|
Forum Bioderko
|
 |
Endoproteza - historie - krótka historia Betki
beata38 - Czw 17 Cze, 2010 Temat postu: krótka historia Betki Hej.
Mam wrodzoną dysplazję obu stawów biodrowych. W wieku 4 lat przeszłam operację lewego stawu w Zielonej Górze, ale po operacji podano mi inną niż moja grupę krwi i przetransportowano do Poznania w celu uratowania mi życia (niestety w chwili obecnej podobno lewy jest w gorszym stanie niż nieoperowany).
"Całkiem dobrze" radziłam sobie do 35 roku życia. Po tym czasie ból i pogłębiające się uciążliwości życiowe skłoniły mnie do zastanowienia się nad endo. (wcześniej lekarze kazali mi przyjść jak przestanę chodzić). We wrześniu 2009 podjęłam ostateczną decyzję i wpisałam się na listę oczekujących w szpitalu im. W Degi w Poznaniu. 10 maja byłam na tzw. kwalifikacjach, a dziś zadzwonili, że mam się stawić w poniedziałek. Mam z tego powodu lęki wewnetrzne, ale to chyba normalne  . Dzięki temu forum jestem zorganizowana jeżeli chodzi o zabezpieczenie pobytu w szpitalu jak i powrót do domu. Tak na co dzień to chodzę, pracuję (praca biurowa). Wszystkie czynności "przy sobie" wykonuję sama (mam problem z obcinaniem paznokci u nóg, ale ostatkiem sił jescze daję radę). Raczej dbam o siebie - nie dźwigam, dużo jeżdżę na rowerze, żegluję, dbam o dietę. Niestety jeżeli chodzi o przejście odcinka ok 0,5km to juz nie dla mnie - tzn. przejdę, ale z bólem i w trakcie i później w nocy. Boli bardzo, ale pomimo to nie biorę żadnych środków przeciwbólowych - taka raczej wytrzymała jestem jeżeli chodzi o ból ponieważ boli mnie gdzieś mniej więcej od 25 lat  . Dzięki temu forum mam nadzieję, że jestem dobrze przygotowana do pobytu w szpitalu i okresu rechabilitacji. Dalsze swoje losy opiszę juz ze szpitala.
pasiflora - Czw 17 Cze, 2010
beata38 napisa/a: | ale po operacji podano mi inną niż moja grupę krwi i przetransportowano do Poznania w celu uratowania mi życia | Heh miałam tak samo, tyle że w Raciborzu
beata38 napisa/a: | Dzięki temu forum mam nadzieję, że jestem dobrze przygotowana do pobytu w szpitalu i okresu rechabilitacji. | Po to dokładnie powstało to forum beata38 napisa/a: | Dalsze swoje losy opiszę juz ze szpitala. | Koniecznie, czekamy na dalsze losy Betki
beata38 - Czw 17 Cze, 2010
pasiflora
no proszę jak sie ładnie uratowałyśmy od "złej krwi" , przez takie "kuchy" (a doświadczyłam jeszcze ze dwie) teraz mam "lekkiego" cykora przed tym zabiegiem, ale optymizm musi być górą
Mijka - Czw 17 Cze, 2010
beata38 napisa/a: | mam "lekkiego" cykora przed tym zabiegiem, ale optymizm musi być górą |
Trzymam kciuki powodzenia będzie dobrze
aga.t. - Czw 17 Cze, 2010
beata38 To że masz cykora nikogo chyba nie dziwi. Jesteś już troszkę "zaprawiona" w bojach, poczytałaś forum Wszystko będzie dobrze. Czekamy na "relację" ze szpitala, póki co pozdrawiam ! Jesteśmy z Tobą
piedra32 - Pi 18 Cze, 2010
Beatka
Cytat: | (wcześniej lekarze kazali mi przyjść jak przestanę chodzić) | .
To chyba jakieś rutynowe bo u mnie i wielu forumowiczów to samo mówią.Ja też byłam w Poznaniu i mówili że muszę przestać rosnąć.Jak stanęłam wzrostem to mówili że muszę przestać chodzić.Idiotyzm
Beatko jestem przed kolejną operacją i mimo iż nie jest to pierwsza ale trzecia endo na to samo biodro też się boje.Normalna reakcja ale nie ma co biadolić bo "życie stygnie" zrobią Nas i bez bólu zaczniemy nowy rozdział. Życzę powodzenia trzymam kciuki Pozdrawiam
DUDEK - Pi 18 Cze, 2010
Beato, równo 4 tygodnie temu wstawiono mi w Warszawie w klinice na Lindleya endoprotezę lewego stawu biodrowego. Mój przypadek był o wiele prostszy niż Twój. Po prostu kilkadziesiąt lat miałem potężną nadwagę (prawie 2 lata temu schudłem 50 kg!!) no i staw poleciał. Żebyś Ty wiedziała jak ja się bałem tego szpitala, operacji, wszystkiego. To był mój pierwszy w życiu pobyt w szpitalu! Teraz, z perspektywy 4 tygodni mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie taki diabeł straszny... Wszystko było przynajmniej poprawnie. Nie było, dzięki podawanym środkom, żadnych bóli pooperacyjnych, opieka pielęgniarska bez zastrzeżeń, rehabilitacja również. Ja także przed operacją z "Bioderka" czerpałem wiedzę jak się przygotować w domu do nowego życia z endo. I powiem Ci, że od 2,5 tygodnia jestem w domu i nic mi nie brakuje. Wszystko co mi doradzono wcześniej jest przydatne, wszystkie praktyczne rady stosuję z pozytywnym skutkiem. Ale poza tym Forumowicze tchnęli we mnie, przed szpitalem, swoimi wypowiedziami ogromną dawkę otuchy, optymizmu i wiary w to, że wszystko będzie dobrze. Za to jeszcze raz im dziękuję, a Tobie Beato życzę jak najwięcej optymizmu, wiary w to, że będzie wszystko dobrze, bo TAK MUSI BYĆ!!!
Trzymam kciuki za Twoje powodzenie
Dudek
AniaK - Pi 18 Cze, 2010
Beato głowa do góry przecież robimy to żeby było lepiej a nie gorzej i tak ma być!!!
Ja również byłam operowana w Klinice Degi mam endox2, nie masz się czego obawiać jest tam bardzo dobra opieka zarówno lekarzy jak i pielęgniarek(oddział IIB) Trzymamy kciuki Powodzenia!
beata38 - Sob 19 Cze, 2010 Temat postu: AniaK Pocieszyłaś mnie niezmiernie, też będę na oddziale IIB.
AniaK - Nie 20 Cze, 2010
To juz napewno nie masz czego się obawiać, a kiedy dokładnie będą cie operować myślę że w piątek bo u nich dni operacyjne to wtorek i piątek. Wiesz który z lekarzy będzie cię operował?
beata38 - Nie 20 Cze, 2010
AniaK napisa/a: | To juz napewno nie masz czego się obawiać, a kiedy dokładnie będą cie operować myślę że w piątek bo u nich dni operacyjne to wtorek i piątek. Wiesz który z lekarzy będzie cię operował? |
Operował będzie W. Kaczmarek, a operacja to chyba we wtorek skoro mam tam być jutro na 8.00. Brrrrrrrrr, ciarki mnie przechodzą
piedra32 - Nie 20 Cze, 2010
Beatka trzymam kciuki.Dasz radę jak dopadnie Cię strach to pomyśl sobie o swoim marzeniu.Życie bez bólu, przyjemne spacerki, manicure bez problemu i spokojne normalne życie. Będzie dobrze, ja jadę w środę więc niebawem spotykamy się opisując postępy w rehabilitacji.
Pozdrawiam serdecznie przesyłam pozytywną energię (uwierz mam jej wiele)
pasiflora - Nie 20 Cze, 2010
beata38 napisa/a: | Operował będzie W. Kaczmarek | Co najmniej trafiłaś w dobre ręce To bdb specjalista Powodzenia i trzymam kciuki
Edi - Nie 20 Cze, 2010
Beatka powodzenia wracaj szybciutko do nas naprawiona i bez bólu
Mijka - Nie 20 Cze, 2010
beata38 napisa/a: | Brrrrrrrrr, ciarki mnie przechodzą |
A niech dzisiaj sobie poprzechodzą, a jutro jak trafisz na oddziale w fachowe rączki białych fartuszków, to ciarki miną. Będzie dobrze i tylko tak myśl trzymam kciuki
beata38 - Pon 21 Cze, 2010
No więc tak.
Przyjęli mnie na oddział o 8.00, od razu krew, mocz, potem znowu krew, wywiady, ankiety, RTG bioder, RTG płuc, ankieta.... Po tych 'zabiegach' nie dali obiadu bo jutro operacja (a ja od wczoraj od 16-tej jedno jabłko z jogurtem naturalnym zjadłam) . Dowiedziałam się, że tak mi się kości nóg poprzesuwały do góry, że tak w realu to powinnam byc 5 cm wyższa (wyglądałabym szczuplej ), no i że zniszczenia stawu są bardzo duże i muszą założyć panewkę stożkową. Ze względu na to, że operacja bedzie skomplikowana to bedzie trwala dlużej niż "tradycyjna". No to sie doczekałam "tego" dnia. Przede mną ostatnia noc na boczku . Jutro to nie, ale moze pojutrze się odezwę. papa.
pasiflora - Pon 21 Cze, 2010
Bardzo fajnie że się doczekałaś tego dnia
Teraz pewnie się denerwujesz , ale pomyśl że to ostatni dzień bólu. Powodzenia i czekamy na relacji ciąg dalszy
piedra32 - Pon 21 Cze, 2010
Beata38 trzymam kciuki i kibicuję super że wszystko sprawnie się odbywa. Teraz pozostaje kręcić się na łóżku bo po operacji leżenie w jednej pozycji.
Wszystkiego dobrego pamiętaj nie taki diabeł straszny
Mijka - Pon 21 Cze, 2010
piedra32, fajnie to ujęłaś "nie taki diabeł straszny" a potem jest już tylko lepiej
Beata38
kasiula3 - Pon 21 Cze, 2010
Beata38 jesteś bardzo dzielna!Wszystko się uda!Jestem z Tobą myślami.
pasiflora - Pon 21 Cze, 2010
kasiula3 napisa/a: | Wszystko się uda!Jestem z Tobą myślami. | I tu muszę się zgodzić z przedmówczynią
AniaK - Pon 21 Cze, 2010
Trzymam kciuki!!!
Mnie także operował dr Kaczmarek jestem juz rok po operacji i wszystko jest ok. Myślę że u Ciebie tez tak będzie to bardzo dobry specjalista.
Życze powodzenia i wytrwałości.
beata38 - Sob 26 Cze, 2010
Hej!
Jestem szczęśliwą posiadaczką endo. operacja przebiegła pomyslnie, aczkolwiek musiałam mieć zrobione przeszczepy, które należało przyśrubować aby mieć gdzie umieścić panewkę stożkową. W pachwinie ponacinali mi ścięgna gdyż noga została wydłużona o 1 cm. Przez te sciegna, "zastałe" męśnie i przykurcze pierwsze 3 doby pomimo środków przeciwbólowych wyciskały ze mnie łzy. Byłam na sali z pania 76 lat, która twierdziła że ona zadnego bólu nie czuła, fakt że operacje miala nie tak skomplikowana jak ja no i schorzenie od stosunkowo niedawna, a nie jak ja od urodzenia. Dzis jest 4 doba po operacji, chodzę sobie z moim nowym pojazdem chodzikiem, boli tylko podczas chodzenia i jest to bol sciegien i mięśni. Rehabilitantka kazala mi samej cwiczyc przez weeked (bo nie cwiczą wtedy) no i chyba troche przegielam bo noge mam od biodra po kolano jak balonik , chociaz siostrzyczki mowia ze to normalka i nie ma sie co tym przejmowac. Cwiczenia z rehabilitantami bolesne okrutnie, nie daja za wygrana i sa nie do ublagania jezeli chodzi o jakies "male" ustepstwa. Naciagaja mi te zastale miesnie i likwiduja przykurcze z uporem maniaka. Nie chce widziec mojej miny jak wchodza, ale po ich wzroku sadze ze nie bije mi radosc z twarzy . jednak efekty, ktore juz widac przyslaniaja te momenty "grozy". . Jeszcze dokladnie nie wiem, ale wychodzi na to, że wyjde do domku w piatek 2 lipca. Jezeli chodzi o oddzial i opieke to rewelacja. Na oddziale czysciutko i milo, pielegniarki i salowe super, pomagaja nawet w tym w czym nie musza, pod tym wzgledem same superlatywy. Jestem osoba niskiego wzrostu (152) i mam troche problemy gdyz za wysoko dla mnie sa troche wc i łózka, ale nie moga miec przeciez dostosowane do wszystkich. Jak narazie daje odpoczac mojej spuchnietej nodze, ale jutro i tak cwiczenia obowiazkowe musza byc zrobione. Narazie wszystkich pozdrawiam. jak macie jakiekolwiek pytania to chetnie odpowiem. Podkreslam, że informacje zaczerpniete z tego forum okazaly sie bezcenne. Wszyscy byli zdziwieni jak bylam doskonale zorganizowana na pobyt tutaj. Dzieki wszystkim. pa.
Alicja - Sob 26 Cze, 2010
beata38, wspaniale, że to co najtrudniejsze masz już za sobą. Skoro poruszasz się z balkonikiem, to już masz "z górki".
Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować i życzyć Ci, aby bolało Cię coraz mniej i żebyś szybciutko odzyskała siły po operacji.
Ćwicz jutro wytrwale.
Pozdrawiam serdecznie.
AniaK - Sob 26 Cze, 2010
beata38, miło czytać takie wiadomości że wszystko idzie ku lepszemu i chociaż masz bóle ćwiczysz wytrwale. Piszesz że wychodzisz już 2 lipca a obok jest oddział rehabilitacji nie wysyłają cię tam, ja tam byłam bezpośrednio po operacji i myślę że warto się tam wybrać.
Serdeczne Pozdrowienia i powodzenia przy ćwiczeniach.
beata38 - Nie 27 Cze, 2010
AniaK. Chętnie skorzystałabym z pobytu na oddziale rehabilitacji jednak w tej chwili dostać się tam jest rzeczą nierealną. Mieszkam niedaleko Nowej Soli gdzie jest szpital, w którym oddział rehabilitacji ma "dobre notowania", więc spróbuję sie tam dostać tym bardziej ,że coś mi kolano ucieka do środka wprawdzie staram się nad tym panowac ale pomoc fachowa by sie przydala. Pozdrawiam.
aga.t. - Nie 27 Cze, 2010
beata38 gratulacje !! cieszę się ,że Ty się cieszysz super ,że masz to już za sobą i -tak jak mówią dziewczyny -teraz już z górki życzę Ci kochana wytrwałości i dużo radości z każdego kolejnego dnia
piedra32 - Pon 28 Cze, 2010
O proszę czytam i aż dziw bierze taki optymizm.Super Gratulacje! najgorsze za Tobą Beata28. Fajnie że jest dobra opieka na oddziale to jednak pomaga bo człowiek lepiej się czuje.Co do uciekającego kolanka, to zapytaj o to bo pewnie trzeba będzie nad tym popracować
Cieszę się że wszystko się udało i masz nowe bioderko Pozdrawiam cieplutko sukcesów życzę Pisz jak postępy, dzielna kobietko Bużka
beata38 - Sob 03 Lip, 2010
Hej.
Od wczoraj jestem w domku. , operowana noga praktycznie nie boli (tylko mięśnie rozciagane podczas ćwiczeń). Uciekające kolanko też jest już ok, ponieważ bez bólu mam nad nim kontrolę i teraz grzecznie "siedzi" na swoim miejscu. Jak dłużej posiedzę na krześle to puchnie mi stopa, ale jak sobie poleżę z nią w górze to wraca do własnych rozmiarów. Narazie ćwiczę nózkę wg zaleceń ze szpitala, ale w poniedziałek ide po skierowanie na rehabilitację i będę pracowała pod okiem fachowca. Wizytę kontrolną mam zaplanowaną na 30 września i do tej pory mam całkowity zakaz obciążania operowanej nogi - oby zleciało jak najszybciej - zapisałam sie także na drugie endo - grudzień, styczeń. Jak narazie to tyle z ułamka życia z endo . Pozdrawiam.
kinga - Sob 03 Lip, 2010
beata38 napisa/a: | Wizytę kontrolną mam zaplanowaną na 30 września i do tej pory mam całkowity zakaz obciążania operowanej nogi |
hmmm to mnie zdziwiło-powiem szczerze
to bardzo długo nawet biorąc pod uwagę przeszczepy...
no i dość późno ta pierwsza wizyta kontrolna...
beata38 - Pon 05 Lip, 2010
Kinga. Powinno mnie to martwić?
kinga - Pon 05 Lip, 2010
beata38 napisa/a: | Kinga. Powinno mnie to martwić? |
pierwszą kontrolę miałam po 4-6 tygodniach od operacji;
miałam bardzo dużo przeszczepów kostnych, kość w beznadziejnym stanie i zakaz obciążania nogi przez miesiąc - totalny zakaz
czy powinno Cię to martwić? nie wiem...ale mi się wydaje to troszkę dziwnie, że dopiero ostatniego września wizyta kontrolna....
AniaK - Wto 06 Lip, 2010
beato38 W moim przypadku było identycznie, wychodząc ze szpitala dostałam skierowanie na wizyte kontrolną dokładnie za trzy miesiące. Ja mysle że oni mają taki schemat leczenia i zawsze tak postępują na tym oddziale, więc nie masz się co martwić tylko cierpliwie czekaj. Dostałaś tez napewno numer telefonu na oddział(ja mam go na wypisie) i kazali w razie czego dzwonić więc ćwicz wytrwale i niczego się nie obawiaj. Pozdrawiam (a do kogo masz się zgłosić na kontrole)
piedra32 - Wto 06 Lip, 2010
Też mi się wydaje długo ale nie chcę za wiele mówić bo jednak jestem innym przypadkiem. Jeśli tak mówią to raczej wiedzą co i jak.Polecam stosować się do zaleceń i będzie dobrze.
Sukcesów Pozdrawiam ciepło
beata38 - Sro 07 Lip, 2010
Troszkę zaniepokoiły mnie wątpliwości Kingi co do terminu mojej wizyty kontrolnej i zadzwoniłam do dziewczyny, która wychodziła z tego samego oddziału w poniedziałek. Okazuje się, że kontrolna wizyta u niej jest również za 3 m - ce, co mnie uspokoiło. Od poniedziałku rozpoczynam rehabilitację i mam zamiar trwać w niej do terminu wizyty kontrolnej.
AniaK. W wypisie mam napisane, że wizyta kontrolna 30 wrzesnia ale w przypadku jakichkolwiek wątpliwości czy bóli mam dzwonić i umawiać się na wcześniejszy termin. Mam się zgłosić do dr Nowickiego, bo po konsylium debatującym nad sposobem wstawienia mojej panewki zapadła decyzja, że operował dr Nowicki - nie wnikałam w powody takiego obrotu sprawy .
Jak dotąd, dwa tygodnie po operacji czuję sie bardzo dobrze, nic mnie nie boli (może trochę rozciągane mięśnie), sama ubieram sobie spodnie (skarpetka i but w operowanej nodze - nie ryzykuję ale na to daję sobie jeszcze trochę . Jak byłam u lekarza rodzinnego po skierowanie na rehabilitację to zapytał mnie czy jestem zadowolona? Na chwilę obecną (i mam nadzieję, że tak zostanie) - jestem bardzo zadowolona . Nie ma bólu, który towarzyszył mi przez większość zycia - uczucie nie do opisania!!!!!!!!!. Oczywiście boli noga oczekująca na zabieg, ale w sumie to 50% dotychczasowych męk. Pozdrawiam.
Brydzia - Sro 07 Lip, 2010
beato38 miło się czyta, że czujesz się dobrze i oby było jeszcze lepiej. Teraz nabieraj sił i dzielnie się rehabilituj.
piedra32 - Sro 07 Lip, 2010
Beata38 myślę sobie że nie ma co panikować, trzymaj się tego co mówi operator. Jeśli coś złego się dzieje dzwoń, Rtg i wizyta.
Jeśli jest dobrze i bez bólu (zazdroszczę )to super nie dajmy się zwariować.Widocznie taką maja taktykę.Sukcesów życzę wytrwałości i cierpliwości podczas rehabilitacji
Pozdrawiam cieplutko
beata38 - Czw 08 Lip, 2010
Bardzo wszystkim dziękuję za słowa otuchy, zarówno one jak i wszystkie rady, które tu wyczytałam przyczyniają sią do tego, że cała ta sytuacja w żadnym stopniu mnie nie "przerosła". Jak chyba większość miałam "milion" obaw dotyczących tak samego zabiegu jak i życia po, jednak z "fachowcami" działającymi na tym forum wszystko jest bardziej jasne i zrozumiałe. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.
Bonia - Czw 08 Lip, 2010
Kochani zwykle tak jest że kontrol jest po trzech miesiącach od zabiegu ja miałam kontrol 6 tygodni po ale byłam jeszcze w klinice no i jedną przyspieszoną ale to z innych względów potem to był już standart czyli co 3 miesiące.
beata38 - Czw 22 Lip, 2010
Witam ponownie.
Dziś mija miesiąc od dnia wstawienia mojego nowego bioderka. Nadal nic mnie nie boli, chociaż odczuwam kolano (nie jest to ból), ale myślę, że to od mojego natręctwa , tzn ciagle pilnuję żeby było w odpowiedniej pozycji, nie uciekało, było w równej linii ze stopą, itp., a no i już mi stopa w ogóle nie puchnie. Mięśnie jeszcze dają znać o sobie, ale w takich "pozycjach - ćwiczeniach", o których nawet nie marzyłam, że będę w stanie wykonać. Tak jak wcześniej myślałam, że nigdy nie podniosę operowanej nogi w pozycji leżącej tak teraz to tzw. "pikuś" . Chodzę grzecznie o dwóch kulach bez obciążania nogi operowanej jedynie tak jak należy poruszam nią podczas chodzenia tylko dotykając stopą podłoża. Hehe wszyscy mówią, że tak ładnie, prosto i równo chodzę (wcześniej STRASZNIE utykałam przez ok 25 lat), ciekawe jak to będzie bez kul . Mój małżonek wrócił już do pracy po "opiece" i staram się dawać sobie radę w domku (zasłanie łóżka w sypialni zajmuje mi 20 min ) i nawet gotuję obiadki (wstawiłam sobie do kuchni krzesło od kompa - nawet sie nieźle sprawdza) chociaż tak po prawdzie to prawdziwe jest przysłowie, że potrzeba jest matką wynalazków bo wcześniej do głowy by mi nie przyszły niektóre rozwiązania. . Mam L4 do 30.09 ale albo zachodzę do pracy i coś tam zrobię albo robię w domu i dostarczam mailem więc w miejscu pracy również jestem "na bieżąco". W związku z tym, że mieszkam w miejscowości typowo turystycznej to grzechem jest siedzenie w bloku w weekend dlatego wypady nad wodę to standard (do jeziora mam około 500 metrów i nie robi to mi jakiegoś problemu. Codziennie (5 dni w tygodniu) Sław (mąż) "wyskakuje" z pracy żeby zawieźć mnie na 45 min rehabilitacji - PORAŻKA. Dostałam skierowanie na ćwiczenia ruchowe, masaż suchy i coś z laserem. Podczas rejestracji u pana rehabilitanta dowiedziałam się, że owszem ale masaż i laser to we wrześniu, "hmmm" sobie pomyślałam, że tak w sumie to na tych ćwiczeniach najbardziej mi zależy więc od 12.07 zaczęłam ćwiczenia ruchowe - oczywiscie podwieszki (25 min na boku i wymachy nogą i 20 min na plecach i wymachy nogą ) , łudziłam się, że w nastepnych dniach coś sie zmnieni ale jutro mam 10 spotkanie i wciąż to samo. Ponieważ jestem na etapie poszukiwania profesjonalnej rehabilitacji to jeden punkt mogę "odkreślić" - od poniedziałku test następnego ( z tego pozytyw taki, że podczas tych wymachów skutecznie pilnowałam napinania mięśni brzucha i pozbyłam się "oponki" na brzuszku) .
Ogólnie to chyba brak bólu w tej nodze optymistycznie nastawia mnie do jeszcze bardzo długiej drogi, którą muszę przejść aby móc (mam nadzieję) funkcjonować lepiej niż dotąd. Po "sprawdzeniu" kolejnego punktu rehabilitacji dam znac co i jak, a jak narazie to wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę życia bez bólu. pa.
danka - Czw 22 Lip, 2010
beata38, Czytać coś takiego,to sama radość! Dodawaj nam(tym przed) nadal tak ładnie otuchy i dzielnie się rehabilituj
Edi - Czw 22 Lip, 2010
oj tak ,aż się buzia śmieje jak się czyta takie dobre wiadomości
kinga - Pi 23 Lip, 2010
Beatko super, że czujesz się super i widzisz sama poprawę
jeszcze lepsza jest Twoja chęć do działania i pracy nad swoim ciałkiem
współczuję tej "rehabilitacji"
Brydzia - Pi 23 Lip, 2010
beata38 czytając to, co napisałaś i ja zaczynam myśleć optymistycznie o tym co przede mną.Bardzo się cieszę,że czujesz się dobrze i że dzielnie się rehabilitujesz. Mam nadzieję,że i ja już niedługo będę mogła pochwalić się swoją endo i życiem bez bólu.Pozdrawiam Cię serdecznie.
AgaW - Nie 25 Lip, 2010
Beato - fajnie, że wracasz do sił i tak dobrze w domu sobie radzisz. Piszesz, że ładnie chodzisz i jesteś ciekawa jak będzie bez kul. Powiem Ci tak że "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" - skoro utykałaś przez tyle lat to nie trać czasu na tą żałosną rehabilitację na podwieszkach tylko szukaj uparcie porządnego terapeuty, który nauczy Cię od nowa prawidłowo się ruszać. Jeśli Twoja rehabilitacja będzie dobrze poprowadzona ( a teraz nie jest ) to szybko skończą się problemy z kolanem i po odstawieniu kul będziesz świetnie chodzić.
Poczytaj dział o rehabilitacji, teraz po operacji masz szansę znów chodzić dobrze i zdrowo - trzymam kciuki, że znajdziesz dobrego terapeutę. Powodzenia
duska - Nie 25 Lip, 2010
Beata, Aga ma racje. Szkoda twojego czasu na taka quasirehabilitacje. Jesli wiele lat utykałaś to samo nie minie Wiem to napewno z autopsji Szukaj porzadnie a napewno kogos znajdziesz. Ja tez straciłam wiele cennego czasu na podwieszki, bo nie było forum i nikt mnie w głowe nie postukał, ze jak nie ma efektów to czas zmienic metodę.
beata38 - Wto 27 Lip, 2010
AgaW i duska, oczywiście, przeczytałam kącik o rehabilitacji i dlatego w poprzedniej wypowiedzi ironicznie wypowiedziałam sie na temat podwieszek - jak wspomniałam plusem było zgubienie brzuszka . Jestem w pełni świadoma tego, że w momencie kiedy odstawię kule to nie pomknę jak po wybiegu, a także, że udana operacja to nawet nie pół sukcesu i dlatego poszukuję takiej rehabilitacji, która pozwoli mi na "wyciśnięcie" maximum zalet posiadania endo . Mam również na uwadze fakt, że grudzień/styczeń czeka mnie endo prawego biodra więc lewa nóżka musi być przygotowana na dodatkowe obciążenie. Własnie otrzymałam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej i znalazłam takową całkiem niedaleko. Jutro mam zamiar tam zadzwonić i umówić się na rozmowę. Zobaczymy co zaoferują. Nie omieszkam poinformować Was o efektach. Jak oni także zaproponują podwieszki to będę szukać dalej . Pozdrawiam.
beata38 - Pon 27 Wrz, 2010
Hej. Na wstępie sorka, że tak długo się nie odzywałam, ale tyle się dzieje a czas biegnie jak szalony. Obiacałam, że dam znać po ostatniej rehabilitacji, no więc: pan doktor, który kwalifikuje pacjentów na konkretne zabiegi na widok nazwy mojej endo złapał za krtke i długopis i sobie nazwę zapisał skrzętnie z komentarzem, że o takiej jeszcze nie słyszał, po czym przepisał mi krioterapię miejscową (do komory nie chciałam wleźć - brr, jakoś to zmino do mnie nie przemawia), laser oraz ćwiczenia indywidualne. Po zabiegach krio moja blizna zrobiła się gorąca, czerwona i boląca. Myslałam, że coś mi sie tam w środku zaczyna budować , więc doświadczona problemami z blizną po cieciu cesarskim robiłam okłady ze spirytusu (a tak naprawde z wódki bo akurat był weekend a wtedy apteki u nas niestety nie działają). W poniedziałek pognałam do lekarza rodzinnego, ale powiedziała, że nic sie tam nie buduje tylko przemrozili mi bliznę (szkoda tej wódki, no ale niech tam....). na krio zrobiłam więc pas i dolegliwości przeszly. Laser to chyba też miał wpłynąć żeby blizna była śliczna, nie była przez 40 lat to i już pewnie nie będzie skoro już są ich dwie jedna na drugiej - w każdym bądź razie nie odczułam wpływu tych zabiegów - chyba wpływa jeszcze na gojenie się blizy w środku, ale tego tym bardziej nie odczułam . Co do ćwiczeń indywidualnych to rehabilitant jak się dowiedział, że jestem po endo to mia problem żeby mnie zająć przez te 45 min. jednak w drugim dniu "odrobił lekcje - poczytał albo popytał kolegów i wyciskał ze mnie poty, aczkolwiek do niektórych ćwiczeń nie byłam przekonana, że moge je wykonywac i asekuracyjnie mówiłam, że nie zobię bo boli. 22 września minęły 3 m-ce od zaiegu, 30.09 mam wizyte kontrolną, do tego czasu mam całkowity zakaz obciążania nagi, długo nie? i dlatego od 2 tyg. troszkę staję na nią, ale cały czas z 2 kulami. No i jeżdżę autkiem - tylko do pracy (ok. 500m) i po drodze osiedlowej żeby nikomu krzywdy nie zrobić. Ogólnie czuję się CUDOWNIE i decyzja o wstawieniu endo była najlepszą jaką podjęłam (no może drugą najlepszą w kolejności bo się małżonek obrazi )W czwartek mam kontrolną. Już się nie mogę doczekać. Opowiem jak było. Pozdrawiam wszystkich ciepełko.
pasiflora - Pon 27 Wrz, 2010
beata38, bardzo dobrze że się rehabilitujesz W ogóle nie możesz obciążać nogi? Może możesz choć 30%? Czy chodzisz z nią w powietrzu machając?
piedra32 - Pon 27 Wrz, 2010
Milutko poczytać te nowinki Beata nie żle sobie radzisz.
Z blizną to fakt szału nie będzie też przestałam wierzyć w cuda.Ale co mogę to robię.
Co do obciążania nogi to trochę długo, ale jak piszesz to masz zdrowe podejście.Nie można obciażyć całkiem ale jednak jak pisze Iwonka 30% jest ok.Ja mam przeszczep dna panewki i mam zalecenia 30% obciążania na domiar tego kość udowa była cięta.Dlatego żeby wszystko się przebudowało troszkę trzeba podreptać.
W czwartek o wszystko pytaj a potem raporcik
ps.No i szkoda tej wódeczki hahaha Buziaki
beata38 - Wto 28 Wrz, 2010
Pasiflora. Gdzieś tak od tygodnia idąc obciążam i myślę, że to będzie 30%, a wcześniej poruszałam nogą tak jakbym normalnie szła ale stopą tylko dotykałam podłoża.
beata38 - Wto 28 Wrz, 2010
piedra32. No jak czytałaś pewnie wcześniej moja operacja też była z "niespodziankami" bo dopiero jak otworzyli to się okazało że nie ma do czego panewki przyczepić i właśnie przez te przeszczepy, itp. tak długo to trwa, ale spoko czwartek już pojutrze i liczę na dobre newsy od pana doktorka . oczywiscie opowiem jak było. pozdrawiam .
piedra32 - Wto 28 Wrz, 2010
beato38 no tak to już jest z tymi naszymi przeszczepami.Trzeba bardzo uważać choć mnie wciąż zastanawia jak oni to wszystko "kleją"że się trzyma niesamowite.
Twoja historię czytam systematycznie i gorąco kibicuję
Ciekawa jestem co teraz powie Ci doktor, może częściowe obciążanie ja jeszcze czekam do 19 pażdz i też się dowiem co dalej
Bardzo gorąco Cie pozdrawiam
beata38 - Czw 30 Wrz, 2010
witam wszystkich!
Oto jestem po dłuuuuuuuugo wyczekiwanej wizycie kontrolnej. I co się okazało, że do dziś (od 22 czerwca) do godziny 11 - tej nie wolno mi było w ogóle obciążać operowanej nogi, ale już od 11.15 mogę obciążać ja całkowicie (czary jakieś). Do rzeczy.... naczekałam sie w kolejce do doktora i dowiedziałam się, że:
- mogę chodzic bez kul,
- kule mają mi służyć do zabezpieczenia przed upadkiem (czyli w terenie )
- następna wizyta 25 listopada
- mogę prowadzić auto ( pilnować kąta między nogami i tułowiem)
- i w w/w terminie ustalimy datę następnej operacji bo nie wiadomo czy będzie kasa żeby zrobić jeszcze w grudniu czy będzie możliwość dopiero na styczeń.
Oczywiście pierwsze co zrobiłam jak wróciłam do domu to prwsze kroki bez kul, ale jakos "głupio tak ";-) , trochę noga taka chwiejna, kolano nie wie w którą stronę się wygiąć, ale spoko, jest całkiem ok (oczywiście "bez szału" - parę kroczków bez kul, parę z jedną - wiem, że nie wolno ale chciałam zobaczyć jak to jest ).
Aaaaaa no i dostałam ostry oper.........:
dr kazał zdjąć mi buty i w momencie kiedy to mówił to spojrzał na moje obuwie i powiedział "oj... pani ma wiązane buty", więc mówię, że dla mnie to nie problem bo przecież wczoraj sobie paznokcie u nóg obcięłam (sama po latach ) to i te butki zawiążę, ależ się nasłuchałam , chodziło o "przekroczenie kąta" (chyba większość ludzi myśli, że robiąc sobie coś przy stopach człowiek "wsadza sobie kolano pod brode i hejka" , a ja grzecznie (w wannie nogi pełen wyprost - mam krótkie nogi, długie rece i długie nożyczki - to sie udało ), a poza tym do druga noga nie pozwala mi na przekroczenie "zakazanego kąta",ale mnie skrzyczał że nie zginać do pół roku i koniec.
Jednak nie wszystko poszło po mojej myśli . Niestety nie byłam w stanie ubłagać doktora o wypisanie kwitu "leczenie zakończono". Bez tego nie mam szans wrócić do pracy, a bardzo chcę. Nie to, że szef krzywo patrzy czy coś w tym stylu. Mieszkamy z mężem już sami (syn się usamodzielnił - praca, studia w innym mieście), mąż pracuje tak jak ja w budżetówce - czyli 7 - 15 i fajnie byłoby prowadzić dotychczasowy tryb życia (tak prawdę mówiąc to jak będę w domu i wolno mi poruszać się bez moich "fioletowych kumpelek - czytaj kul) to ja tam wpadnę w taki wir roboty że moja praca zawodowa (komuter) to "pikuś'. Muszę coś pomysleć, a może wy doradzicie jak wrócic do pracy bez tego "świstka"????? Wasze pomysły są na wagę złota . Kończę ponieważ jestem padnięta po dzisiejszym dniu ( 400km - jako pasażer) i tyle emocji (15 minutowa polemika z dr o zezwolenie na pracę) . Buziaki. Pozdrawiam.
piedra32 - Pi 01 Pa, 2010
Beata jedyne co mi sie nasuwa po przeczytaniu Jesteś Niesamowita.Tyle pozytywnej energii - super babeczka z Ciebie.
Fajne wieści bo jednak wszystko się układa tak jak powinno.Zazdroszczę ale cierpliwie czekam na swoją kolej.
Co do kąta w bioderku hmm nie powiem sama kombinuję a to nogi trzeba wydepilować,a to paznokietki itp wiec pewnie się wydaje że się nie łamie kąta ,ale jednak my kobiety uparte
Co prawda nie pracuję w Polsce ale u mnie w pracy wymagają tez papierka od lekarza inaczej nie ma szans powrotu do firmy.
Bardzo się ciesze że wizyta była owocna Pozdrawiam cieplutko
AgaW - Czw 07 Pa, 2010
piedra32 napisa/a: | Beata jedyne co mi sie nasuwa po przeczytaniu Jesteś Niesamowita.Tyle pozytywnej energii - super babeczka z Ciebie. |
I ja też tak myślę Super, że jesteś w takiej dobrej formie
Co do zgięcia w trakcie wykonywania niektórych czynności to mam taką sugestię: porozmawiaj o tym z fizjoterapeutą, o tym czego broni lekarz, popytaj co może zaszkodzić, na co uważać i jak można raki niedozwoliny ruch zastąpić innym-zdrowym Są różne sposoby na ułatwienie codziennego życia z endo i terapeuta Ci może wytłumaczyć i nauczyć jak nie szkodzić sobie a w miarę normalnie funkcjonować. Taka szczera rozmowa z pokazaniem jak wykonujesz te czynności to byłaby cenne lekcja dla Ciebie, która pomogłaby Ci uniknąć ewentualnych kłopotów, a Ty byłabyś spokojna że sobie nie zaszkodzisz
Powodzenia!
beata38 - Pi 12 Lis, 2010
Hej wszystkim
Pomyślałam, że mam chwilkę to napiszę co u mnie (dla celów edukujących wszystkich tych, którzy borykają się z naszym wspólnym problemem) . Ostatnio napisalam po wizycie kontrolnej czyli 30.09, no więc tak do tego dnia śmigałam z moimi "fioletowymi kumpetami" od tego dnia po domu bez "koleżanek" poza dom jeszcze przez tydzien je zabierałam, ale po kilku sytuacjach, kiedy to zostawiłam je w sklepach (zapomniałam) i po wyjściu z auta przed domem musiałam po nie wracać stwierdziłam, że szkoda kasy na paliwo . Do pracy "udało mi się jednak wrócić od 1 października . Lekarz, który mnie kwalifikował na zabiegi w poradni rehabilitacyjnej (jeszcze jak chodziłam z kulami) powiedział, że jak już zacznę chodzic bez kul to samoistnie mięśnie zaczną się usprawniać - używać i powiem wam, że coś w tym jest. Przed operacją utykałam masakrycznie - można powiedzieć że ręką dotykałam ziemi ( niska jestem )po stronie nogi operowanej, a w tej chwili mój chód jest prawie idealny (wiem, że prawie robi wielką róznicę ). po odstawieniu kul nie podejmowałam żadnej rehabilitacji gdyż stwierdziłam, że skoro mam mieć drugą endo grudzień/styczeń to nie ma sensu uczyc sie teraz chodzenia z 4 centymetrową róznicą w długości skoro "za chwilę" będę się musiała uczyc być może zupełnie czegoś innego. Ta świadoma rezygnacja z rehabilitacji oczywiście nie zwolniła mnie ze stałego dbania o swoje mięśnie - bardzo kontroluję to jak chodzę, jak stoję, itp, ćwiczę rózne "nowe" postawy np. przed operacją nie było szans żebym stanęła na lewej nodze - tak po prostu podnieść prawą noge i stać - w tej chwili stoję ślicznie bez wygięcia miednicy w prawo. na każdym kroku się pilnuję - poprosiłam męża żeby za każdym razem gdy "się nie staram" zwracał mi uwagę - w tej chwili juz mnie tylko chwali . Jednak 20 lat skrzywionego chodzenia pozostawiło "chore" nawyki , ale wszystko jest do opanowania. Trochę jeżdżę na rowerku stacjonarnym, chodze stosunkowo mało - niestety wszędzie auto , ale nawet ten mój minimalny wkład daje efekt - mój chód w porównaniu do tego przed operacją niebo, a ziemia jak to mówią . Decydując się na operację nie miałam innego celu niz pozbycie sie bólu, ale ten czysto estetyczny aspekt w postaci prostego chodu również jest wielce budujący , taki gratis do tego wszystkiego co się przeszło . Ostatnio wysprzątałam "całą chatę" taki "general" mycie okien, pastowanie, itp. (mąż dzielnie zajmował sie domem jak byłam niedysponowana, ale wiecie jak to jest z tymi naszymi facetami ) i słuchajcie usiadłam po tym wszystkim na fotelu i myślę: "coś nie tak", "cos źle", "coś jest inaczej niż zwykle" i po chwili BINGO!!!!!!!!! nie będę dzis w nocy płakać z bólu gdyż czuję tylko drugą nogę - ból w niej jest trochę mniejszy niż w tej już zoperowanej .Funkcjonowałam normalnie do końca dnia i grzecznie przespałam nockę - nawet nie chcę pisac jak by to wyglądało przed (nie brałam żadnych leków przeciwbólowych więc podusia była mokra od łez). Kończę gdyz właśnie zgtował się mój dietetyczny bigosik - waga to też dla mnie sprawa priorytetowa i dzielnie się trzymam ustalonej. - i ide wypić lampkę wina z moim małżonkiem - złożył dzis raport o odejście na emeryturę to jest okazja . Pozdrawiam wszystich serdecznie. Buziaki. Beata.
Edi - Pi 12 Lis, 2010
beata38, jak się cieszę że piszesz takie wspaniałe wiadomości Ja czekam na operację i tak się boje jak to będzie czy to wykrzywione z bólu cialo się wyprostuje ,a tu takie wspaniałe wiadomości GRATULUJE iżycze Ci wszystkiego dobrego
kinga - Pi 12 Lis, 2010
beata38 napisa/a: | Ta świadoma rezygnacja z rehabilitacji oczywiście nie zwolniła mnie ze stałego dbania o swoje mięśnie - bardzo kontroluję to jak chodzę, jak stoję, itp, ćwiczę rózne "nowe" postawy np. przed operacją nie było szans żebym stanęła na lewej nodze - tak po prostu podnieść prawą noge i stać - w tej chwili stoję ślicznie bez wygięcia miednicy w prawo. na każdym kroku się pilnuję - poprosiłam męża żeby za każdym razem gdy "się nie staram" zwracał mi uwagę - w tej chwili juz mnie tylko chwali |
A skąd masz pewność, że to co robisz jest poprawne?
beata38 napisa/a: | Trochę jeżdżę na rowerku stacjonarnym, |
Jeżdżenie na rowerku nie zastąpi odpowiedniej rehabilitacji.
Jesteś Użytkowniczką Forum od dłuższego czasu. Z pewnością przeczytałaś nie raz, że liczy się jakość ćwiczeń, a nie ilość. Nie musisz być na codziennej rehabilitacji stacjonarnej ani nie musisz jechać do jakiegoś sanatorium, czy oddziału szpitalnego.
Wizytę u odpowiedniego terapeuty możesz mieć raz na tydzień, raz na dwa. Odpowiednie ćwiczenia wykonujesz w domu.
Trzeba dbać o nowe części, by pozostały z nami w dobrych stosunkach jak najdłużej
Cytat: | po odstawieniu kul nie podejmowałam żadnej rehabilitacji gdyż stwierdziłam, że skoro mam mieć drugą endo grudzień/styczeń to nie ma sensu uczyc sie teraz chodzenia z 4 centymetrową róznicą w długości skoro "za chwilę" będę się musiała uczyc być może zupełnie czegoś innego. |
Tu nie chodzi o to, czego będziesz się uczyć później. Rehabilitacja przed operacją jest bardzo bardzo bardzo ważna Dzięki niej przygotowujemy cały organizm do zabiegu, a po nim szybciej wracamy do formy
Danuta - Sob 13 Lis, 2010
Beatko,wiemy dobrze,że dopóki sami czegoś nie doswiadczymy, najlepsze rady nie pomogą. Ale narawdę sie nie bój (choć trochę stresu wg lekarzy nawet pomaga). Ja właśnie wróciłam po operacji wstawienia drugiej endoprotezy biodra w odstepie przeszło roku i....to naprawdę nc strasznego. Nieraz bardziej dopiekł dentysta. Jestem zachwycona stanem wiedzy i umiejetności anastezjologów - za nic nie dało się przyłapać momentu znieczulenia i naprawdę mniej bolało zaraz po operacji niż po ekstrakcji zęba. Mnie najbardziej dokuczyło łóżko ortopedyczne,jak dla mnie o wiele za miękkie i ten przymus leżenia równo,bez poruszania głową. Ale to kilka godzin,a potem już do przodu. Na przeciwko tego,jak dawały w kość chore stawy obu bioder,to naprawdę pestka. Jak już będziesz mgła usiąść do komputera,napisz,jak było,zobaczysz,że nie najgorzej,czego serdecznie życzę i do szybkiego usłyszenia
beata38 - Sob 13 Lis, 2010
Kinga
Chyba się nie zrozumiałyśmy . Pisząc poprzedni post nie miałam zamiaru nikogo odwodzić od uczestnictwa w rehabilitacji. Jeżeli czytałaś moje wczesniejsze wpisy to wiesz, że tuż po operacji rehabilitowałam się intensywnie u specjalistów przez 4 tygodnie. Czasami byli to pseudospecjaliści, ale szukałam metodą prób i błędów i myślę, że dzięki temu oraz swojej silnej woli w tak szybkim tempie doszłam do sprawności, w której obecnie jestem (w skali 0 - 10 sprawność przed operacją była 1 - poruszałam się tylko po domu - w większości po ścianach- zwłaszcza po pracach porządkowych i do i z samochodu, żeglowałam, ale kokpit na mojej łodce ma jakieś 1,5m x 80 cm to nie było gdzie biegać , jeździłam na rowerze - zeby na niego "wsiąść" kładłam go na ziemi, wchodziłam nogami tam gdzie trzeba i podnosiłam - tak samo ze schodzeniem bo inaczej nie dałam rady - siodełko miałam ustawione bardzo wysoko zeby móc pedałować (jak najmniejsze przywiedzenie kolana do tułowia) i dlatego nie dosięgałam nogami do ziemi) a teraz dałabym sobie 8 - nóg na głowę jeszcze nie zakładam oczywiście pomijając ból nogi nieoperowanej). Skąd mam pewność, że to co robię jest poprawne? Jeżeli chodzi o stanie prosto na operowanej nodze to tego uczyli rehabilitanci w szpitalu po operacji, kazali stawać pod scianą, ramiona równo, pośladki i łopatki przyległe do ściany trzymali rece na miednicy i kazali stać na nieoperowanej i podnosic do góry operowaną, powtarzam teraz to samo tylko stojąc na nodze operowanej. Nie mam pewności czy to jest poprawnie bo jak wiemy tu wszyscy z autopsji to co lekarz czy rehabilitant to inna opinia, (tak do śmiechu trochę, to fajną myśl ostatnio przeczytałam w necie: "opinia jest jak d..., każdy ma swoją" ), ale jeżeli chodzi o rehabilitantkę ze szpitala w Poznaniu to akurat "wyczuwało sie profesjonalizm". Co do jeżdżenia na rowerku stacjonarnym to nie zastępuję tym rehabilitacji tylko jest to jeden z jej elementów i nie przesadzam z tym dlatego napsałam "trochę" oprócz tego godzinę dziennie poświęcam na ćwiczenia - w wiekszości są to ćwiczenia z piłką rehabilitacyjną gdyż bardzo dużo z nią ćwiczyłam podczas drugiej sesji rehabilitacyjnej oraz ćwiczenia przy, których pomaga mi mąż i te ćwiczenia również wykonywałam ze specjalistą.
Pisząc, że świadomie zrezygnowałam ze specjalistycznej rehabilitacji po odstawieniu kul a przed 2 operacją, przy zachowaniu absolutnego zaangazowania własnej osoby (mając na uwadze, że forumowicze czytają moją historię od początku czyli byli świadomi, że po operacji korzystałam z usług specjalistów) chciałam powiedzieć, że własnymi siłami (oczywiscie rozsądnie, bo za takich ludzi uwazam uczestników tego forum) te mozna osiągnąć niezłe efekty. Wiele ludzi na tym forum pisze, że nie ma mozliwosci skorzystania z usług specjalistów. Chciałam żeby choć kilka osób pomyślało "cholera!!!!!!, ona jest zadowolona, dała radę, jadnak mozna!!!!!!!!!!, jak się wysilę to tez dam!!!" jeżeli przy tym będą mieli okazję na wizyty u specjalistów to cudownie i jestem przekonana że z tego skorzystają. Po wstawieniu drugiej endo ja oczywiście też będe musiała nauczyć się "nowych" cwiczeń właśnie od fachowców, które niestety trzeba będzie dopisac do listy już wykonywanych i kontynuowac do końca życia co nie oznacza, że do końca życia będę musiała być stałym klientem poradni rehabilitacyjnej. Wiem dobrze, że rehabilitacja przed operacją jest bardzo ważna, ale z drugiej strony jak jakis forumowicz "ledwo chodzi" to niech się nie boi, że jeżeli się nie rehabilitował przed operacją to nic z tego nie wyjdzie. Napewno byłoby to jak najbardziej wskazane, ale jeżeli tak sie nie stało to tez będzie wszystko ok. U mnie było.
Wierz mi Kingo, że BARDZOO dbam o swoją nową nogę gdyż wszczepienie endo po praktycznie 38 latach życia w piekielnym bólu dało mi jak dotąd prawdziwe, cudowne życie, w którym codziennie budze się z usmiechem na ustach i za nic nie chciałabym tego utracic . Przeczytałam wszystko co można było przeczytać, znalazłam wiele różnych zdań na ten sam temat, dociekam własciwych odpowiedzi czy to w konsultacjach ze specjalistami czy też innymi drogami (z reguły nawiązuję kontakt mailowy z osobami, które maja w tych kwesiach cos do powiedzenia), bardzo dbam o prawidłową wagę żeby nie obciążać stawów, nigdy nie dźwigam - nawet w domu o przeniesienie wiadra z woda do sprzatania proszę męża a jesli akurat jest nieobecny to sunę je po podłodze, to samo z noszeniem prania.
Takie jest moje podejście i przekazuję Wam moją historię, z której będziecie chcieli albo nie wyciągnąć jakieś wnioski. Napisałam Wam jak ja to "rozegrałam" , a i tak każdy uczestnik tego forum sam zdecyduje o swojej nowej drodze z endo i mam wielką nadzieję, że będzie to decyzja za każdym razem SŁUSZNA i najwłasciwsza!
Edytko Olszewska
Nic się nie bój. Zagryziesz zębiska i w mig staniesz na nogi z efektem, który Cie zaskoczy. Zobaczysz jak wiele rzeczy bedziesz mogła robić (ja mogę usiąść na podłodze - tak jak dzieci w przedszkolu turlaja do siebie piłki ) Jak pierwszy raz sie w tej pozycji zobaczyłam to byłam w szoku (a było to w wannie - do tej pory zawsze musiałam miec oparcie), a i jeszcze jedna pozycja mnie zaskoczyła - siedząc na krześle czy tam fotelu mogę położyć łokcie na kolana (tak jakoś faceci z reguły siedzą ) o nowych (dla mnie) pozycjach łózkowo - sexowych niewspomne (mój mąż mówi, że to tak jakby sie kochał z inna kobietą:-o - wybaczyłam mu ). No i ten gratis w postaci prostego chodu, tez jest budujący. jak byłam na drugiej rehabilitacji po operacji to "zawaliłam" pytaniami lekarza, który kwlifikował mnie do zabiegów (dr medycyny o specjalnosci rehabilitacji pourazowej), o rózne rzeczy pamietam, że przy którymś pytaniu powiedział, że ćwiczyc musimy całe życie, ale każdy z nas - Ci zdrowi też , powiedział mi także, że jak zaczne chodzić bez kul to "życie" i "potrzeba" tez będą mi ćwiczyć mięśnie trzeba się tylko naczyc prawidłowo je wykorzystywać. Głowa do góry, jestem przekonana, że będziesz tak zadowolona jak ja.
Danuta
każda rada jest na wagę złota . Bez zdobytej tu wiedzy wiele sytuacji byłoby o wiele trudniejsze. Jestem pełna optymizmu co do drugiej operacji bo dobrze przeszłam pierwszą , trochę... nie trochę, BARDZO mnie bolało przez pierwsze 3 doby po (może to przez to, że miałam robioną też miotomię przywodzicieli) a anestozjolog podając mi znieczulenie stwierdził, że nie bedzie sie wysilał z tłumaczeniem jak bedzie bolało poniewaz napewno tego nie poczuję (troche nizej niż mi mówił że sie będzie wkłuwał mam tatuaż 0 i faktycznie po tym zdaniu pamietam juz tylko jak dr tłumaczył mi co zrobił a mi sie nie chciało słuchac bo było mi baaaardzo zimno. 20 min po zabiegu wykonałam milion telefonów, wieczorkiem sie umyłam i nyny, ale w nocy niestety ból sie juz odezwał, ale to tylko 3 doby i to chwilami, od tego czasu do dzis nie wzięłam nic przeciwbólowego. Dzieki sliczne za słowa otuchy, . Odezwę się na bank po wizycie kontrolnej (25.11). Może sie dowiem kiedy dokłądnie druga? Bardzo bym chciała w przyszłym sezonie letnim juz normalnie funkcjonować (tęsknię za łódką) .
POZDRAWIAM WSZYSTKICH. PA.
kinga - Sob 13 Lis, 2010
beata38 napisa/a: | Wiem dobrze, że rehabilitacja przed operacją jest bardzo ważna, ale z drugiej strony jak jakis forumowicz "ledwo chodzi" to niech się nie boi, że jeżeli się nie rehabilitował przed operacją to nic z tego nie wyjdzie. Napewno byłoby to jak najbardziej wskazane, ale jeżeli tak sie nie stało to tez będzie wszystko ok. |
Nie napisałam, że bez rehabilitacji przedoperacyjnej powrót do "normalności" nie jest możliwy.
Napisałam:
Cytat: | Rehabilitacja przed operacją jest bardzo bardzo bardzo ważna Dzięki niej przygotowujemy cały organizm do zabiegu, a po nim szybciej wracamy do formy |
Podam przykład dwóch dziewczyn z forum: Grace i Pasiflora. Pierwsza szła na zabieg w dobrej formie, druga w nie najlepszej. Oczywiście Grace szybciej powróciła do sprawności po operacji. Pasiflora ciężko pracuje, by noga była w dobrym stanie.
beata38 napisa/a: | Takie jest moje podejście i przekazuję Wam moją historię, z której będziecie chcieli albo nie wyciągnąć jakieś wnioski. Napisałam Wam jak ja to "rozegrałam" , a i tak każdy uczestnik tego forum sam zdecyduje o swojej nowej drodze z endo i mam wielką nadzieję, że będzie to decyzja za każdym razem SŁUSZNA i najwłasciwsza! |
Ależ oczywiście. Każdy jest duży, dorosły, sam decyduje o sobie, o swoim życiu i zdrowiu.
My tylko staramy się pokazywać dobre ścieżki i uchronić innych przed popełnianiem błędów.
piedra32 - Pon 15 Lis, 2010
Uważam że rehabilitacja i przed i po operacji jest ważna ale też jak czytam wiele postów to wnioskuję z nich że powinniśmy rehabilitować się do końca swoich dni.Ja tak nie zamierzam mam nadzieję że szybko dojdę do normalności i nauczę się ładnie chodzić .
Z tego co piszesz beata38, jest ok i tego się trzymajmy.Pewnie jeśli nie dasz sobie sama rady to udasz się do fachowców.Ja nie mam możliwosci fachowej rehabilitacji tu w Irlandii więc radzę sobie sama na razie jest też ok.
Życzę wiele zdrówka i nie trać optymizmu który tu "sprzedajesz" Pozdrawiam b ciepło
kinga - Wto 16 Lis, 2010
piedra32 napisa/a: | ale też jak czytam wiele postów to wnioskuję z nich że powinniśmy rehabilitować się do końca swoich dni |
Ja nic takiego nie zauważyłam.
Rehabilitacja to jedno; a drugie-to prowadzić zdrowy tryb życia odpowiedni ruch działa jak rehabilitacja Nie wyobrażam sobie dnia bez jakiejkolwiek aktywności fizycznej
piedra32 - Wto 16 Lis, 2010
A ja zauważyłam bo nie wiele osób pisze o aktywności tylko dosłownie o rehabilitacji ale to moje odczucia.Tak czy inaczej kinga, ruch to zdrowie i ja również nie wyobrażam sobie dnia bez ruchu a obecnie mi go brak.
Pozdrawiam cieplutko
|
|