
Nuta, namawiaj męża ;-) i miłych pląsów :)

AgaW - Nie 13 Lis, 2011

Ależ z Was prawdziwe tancerki :brawo: Tańczcie jeśli tylko możecie i macie pozwolenie fizjoterapeuty, to fajna forma ruchu :)
Ja wczoraj oglądałam w tv w "mam talent" taniec brzucha i bardzo mi się spodobał, mąż nawet śmiał się że niektóre moje ćwiczenia mogłby być do nauki takiego tańca niezłym wstępem ( ha, ha ) :) Pomyślę o tym ;)
Nutko, świetnie sobie radzisz, podoba mi się Twoje podejście do życia! Tak trzymaj :ok:

pasiflora - Nie 13 Lis, 2011

AgaW napisa/a:
Ależ z Was prawdziwe tancerki
Aż dziwne że spotkania tanecznego nie zrobimy :) Ja chyba w tym roku sobie jeszcze odpuszczę pląsy. Choć kto wie... W końcu półtora miesiąca zostało :mrgreen:
aga.t. - Nie 13 Lis, 2011

Nuta Gdy przeczytałam o Twoim tańcu to zrobiłam tak: :szczena: :eek:
Normalnie jestem w szoku ;) Zadziwiasz mnie i jednocześnie mobilizujesz mnie do pracy :) Jesteś niesamowita.
Myślę, że takie śląskie taneczne spotkanie to dobry pomysł :D
Pozdrawiam gorąco! :*

pasiflora - Pon 19 Gru, 2011

Hej Nutko!
Czy Ty wiesz że w swoim opisie masz nadal kapo X 1 :)
Czas zmienić to może?
Pozdrawiam :*

Nuta - Pon 19 Gru, 2011

Iwonko! Zaktualizowałam również zdjęcie, no i endo też! A napracowałam się nad tym zdjęciem, bo zapomniałam, jak się zmniejsza. Jest nie najlepszej jakości, ale tylko ono było do zaakceptowania... ;) A i tak musiałam pokolorować tło, bo czarny żakiet zlewał się z czarnym oparciem. Uff!
Pozdrawiam!

kinga - Pon 19 Gru, 2011

To skoro jest endo.... to historię zosawiamy w dziale kapo, czy przenosimy do endo? :)
Alicja - Wto 20 Gru, 2011

Nuta, fotka piękna, taką Cię pamiętam z Otwocka. :)

Jak się ma Twoja stopa? Co Twój reha mówi na to, jak ja obciążasz?
Ja się czujesz pół roku po operacji?

Nuta - Wto 20 Gru, 2011

Alu, zadzwonię do Ciebie.
U mnie wszystko o.k.
Kinga, zrób jak chcesz!

pasiflora - Wto 20 Gru, 2011

Ja myślę że powinna zostać w kapo bo od tego się zaczęło. Jeżeli ktoś będzie chciał znaleźć coś o kapo i powikłaniach tutaj dokładnie to znajdzie (choć nikomu nie życzę oczywiście). Co do kapo to przeszłaś nie mało a endo jeeeeeeeeszcze pohula a pohula :)
zozo - Sro 21 Gru, 2011

Nuta napisa/a:
Zaktualizowałam również zdjęcie
No i teraz z pewnością bym Cię poznała na żywo :mrgreen: . Fajne zdjęcie :) .
Nuta - Sro 28 Gru, 2011

Dzięki Zozo i Alicjo za uznanie dla fotki. Teraz przykryłam się w części żółtym kwiatem, ale to świetna zabawa tak się komponować!
Po Świetach pewnie zwiększyłam obciążenie bioder, lecz się nie ważę jeszcze, bo do końca roku parę dni, więc po co się katować w starym roku wyeliminowaniem słodkości z diety. Zacznę od 2. A potem..., no zobaczy się... W każdym razie dobra wola jest, zwłaszcza gdy schrupało się przed chwilą parę kostek czekolady z orzechami. mniam

NUTKA - Czw 29 Gru, 2011

Cóż za finezja,z tym zdjęciem co do obciążenia bioder to u mnie też się chyba zwiększyło i od dziś mogę trochę obciążać operowane postanowienia noworoczne takie jak u Ciebie hi hi od 2 damy radę,pozdrawiam.
Iza - Pon 02 Sty, 2012

Droga Nuto przeczytałam Twoją historię "od deski do deski". Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej osoby i Twojego samozaparcia. Cieszę się, że uwolniłaś się od bólu po nieudanej operacji. Myślę, że Twoja historia będzie przestrogą dla wielu. Moja droga niestety dopiero się zaczyna i nie wiem co mnie czeka, ale dzięki temu forum i ludziom takim jak Ty zaczęłam pogłębiać wiedzę i być osobą świadomą. Święte słowa w czerwonym temacie : "NIEWIEDZA TO TWÓJ WRÓG!!!"

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

Nuta - Pon 02 Sty, 2012

Iza, dzięki za miłe słowa. Zobaczysz, jak szybko dojdziesz do formy. I ani się obejrzysz, a będziesz tańczyć, nie mówiąc już o bezbolesnym dniu po dniu!
Iza - Wto 03 Sty, 2012

Eh, do mnie to wszystko jakoś jeszcze nie dociera. Na razie mam termin na tomograf 10 stycznia. Krok po kroku do przodu :)
Nuta - Pi 13 Sty, 2012

Witajcie, w historii Pasiflory czytałam przed chwilą o bólu kręgosłupa. Otóż pojawił się też u mnie - wiem, skąd się wziął. Boli mnie, teraz już w czasie przeszłym, bo trwało 2 dni, więc bolało po stronie biodra szykowanego do operacji.
Skąd się wziął ból? Otóż od soboty siedziałam i siedziałam nad uczniowskimi testami i wypracowaniami. A że gryzło mnie sumienie, że nie mam czasu na ruch, to wieczorem i rano 10 min rowerka stacjonarnego. No i przedobrzyłam. Rowerek jest jednak nie dla mnie, póki co. To chore biodro nie daje rady właściwie prowadzić nogę na pedale, kolano ciągle kieruje się do środka, a ja staram się nadawać nodze właściwą trakcje, co kosztuje wiele wysiłku i chyba nie służy biodru na dłuższy dystans.
Zaniechałam jazdy, wybrałam się na kijki - i ból przeszedł.
Kręgosłup od strony operowanej w ogóle mnie nie boli, choć to tam miałam najgorsze bóle przed rewizją.
Dobrze, że znamy swoje ciało, że rehabilitanci uczą nas podstawowych, "ratujących" ćwiczeń, bo też nieraz reanimuję sobie przedoperacyjne biodro, stojąc na dyżurze podczas przerwy szkolnej czy nawet w klasie w czasie zajęć (to dyskretne, niewidoczne ćwiczenia).
Przede mną badanie crp - na początku lutego, a ta czynność zawsze wprowadza mnie w stan dyskomfortu. No cóż, trzeba - to trzeba.
Uważam, ze nie powinniśmy przesadzać ani z ruchem, ani ze stagnacją. Wybrać złoty środek, a najlepiej poznać swoje ciało. Co lubi, a czego nie.
I tak sobie egoistycznie dbać o siebie :lol:

Alicja - Pi 13 Sty, 2012

Nuta napisa/a:
nieraz reanimuję sobie przedoperacyjne biodro, stojąc na dyżurze podczas przerwy szkolnej czy nawet w klasie w czasie zajęć (to dyskretne, niewidoczne ćwiczenia)

Bardzo ciekawa sprawa, obym ja biodra pooperacyjnego nie musiała tak reanimować. Nawet bym nie wiedziała jak. :-(

Nuta, nadal Cię podziwiam, że dałaś radę w pracy. Co prawda masz bardzo dobrego terapeutę, ale tak szybko wróciłaś do sprawności, że to aż nieprawdopodobne. Mocno trzymam kciuki, aby crp było dobre. Świetnie dajesz sobie radę, wiec wszystko na pewno jest w najlepszym porządku.

Nuta - Czw 02 Lut, 2012

No i odebrałam wynik z crp - i jestem spokojna. 2,3, a norma jest do 5.
Ale ile sobie naopowiadałam w myśli, żeby się nie stresować: będzie to co właściwe dla mnie; no i sam moment odbierania wyniku - i pierwsze spojrzenie: dwie cyfry przed przecinkiem czy jedna. Uff, to za mną.
Dopiero w kwietniu kolejne badanie.
Wskaźnik crp sygnalizuje, czy nie rozwija się jakaś infekcja. A ja w czerwcu chciałabym robić drugie biodro.
Jutro mija rok, jak pojechałam do szpitala do Otwocka na operację rewizyjną po zabiegu wykonanym nieudolnie przez dr KOKOSZKĘ :evil: z Wrocławia. Źle osadził kapę i zainfekował biodro.
Do Otwocka przyjechałam w czwartek, a we wtorek operacja. I szok - implant w ropie, a ja wyjeżdżam z sali z wiszącym biodrem. Po 4 miesiącach znów w Otwocku dostałam endo i jestem niezmiernie i dozgonnie wdzięczna Profesorowi Czubakowi i dr Czwojdzińskiemu, i innym lekarzom za przywrócenie mi możliwości poruszania się bez kul. I codziennie dziękuję Bogu, że mogę chodzić i pracować w ulubionym zawodzie.
Ech, roztkliwiłam się.
Wyjeżdżam na trochę w przyszłym tygodniu w nasze beskidzkie górki, w mroźny klimat- i już się cieszę na kulig. I przepiękne widoki. Postaram się pochodzić trochę z kijkami, tylko ja nigdy nie chodziłam zimą. Zobaczy się.
Pozdrawiam wakacyjnie!

AgaW - Czw 02 Lut, 2012

Świetne wieści, że masz dobre badania :ok: Trzymam kciuki za udany wypad w górki, napewno odpoczniesz i nabierzesz siły :)
Co do kijków w zimie to fajnie się chodzi, ale ważne są dobre buty żeby się nie ślizgać i pewnie stawać na śniegu, warto dobrze pomyśleć nad lekkim ubraniem aby Cię nie owiało jak się rozgrzejesz, ale nie ubierz się za grubo :)
Piszesz, że się rozczuliłaś - najważniejsze że jest dobrze i doceniasz tą daną Ci szansę na sprawność. Teraz ciesz się życiem, zasłużyłaś na to :ok:

aga.t. - Czw 02 Lut, 2012

Nuta Ciesze się, że wynik jest dobry! Życzę przyjemnego odpoczynku i wspaniałego relaksu!!
Powodzenia!

zozo - Czw 02 Lut, 2012

Nuta, szalenie dobre wieści. Udanego wypoczynku :) .
mprzepiora - Czw 02 Lut, 2012

Nuta, Świetna wiadomość. Miłego wyjazdu, wypocznij i zrelaksuj się w pięknej okolicy. ;-)
Mijka - Czw 02 Lut, 2012

Nuto, ja nigdy nie robiłam badania CRP, ponieważ wynik OB mam zawsze 2 (jak niemowlę ;) ), tylko przed samą operacją skoczył mi do 8 :) ale czytając Twoje posty, że badasz często CRP, pomyślałam, że i ja sobie zrobię przy jakiejś okazji to badanie :) kilka dni temu robiłam prywatnie TSH no i dokupiłam CRP - wynik 1,62 tzn OK.
Zawsze zwracam uwagę lekarzom na moje niskie OB i ciągle słyszę, że powinnam się cieszyć tym wynikiem.
Tobie gratuluję wyniku, miłego wypoczynku :*

Nuta - Pi 03 Lut, 2012

Dziewczyny, dziękuję!
Wczoraj dowiedziałam się, że mąż mojej koleżanki zmarł nagle, a oni byli 5 miesięcy po ślubie, oboje pięćdziesięciolatkowie, oboje przeżyli już śmierć pierwszych współmałżonków, w poniedziałek mieli wyjechać na wakacje, ech.

"Życie choć piękne tak kruche jest". :-(

Każda chwila jest ważna, póki co...

"Kto ile zdążył, tego mu [śmierć] cofnąć nie może" (W.Szymborska)

Nuta - Pi 03 Lut, 2012

Dość refleksji.

Szłam wczoraj po naszym miejskim centrum handlowym i nagle czuję, jak mi noga przedoperacyjna dosłownie siada, kolano się ugina, a ja nie umiem iść dalej bez utykania. Przystanęłam i robię dyskretne ćwiczenie na tę okoliczność nakazane przez rehaba. ( I nie tylko na te okoliczność). Mięśnie się opamiętały i niosły mnie dalej.
Zauważam, że po pierwsze - biodro się sypie.
Po drugie - przytyłam 5 kg, a to nie służy choremu, a i ozdrowiałemu biodru też.
Po trzecie - dieta M.Ż. i będzie lepiej.

No to do roboty. Lecę obmyślać, jak jeść mniej i nie być głodną. Może przy jakiejś drożdżówce... ;-)

AgaW - Pi 03 Lut, 2012

Nuta napisa/a:
Mięśnie się opamiętały i niosły mnie dalej

Dobrze, że masz takie zestaw na "okazje" i że pomogły. Tycie nam nie służy, obmyśl plan działania aby jakoś spróbować schudnąć, lub choć więcej nie przytyć a wiosna coraz bliżej i będzie łatwiej schudnąć.

pasiflora - Pi 03 Lut, 2012

Nuta, wyniki wzorowe, aż mordka się cieszy Też myślę by wybrać się na badania w przyszłym tygodniu gdyż CRP raz na pół roku wypada robić.
Jak często Ty robisz te badania?

Nuta - Pi 03 Lut, 2012

Iwona, ze względu na infekcję, którą miałam w biodrze, robię je raz na 2 miesiące.
Stresuję się wtedy.

Warto zrobić raz na pół roku, bo masz obraz organizmu, czy nie toczy się gdzieś jaki stan zapalny, a przy naszych implantach to lepiej, żeby się nie toczył.
Iwonko, a naszego rehaba wymroziło w góry. Niech sobie odpocznie, bo naharuje się z nami pacjentami. Ale chyba wraca jutro lub pojutrze.
Do zobaczenia.

pasiflora - Sob 04 Lut, 2012

Nuta, w jakie dni masz teraz reha?
Nuta - Pon 06 Lut, 2012

Iwona, w czwartki o 18.15 lub 19.
piedra32 - Sro 29 Lut, 2012

Nuta, koleżanko kochana czytam sobie co u Ciebie było i jest bo nadrabiam szczerze mówiąc ;-) bardzo sie cieszę że jest ok po tych wszystkich przejściach z Wrocławia.

Życzę wielu sukcesów i Pozdrawiam bardzo bardzo gorąco

Nuta - Wto 01 Maj, 2012

Wiola, dziękuję za pozdrowienia!
Jestem po wizycie u prof. Czubaka w Warszawie. Pojechałam, żeby pokazać mu zdjęcie lewego biodra, tego nietkniętego jeszcze przez skalpel, bo mnie boli.
Raz mocniej, raz mniej, ale ogranicza moje ruchy. Nogę mam w przykurczu - i to wyraźnie widać, jak idę. Ta naprawiona jest prosta, pośladek w normalnym położeniu, a lewa nie, ponieważ nie ma pełnego wyprostu i pośladek wypchnięty.
Po wizycie u rehabilitanta odzyskuję właściwy pion, ale po jakimś czasie noga lewa swoje, a prawa pewnie trochę na tym cierpi.
Profesor obiecał mi operację w czerwcu; jest to kontynuacja leczenia prawego biodra. Już po operacji prawego biodra 11 miesięcy temu była mowa o zrobieniu lewego, gdy minie rok. Oby tylko moje parametry: ob i crp były w normie. Mierzę co 2 miesiące i jest o.k. Choć ostatnio miałam podwyższone ob, ale tydzień przed badaniem wzięłam ostatnią szczepionke na WZW, tzn. taką po roku czasu od przyspieszonego szczepienia przed szpitalem w lutym ubiegłego roku, więc pewnie dlatego poszybowało. Niedługo, w połowie maja, sprawdzę znów, jak jest z ob i crp.
Na dworze piękna pogoda, ja odpoczywam, jeżdżę na rowerze wieczorami, pracuję i niezmiernie jestem wdzięczna, ze mogę chodzić bez kul.
Wiolu, a z partaczem jeszcze nie zaczęłam, choć już się przymierzałam. Załatwienie sprawy z nim to teraz mój priorytet.
Pozdrawiam!

duska - Wto 01 Maj, 2012

Cudnie, że możesz chodzić bez kul. Weź sie za partacza, bo inaczej ujdzie mu na sucho.. Ja też już jestem po właściwej stronie. Pozew złożony, czekam na datę pierwszej rozprawy. Nie może być tak, że schylamy głowy i bez walki oddajemy lata naszego życia.. :evil:
Szkoda, że szwankuje Ci druga noga, ale ja sie zawsze pocieszam, że mamy tylko po dwie nogi :mrgreen: Moja jeszcze nie daje znać, choć na rentgenie jest kiepska, więc ciiiiiii... :-P

Nuta - Sro 04 Lip, 2012

Witam po przerwie, ale jakże ważnej!
W poniedziałek 2.07. wróciłam z Otwocka z naprawionym lewym biodrem.
Operację miałam 28.06., a że parametry dobre, krwi ubyło niewiele, toteż - jak mówi mój ulubiony Profesor - szpital jest dla chorych, a zdrowi do domu!
Na oddział pojechałam 27.06. i już na drugi dzień zabieg wszczepienia endo do lewego biodra. Operację miałam zaplanowaną przez szpital rok temu jako kontynuację mojego leczenia.
Nie pisałam na forum, bo wiele przybyło mi obowiązków i mam mało czasu, ale teraz dzielę się z Wami moją radością.
Czuję się dobrze. Ciągną nieco przykurczone mięśnie, które muszą się teraz utrzymać w rozciągnięciu, ale z każdym dniem jest lepiej i normalniej.
W poniedziałek przyjedzie Krzysiu rehabilitant i będziemy działać funkcjonalnie na moje mięśnie - pewnie tej nogi, która teraz przejęła obowiązki tej drugiej, choć tą pooperacyjną częściowo obciążam, zginam, masuję.
Pozdrawiam serdecznie - napiszę pewnie wkrótce więcej!

kinga - Sro 04 Lip, 2012

Nuta jakie dobre wiadomości !!! :) :) :)
ekspresowy pobyt na oddziale :)
teraz wypoczywaj i wracaj do formy :)

AgaW - Czw 05 Lip, 2012

Nuta, super wieści :brawo: Jesteś po wszystkim - życzę Ci udanej rehabilitacji i szybkiego powrotu do sprawności :) Pisz o postępach za które trzymam kciuki :ok:
Nuta - Pi 06 Lip, 2012

Witajcie, minął tydzień od zabiegu.
Mięśnie, które do operacji były w przykurczu, pobudzane raz tygodniu przez reha, teraz prężą się na baczność, bo nie mają wyjścia - muszą trzymać nowy staw. No i te mięśnie dają popalić, tzn. ciągną i czasem pieką, dotąd pewnie, aż polubią nowy stan. Ale jest na nie sposób - napinanie z wytrzymaniem napięcia do 5 sek., i tak 3 serie po 20 napięć w ciągu dnia. Mnie pomaga.
Dalej - chodzenie. Z częściowym obciążeniem. Ważne, bo jest aktywność, jest ruch.
Dla mnie zawsze najgorszą częścią rekonwalescencji po zabiegu jest pierwsza noc. Tak było i tym razem. Ból brzucha, ale skąd się wziął? Przecież od 30 godz. jestem na czczo. Prośba o tabletkę skwitowana, że na oddziale pani podają, tu oddział pooperacyjny. No to nie ma. Kombinuję, skąd ból. Schodzi znieczulenie. No i już wiem - to przepełniony i rozdęty pęcherz po wielu kroplówkach tego wieczora daje o sobie znać. Proszę o basen i ból mija. Jest dobrze, byle do rana, a potem na oddział. Dostaję kroplówkę przeciwbólową tradycyjną, bo nie toleruję morfiny i innych narkotykopodobnych. Wszyscy wokół chrapią, a ja liczę barany, bo ta noc dla mnie zawsze jest bezsenna. Leżę na wygodnym profilowanym łóżku, nic nie boli, dreszcze przeszły (spowodowane ubytkiem krwi), więc czekam brzasku, a potem ranka, kiedy sanitariusze zawiozą wszystkich pooperacyjnych na ich oddziały, do ich sal.
Tak się dzieje nazajutrz i jestem u "siebie" na Ib, w moim łóżku, zmęczona i śpiąca. Tu zasypiam. Potem kroplówki, następnie pierwsze próby przeżucia razowca przywiezionego jeszcze z domu; niewiele, jeden kęs popity łykiem wody, na rozruch żołądka. Później mycie, świeża koszulka, obiad- parę łyżek zupy i pół kartofla.
Przychodzi rehabilitant, wstaję z łóżka robię parę kroków tam i z powrotem, bez zawrotów głowy, bo krwi mam dużo. No i do łóżka z powrotem.
Cdn. Wkrótce :-D

Libra - Pi 06 Lip, 2012

Nuta.....gratulacje ogromne!!!
Ja zawsze wymiękam czytając takie opowieści o "natychmiastowych" powrotach do zycia:))) Szczerze podziwiam:))

aga.t. - Pi 06 Lip, 2012

Nuta Powodzenia w dochodzeniu do formy - oby jak najmniej bólu. Kolejny ważny krok za Tobą. Pozdrawiam gorąco, buzialki!!
Edi - Pi 06 Lip, 2012

Nuta Ty to jesteś niesamowita :!: jak zawsze pełna radości :) życzę Ci szybkiego powrotu do zdrówka ;-)
Nuta - Sob 07 Lip, 2012

Libra, Aga.t., Edi - dziękuję, kochane dziewczyny, wiecie o czym piszę, bo same to przechodziłyście!
W czwartej dobie po operacji, kiedy wszystko jest o.k., a ja jako weteranka doskonale radzę sobie z kulami, mój ulubiony Profesor wypisał mnie do domu. Dobrze zniosłam 5 godz. jazdy z Otwocka do Rudy Śląskiej, ale po przyjeździe od razu do łóżka.
W nocy próbuję poleżeć trochę na boku operowanym. Jaka ulga dla pośladków i pleców! Pół godz. wystarczy, bo zaczęło szczypać. Następnej nocy próbuję na boku nieoperowanym z długą twardą poduchą od kolan po stopy, żeby cała noga miała oparcie. Ulga dla pleców, ale rana ciągnie, więc po kwadransie daję spokój.
I tak "dokulałam" się do dziś- dziewiatego dnia, obserwując swoje ciało i radząc sobie z bólem bez środków przeciwbólowych.
To moja czwarta operacja biodrowa, wiec mam doświadczenie. Nie byłam taka mądra przy pierwszej, tym bardziej, że nie było jeszcze Bioderka.

Takie mi się nasuwają podsumowania, szczególnie dla nowicjuszy:
- wiedza o tym, na co chorujecie, więc obczytujcie forum
- każda operacja jest inna, więc nie sugeruj się niczyimi przekonaniami, że coś "na pewno". Ja tak przeżywam swoją operację, ty możesz całkiem inaczej. Oczywiście ogólne zasady są takie same. Mnie chodzi o subiektywne odczucie bólu, dyskomfortu , itp.
- ważne jest przygotowanie mięśni do operacji, bo potem szybciej odzyskuje się sprawność,
- nastawienie psychiczne, nie dołuj się z byle ciągnięcia czy pieczenia, bo to normalne
- zachowaj ostrożność, przestrzegaj rad, jak postępowac po operacji i nieco później, żeby proteza dobrze się miała, zwłaszcza w pierwszych tygodniach,
- ruszaj się, chodź, napinaj mięśnie często, aktywizuj ciało
I miej świadomość, że to nie na zawsze tak cię wyłączyło z życia. Każdy dzień przynosi zmiany i po 8-12 tygodniach wracasz do sprawności.

Pozdrawiam wszystkich! :-D

Ewaa - Sob 07 Lip, 2012

Nuta szybkiego powrotu do zdrowia, nastawienie masz super a to najwazniejsze.Szybko wypisano Cie do domu,moze teraz jest inaczej niz 10lat temu, kiedy mnie operowano.Fakt wyszlam chyba na 7-8 dobe i przyjechalam ponownie na wyjecie szwow.Mnie czeka rewizja niestety i tak sie zastanawiam juz czy starczy mi 8-12 tyg do powrotu do sprawnosci jak sama napisalas.Ostatnio od osteotomi do endoprotezy az 3,5 roku potrzebne byly mi kule, no ale moze teraz wszytko jest inaczej.Zobaczymy, czas pokaze.Pozdrawiam serdecznie i Jestes niesamowita.
AgaW - Sob 07 Lip, 2012

Nuto, naprawdę świetne podsumowanie :ok:
Już Ci życzyłam szybkiego powrotu do sprawności więc teraz napiszę tylko : powodzenia, trzymam kciuki :ok:

Kris1968 - Sob 07 Lip, 2012

Trzymam kciuki za szybki powrót do Twojej normalności ! Ja już prawie zapomniałem jak to było zaraz po operacji :)
zozo - Nie 08 Lip, 2012

Nuta super, że masz już za sobą operację. Życzę Ci szybkiego powrotu do sprawności. Trzymaj się.
Nuta - Nie 08 Lip, 2012

AgaW, Kris, Zozo, Kinga - dziękuję za pozdrowienia i życzenia.
Zozo, oglądałam wasze zdjęcia ze śląskiego NW, nie mogłam być wtedy, ale na następne warsztaty się piszę.
Pozdrawiam serdecznie, do usłyszenia!

kinga - Nie 08 Lip, 2012

dziękuję za podziękowania, ale jeszcze nie zdążyłam nic napisać :wink:
teraz mam chwilkę czasu i napiszę, że trzymam mocno kciuki za szybki powrót do sprawności :)
trzymaj się :)

Alicja - Pon 09 Lip, 2012

Nuta, dopiero dziś przeczytałam o Twojej operacji! Ale niespodzianka !!! Gratulacje !!!

Wspaniale, że szybko dochodzisz do siebie. Jednak operowanie się na oddziale Profesora to był świetny wybór. Ja go nie dokonałam i teraz zbieram "owoce".

Nuta - Czw 12 Lip, 2012

Alu, dzięki, już zdążyłyśmy rozmawiać przez telefon.
Dziś 14 dzień po zabiegu, wczoraj wyjęto mi szwy w por. chirurg. w moim mieście, no i tak sobie spędzam czas, nic nie robiąc. Po mojej gorączce pracowitych dni przez ostatnich kilka miesięcy - czuję totalne wakacje!
Noga czasem pobolewa, okładam ją wtedy zimnym żelem z apteki. Chodzę dość sporo, staram się co godzinę wyjśc na krótki spacerek do ogrodu lub przed dom, a potem trochę siedzenia przed komp. i znów trochę leżenia. Czytanie, słuchanie muzyki, przyjmowanie odwiedzin, jednym słowem wytchnienie.
Tym razem postanowiłam, że nie będę siłaczką i żadnych zrywów - jestem nie w pełni sprawna i należy mi się pomoc. Obym sie tego trzymała, bo jak znam siebie... ;-)

AgaW - Czw 12 Lip, 2012

Nuta napisa/a:
Czytanie, słuchanie muzyki, przyjmowanie odwiedzin, jednym słowem wytchnienie.
Tym razem postanowiłam, że nie będę siłaczką i żadnych zrywów

Świetne podejście :ok:
Odpoczynek i relaks jest Ci potrzeby i napewno zaprocentuje szybkim nabraniem sił fizycznych i psychicznych :ok: Dbaj o siebie bez skrupułów-to jest Twój czas, który jak najbardziej powinnaś wykorzystać dla siebie :)

Nuta - Nie 15 Lip, 2012

Ewaa, pisałaś, że odwlekasz trochę swój zabieg, bo wiesz, jak jest.
Uważam, że nigdy nie jest tak samo. Moje 4 operacje były różne, a najlepiej wspominam trzecią, sprzed roku, gdy po wiszącym biodrze nareszcie dostałam endo! Wiedziałam, że teraz mam podporę (dosłownie) i wnet pozbędę się kul, więc jak na skrzydłach wracałam do sprawności. Bo najczęściej wszystko jest w naszych głowach i tam siedzi źródło bólu, niepokoju, ale i cierpliwości, wytrwałości.

Ewaa - Nie 15 Lip, 2012

Helo Nuta kazdy z nas ma swoja historie i wiem , ze kazdy zabieg jest inny.Ja po ostatnim, juz zalozonej endo...niestety az 3, 5 roku chodzilam o kulach, stad mam tyle watpliwosci.Moja endo ma 10 latek, i nigdy nie bylo tak bym nie odczuwala jakiegos malego bolu gdy cos nie tak zrobie.Fakt nie zwracam az na to tak uwagi, wrocilam do pracy ledwo te kule odstawilam.Teraz sytuacja troche sie zmienila po w kwietniu sie przewrocilam,i juz teraz sie wogole pozmienialo.NO ale jak to ja, po rozmowie wtedy z profesorka i tak wrocilam jeszcze do pracy,wiem jednak ze to co sie nie chce musi sie skonczyc.Pracuje z super ludzmi po urazach kregoslupa, sa na wozkach i nie narzekaja,wzielam teraz urlop bo noga powoli sie buntuje ta z endo i druga:(We wtorek mam scyntygrafie i pustke w glowie co dalej zrobic.problem jest tez z moimi rekoma..jedna po 3 operacjach.Wspolna decyzja ordopedy z chirurgiem reki musi byc trafna..ale sama wiem , ze zycie roznie ta trafnosc pokazuje.
Piszesz ze w 4 tygodniu sprobujesz wsiasc do samochodu to super.Dlaczego mialas wiszace biodro, na czym to polegalo?

Nuta - Pon 16 Lip, 2012

Ewa, miałam wiszace biodro, ponieważ podczas operacji rewizyjnej poprawkowej po
operatorze Kokoszce z Wrocławia (nie polecam!!!!) okazało sie, że nie dość, że mi źle założył kapę, to jeszcze zainfekował mi biodro- no i musieli lekarze wyjąc implant, więc przez 4 miesiace chodziłam bez biodra o kulach. A potem po wyleczeniu infekcji założono mi endoprotezę w Otwocku. A teraz po roku drugą do lewego biodra.
Chcę napisać, jak ważna jest rehabilitacja. Właśnie był mój rehabilitant Krzysztof Grabarczyk z Zabrza i od razu zrugał mnie za złe chodzenie - kieruję kolano do środka. Tak tą nogą chodziłam do tej pory. Mój kościec musi przyjąć teraz inny schemat poruszania się, miednica jest wyrównana - i tu muszę najwięcej ćwiczyć, żeby nadal nie chodzić bokiem. Ale z pomocą Krzysia dam radę wyrównać moje chodzenie po drugiej endo. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak inaczej układa mi się teraz sylwetka!

pasiflora - Pon 16 Lip, 2012

Nuta, no to też jesteś na ostatniej prostej. Teraz popracujesz z Krzyśkiem i będziesz jak nowa :wink:
Też przeszłaś nie mało od momentu gdy się poznaliśmy. :( Dlatego życzę Ci wszystkiego najlepszego i zero "przygód" w bioderkowym temacie. :*

Ewaa - Pon 16 Lip, 2012

Hey Nuta dziekuje za odpowiedz, mnie wlasnie czeka i rewizja i nie mysle co jeszcze. Jesze raz dziekuje...Do Zbarza mam nieco daleko/ok200km/ wiec rehabilitant odpada, ale skorzystam z podpowiedzi tej w pozniejszym czasie, kiedy bede potrzebowala poszukac kogos w mojej okolicy.Tobie zycze wytrwalosci we wszystkim, powodzenia.
Nuta - Pon 16 Lip, 2012

Iwona, Ewa - dziękuję.
Iwona, wiesz jak to jest, bo nieraz pisałaś, jak z Krzysiem trenujesz chodzenie. I osiągasz rezultaty. Ja teraz czuję się jakaś wyższa i gdy szłam kierowana przez Krzysia, tzn trzymał poprawnie moją miednicę, to czułam, że jest jak ma być. Ale sama już tak nie potrafię. Muszę się tego wyuczyć. Tak jak piszesz - jestem na ostatniej prostej. I niech tak będzie. Postaram się złapać prawidłowe chodzenie. Pozdrawiam!

pasiflora - Pon 16 Lip, 2012

Nuta, masz ogromne szanse na poprawny chód Choć łatwo nie będzie. Jeszcze wiele ćwiczeń tylko wykonasz i ...
Dasz radę maleńka :* Nie takie rzeczy się pokonywało :D

Bonia - Wto 17 Lip, 2012

Kochane my z Tą miednicą mamy nie tak łatwo jestem tyle po zabiegu a żdża mi się stanąc krzywo i wtedy mam wrażenie że moja operowana noga jest krótsza co prawdą nie jest bo nogi to mam równe jak Sarenka Ewa mnie goni za takie krzywe stanie bez litości
Mijka - Sro 18 Lip, 2012

Nuta napisa/a:
jestem na ostatniej prostej. I niech tak będzie. Postaram się złapać prawidłowe chodzenie.

Dużo się nacierpiałaś i wielką radością jest, że wychodzisz już na prostą :)
Powodzenia :ok:

Nuta - Sro 18 Lip, 2012

Dzięki Mijka, Boniu, chciałabym już znów być czynna, bo bezczynność nie leży w mojej naturze, ale wiem, że muszę poczekać i cierpliwie ćwiczyć.
Dziś zaczęłam z tej bezczynności pisać wierszowane bajki dla moich wnucząt z nimi w roli głównej i z rożnymi zwierzątkami. Oczywiście mistrz Brzechwa i Tuwim czuwali nad moją weną ;-) . Jutro Młodzi zilustrują, a ja zrobię kolekcję wierszyków i będziemy w trójkę ich autorami. Oprawimy i podpiszemy, ale zostawimy możliwość dołączania nieskończonej ilości nowych wierszyków pisanych przez każdego, kto zechce. I tak przyjemnie mija mi czas.
Pozdrawiam!

piedra32 - Czw 19 Lip, 2012

Nuta, Pozdrawiam Serdecznie
Dobrze ze wszystko jest ok a odpoczynek hmm nic w nim złego ale wiem jak to jest za długo robić NIC mordęga.
Dasz radę jak widać pomysłów na nudę kilka posiadasz koleżanko więc oby tak dalej.

Ćwicz i spokojnie wracaj do zdrówka Buziaki :-)

AgaW - Pi 20 Lip, 2012

Ale jesteś pomysłowa :ok: Taka babcia to prawdziwy skarb :)
Co do ćwiczeń-dasz radę ! Tylko nie poddawaj się :hug:

Bonia - Pi 20 Lip, 2012

Nutko bardzo się cieszę że już po wracaj szybko do formy
Nuta - Nie 22 Lip, 2012

Piedra, AgaW, Bonia - dziękuję!
Moim słabym punktem (dosłownie) jest blizna pooperacyjna. To nie punkt, a prosta o długosci jakiejś tam, czyli zbiór punktów (rany, matma sprzed 40 lat, jeszcze pamiętam :shock: )
Więc ta prosta, czyli blizna jest o.k. Sucha, nawet mało widoczna, ale ja nie lubię na nią patrzeć, z opowieści męża wiem, jak wygląda. Otóż ta blizna nie jest jeszcze mobilizowana przez Krzysia reh. bo ja ją sobie chronię lekkim opatrunkiem i nie pozwolę dotykać.
Tak mam z każdą blizną, nawet taką sprzed 40 lat - przy dotknięciu niewielkim czuję taki dyskomfort! To jest chyba przeczulenie, tylko nie wiem, czy to w mojej głowie, czy to ma związek z tkanką. Najchętniej bym te moje blizny obkleiła i zostawiła sobie, nie dotykała - niech są i już.
Moje prawe trzy blizny, właściwie jedna na drugiej, to była dla mnie jazda. Krzysiu reh. zawsze je mobilizował, a ja prosiłam, żeby nie, ale był nieustępliwy i te kilka minut musiałam wytrzymać zaciskając zęby. Jak pisałam - to nie ból, ale takie nieprzyjemne uczucie, którego nie potrafię opisać.
Jedyne, do czego się przymusiłam, to w obawie przed jakąkolwiek infekcją koliste delikatne namydlanie szarym mydłem - babcine sposoby - blizn po prawej stronie, ta nowa pozostaje dziewicza i obklejona :-|
Coś z tym muszę zrobić, pewnie Krzyś reh. mnie opamięta... ;-)

Nuta - Wto 24 Lip, 2012

No to popróbowałam jazdy samochodem i muszę przyznać, że z prawym biodrem po endo było łatwiej. Noga praktycznie chodziła tylko w stawie skokowym, a lewa musi się nieco unosić, bo sprzęgło jest wyżej. No, trochę wysiłku trzeba i trochę wprawy. Pojeździłam nieco po mojej ulicy i starczy. Jutro kolejne ćwiczenie.
piedra32 - Czw 26 Lip, 2012

Nuta,
Jazda autem :-) wszystko z "głową" bez pośpiechu.
Co do blizn hmm też mam kilka sztuk ale raczej się nimi nie przejmuje choć prawie codziennie chodzę na basen i czasami wzbudzają zainteresowanie.Skóra jest inna w tych miejscach, inaczej czuć ale po tych "przebojach" które przeszłaś kochana to chyba ostatnia rzecz z ważnych.
A paraca na bliżnie boli niestety.

Buziaki

Nuta - Sro 08 Sie, 2012

Wiola, dzięki, dobrze ze wspomniałaś, że praca na bliźnie boli. Myślałam, ze to tylko ja tak mam. Mój reh. jest na wakacjach, więc też moje blizny mają wakacje. Ja je co najwyżej koliście i delikatnie szarym mydłem :mrgreen:
Jestem po kontroli u dr Czwojdzińskiego. Wszystko o.k. Jutro 6 tygodni minie - i to co zawsze powtarzam - czas działa na naszą korzyść. Jestem coraz bardziej sprawna.
Obciążam nogę, o kulach mam chodzić do końca miesiąca, wtedy odrzucę od razu dwie. Jak powiedział doktor, mam chodzić z kulami, a nie o kulach, żeby nabrać nawyku dobrego chodzenia i nie krzywić kręgosłupa.
Z moim reh. zdecydujemy, kiedy te kule odstawię, bo mam nierówną miednicę, ale myślę, że do września dam radę.
We wrześniu czeka mnie wesele drugiego syna i chcę być lwicą parkietu, bo lubię tańczyć.
Mam zalecony rowerek, basen, spacery, ćwiczenia i wszystko, co usprawnia, więc do dzieła.
Pozdrawiam wakacyjnie!
.

Nuta - Nie 23 Wrz, 2012

Witam poweselnie!
Przetańczyłam całą noc! Mam dwie endoprotezy i szalałam bez wytchnienia, bo obiecałam sobie, że na weselu młodszego syna muszę być w formie! Dziś czuję jedynie lekkie zesztywnienie mięśni, ale mija, gdy się ruszam.

Piszę po to, żeby uzmysłowić wszystkim, którzy są przed operacją, że wiele mogą po. Owszem, wzbudzałam zainteresowanie tych z gości, którzy wiedzieli, że jedno endo ma rok, a drugie zaledwie dwa i pół miesiąca, bo tańczyłam dużo i szybko (ale ja lubię tańczyć). Niektórzy nie dowierzali, że tak można ze sztucznymi biodrami, więc śmiałam się, że ja mam wymienione i mnie nie bolą, a oni biedni mają już trochę zużyte, dlatego się męczą.
Myślę, że oprócz mojej determinacji w dążeniu do bycia zdrową, a tu jest dużo w naszych głowach, bardzo dobrze robią mi moje cotygodniowe wizyty u fizjoterapeuty Krzysia, który usprawnia mnie już od prawie dwóch lat. Nie wydaję na to dużych kwot. Gdybym paliła papierosy, a kiedyś paliłam, to wydawałabym na nie dwa razy więcej. Tak więc warto zadbać o mądra rehabilitację przed i po zabiegu.

Pozdrawiam serdecznie!
Mama Weselna.

aga.t. - Nie 23 Wrz, 2012

Nuta napisa/a:
Niektórzy nie dowierzali, że tak można ze sztucznymi biodrami, więc śmiałam się, że ja mam wymienione i mnie nie bolą, a oni biedni mają już trochę zużyte, dlatego się męczą.

Nuta świetna odpowiedź :clap: - mnie by to do głowy nie przyszło :)
Zazdroszczę tych tańców ale może doczekam się na jakieś weselicho i też potańczę ;)
Nuta napisa/a:
Myślę, że oprócz mojej determinacji w dążeniu do bycia zdrową, a tu jest dużo w naszych głowach, bardzo dobrze robią mi moje cotygodniowe wizyty u fizjoterapeuty

Kolejna bardzo mądra rzecz i mam nadzieję, że Bioderka przed i po operacji wezmą je sobie do serca.
Tobie Mamo Weselna życzę dalszych sukcesów i równie miłych dni jak te na weselnej zabawie.
Pozdrawiam serdecznie !

AgaW - Nie 23 Wrz, 2012

Nuta napisa/a:
Tak więc warto zadbać o mądra rehabilitację przed i po zabiegu.

Brawo Nuto za podejście :ok:
Gratuluję Ci formy, że mogłaś tego dnia potańczyć tak jak miałaś ochotę :ok:
A dla Młodej Pary przesyłam życzenia wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :)

Edi - Pon 24 Wrz, 2012

Nuta, super :mrgreen: po tym co napisałaś przypomniały mi się urodziny kolegi ,impreza była super,muzyka z lat mojej mlodości więc nogi same chodziły.
W pewnym momencie podszedł do mnie pan bardzo pokrzywiony (ktoś mu powiedzial ,że jestem po operacji)podziękował mi za pomoc w podjęciu decyzji o operacji on nie myślał,że z endo też można poszaleć ;-) nawet się ucieszyłam :)
No ale TY jesteś niemożliwa 2,5 mies. po :shock:
Bardzo się cieszę kurcze Mama weselna to bardzo ważna dla nas sprawa :mrgreen: pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i czekamy na fotki weselne.

Cyryl - Pon 24 Wrz, 2012

***
drupinka - Pon 24 Wrz, 2012

Nuta, wspaniale, że u Ciebie tak szybko po operacji ograniczenia znikają. Ja się właśnie najbardziej boję tego okresu niesprawności pooperacyjnej...
Gratulacje i duuużo szczęścia dla Młodej Pary! :kwiatki:

pasiflora - Wto 25 Wrz, 2012

Nuta no to poszalałaś Pięknie sobie radzisz.

Co do dosięgania do sprzęgła ... To może na tę nogę i tylko do samochodu zakładaj but na obcasie. Ja sobie tak robiłam przed operacją i pomagało. Na obcasie stopę stawiałam raz na sprzęgle, a raz z boku na podparciu. Podkładki nie proponuję bo przy gwałtownym hamowaniu się przesunie i nie wciśniesz sprzęgła.

Nuta - Wto 25 Wrz, 2012

Dziewczyny kochane, dziękuję za życzenia dla Młodej Pary i miłe słowa dla mnie!
Cyryl, Iwonko, ze sprzęgłem to już przeszłość z lipca, gdy zaczynałam jeździć samochodem. Teraz daje radę bez żadnego wysiłku, ot jadę sobie. Ale wasze rady są bardzo cenne! Każdy kto czyta może zastosować teraz u siebie, gdy będzie w potrzebie.
Przede mną kolejna wizyta kontrolna - ta po 5-6 miesiącach, dopiero w listopadzie, ale muszę już teraz pamiętać, żeby online zarejestrować się w poradni w Otwocku, a potem podróż, którą bardzo lubię. Jedziemy 350 km, jest co oglądać, bo to pół Polski. I tu kolejna pozytywna sprawa związana z chorobą - przecież nie pojeździłabym tyle po Polsce! Mam pracę na miejscu, jedynie wakacje są okresem eskapad, ale teraz nie tylko! I to jest fajne!
Pozdrawiam wszystkich przed i po! Podstawowa sprawa - nie dać się!
Buziaki!

Nuta - Sro 19 Lut, 2014

Witam wszystkich, to już ponad 1,5 roku, jak pisałam o sobie.

Moja historia zaczęła się nieciekawie, reoperacja, wiszące biodro, kolejna endo, potem następna w drugiej nodze - i wydawać by się mogło, że ja to tak powolutku, nie przemęczając się, najlepiej na emeryturkę, itd.

Nic bardziej mylnego!
Jedno endo ma 2 lata i 9 miesięcy, a drugie 1 rok i 9 miesięcy, więc zresetowana i na nowo uruchomiona mam się doskonale! Pracuję zawodowo, zajmuję się wnukami - odbieram z przedszkola i szkoły, bo moja praca kończy się o różnych porach, toteż mogę wyręczyć synową. Prowadzę dom, zajmuję się jeszcze innymi osobami z mojej rodziny - a wszystko sprawnie na moich nowych biodrach. Pływam, jeżdżę na rowerze, ćwiczę, tańczę, ruch nie jest mi obcy.
Jestem w pełni sprawna, bardziej niż nawet 10 lat temu, gdy jeszcze biodra nie dawały mi specjalnie uciążliwych dolegliwości.
Opisuję to wszystko, by dać świadectwo, że endo nie zmienia jakości życia.
Nie jeżdżę wprawdzie na nartach, ale inne dziewczyny z endo jeżdżą.

Chciałabym wzbudzić nadzieję w tych z nas, którzy tak jak ja kiedyś stanęli przed koniecznością poddania się poważnej operacji wymiany biodra - i przerażeni boją się przyszłości. Rozpoznajcie sprawę tu na forum, a potem czytajcie wpisy wszystkich tych, u których zniknął ból i stają się z dnia na dzień sprawniejsi, bo maja nowe biodro(a).
Wszystko co fajne przed wami - nie zapomnijcie tylko o optymizmie i dobrych myślach!

AgaW - Sro 19 Lut, 2014

Nuto, wspaniale że Twoja historia ma taki optymistyczny finał. Napewno to co napisałaś pomoże i podniesie na duchu wiele osób "przed".
Życzę Ci abyś już zawsze mogła cieszyć się życiem "w zgodzie z biodrami" :ok:

Iza - Pi 21 Lut, 2014

Nuta napisa/a:
Chciałabym wzbudzić nadzieję w tych z nas, którzy tak jak ja kiedyś stanęli przed koniecznością poddania się poważnej operacji wymiany biodra - i przerażeni boją się przyszłości. Rozpoznajcie sprawę tu na forum, a potem czytajcie wpisy wszystkich tych, u których zniknął ból i stają się z dnia na dzień sprawniejsi, bo maja nowe biodro(a).
Wszystko co fajne przed wami - nie zapomnijcie tylko o optymizmie i dobrych myślach!


Nuta wzbudziłaś moją nadzieję na lepsze jutro po operacji i moje przerażenie jest mniej przerażone :-) . Ja właśnie zaczynam się szykować pomału do Otwocka i ponowne przeczytanie Twojej historii dodaje mi otuchy. Jesteś TYTANEM kobieto, cieszę się z Twoich bioderkowych sukcesów i życzę wszystkiego co najlepsze :-)

BETSY - Czw 06 Mar, 2014

Nuta super,ż♦e wszystko się Tobie poukładało,bardzo się cieszę:)
Nuta - Sro 22 Pa, 2014

Witajcie, piszę po pół roku, żeby podnieść na duchu wszystkich oczekujących.
Ponadto gratuluję Mijce świetnej kondycji po 6 latach - i życzę pełnej sprawności - ZAWSZE!
Mam dwie endo i na razie nic się nie zmieniło, żyję jak zwykle na pełnych obrotach.
Codziennie ćwiczę przed pracą ok. 20 min. latem jeździłam dużo na rowerze, na kijki nie wychodzę , bo...nie mam czasu, ot co. Bycie pracującą zawodowo babcią jest absorbujące do późnych godzin, ponieważ odbieram wnuki po mojej pracy, a syn i synowa kończą swoje zajęcia o wiele później. Pozostają mi wieczory i soboty dla własnej "twórczości", ale nie narzekam, bo przebywanie z ośmiolatką i pięciolatkiem jest jeszcze bardziej twórcze! Naprawdę!
Z moich doświadczeń - dobrze zredukować kg, choć u mnie z tym wzloty i upadki. Ruszać się, znaleźć dobrego fizjoterapeutę niezależnie od zaawansowania choroby - on wskaże ćwiczenia i usprawni nasze ciało.
No i dobre myśli. Nic tak nie pomaga, jak wiara w to, że będzie lepiej. Powodzenia, nie dajmy się przeciwnościom!
Mój Tata mówił po śląsku: "Choćby dioboł na dioble skokoł, to sie niy dom". Ślązacy rozumieją. A ja mam jego słowa w pamięci. Zawsze. Choć mój Tata odszedł przedwcześnie, to podziwiam jego determinację i pogodę ducha. Chyba to mi pozostawił w spadku. Pozdrawiam więc radośnie i zapewniam, że z wszystkiego można wyprowadzić dobro.

pasiflora - Sro 22 Pa, 2014

Nuta, nie damy się tak jak i Twój tata! Buziaki kochana!
maaly-22 - Czw 23 Pa, 2014

Nuta gratuluje i zycze Tobie wszystkiego co dobre aby kazdy dzien był radosny a chwile z wnukami jak zawsze radosne .....
Czytajac Twój post i podobne posty innych osób tu na forum mam na buzi uśmiech bo pomimo przejść kozystasz z zycia i czerpiesz z niego ile tylko mozesz nie nazekasz nie płaczes ze jest zle bo jesteś po endo. .Takie posty cieszą i dają energie wiare ze będzie dobrze po zabiegu endo. , pise tak bo czytałem tu nieraz posty osób smutnych złych ze są po endo im trudno ze ktoś inny wrucił szybciej do zdrowia .Dlatego GRATULUJE Tobie i zycze aby zdrówie i dobre samopoczucie dopiszywało cały czas pozdrawiam....

AgaW - Czw 23 Pa, 2014

Nuto-gratuluję Ci świetnej formy i tak pozytywnego podejścia :ok:
Takie nastawienie się do świata bardzo pomaga osiągać swoje cele i ciszyć się życiem :)
Myślę że Twoja słowa pomogą wielu osobom nabrać wiary w siebie.

dorotabeata - Nie 26 Pa, 2014

Nuta napisa/a:
Jestem w pełni sprawna

Gratuluję Ci i cieszę się, że jesteś zadowolona ze swojej formy.
Myśląc o swoich przyszłych operacjach widzę siebie w podobnej sytuacji. Mówiąc komuś o swoich stawach zawsze opowiadam o Tobie i o Kindze, że po operacji wraca się do pracy i chodzi się po górach. A nawet można grać w siatkówkę (Cyryl).
Te wszystkie pozytywne wpisy dopingują nas "przed" i rozwiewają czarne myśli.
Pozdrawiam

maaly-22 - Nie 26 Pa, 2014

Beato bo to zalezy od nasz naszych chęci podejścia do zycia i tego aby sie niepoddaclecz walczyć o Siebie i Swoje Zdrowie.... Sam to robie niepoddaje sie ale spotkałem osoby będąc na rehabilitacji co zamiast ćwiczyć dbać o siebie oto by były tego efekty tak poprostu robili to z przymusu a potem marudzili ze jest zle....
Mijka - Nie 26 Pa, 2014

Nuta napisa/a:
Ponadto gratuluję Mijce świetnej kondycji po 6 latach - i życzę pełnej sprawności - ZAWSZE!

Nuta, dziękuję i wzajemnie :)
Nuta napisa/a:
Z moich doświadczeń - dobrze zredukować kg, choć u mnie z tym wzloty i upadki

"...wzloty i upadki" - fajnie to ujęłaś, też tak mam, dwa kg ciągle krąży w tą i z powrotem :-|

Nuta napisa/a:
No i dobre myśli. Nic tak nie pomaga, jak wiara w to, że będzie lepiej.
..... zapewniam, że z wszystkiego można wyprowadzić dobro.

Potwierdzam na 100% i więcej !!!

Nuta - Wto 09 Cze, 2015

Jest czerwiec, mój Boże - to przecież miesiąc moich operacji!
Nawet nie pamiętam dat dziennych, tylko lata i to, ze czerwiec, bo pracuję w szkole, więc chciałam na wakacje dopiero być unieruchamiana.
Jedna noga 4 lata, druga 3 - i na razie jest dobrze, oby tak dalej!
Jestem aktywna, w pełni sprawna, czynna zawodowo i "babcinowo" - czegóż chcieć więcej?
Dziękuję serdecznie i niezmienne profesorowi Czubakowi i dr Czwojdzińskiemu, to wspaniali ludzie i fachowcy!
Czasem mnie ponosi i robię więcej niż przed operacjami, mam na myśli ruch, dynamizm, wysiłek i aktywność. Nawet chełpię się tym moim stanem, ale potem przychodzi myśl o pokorze, przecież nie zawsze tak musi być, więc spoko, jest dobrze, bez przesady.
Dziękuję Panu Bogu, że pozwolił mi odzyskać zdrowie.

Pozdrawiam wszystkich i życzę dobrych wyborów - w każdej dziedzinie życia.
Ahoj przygodo i jeszcze w zielone gramy!

AgaW - Sro 10 Cze, 2015

Nuto, wspaniale się czyta że jesteś w tak dobrej formie :) Gratuluję Ci tego i życzę kolejnych co najmniej tak udanych bioderkowych rocznic :) :) :)
pasiflora - Pi 12 Cze, 2015

Nuto wspaniały pełny optymizmu jak i pokory post.
Kochana czerp z życia pełnymi garściami!!!
Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group