|
Forum Bioderko
|
 |
Endoproteza - historie - No i tak sobie czekam...
amalka - Pi 28 Maj, 2010 Temat postu: No i tak sobie czekam... Nie cierpię czekania a muszę czekać- stale zmieniają mi termin... Pierwszy wyznaczono na 1.06 (niezły upominek na dzień dziecka ) i wysłano mi zaproszonko na badania a tam ZONK! Zmiana terminu na szybszy (dzisiejszy, jutrzejszy hihi) Już się nastawiłam psychicznie a tu dzwonią, że znowu zmiana na okolice 7.06 Nie marudzę zbytnio bo choć mi się śpieszy to się nie śpieszy hihi Czekają na endo krótkotrzpieniowe, jakieś wypasione ponoć i ja się na nie załapię bo- jak to powiedział pan ordynator- na moje szczęście jestem w tak złym stanie, że trzeba mnie ratować... Dziwne... Cieszyć się, że jest się w stanie gorszym niż leciwy, miły pan który ma czekać na swoje endo jeszcze dwa lata... No i tak sobie czekam cierpliwie i niecierpliwie, pełna obaw i nadziei, smutku i radości... Trzymajcie kciuki
amalka - Pi 28 Maj, 2010 Temat postu: Do mam maluszków... Byłam właśnie w pokoiku mojego synka, patrzyłam jak śpi i ryczę teraz... Już niedługo się z nim rozstanę i pojadę do szpitala Smutno mi okropnie bo wiem jak bedę tęskniła i wiem jaki to mamincycuś, przytulaczek... A gdy już wrócę to jak ja mu wytłumaczę, że mama go nie może wziąść na ręce i przyulić... On ma dopiero 2,5 roczku... Po ostatnim pobycie w szpitalu (niecaly rok temu) nawet siusiać chodziłam z synkiem przy boku a jak stracil mnie z oczu to kontrolnie wołał "mama" jakby bał się czy znowu nie zniknełam... Czy któraś z Was też przez to przeszła? Jak Wam się to udało?
Mam doła okropnego
Edi - Pi 28 Maj, 2010
amalka trzymam kciuki ,pisz jak wrócisz powodzenia
agrodzka - Pi 28 Maj, 2010 Temat postu: rozstanie Dzień dobry:)
Myślę, że rozstanie z dzieckiem na czas leczenia nie jest łatwym przeżyciem. Emocje żalu, smutku, a nawet złości muszą znaleźć upust więc dobrze jest pozwolić sobie na przeżywanie tego rodzaju uczuć. Jeśli matka cierpi kiedy opuszcza dziecko często "projektuje" swoje własne uczucia myśląc, że dziecko tak właśnie będzie czuło, jak ona teraz, a tak nie jest. Dziecko zdaje sobie sprawę, że rodzica nie ma, ale nie ma poczucia czasu.
Jeśli dziecko zostaje pod opieką, ma możliwość przytulenia się do kogoś wtedy kiedy będzie czuło taką potrzebę, jeśli opieka jest wystarczająca to dzieci bez uszczerbku na psychice przechodzą takie rozstania. Gorzej znoszą je mamy:( niestety
Pozdrawiam ciepło:)
zozo - Pi 28 Maj, 2010
Amalka, nie rozstajesz się z synkiem na kilka miesięcy, tylko na tydzień. Teraz nie trzymają pacjentów długo. Na 2-3-cią dobę po operacji będziesz już pionizowana. Zaczniesz chodzić o kulach i będzie dobrze. Nie będzie tak tragicznie, jak przewidujesz. Będziesz sobie siedzieć na łóżku i spokojnie będziesz mogła synka przytulić. Dzieci więcej rozumieją niż nam się wydaje . Jakbyś zachorowała na grypę też zapewne izolowałbyś się od dziecka na parę dni .
pasiflora - Pi 28 Maj, 2010
Amalka, to co pisze AGrodzka to jedna wieeelka prawda Dzieci, właśnie przez brak poczucia czasu, nie przeżywają tego jak mamusie. Operacja szybko minie i będziesz miała dużo czasu na bycie z dzieckiem. Moja córka była większa, gdy mnie operowano i pomimo, że jest bardzo ze mną zżyta, bo ma tylko mnie, to myślę, że nie zadawała sobie sprawy z tego co to operacja. Płacz też czasem jest dobry. Mnie osobiście bardzo pomaga, rozładowuje moje napięcie. Potem czuję się spokojna
zozo - Pi 28 Maj, 2010
Pasiflora, mają brak poczucia czasu, ale do dzisiaj wielokrotnie moja mama mi opowiada, jak musiała zmienić mi klimat - takie było zalecenie lekarza, strasznie często chorowałam na anginę. Rodzice wywieźli mnie a miałam 2 lata i 3 miesiące, na 2 miesiące na wieś do rodziny i po tych 2 miesiącach nie poznałam mamy - był to dla niej szok.
W przypadku operacji nie ma takiej opcji - tydzień szybko zleci .
piedra32 - Pon 31 Maj, 2010
Amalko serce ściska jak piszesz o dziecku hmm ja dziecka jeszcze nie mam ale potrafię wyobrazić sobie ten żal.
Też mi zmieniają termin i czekam.Niestety. Skupiam myśli na tym co mnie czeka jak już będzie po operacji,będę żyć bez bólu i strachu. Poradzisz sobie to kilka miesięcy i myślę że nijak się to ma względem całego życia.
Siły wytrwałości i cierpliwości życzę
amalka - Pon 31 Maj, 2010
Dziękuję... Wiem, o Twoich/ Waszych kłopotach z terminem Przykro mi strasznie...
Do mnie dziś zadzwonil, że wreszcie ustalono termin!!! 8.06!!! Rozpłakałam się normalnie Ciekawe co pomyślała kobitka, która do mnie dzwoniła gdy jej "chlipalam" ze szczęścia w słuchawkę... Radość miesza się niestety ze smutkiem...
Jak już pisałam w innym poście- pobyt w Ustroniu po przebytym endo trwa 10 dni.
Alicja - Pon 31 Maj, 2010
amalka napisa/a: | Do mnie dziś zadzwonil, że wreszcie ustalono termin!!! 8.06!!! Rozpłakałam się normalnie |
amalka, gratulacje! Jak sama wiesz, nie łatwo jest dostać szybki termin. Te 10 dni szybko zleci i znów będziesz ze swoimi bliskimi, a zwłaszcza z synkiem. Trzymam kciuki za Twoją operację.
zozo - Pon 31 Maj, 2010
amalka napisa/a: | ..................Jak już pisałam w innym poście- pobyt w Ustroniu po przebytym endo trwa 10 dni. | Widzę, że masz już termin - dopisałam Ci w wątku o Ustroniu jeszcze moje uwagi.
amalka - Pon 31 Maj, 2010 Temat postu: [PYTANIE] Operacja w świadomości brrrr Przyznam się, że gdy pierwszy raz usłyszałam o operacji w świadomości - ciarki mi przeszły po całym ciele... Do tej pory jakoś ciężko jest mi wyobrazić sobie co będę czuła słysząc wiercenie, odsączanie, łupanie i inne dźwięki które do mnie dotrą zza parawanu. Ło mamutku! To musi być dziwne... W sumie mogę słuchać, byle nie usłyszeć czegoś w stylu "nie mogę powstrzymać krwawienia" Z tego co wiem, to operacje wykonywane są też w znieczuleniu ogólnym (i chyba bym tak wolała) A jak było u Was? Jak się czuje człowiek gdy słyszy te odgłosy z "frontu"? Czy to nie przeraża? Co wtedy czuliście? Przepraszam za takie głupie pytanie ale dużo o tym myślę... Zwłaszcza po tym jak wykonaam tę operację wirtualną Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Mijka - Pon 31 Maj, 2010
amalka, nie jest tak źle, zawsze można poprosić o jakąś dokładkę na sen, ja tak miałam i w rezultacie w półświadomości słyszałam jakieś wiercenia, stukania a to wszysto było jakby się działo obok mnie. Do tej pory nie pamiętam szczegułów operacji bo i po co
retman - Pon 31 Maj, 2010
amalka, ...siemka,spokojnie,nic się nie martw,to w tej chwili rutynowe zabiegi jeśli chodzi o wszczepienie endo ,tak jak samochód,na kanał i wymiana części ,jeżeli wszystko jest ok,to 1,5godz.i jesteś z powrotem na odziale.Raczej znieczulenie od pasa w doł,miej obciąża organizm i łatwiej się dochodzi do siebie,zresztą nie masz na to wpływu i takie zapewne będziesz miała,powiem Ci tak ja podczas zabiegu rozmawiałem z anastezjologiem ,jesli chodzi o odgłosy,to praktycznie nic do Ciebie nie będzie dochodzić,pomimo,że będziesz przytomna i świadoma,to będziesz na lekkim haju ,tak to bym nazwał,gdyż przed zabiegiem dostaniesz małą pigułkę ,będziesz chwilowo przysypiać i nim się obejrzysz już będziesz jechać na salę,zdeponuj sobie przed zabiegiem dwie jednostki krwi własnej,bo po kilku godzinach, jest spadek ciśnienia i ogólnie poczujesz się słabo,więc radzę mieć krew, poza tym,przynajmniej tak było u mnie, kto mniał przygotowaną krew,to szybciej szedł na zabieg,inni czekali,kochani...przed zabiegiem...lewatywka ,ale to nic strasznego,wystarczy słuchać salowej,
jeżeli masz jakieś pytania,chętnie odpowiem,
acha,jeśli chodzi o ubytek krwi,to nie jest duży,gdyż mięśnie nie są cięte,a jedynie rozciągane za pomocą specjalnych haków,w taki sposób robią dostęp do stawu
amalka - Pon 31 Maj, 2010
retman, Mijka ślicznie dziękuję za odpowiedzi. Pocieszyliście mnie i uspokoiliście. Dziękuję Co do krwi- nie mam szans na autotransfuzję bo mam mało krwi Pytałam... Pani anestezjolog mi bardzo dokładnie wyjaśniła wszelkie procedury (choć o tej małej, magicznej tabletce nie wspomniała) i zapewniała, iż przetaczanie krwi z banku jest już teraz bezpieczne... Mam nadzieję...
Mijka - Pon 31 Maj, 2010
retman napisa/a: | przed zabiegiem...lewatywka ,ale to nic strasznego,wystarczy słuchać salowej, |
Co szpital to obyczaj, ja nie miałam lewatywy. Nie było kolacji i do operacji zero jedzenia i picia, pod nóż szłam jako pierwsza następnego dnia i to było fajne, bo po przebudzeniu /na noc wzięłam tabletkę nasenną/ była wizyta w łazience, kąpiel i przygotawania do operacji - nie było czasu na strach i zamartwiania się
Lewatywę miałam w związku z inną dolegliwością - rzeczywiście nic strasznego
retman - Pon 31 Maj, 2010
amalka, ...tak,jeśli niebędziesz mniała krwi,napewno dostaniesz ją w szpitalu,wzmocnią Cię ,tylko jedna uwaga:jest jedna chwila po zabiegu,że następuje spadek cisnienia i to spory,tak że robi się odjazd ,więc albo będziesz mniała przy sobie kogoś po zabiegu,albo musisz czuwać sama nad sobą i wrazie nagłego osłabienia,nie czekać,tylko dzwonić do pielęgniarki,nie czekac też długo z podaniem przeciwbólowego,bo jak już będzie bolało dosyć mocno,to się wymęczysz,więc jak znieczulenie zacznie odchodzić i zacznie Cię już cmić to proś o przeciwbólowy
Mijka - Pon 31 Maj, 2010
Po operacji nie miałam nikogo przy sobie, o nic nie prosiłam, bo nie wiedziałam o co a i nie było takiej potrzeby. Pielegniarki same do mnie zaglądały i pilnowały co trzeba
retman - Pon 31 Maj, 2010
Mijka, ...baaaa Ty to co innego ,ale poważnie,amalka ma słabą morfologię więc tylko dobrze radzę,a wiadomo jak w naszej słuzbie zdrowia,więc trzeba podejść do tego b.poważnie,
facet lężący obok mnie,dostał zapaści,i gdybym go nie pilnował,to trochę póżno mogło być,tak mu spadło ciśnienie,że lekarz który przyszedł,niemógł mu już zmierzyć...nie wyłapywał,zaraz dostał tlen i coś na wzmocnioenie a póżniej krew
kinga - Pon 31 Maj, 2010
Niczego nie trzeba przesądzać: ja jestem na chemii w tabletkach; w czasie operacji też byłam; nie mam przez to pięknej morfologii i nie miałam;
po operacji dostałam ciut więcej krwi niż straciłam w trakcie zabiegu
to wszystko jest sprawą indywidualną i nie należy się nakręcać w żadną stronę
odlotu, o którym pisze Retman, też nie doświadczyłam
oczywiście, że krew jest teraz bezpieczna i nie rozumiem obaw z tym związanych
do wszystkiego trzeba podejść spokojnie i nie panikować, nie nakręcać się
amalka - Pon 31 Maj, 2010
uuuaaa... Przerażające! Będę sama niestety ale mam nadzieję, że ktoś zwróci uwagę jak zacznę odpływać... A co do lewatywki- wolę herbatkę z senesem chyba hihi
kinga - Pon 31 Maj, 2010
Lewatywy nie miałam; tylko czopki
amalka wyluzuj z tym odpływaniem
u mnie też nikogo z rodziny nie było; a ludzikami po zabiegu skrzętnie się zajmuje personel; ma się alarm koło ręki co chwilkę ktoś przychodzi, przylatuje; kręcą się i nie dają spokoju
Mijka - Pon 31 Maj, 2010
Kinga ma rację, nie można uogólniać, każdy człowiek to inny mechanizm
retman - Pon 31 Maj, 2010
kinga, ...nie zaszkodzi Jej, jak będzie wiedzieć więcej
papa buziaczki ,...do jasnej ciasnej ,przecierz wiadomo że każdy jest inny,więc niewiadomo jak będzie u niej,niech dziewczyna wie...
buzia i koniec dziewczyny
Alicja - Pon 31 Maj, 2010
amalka napisa/a: | uuuaaa... Przerażające! Będę sama niestety |
Nic sie nie bój, to naprawdę nie jest straszne. Na salę pooperacyjną czy OIOM i tak nie wpuszczają rodziny. Pielęgniarki kontrolują ciśnienie i samopoczucie pacjenta wystarczająco często.
kinga - Pon 31 Maj, 2010
retman napisa/a: | kinga, ...nie zaszkodzi Jej, jak będzie wiedzieć więcej
papa buziaczki |
wiedza a straszenie (bo ja bym właśnie tak odebrała Twojego posta) , to całkiem co innego
wiele rzeczy może się zdarzyć, bardzo wiele
jednego będzie boleć, drugiego nie (tak jak mnie)
podejście, nastawienie psychiczne jest bardzo ważne
retman - Pon 31 Maj, 2010
Alicja, ...rówiesnica?? nieprawda co piszesz u mnie czyli na Lindleya a i owszem,cały czas można siedzieć przy pacjęcie po zabiegu
...ja Ją nie straszę,tylko piszę jak było u nas,a zresztą...
Alicja - Pon 31 Maj, 2010
retman napisa/a: | Alicja, ...rówiesnica?? nieprawda co piszesz u mnie czyli na Lindleya a i owszem,cały czas można siedzieć przy pacjęcie po zabiegu |
retman, rówieśnica. Ten Lindley to chyba wyjatek. W innych zabraniają. Serio. No chyba że z bloku wraca się na swoją salę, wtedy mogą pozwolić.
Amalka, czy wiesz jak to jest w Ustroniu? A może ktoś już tam byl operowany i wie?
Mijka - Pon 31 Maj, 2010
kinga napisa/a: | u mnie też nikogo z rodziny nie było; a ludzikami po zabiegu skrzętnie się zajmuje personel; ma się alarm koło ręki co chwilkę ktoś przychodzi, przylatuje; kręcą się i nie dają spokoju | tak właśnie było, jeżeli po operacji przewożą na izolatkę to personel zagląda i pilnuje. Ja wróciłam na swoją salę i miałam to szczęście, że byłam z pacjętką ze swojej miejscowości, ale w pierwszej dobie nie miało to większego znaczenia, bo i tak ciągle kręciły się koło mnie białe fartuchy
retman - Pon 31 Maj, 2010
Alicja, tak z bloku wraca się na swoją salę,tak tu jest(Lindleya),
te forum chyba jest nie bez kozery,każdy pisze jak z nim było,jak jest w danym szpitalu,itd.Skoro wszędzie jest tak wspaniała opieka,wszędzie o wszystkim od A do Z informują,to poco pisać,każy przed zabiegiem i po jest informowany jak ma postępować,to taka refleksja,więc trochę spokoju i dobrej woli,bo w złą stronę pójdziemy...
kinga - Pon 31 Maj, 2010
retman napisa/a: | amalka,tylko jedna uwaga:jest jedna chwila po zabiegu,że następuje spadek cisnienia i to spory,tak że robi się odjazd |
nie uogólniamy i nie piszemy: czeka Ciebie to czy tamto;
i o to Mijce i mi chodzi
co innego pisanie o swoich doświadczeniach, a co innego przewidywanie komuś zdarzeń losowych
retman - Pon 31 Maj, 2010
kinga, ...dokładnie piszę,że następuje spadek ciśnienia,a nie że czeka Cię to czy tamto,bo następuje w większości ,a tak naprawdę,to niewiesz czym Cię szpikują tuż przed zabiegiem ...ten spadek to nieprzypadkowy,zapewniam
amalka - Pon 31 Maj, 2010
O jeju, jeju! Nie pokłućcie się jeszcze Mnie ani nikt nie przestraszy ani nie uspokoi nadmiernie. Mam świadomość, że bywa różnie i jednemu sadochron nawali a przeżyje a inny wyrwie włosa z nosa i umrze na zakarzenie... Na nic mnie ma reguły, każdy jest inny, inaczej podchodzi do wszystkich zagadnień i podobnie ze szpitalami- w jednym skaczą wokół człowieka z troską (Ustroń) a w innym olewają proszącą o coś na ból staruszkę (Kup) Wiem, że to inna sprawa ale już przechodziłam to samo z porodem- był łatwy, lekki i przyjemny i gdyby każdy miał być taki- mogę rodzić w czynie społecznym a nasłuchałam się takich horrorów, że człowiek miał ochotę chodzić w ciąży do końca życia, byle nie rodzić Dlatego spokojnie ludziska i łapki sobie podać na zgodę Jak będzie, dowiem sie już niedługo ale fajnie wiedzieć jak być może... Dziękuję więc ślicznie za wszystkie odpowiedzi
AgaW - Wto 01 Cze, 2010
A ja polecam Amalce dział ogólny - jest tam temat o znieczuleniu Każdy inaczej reaguje na znieczulenie, jeśli ktoś nie chce być świadomny to niech to powie anestezjologowi wcześniej.
Nie ma się czego bać - zobacz Amalko - tyle osób było operowanych i jakoś to przeżyliśmy Ty też dasz radę, może pomyśl w chwilach obawy "nie taki diabeł straszny jak go malują" - coś w tym jest
piedra32 - Wto 01 Cze, 2010
Amalka super że masz już termin kobietko lada chwila będziesz szczęśliwą "naprawioną".
Czytałam o Twoich obawach to norma ale bez paniki będzie ok .Proponuję na czas oczekiwania zająć się dzieckiem a nie rozkładać tego co nastąpi na części. Strach ma wielkie oczy.Dasz radę trzymam kciuki Pozdrawiam cieplutko
amalka - Pi 04 Cze, 2010
No i już niedługo... Torba już spakowana, a właściwie worki na śmieci bo (choć powód tego jest dla mnie zagadką) taki jest wymóg szpitala- żadnych bagaży na salach! Na kibelku spoczywa prześliczna nakładka (kurde, się czuję jak na tronie ) tylko czy nie za wysoko teraz się siedzi... Wyrko mężuś przerobi jak mnie wezmą "na warsztat"... Jak na złość mały mi dostał anginy ropnej (biedaczek mój się męczy) i kombinacje alpejskie jak się nie zarazić...
Godziny mijają mi jakoś szybciej- jak na złość. W głowie tyyyle myśli (z ogromną przewagą tych pozytywnych) Już niedługo... Później znowu czekanie na druga nóżkę
piedra32 - Sob 05 Cze, 2010
Słońce "kombinacje alpejskie" lube to powiedzonko.Co do kibelka to lepiej ciut wyżej jak za nisko ja też mam tron i jestem z niego zadowolona.Obecnie jestem u rodziców i też łóżko do przeróbki.Mogę Cie pocieszyć tym że mój mąż jest daleko w Irlandii a ja tu muszę teraz siedzieć te kilka miesięcy i tęsknić.A Ty swojego masz pod ręką zazdroszczę.No ale nic to zmierzamy w tym samym kierunku Zdrowie
Pozdrawiam cieplutko
|
|