Forum Bioderko

Hyde Park - Pielęgniarka pomocna czy okrutna?

pasiflora - Wto 22 Gru, 2009
Temat postu: Pielęgniarka pomocna czy okrutna?
Jak w temacie: pielęgniarka zbędna czy okrutna?

Dla mnie pielęgniarka to temat rzeka i na szczęście mam wiele przeżyć które do dziś wspominam. Pamiętam pięlegniarkę Bogusię z raciborskiego szpitala, która w okresie dzieciństwa musiała mi być matką, autorytetem. Wtedy rodzice mogli być tylko w określonych godzinach w szpitalu (lata 70-te) i nie wiem dlaczego czterolatka miałaby zapamiętać kogokolwiek z okresu szpitalnego ale po 12 latach ja ją poznałam, a ona mnie. Były też takie co niestety wolałbym nie pamiętać. Ponieważ mam bardzo wrażliwe stopy do dzisiejszego dnia siostra musi uważać aby nie dostać kopa bo takie mam łaskotki, a pielęgniarka w złości wyrwała mi garść włosów i wróciłam z łysym plackiem na glowie. Oczywiście z dorosłego życia mogę wyróżnić pielęgniarki służbistki, milusie oraz takie co pomyliły się z powołaniem.

Jowi - Wto 22 Gru, 2009

Nie skomentuje tego tematu. Nie wydaje mi się, aby był to dobry pomysł, aby dzielić się wrażeniami związanymi z pielęgniarkami, ale to jest tylko i wyłącznie moje zdanie ;-) Dziś co napiszemy coś miłego albo mniej na pielęgniarkę, a jutro na tapecie pójdzie fizjoterapeuta czy jakiś lekarz ??? Nie mam miłych wspomnień związanych z opieką pielęgniarską i nie uważam, żeby opis ich wnosił czy dawał coś ludziom z forum. Oczywiście zachęcam do rozwijania tematu jeżeli uważacie go za potrzebny, jeżeli macie jakieś inne sugestie to oczywiście czekam na sygnały od Was. Nie chcę aby forum, a w szczególności ten temat stał się miejscem zażaleń na kogokolwiek z personelu medycznego, a mam wrażenia, że może się tak stać jak zaczniemy tutaj wracać do niemiłych wspomnień i wyrzucać żale na kogokolwiek.
Pasiflora, a może dało by się jakoś inaczej sformułować ideę Twojego tematu ??? Co Ty na to ???

pasiflora - Wto 22 Gru, 2009

Dlaczego nie wspominać o pielęgniarkach skoro to one mają nam "służyć" i są łącznikiem w dążeniu do zdrowia. Opisujemy/oceniamy prace lekarzy, a pielęgniarka to taki łącznik, a jednak czasem naużywają swojego stanowiska.
Jowi przepraszam jeżeli uraziłam Twoją przyszła profesję, ale jeżeli mam prawo pisać tu o swoich przeżyciach to mam również prawo pisać o tych związanych z pielęgniarkami. Nie wiem tylczko czemu napisałaś / określiłaś ten temat jako miejsce zażaleń skoro mamy tu się wymieniać również i tymi dobrymi przeżyciami. Chyba , że tak czarno widzisz ten temat?
Polecamy/nie polecamy jakiegoś lekarza, przychodni, szpitala, a dlaczego nie mamy tego samego robić z pielęgniarkami. Ciekawe , czy byś identycznie reagowała jakby Twoje dziecko wróciło z łysiną z sanatorium?
Tak w ogóle to jak jakiś fizjoterapeuta będzie niekompetentny to na pewno o tym też na forum napiszę, gdyż jest to cykl mojej bioderkowej batalii.

AgaW - Sro 23 Gru, 2009

Temat jak każdy inny - w końcu już jest jeden podobny "realia polskiego szpitala" który założyła właśnie Jowi ( przez pomyłkę w porządkowaniu dz.ogólnego wygląda że autorem jestem ja ) !
Czytają nas różne osoby - personel medyczny też , więc może nasze odczucia jako pacjentów będą pomocne w zrozumieniu potrzeb chorego...
Pielęgniarki jakk wszyscy ludzie dzielą się na różych ludzi mniej lub bardziej wrażliwych, mniej lub bardziej zaangażowanych w swoją pracę.
Dobrze, że jeszcze można spotkać prawdziwe "anioły" ... szkoda, że tak rzadko ...

Jowi - Sro 23 Gru, 2009

Wyrażając swoją opinię na ten temat nie postawiłam się w roli przyszłej profesji, tylko w roli osoby bezstronnej, która mogła by opatrzenie zrozumieć temat. Nie chce, aby było tutaj miejsce jakiś obmówień i tylko tyle. Bo jak zaczniemy pisać, że ta, czy inna pielęgniarka nas wkurzyła, to przyszli pacjenci będą (mogą) unikać danej pielęgniarki, zaczną się pytania w jakim szpitalu jaki oddział - wiec prośba abyśmy tego unikali w naszych opisach przeżyć. A co do szpitala, oceniając instytucję a osoby to dwie różne rzeczy. Tutaj możemy kogoś zranić naszą opinią. Ale wiem, że my jesteśmy rozsądni :)
kinga - Sro 23 Gru, 2009

:) Jowi spoko :D nikt chyba przecież nie będzie pisał nazwiskami...ja z pewnością nie, bo nawet nie znam :oops:
moje pierwsze zetknięcie z okrutnymi pielęgniarkami było w dzieciństwie, gdy krzyczące roboty bez serca robiły zastrzyki :-| tę traumę przeżyło z pewnością wielu ....

później, przy wycinaniu migdałków, natknęłam się na kochane pielęgniarki :) był pomocne dzień i noc, troskliwe, dające poczucie bezpieczeństwa (co dla dziecka w szpitalu jest bardzo bardzo ważne) :D

gdy zachorował mój dziadek, to po raz kolejny miałam okazję zobaczyć diabelskie oblicze "sióstr"...był praktycznie nieprzytomny, a one traktowały go gorzej niż rzecz :-(

mając 16 lat trafiłam do szpitala, na oddział dla dorosłych i byłam pupilkiem pielęgniarek :wink: wszystkie otaczały mnie opieką, dobrym słowem, uśmiechem i wsparciem :) przyglądając się im stwierdziłam, że traktują tak wszystkich pacjentów bez wyjątku :)

z mojego szpitala trafiłam do wrocławskiej kliniki pediatrycznej; tam zobaczyłam jakie milutkie są pielęgniarki w czasie obecności rodziców, a jak się zachowują gdy ich nie ma...biedne dzieciaki; nikt nie miał odwagi poskarżyć się rodzicom czy lekarzowi :-| trzeba było się wkupić w ich łaski...lecz dzięki Bogu było kilka wyjątków uffff

gdy mój braciszek miał roczek trafił do szpitala z powodu rota wirusów....znów miałam "przyjemność" oglądania białych fartuszków w kontaktach z dziećmi...zastanawiam się, kto takie kobiety zatrudnia i czy one są kontrolowane?

na ortopedii (w czasie pobytu i operacji) spotkałam najcudowniejsze siostry pod słońcem; zero zastrzeżeń do ich pracy i zachowania; raz to nawet byłam w szoku, jak jedna (delikatnie mówiąc) upierdliwa pacjentka czepiała się pielęgniarki....ja już dawno bym wyszła z siebie, stanęła obok i przywaliła raz porządnie tej babie....a siostra choć czerwona ze złości zachowywała się grzecznie :O :brawo:
każdemu życzę takiej opieki jaką tam doświadczyłam... :D
(umyły mi głowę, robiły herbatę, pomagały w ubieraniu, myciu i sprawach kobiecych, autentycznie się cieszyły z braku gorączki i tego że chodzę itp itd)
no ale tam byłam raz...

a kilka razy w ciągu roku jestem w innym szpitalu, gdzie rzeczywistość nie jest już tak wesoła :( część większa pielęgniarek jest wspaniała, a reszta...co z tego, że są miłe dla mnie (bo jestem na chodzie, nic przy mnie nie muszą robić), a pacjentów w cięższym stanie traktują tragicznie? ostatnio jedna babcia się popłakała, bo ją tak upokorzyły...i się śmiały :( nie dość, że człowiek starszy, chory, cierpi fizycznie i psychicznie, to osoby które powinny pomóc dobijają rozmyślnie... :roll:
choć teraz sobie przypomniałam, że kilka razy mi też się oberwało, bo akurat pielęgniarka miała zły dzień...hehe po jednym z takich przypadków przyszła do mnie inna siostra i strasznie przepraszała, bo jej się aż głupio zrobiło za koleżankę....

ogólnie nie narzekam, bo jestem na chodzie, staram się utrzymywać dobre stosunki, unikam konfliktów....ale czasem zastanawiam się: co będzie jak coś się pogorszy i będę zdana na ich opiekę w większym stopniu? chwilami strach się bać...

wiem, że to jest ciężka praca, kasy dużej z tego nie ma; ale bez względu na wszystko jesteśmy ludźmi i nikt nikomu nie dał prawa do obrażania innych i wyżywania się na nich; ja też mam często zły dzień, ale nie wrzeszczę wtedy na pielęgniarki :mrgreen:

pasiflora - Sro 23 Gru, 2009

Kinga, no to widać , że tak jak i ja miałaś różne doświadczenia. Nic nie poradzimy za to , że są pielęgniarki z powołania jak i te które mamy niezbyt miłą przyjemność spotkać na swojej drodze. Przecież nie my pacjenci odpowiadamy za ich niekompetencję , a ich życie prywatne nie powinno mieć wpływu na kontakty z nami ;-) Pozdrawiam Cię
kinga - Sro 23 Gru, 2009

dokładnie :)
w zakładach pracy wymagają, by życie osobiste, swoje problemy zostawiać "przed drzwiami", przełożeni pilnują, by pracownik wykonywał sumiennie obowiązki i żeby problemy/ sprawy prywatne nie wpływały na jakość pracy itp itd
a w szpitalu? nikt nie pilnuje, by pielęgniarki były miłe i odpowiednio (pod względem psychicznym) zajmowały się chorymi...
oczywiście nie uogólniam...

znam kilka pielęgniarek i lekarzy, którzy sami zachorowali; zobaczyli jak to jest być chorym....potem ich stosunek do pacjentów zmienił się o 180 stopni

Pasiflora :*

pasiflora - Sro 23 Gru, 2009

kinga napisa³/a:
znam kilka pielęgniarek i lekarzy, którzy sami zachorowali; zobaczyli jak to jest być chorym....potem ich stosunek do pacjentów zmienił się o 180 stopni

Nie życzę tego nikomu, jednak czasami mam wrażenie , że nic innego by nie pomogło.
kinga, :hug: :*

Jowi - Sro 23 Gru, 2009

To ja tez coś napiszę. W wieku 5 lat chyba ??? Miałam usuwane migdałki i pamiętam, że przed zabiegiem pielęgniarka dawała mi zastrzyk w pupę i tak to zrobiła wrednie, że bolało to w dodatku cytuje:Zamknij się dzieciaku przecież to nie boli !!! No oczywiście ją na pewno. Potem w wieku 7 lat wycinany miałam wyrostek i po zabiegu przywiązali mnie do łóżka (dziś to się nazywa unieruchomienie - ubezwłasnowolnienie) bo rzekomo byłam tak mała, że nie rozumiałam, że nie mogę wstawać po zabiegu. Pamiętam, to jak dziś, że związali mi ręce i nogi bandażami do łóżka takie dziecięce z barierkami, gdzie nogi wystawały mi poza łóżko i chciało mi się siusiu i jakimś cudem podłożyłam sobie ręcznik i wysiusiałam się do łóżka bo o dzwonku mogłam pomarzyć;/ Wredna pielęgniarka potem dostała musztrę od taty !!! ! I już więcej mnie nie związali. Z niemiłych rzeczy to pamiętam jeszcze jak czekałam godzinę aż ktoś zabierze mi spod pupy metalowy basen, kiedy byłam unieruchomiona w łóżku po zabiegu na biodra kilka lat temu. A z najnowszym doświadczeń, to nie miło wspominam starcie z pewną pielęgniarką, która próbowała mi wmówić, że zlecono mi leki przeciwbólowe na które jestem uczulona - głupia i niech się cieszy, że pilnuje tego co dostaje w kroplówce bo i ja i ona mogłyśmy źle skończyć.
A z tych miłych doświadczeń: to ciepło wspominam moment, w którym miałam problem z oddaniem moczu po zabiegu i pewna kochana pielęgniarka robiła aby pomóc mi w tym trudnym momencie i oby obeszło się bez cewnika. Udało się i byłam uratowana ;-) Niestety nie spotkałam się z wieloma miłymi doświadczeniami ze strony pielęgniarki, dlatego nic więcej miłego nie napiszę, bo bym musiała skłamać. Oczywiście opiekę pielęgniarską typu pomoc, w toalecie, czy taka pooperacyjna to uznaje za oczywistą, która wchodzi w obowiązki pielęgniarki i nie ma w tym nic dziwnego, ze pielęgniarka poświęca czas pacjentowi lepiej czy gorzej, ale jest dla niego. Teraz powiem coś, co może zdziwić - przykrych doświadczeń miałam mnóstwo i one właśnie m.in. skłoniły mnie do pójścia tą drogą, którą idę....

kinga - Sro 23 Gru, 2009

Jowi tak tak, pomaganie pacjentowi po operacji to ich obowiązek, ale chyba każdy wie, że można to robić w różny sposób i ze zdecydowanie różnym podejściem :)

jedna wykona obowiązek dając do zrozumienia pacjentowi, że ma go gdzieś, druga zrobi to tak, że poczujesz się wyjątkowy :wink:

PS. no to jesteś już drugą znajomą mi osobą, która zdecydowała się na ten kierunek z podobnych pobudek :D

Bonia - Sro 23 Gru, 2009

Niestety są różne pielkęgniarki ja jako dziecko jeżdziłam dużo po sanatoriach o szpitalach nie wspominam bo jako dziecko nie wiele z tego pamiętam. Ale w sanatoriach trafiały się i miłe pielęgniarki i prawdziwe zołzy.

Przez 1 pielęgniarke w sanatorium miałam wtedy 7 lat miałam szyty łuk brwiowy bo pchneła mnie i udezyłam głową o metalową część łóżka. Dostało mi się za to że zbiłam wazonik i ona wode musiała ścierać.

Teraz nie dawno byłam u nas w szpitalu na wewnętrznym i tam wielka łaska była jeśli pielęgniarka podała Ci basen . Oczywiście nie wszystkie były wredne ale wszędzie trafi się jakaś zołza.


Natomiast personel z Otwocka wszystkie siostry salowe to naprawdę Anioły pomogą zawsze uśmiechnięte. Chociaż jak pisze Kinga nie którzy pacjenci są upierdliwi ja leżałam z taką starszą babką była tak upierdliwa i wredna że podziwiam te siostry za ciepliwość bo sama nie raz miałam ochotę tą babą potrząsnąć.
W każdym razie chciała bym żeby wszędzie był taki personel jak nasze kochane pielęgniarki i salowe z oddziału 1 B w Otwockiej klinice

Jowi - Sro 23 Gru, 2009

Bonia napisa³/a:
Przez 1 pielęgniarke w sanatorium miałam wtedy 7 lat miałam szyty łuk brwiowy bo pchneła mnie i udezyłam głową o metalową część łóżka. Dostało mi się za to że zbiłam wazonik i ona wode musiała ścierać.

Masakra !!!
Bonia napisa³/a:
W każdym razie chciała bym żeby wszędzie był taki personel jak nasze kochane pielęgniarki i salowe z oddziału 1 B w Otwockiej klinice

Z małymi wyjątkami owszem :-D

marias - Pon 28 Gru, 2009

Tak się składa, że jestem pielęgniarką od 22 lat. Pierwszy raz w roli pacjentki po zabiegu, zależnej, unieruchomionej byłam po zabiegu w październiku tego roku. Uważam, że każdy pracownik służby zdrowia przed wyborem zawodu, powinien choc przez tydzień byc pacjentem.Nie powiem złego słowa na koleżanki po fachu, ale rozumiem oburzenie, żal za to co spotyka chorego. Brak czasami taktu, zrozumienia prostych zależności, że nie może byc pacjent samowystarczalny, że naprawdę jest obolały , wrażliwy, że tak niewiele trzeba by obie strony inaczej się postrzegały. Myślę,że to tak jak w innych dziedzinach spotykamy dobrych i złych ludzi. Uprzejma urzędniczka, kulturalny policjant itd. i świat wyglądał by inaczej. To świadomośc wykonywanego zawodu- ja, pielęgniarka jestem dla pacjenta. Coraz więcej mówi się o etyce, kulturze zawodu. Jako pacjenci mamy prawo wymagac poszanowania naszej osoby i delikatne zwrócenie uwagi nie jest złem, znaczy tyle, że nie wolno nikomu odbierac godności.
Jowi - Pon 28 Gru, 2009

marias napisa³/a:
Nie powiem złego słowa na koleżanki po fachu, ale rozumiem oburzenie, żal za to co spotyka chorego.


Nie dziwie się, trzeba stać murem za swoim związkiem zawodowym. I zgodzę się, z tym, ze każda osoba z personelu medycznego powinna choć dzień być pacjentem....Niestety, nawet gdy tak jest, potem słyszy się od pielęgniarki czy lekarza, gdy pacjent mówi, ze coś go boli to co słyszy mnie tez boli, ja też miałam operację na kręgosłup i w ogóle :-/ To najbardziej mnie denerwuje, bo zamiast pacjenta wesprzeć w cierpieniu, to zwracają uwagę na swoje przejścia. Takie kolejne spostrzeżenie to, że będąc również związaną z niższym personelem (bo niestety pielęgniarki to w dalszym ciągu niższy personel i nie ważne, że z tytułem np. mgr czy dr) medycznym, niejednokrotnie słyszałam, co ty możesz wiedzieć o życiu, czy o pracy w szpitalu, a co gorsze wrogie nastawienie pielęgniarek z kilkuletnim stażem do osób młodych takich jak ja w trakcie studiów lub po studiach to norma. Zdaje sobie sprawę, że doświadczenia nie mam i że wiele trzeba się nauczyć, a już na pewno to nie moja wina, że kształcenie zostało zmienione i że teraz nie ma szkół medycznych tylko są studia. Nie ważne jakim tokiem zdobyło się dyplom, ważne aby iść w jednym kierunku, kierunku, którym jest dobro pacjenta. Pewne cechy się ma albo nie ma i koniec i nie jest to zależne od wieku czy doświadczenia. Tak czy owak pacjenci ci świadomi niestety nie są mile widziani, bo są trudnymi pacjentami, a już na pewno pacjent-pielęgniarka, czy pacjent-lekarz - lepiej się do tego nie przyznawać :-P

pasiflora - Pon 28 Gru, 2009

marias napisa³/a:
że nie wolno nikomu odbierac godności.

Żeby to było motto przewodnie pielęgniarek i nie tylko to byłoby super :mrgreen:

duska - Pon 28 Gru, 2009

Ja podchodze do tematu z duzym dystansem.. Oczekujemy od lekarzy, pielegniarek, księzy i innych osob, ktorych zawód wiaze sie z tzw. powolaniem, ze beda to anioly .. Tymczasem to tylko ludzie.. Bywaja ciepli, mili, uczynni, empatyczni ale tez trafiaja sie wstretni, wredni, zlosliwi i inni.. Miewaja problemy w domach, pracy, a pielegniarki dodatkowo miewaja PMSy :mrgreen: Nie mam osobiscie jakis bardzo zlych doswiadczen z pielegniarkami. Gdy bylam mala zalatwial to za mnie ojciec lub dziadek, ktorzy potrafili zrobic tzw jatke, gdy uznali, ze zostalam zle potraktowana. Teraz ja w ten sposob bronie swoje dzieci i swoich bliskich. Gdy juz doroslam nauczylam sie bronic sie sama, bez wzgledu na to czy leze unieruchomiona czy nie. Nie uchodze tym samym za idealnego pacjenta ale jest to poswiecenie, na ktore jestem gotowa :mrgreen: A mowiac serio, w swoich wedrowkach po szpitalach zauwazylam pewna zaleznosc: "jakosc" pielegniarek i salowych na oddziale zalezy od ordynatora. I nie tyle od jego kompetencji lekarskich a od niego jako czlowieka. Jesli ordynator jest dobrym managerem to nie pozwoli sobie by jego personel byl chamski, niemily czy zlosliwy. Zazwyczaj wtedy jest tez czysto i generalnie przyjemnie. A jesli jest tylko lekarzem to oddzial mu sie wymyka spod kontroli i personel zachowuje sie jak mu wygodnie, co czesto oznacza zaniedbania, w tym pokazywanie humorow czy wyzywanie sie na pacjentach..
Jestem zwolenniczka reagowania na niefajne zachowanie obslugi szpitalnej nawet jesli sytuacja mnie nie dotyczy osobiscie. Bo jesli my jako pacjenci pozwolimy sobie, by tak nas traktowano to beda nas tak traktowac. Ale wiaze sie to ze stawaniem w obronie np. osob starszych, ktore czesciej niz mlodsze, sa zle traktowane.

Alicja - Pon 28 Gru, 2009

duska napisa³/a:
A mowiac serio, w swoich wedrowkach po szpitalach zauwazylam pewna zaleznosc: "jakosc" pielegniarek i salowych na oddziale zalezy od ordynatora. I nie tyle od jego kompetencji lekarskich a od niego jako czlowieka.

Zgadzam się całkowicie. Wielokrotnie leżałam w różnych szpitalach, więc mam porównanie. W tym roku byłam operowana na prywatnym oddziale (wymiana endo), opieka pielęgniarska na świetnym poziomie. A moja kuzynka w państwowym miała operowaną skoliozę. Miałyśmy bardzo podobne wrażenia z pobytu jeśli chodzi o opiekę sióstr, lekarzy zresztą też. Na "jej" oddziale był taki własnie ordynator, o jakim pisze Dusia. Poza tym, że świetny manager, to jeszcze wspaniały specjalista. :-)

Jowi - Pon 28 Gru, 2009

Tak na marginesie to Ordynator oddziału, który jest lekarzem odpowiada głównie za pracę lekarzy, a za pracę pielęgniarek odpowiada przede wszystkim oddziałowa czyli przełożona pielęgniarek (zawód samodzielny, oddzielny od zawodu lekarza), a wyżej naczelna pielęgniarek szpitala. Nie da się ukryć, że czasem panie salowe są osobami do rany przyłóż i więcej czasu poświęcają w ciągu swojego "dyżuru" pacjentom niż inne osoby.
Jelonek - Wto 14 Lut, 2012
Temat postu: [PYTANIE] Opieka po operacji Ganza w Otwocku
Witam

Jestem osobą "tuż przed". Poczytałam sporo tego forum, ale oczywiście nadal jestem jak chyba każda z nas pełna obaw i lęku. Zwłaszcza to co będzie zaraz po zabiegu.

Jedną z najważniejszych spraw, która mnie frapuje jest to jaka jest opieka pielęgniarska w Klinice w Otwocku.
Jestem niestety osobą spoza Otwocka / Warszawy i jest sporym problemem dla mojej rodziny żeby przez te 10-14 dni po operacji cały czas przebywać ze mną w Otwocku.

Napiszcie moje drogie czy można liczyć na przyjazną i pomocną opiekę pielęgniarską na oddziale albo czy trzeba wykupić ewentualnie jakieś "prywatne nocki"

Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie i trzymajcie za mnie kciuki w piÄ…tek (planowany termin zabiegu)

Jelonek

AgaW - Sro 15 Lut, 2012

Zobacz ten temat od tej strony: o teminach operacji. Tu sÄ… wypowiedzi na temat samodzielnego pobytu w Otwocku :)
Główa go góry, będzie dobrze :ok: Trzymam kciuki za udaną operację :ok:

maaly-22 - Wto 23 Lip, 2013

W młodzieńczych dziecinnych latach wspominam pielęgniarki dobrze ze swojego szpitala , ale ostatni pobyt nie za dobrze niektóre były jak za karę bywało że zamykały drzwi na salę by noc im przeszła spokojnie a to mały szpital.Za to w w dużym szpitalu gdzie myślałem ze względu na ilość pacjentów i ich choroby , bo dużo osób leżących pielęgniarki były super jak rodzina, nieważne na pore dnia i nocy(pamietam raz oddziałowej powiedziałem że pewnie maja mnie dość, przeszkadzam w nocy ona uśmiechnęła się i powiedziała: spać to śpimy w domu tu pracujemy)podobne podejście było salowych.A szczególnie salowej pani Marii
Karolina1987 - Pon 06 Pa¼, 2014

Ja byłam zadowolona z pielęgniarek, na które trafiłam. Na koniec wizyty zawsze przynosiłam czekoladę w podzięce, bo naprawdę nie miałam żadnych problemów. :)
1dorota - Pi± 24 Lip, 2015

każdy może mieć gorszy lub lepszy dzień ale nie mogę narzekać na pracę pielegniarek które miałam okazje spotkać w życiu. Starało się ją wykonywać jak najlepiej. Niestety czasami oddziały są dość przeładowane a pielęgniarek jest malo.
tetrus - Pon 29 Lut, 2016

Szkoda, że środowisko medyczne nie oczyszcza się z ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć do czynienia z pacjentem. Dotyczy to pielęgniarek, lekarzy i także fizjoterapeutów.

________
http://lemach.pl/

Cyryl - Pon 29 Lut, 2016

nie będę się wypowiadał na temat pielęgniarek z dawnych lat, bo to inne czasy, inny system, więc równie dobrze moglibyśmy pisać o opiece podczas choroby w czasach powiedzmy Zygmunta Starego; było - nie wróci.

w czasach obecnych, będąc dorosłym pacjentem jesteśmy tak traktowani na ile sobie pozwalamy. pacjent najpierw powinien zacząć szanować samego siebie jeżeli chce aby szanowali go inni.

podczas pobytu związanego z biodrem na sali było nasz pięciu i każdy był inaczej traktowany, a pielęgniarki były te same. byli pacjenci, do których pielęgniarki podchodziły z uśmiechem, a byli tacy wobec których były z mocnym dystansem - oschłe.
tak samo było z lekarzami, rehabilitantkami itp.

pasiflora - Czw 24 Mar, 2016

Cyryl, ja też pracuję z ludźmi i się nie zgodzę z Twoją opinią. Podchodzę do każdego klienta z uśmiechem. Tego wymaga ode mnie pracodawca.
Cyryl - Sob 26 Mar, 2016

kiedyś zaznałem uśmiechu od urzędnika, który opuszczając kratę okienka powiedział - już zamknięte.
także uwierz mi - uśmiech nie jest miarą traktowania klienta.

przytoczony przykład nie ma znaczyć uśmiech = dobre traktowanie.

ja napisałem o TRAKTOWANIU, dla mnie fachowiec może mieć dowolną minę, aby swoje obowiązki wykonywał z należytą staranności i mnie traktował poważnie.

to jest jak podczas konsultacji 2 miesiące po operacji, jeżeli ja wszedłem z kartką na której miałem wypisane pytania, dostałem więcej informacji niż gość, który przyszedł bo mu kazali i tyle.

Kosecki - Pi± 06 Gru, 2019

Do mojej ciotki przychodziła pielęgniarka środowiskowa i była bardzo miła ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group