Forum Bioderko

Endoproteza - historie - Moje endo - krótka historia - Lenka4

Lenka4 - Sro 16 Gru, 2009
Temat postu: Moje endo - krótka historia - Lenka4
Najpierw było wrodzone zwichnięcie stawu biodrowego, zooperowane w wieku 2/3 lat. W łódzkim szpitalu na ul. Drewnowskiej. Służyło mi przez 46 lat. Jednak zmiany zwyrodnieniowe tak się posunęły, że pozostało tylko endo.
Jestem pierwszą dobę po zabiegu. Nic mnie specjalnie nie boli, ale to może jeszcze efekt działania morfiny. Kółko się zamknęlo, bo i ta operacja odbyła się w Łodzi, ale u Jonschera. Operowali: Wierzbicki, Jander i Kubicki.
Operacja trwała ok. 2 g. w znieczuleniu miejscowym ale nie chcąc słyszeć tego co się na sali dzieje, poprosiłam dwukrotnie o cos na sen. Po obudzeniu dowiedziałam się, że udało się wydłużyć nogę! Po przewiezieniu na salę pooperacyjną zaczęło mną trząść z zimna. Ale przemiłe siostrzyczki szybko znalazły dodatkowe koce. Dostałam też morfinę i dodatkowe środki przeciwbólowe, bo mnie dosyć ostro bolało. Dostałam dwie jednostki własnej krwi (bo specjalnie pojechałam do Łodzi żeby oddać dla siebie) i jeszcze 200ml odzyskanej. Na porannym obchodzie ordynator zalecił ćwiczenia i powiedział, że jutro wstanę o kulach.

AgaW - Sro 16 Gru, 2009

Lenko - cieszę się, że już jesteś po zabiegu, że wydłużono Ci nogę. Z tego co piszesz wynika, że dobrze znosisz pierwsze dni po operacji!
Będzie coraz lepiej - trzymaj się dzielnie - gorąco pozdrawiam Cię :-D

kinga - Sro 16 Gru, 2009

bardzo się cieszę, że wszystko jest dobrze i czujesz się super :D oby tak dalej :!:

pozdrawiam serdecznie :D

madzi_czer - Sro 16 Gru, 2009

Super, że wszystko tak gładko idzie! A może jednak będziesz juz w domu na święta :-D
Katja - Czw 17 Gru, 2009

:hug: tak się cieszę Lenko! Życzę Ci dużo sił do wstawania. Dużo o Tobie myślę. Jak tylko będziesz miała siły napisz nam jak poszło Twoje pierwsze chodzenie z nowym biodrem :-) Jestem pewna, że szybko wrócisz do domu. Pozdrawiam Cię ciepło!
Mijka - Czw 17 Gru, 2009

Ojej, to endo wytrzymało prawie pół wieku i to przy zastosowaniu półwiecznej techniki :clap: . No to bardzo dobra wiadomość dla obecnych "bioderek".
Alicja - Czw 17 Gru, 2009

Lenka4 napisa/a:
Najpierw było wrodzone zwichnięcie stawu biodrowego, zooperowane w wieku 2/3 lat. W łódzkim szpitalu na ul. Drewnowskiej. Służyło mi przez 46 lat.

Lenka4, miałaś dobrze zrobioną operację i dużo szczęścia. Mi podobna operacja zrobiona w Wa-wie na Lindleya starczyła zaledwie na 20 lat.
Super, że jesteś już po i pewnie na święta będziesz w domu. :-) Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia bez bólu. :-)

Lenka4 - Czw 17 Gru, 2009

Bardzo wam wszystkim dziękuję za ciepłe słowa i myśli. I za całą wiedzę tu zdobytą. Bo dzięki temu mam pod ręką wszystko co mogloby mi być potrzebne (i niepotrzebne) wprawiając w zadziwienie wszystkich, żem tak dobrze wyposażona. Nawet dziś miałam dyskusję z przełożoną pielęgniarek, że ja z taką walizą tu zjechałam, a ona na wczasy daje radę z mniejszą. To ją wypytałam czy jej zdaniem ja tu przyjechałam na wczasy, i czy ona faktycznie zabiera na wczasy 2 rolki papieru, 2 rolki ręczników papierowych, 3 ręczniki kąpielowe, 3 koszule nocne, zapas wody i soków, szlafrok, który zajmuje 1/3 walizki, sztućce, talerz i i inne niezbędne imponderabilia. No i nie było dalszej dyskusji.

Słuchajcie, ale ta pierwsza operacja, to nie była proteza tylko, z tego co mi chodzi po głowie, jedynie pogłębienie panewki. W każdym razie na żadnym rtg nie było "ciała obcego" Po niej leżałam w gipsie ustawiona w rozkroku, żeby powiększyć ruchomość stawu. Szpagatu bym na pewno nie zrobiła :mrgreen: No ale to już historia.

Wczoraj miałam ścięcie z pielęgniarką, która na prośbę o środek przeciwbólowy poinformowała mnie, że "po zabiegu musi boleć i żebym się nie przyzwyczajała do środków przeciwbólowych" Poczekałam do wieczornego obchodu i zacytowałam panią. I jeszcze się upewniłam, że szpital na pewno ma certyfikat "szpitala bez bólu" A jak przyszła ta sama p. to jej podziękowałam i poprosiłam , żeby niczego przy mnie nie robiła, ponieważ zakończłyśmy współpracę jeśli o mnie chodzi.

Dziś po raz pierwszy usiadłam i było to niezłe przeżycie. Kręciło mi się z głowie, jak po 10 razach na karuzeli, ale to pewnie od leżenia przez trzy dni.
Ćwiczę zginanie nogi w kolanie, szurając po prześcieradle oraz naprężanie mięśnia czterogłowego uda.
Protezę mam tytanową, ze średnią długością trzpienia.
Noga ma zdecydowaną tendencję do życia własnym życiem
Teraz podobno mogłabym zrobić szpagat, bo zakres ruchomości protezy na to pozwala, ale pdobno mięśnie już nie te. Tym sposobem odpadła mi kariera primabaleriny. I teraz mi to mówią...

AgaW - Czw 17 Gru, 2009

Lenko - jestem z Ciebie bardzo dumna !!! :-D
Świetnie sobie radzisz, jesteś bardzo dzielna, jesteś w doskonałej kondycji psychicznej co widać po rozmowach z personelem - brawo za odwagę mówienia o tych ważnych sprawach na obchodzie !!! :brawo:
Teraz będzie coraz lepiej - obie to wiemy. To, że doskonale się przygotowałaś do tego wszystkiego bardzo - myślę że wykorzystałaś naszą wspólną forumową wiedzę do maksimum i mam nadzieję że to wszystko będzie nadal procentować. :-D
Pisz o swoim powrocie do sprawności - Twoje pozytywne podejście pomoże Ci szybko wrócić do formy - tego jestem pewna ! :-D

Lenka4 - Pi 18 Gru, 2009

Dzięki Ago, bardzo pomaga świadomość, że jest tu tylu prawdziwych kibiców. :->

Dziś chodziłam po raz pierwszy! Rehabilitantka p. Ula przyniosła zebrane na kartce A4 "złote myśli" dla ozdrowieńca i zapowiedziała, że w poniedziałek odpyta. ;-) Będą ponoć kary, o nagrodach nie wspomniała - w nagrodę pewnie będzie można pójść o balkoniku do najbliższego MacDonalda. :lol: Generalnie chodzi o to co i jak wolno robić, a co jest zakazane. Czytam sobie.
Przeszłam o kulach, posiedziałam na krześle i przeszłam o balkoniku! Doszłam do Kopca Kościuszki!
Najtrudniej, póki co zapamiętać, że stopa operowanej nogi idzie na zewnątrz i trzeba nogę unosić do góry. No ale wiadomo - trening czyni mistrza!
Leżę na jednej sali z panią, która złamała pierścień kości udowej, przewróciwszy się w łazience i musiała w tym bólu żyć przez trzy miesiące ponieważ miała słabe wyniki i nie kwa lifikowała się do operacji. Groza!
Ćwiczymy więc razem. Ona co prawda wychodzi już w poniedziałek, ale jeszcze zdążymy wylać trochę potu.

Pani Ula wspomniała o opinii jednego z lekarzy, który powiedział, że kobiety po opercjach biodra powinny leżeć na łóżku z rozłożonymi nogami, tak jakby były cały czas "w pełnej gotowości" :chillout:

Zastanawiam się czy można zamówić dostawę "chińszczyzny" na obiad. Dziś na szczęście była niezakochana kucharka, ale z obawą myślę o jutrze. Ja z zasady nic nie solę, bo uważam, że w produktach jest wystarczająca ilość soli, ale dla niej nigdy nie jest za mało.

zozo - Pi 18 Gru, 2009

Lenka4 napisa/a:
..........
Pani Ula wspomniała o opinii jednego z lekarzy, który powiedział, że kobiety po opercjach biodra powinny leżeć na łóżku z rozłożonymi nogami, tak jakby były cały czas "w pełnej gotowości" :chillout:
................

Bardzo śmieszne ;/ – ciekawe, jaką radę ma dla facetów. :neutral:

Powodzenia w powrocie do sprawności. :)

kinga - Pon 21 Gru, 2009

Lenko dobra jesteś :-P hehehe
należą Ci się brawa za odwagę i pokazanie pielęgniarkom gdzie ich miejsce, no i przede wszystkim jak mają się zachowywać :!: :D :D :D

trenuj chodzenie i napinanie mięśni :) dokładnie jak piszesz: "trening czyni mistrza" :D

PS. już u kilku osób przeczytałam, że dostawali morfinę po operacji: aż tak bardzo Was bolało?

Alicja - Wto 22 Gru, 2009

kinga napisa/a:
PS. już u kilku osób przeczytałam, że dostawali morfinę po operacji: aż tak bardzo Was bolało?

Mnie tak nigdy nie bolało biodro, nawet po ostatniej, pięciogodzinnej operacji kolejnego wstawienia endo. Dostawałam ze 3-4 dni ketonal w kroplówce i wystarczał. Za to porażone nerwy bolały mnie tak, że dolargan nie pomagał. :mrgreen:

Mijka - Wto 22 Gru, 2009

Ja w szpitalu też miałam podawaną morfinę, ale o tym dowiedziałam się dopiero z wypisu.
Do domu miałam wypisane tabletki Zaldiar 3x1 tabl., przyjmowałam je profilaktycznie tylko przez kilka dni i to na noc.

Bonia - Wto 22 Gru, 2009

Ja dostałam morfine na po operacyjnej potem przez 2 tygodnie po operacji dostawałam w kroplówie Poltagram Tramal ketonal Pylargine i to w takich końskich dawkach że pielęgniarka powiedziała że ona po takich dawkach to dwa tygodnie by spała. Byłam na nie złym haju przez 2 tygodnie aż się dziwie że narkomanką nie zostałam :mrgreen:

Kroplówy dostawałam wieczorem i szczerze mówiąc byłam naćpana a bólowo chyba nie bardzo mi pomagały bo mama mówiła że nawet zamroczona przez sen mówiłam że boli. A rano mimo końskich dawek byłam trzezwa jak wróbelek :-D

Lenka4 - Wto 22 Gru, 2009

Małe rzeczy które cieszą!
- umyć się pod bieżącą wodą
- użyć normalnej toalety (oczywiście z "podwyższonym" standardem)
- wypluć wodę z płukania zębów do zlewu a nie na siebie
- napić się herbaty z kubka i nie zalać koszuli
- zjeść obiad przy stoliku, obiema "ręcami" i sztućcami


W sobotę był mój mąż i pomógł mi wziąć prysznic. Powiedziałam mu, że ma wolny wybór - albo może na mnie patrzeć, albo wąchać. Nie wahał się! Była to precyzyjnie zaplanowana operacja logistyczna, po której ja z ulgą, w czystej koszuli i z umytą głową zaległam na łóżku, a jemu pot spływał strugami. Nadawał się tylko pod prysznic.

Wczoraj poprosiłam p. Ulę żebyśmy pochodziły po schodach, Oj, to było przeżycie!!! Schodzenie nie było problemem. Natomiast przy "wskakiwaniu" z powrotem na dwa schodki przed końcem poczułam, że odpływam. Ostatnim wysiłkiem woli wskoczyłam na półpiętro, gdzie na szczęście były krzesełka i tam zległam. Na szczęście dla mnie oprócz p. Uli była druga rehabilitantka i udało się opanować sytuację. Do łóżka wróciłam o własnych siłach, bo doszłyśmy do wniosku, że obciachu dowożenia na wózku żadna z nas by nie zdzierżyła. Dowód na to, żem słabsza niż mi się wydaje.

Kingo, mnie nie chodzi o to, żeby komukolwiek pokazywać gdzie jego miejsce. Bo kimże ja jestem. O pracy pielęgniarek mogę powiedzieć, że jest cholernie ciężka i często niewdzięczna. Mnie chodzi jedynie o szacunek dla cierpiącego. Jeśli wymagam od siebie, to mam prawo wymagać od innych. Jeśli wiję się z bólu jak dżdżownica na widelcu, ponieważ nie umiałam ocenić, jak długo wytrzymam na uprzednio podanym środku przeciwbólowym, i po uprzejmie wyrażonej prośbie o podanie takowego, po 45 min zostaję poczęstowana takim tekstem jw., to nie czuję się już zobowiązana do nadmiernej uprzejmości.

Teraz mogę się cieszyć tym, że od 4 dni nic mnie nie boli. Chyba, że mówimy ćwiczonych mięśniach ;-)

Nie wiem tylko czy też wam się utrzymywał taki stan podgorączkowy 37,0-37,2?

kinga - Wto 22 Gru, 2009

Cytat:
Lenko dobra jesteś :-P hehehe
należą Ci się brawa za odwagę i pokazanie pielęgniarkom gdzie ich miejsce, no i przede wszystkim jak mają się zachowywać

źle mnie zrozumiałaś albo nie doczytałaś, no a ja mogłam od razu szerzej wyjaśnić... wiem, że praca pielęgniarek jest ciężka, ale niektóre panie rozminęły się z powołaniem i człowieczeństwem; myślą, że one są szefowymi, że od nich wszystko zależy, a pacjent cierpiący jest zdany na ich łaskę...znam sporo takich, które pomiatają chorym i to jest przykre....a biedny cierpiący człowiek nie ma czasem wyjścia (bo jeśli coś powie, to całkiem popadnie w niełaskę) ani sił by zaprotestować

a Tobie brawa za odwagę :) może ta kobita zmieni się choć troszkę (nadzieja...) i dla innych będzie już lepsza :)

jeśli chodzi o temperaturę: ja miałam przez prawie tydzień bardzo wysoką gorączkę;
teraz musisz pamiętać, by pomiar robić przynajmniej pół godziny po ćwiczeniach, rehabilitacji, wyjściu do WC i wszelkich innych czynnościach :) szybciej się męczysz i że tak powiem "nagrzewasz" :wink:

kiedy do domku puszczają Ciebie? :D

Lenka4 - Wto 22 Gru, 2009

Bonia, toś się dziewczyno nacierpiała.

Wychodzę w Wigilię do domu!!! Tralala!!!!
Kiedy ordynator mi to oznajmił to Mu powiedziałam, że jest najlepszym Swiętym Mikołajem na świecie!

kinga - Wto 22 Gru, 2009

świetna wiadomość :jupi: :viva: :jupi:
pasiflora - Sro 23 Gru, 2009

Lenka4, rewelacja!!! Nic tak nie leczy jak nasza dobra psychika Dlatego też rodzinka będzie dla Ciebie takim lekarstwem w tym świątecznym okresie :)
madzi_czer - Czw 24 Gru, 2009

Lenka4 mam nadzieję, ze bezpiecznie dotarłaś do domku i teraz razem ze swoimi bliskimi świętujecie! Cudnie, wiedziałam, że tak będzie :-D
Katja - Pi 25 Gru, 2009

Lenko, i jak tam? Jesteś już w domku? Napisz czy wszystko w porządku i jak trasa. Mam nadzieję, że czujesz się świetnie, tym bardziej, że w domu człowiek od razu zdrowieje :)
Lenka4 - Nie 27 Gru, 2009

Jestem w domu od Wigilii. Koło południa zdjęto mi szwy, wystawiono wszystkie potrzebne dokumenty. Przyjechali mnie odebrac dwaj silni panowie, niskim samochodem. Siedzenie bylo wypoziomowane ręcznikami czyli zalecenia lekarskie pod tym względem spełniono. Droga była czarna i sucha, więc podróż bez zakłóceń. Na chwilę zajrzeliśmy do sąsiadów na opłatek, tak było umówione, i potem do łóżka.
Pewnie z uwagi na dużo ruchu, zmian pozycji trochę krwawiłam - głównie z miejsca gdzie był założony dren. Ponieważ teraz też więcej się ruszam trochę kapie z tego samego miejsca, ale zdecydowanie mniej. Mam nadzieję, że jutro będzie już ok. Czy u was też tak było? Czy powinnam się niepokoić?

Powiem szczerze, że leżenie i spanie na plecach mnie dobija.

Z uwagi na to krwawienie odpuściłam na dwa dni ćwiczenia zalecone przez rehabilitantkę i wczoraj mnie trochę mięsień czterogłowy bolał. Takie jakby skurcze, nie umiem tego nazwać... Więc dzisiaj już wróciłam do ćwiczeń

AgaW - Nie 27 Gru, 2009

Lenko - być może krwawienie to efekt dużej ilości ruchu, częstej zmiany pozycji ciała. Obserwuj to - jeśli ustało po odpoczynku to chyba nie ma się czym martwić. W każdym razie dużo odpoczywaj, nie forsuj się ! - wszystko jest przecież świeżo operowane ! endo potrzebuje czasu, żeby się świetnie "ułożyło" w Twoim ciele !
Nawet jeśli dobrze się czujesz to uważaj na siebie i stosuj się do zaleceń lekarza !
Co do mięśnia - ćwicz i obserwuj reakcję nogi. Jeśli po ćwiczeniach coś będzie się działo, coś Cię zaniepokoi to śmiało szukaj odpowiedzi lekarza. Bądź czujna ! - zwróć uwagę czy noga nie puchnie.
Dbaj o siebie i odpoczywaj w tym świątecznym czasie ! Cieszę się , że szybko wracasz do sił, że jesteś dzielna, wesoła i tak świetnie sobie radzisz w czasie pooperacyjnym ! :-D

kinga - Pon 28 Gru, 2009

no ja się tylko podpiszę pod postem AgiW :)
ćwicz spokojnie, nie przemęczaj się i obserwuj nogę :)
wspomnę jeszcze iż lepiej jak krew na zewnątrz leci, niż jakby jakiś krwiak podskórny miał się tworzyć :-/

pozdrawiam ciepło :D
napisz, jak teraz sytuacja wygląda :)

bozenka - Pon 28 Gru, 2009

witajcie. mnie wypisali z otwocka 21 grudnia a wiec swieta juz w domku. jutro wybieram sie na zdjecie szwow. mam nadzieje ze uda mi sie dotrzec do szpitala, bo u nas snieg po pachy. przepiekny swiat za oknem ale jak dotrzec do samochodu i czy pamietam schodzenie ze schodow? :-/
Lenka4 - Pi 15 Sty, 2010

Nie pisałam czas jakiś, bo dosyć monotonne te moje dni - ćwiczę, wyszywam, ćwiczę, robię na drutach, ćwiczę, szydełkuję, ćwiczę, czytam, ćwiczę, koty ćwiczą ze mną.
Ale teraz mam małą zagwozdkę. W środę nad ranem dopadło mnie kichanie (było to dosyć bolesne doświadczenie dla mojej nogi) i po trzecim kichnięciu przeszedł mnie taki okropny ból, że dech mi zaparło. Miałam wrażenie, że rwą mi się wszystkie mięśnie i ścięgna uda. Musiałam przyjąć coś przeciwbólowego, bo się nie dało wytrzymać. O ćwiczeniach tego dnia nie było mowy. Dopiero następnego dnia, ale też na przeciwbólowych mogłam trochę ćwiczyć. Boli nadal, choć nie tak intensywnie, ale boli.

Czy kiedykolwiek doświadczyliście takiej sytuacji? Co wtedy robić?

Mam nadzieję, że kichanie nie powoduje wypadnięcia endo? :mrgreen:

kinga - Pi 15 Sty, 2010

hihihi....raczej nie wypadnie :P
ja przez dobry miesiąc cierpiałam przy kichaniu, śmianiu się, kaszleniu itp...ale żeby aż tak długo się ból utrzymywał, to nie...zazwyczaj do kilku minut i przechodził....

AgaW - Pon 18 Sty, 2010

Fajnie jest czytać, że czas rehabilitacji tak ciekawie wykorzystujesz - książka to super kumpel na ten czas, no i koty...jeśli ćwiczą z Tobą choć trochę jak moje ćwiczyły ze mną to masz wesoło i ćwiczenia są naprawdę wesołe !!!
Czuję, że w tym doborowym kocim towarzystwie jest Ci przyjemnie ćwiczyć i Twoja rehabilitacja idzie Ci świetnie !

barbórka - Sro 20 Sty, 2010

Lenko, jestem mniej więcej twoją rówieśnicą i 10 lutego wybieram się do Otwocka na endo lub kapę (decyzja będzie podjęta na stole...). Tak więc twoje reakcje mogą być mi bliższe niż dziewczyn dwudziestoparoletnich. Czytam te wszystkie posty i widzę, że absolutnie każdy organizm reaguje inaczej, nawet przy każdej operacji inaczej! Ciekawa jestem, jak będzie u mnie. Ja też jestem doskonale zorganizowana, mam już różne potrzebne gadżety i na pewno w sumie to będzie cała waliza. Ale myślę, że tak trzeba, żeby się później nie prosić. O kulach już ćwiczę, mieszkam na parterze, więc mam dokładnie 6 schodków i w całej okolicy nie ma więcej, bo to dzielnica willowa... Mieszkam blisko, 15 minut samochodem od Otwocka, więc powrót nie powinien nastręczać trudności. Generalnie mam dobrą sytuację pod tym względem.

Mam nadzieję, że czujesz się już dużo lepiej, zwłaszcza pod wpływem kotów. Ja jestem straszną kociarą, sama mam dwa ukochane. Kocica ćwiczy zawsze ze mną, np. leży mi na plecach lub na brzuchu, a jak będę dużo zalegać na łózku, to oba będą przeszcześliwe, że jest koc czy kołdra do "pomiętolenia". Kototerapia jest podobno nawet uznaną metodą leczenia, zwłaszcza nerwic! Tak więc bierzmy koty do roboty, niech zapracują na swój Whiskas!
życzę szybkiego powrotu do zdrowia
W szpitalu będę prowadzić dziennik i potem postaram się też wszystko dokładnie opisać na forum, żeby dać materiał porównawczy dla innych. Ale nie będę brała laptopa, bo się boję, że zginie, a i tak pisanie na szpitalnym łóżku pewnie do wygodnych nie należy. Tak więc będziecie musieli trochę poczekać.
pozdrawiam

AgaW - Sro 20 Sty, 2010

Barbórko jak to miło, że zechcesz prowadzić dziennik ! I pochwalam z całego serca Twoje przygotowania do operacji :-)
:-D Ja i moje koty będziemy Ci kibicować ;-) Co do terapii zwierzętami to wibracje mruczenia kota przyspieszają odnowę/zrost komórek kostnych ...

Lenka4 - Pi 29 Sty, 2010

Koty mam trzy i zawsze powstaje problem "trzeciego boku". Ale dajemy radę.
Barbórko, jeśli lubisz czytać, to weź sobie też latareczkę do czytania pod kołdrą - ja czasami długo nie mogłam zasnąć, a światło teoretycznie gaszą o 22.00.

A propos kotów muszę wam opowiedzieć piękną historię. Zadzwoniłam do ZUSu, żeby się dowiedzieć kiedy mam szansę dostać od nich pieniądze, ponieważ zwolnienie przekroczyło 33 dni i pani zadała mi pytanie o pesel. Niestety nie znam go na pamięć i powiedziałam, że muszę pokuśtykać do pokoju, żeby odszukać portfel i dowód. I wtedy moja starsza kotka Ruda głośno zamiauczała - a Pani w ZUSie na to z przejęciem w głosie - Słyszę kota! :-) Tak, tak, mówię, Ruda się skarży, że śniegu napadało i ona nie może wyjść, bo takie białe leży i łapy marzną. A Pani od razu, to proszę nie szukać już tego dowodu, poszukam po nazwisku! I jeszcze się dowiedziałam, że jej kot, to szaro-niebieski norweski leśny i od razu inna atmosfera się zrobiła.

Jednym słowem Ruda mi załatwiła wejście w ZUSie.

Dodam, że Ruda jest czarna i ma białe skarpetki i krawatkę. Ale jak zaświeci słońce i ona się w takiej plamie słonecznej wyleguje na podłodze to jest cała ruda. :-D

AgaW - Pi 29 Sty, 2010

Lenko - stęskniłam się za Tobą ! Jaka piękna historia i z szczęśliwym zakończeniem :-D
A co do kotów zobacz tu post Mijki o kotach :-D
Co myślisz o stworzeniu osobnego tematu dla miłośników zwierząt/kotów w dz.Hyde Park ???

Jowi - Pi 29 Sty, 2010

Bobrowka trzymaj się dzielnie i tak jak pisze Aga, wylewaj swoje spostrzeżenia tutaj na fdorum - to pomaga. A co do kącika z naszymi pupilami to jestem za ;-) (tylko czy wspomnienia o ś.p. pupilach też wchodzą w grę ??? )
Lenka4 - Pi 29 Sty, 2010

Cytat:
Co myślisz o stworzeniu osobnego tematu dla miłośników zwierząt/kotów w dz.Hyde Park


jestem obiema ręcami i 16 łapami za!!! (bo jest też za tym wątkiem nasza psica Roxy)

Myślę, że wszystkie zwierzaki, zarówno po tej, jak i po tamtej stronie mostu są za! :-D

Moja nieobecność chwilowa, to wynik "odwyku" od komputera :-D

AgaW - Pi 29 Sty, 2010

Lenko - zapraszam Cię do nowego tematu o naszych zwierzętach :-D Liczę na Twoją aktywność ! Chętnie poznam bliżej Twoje - i nie tylko Twoje koty! ;-)
Lenka4 - Nie 07 Lut, 2010

Kiedy się od was dowiedziałam się, że należy jeść zupy gotowane na kościach cielęcych lub kurzych łapkach oraz wszelkiego rodzaju galarety, bo mają dużo żelatyny czyli kleju, to zanudzałam wszystkich znajomych i rodzinę, że jak tylko gdzieś napotkają kurze łapki, to mają mi kupić, to sobie krupnik ugotuję. Uwielbiam krupnik, ale na łapkach kurzych jeszcze nie gotowałam.
No i wczoraj moja siostra zadzwoniła, że przyjedzie z młodszą siostrzenicą w odwiedziny i powiedziała, że ma dla mnie kurze łapki.
Mąż poszedł otworzyć drzwi i widzę, że niesie dwie ogromne siaty w rękach. Siostra powiedziała, że spytała w sklepie czy mają kurze łapki. Mieli. Zapytała ile mają. A sklepowa się pyta - A ile Pani potrzebuje? A siostra - A ile Pani ma?
Sklepowa - 8 kilo. Siostra - To biorę wszystko.

No i mam zamarażarkę pełną kurzych łapek.

Krupniczek wyszedł palce lizać. Psica dostała dzisiaj pierwszą partię gotowanych łąpek i była przeszczęśliwa.

Ciekawe jak długo jeszcze będę lubiła krupnik

Alicja - Nie 07 Lut, 2010

Lenka4 napisa/a:
Ciekawe jak długo jeszcze będę lubiła krupnik

Pewnie inne zupy też da się z tych łapek ugotować. Czego się nie robi dla zdrowia! :mrgreen:

kinga - Nie 07 Lut, 2010

Lenka4 napisa/a:
Sklepowa - 8 kilo. Siostra - To biorę wszystko.

hehehe :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: niezły zapasik :-P

A jak Ci się znudzą łapki, krupniczki itp, to zrób sobie galaretkę (taką na słodko) :D również pozytywnie na stawy wpływa :) Mała słodka przekąska i równie mało kalorii :D

Edi - Nie 07 Lut, 2010

Można też jeść żelki ,ale one tuczą....to dla szczupłych i dzieci.
Rapki to super sprawa ja mam problem bo moja córcia jak zajrzy do garnka oooo nawet myśleć nie chce. :lol:

AgaW - Czw 11 Lut, 2010

Lenko jesteś niesamowita ! Zupka musi być przepyszna ! :-D
Lenka4 - Czw 18 Mar, 2010

Kochani, samej aż trudno mi w to uwierzyć, ale właśnie minęły 3 miesiące od operacji i chwili gdy zaczęłam szpanować nowym biodrem. We wtorek byłam na kontrolnej wizycie w łodzkim szpitalu. Pomijam totalny chaos w pracy przychodni przyszpitanej. Wydawać by się mogło, że jak ktoś przychodzi na kontrolną wizytę po endo (lub innej wymagającej pewnych procedur typu zdjęcie X) to można go skierować o d r a z u na takie prześwietlenie, żeby wchodził do lekarza tylko r a z a nie wysiadywał godzinami w jednym i drugim miejscu na wążiutkich korytarzach.

Podsumowując:
Zdjęcie wykazało, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Akurat się zdarzyło, że zajrzał na chwilę mój operator i został poproszony o rzucenie okiem przez lekarza dyżurnego. Tym samym mogę zacząć obciążać operowaną nogę, mogę odstawić kule, dla asekuracji mogę posługiwać się tylko jedną (czego oczywiście nie zamierzam robić). Mogę prowadzić samochód, mogę zginać nogę powyżej 90 stopni. Powinnam jeszcze przez jakiś czas używać podwyższonej toalety i unikać głębokich, niskich foteli.

Do końca życia powinnam unikać zakładania nogi na nogę. Ponieważ nigdy tego nie lubiłam robić, to nie będę miała problemów z rezygnacją.

Od razu próbowałam przejść się bez kul i prawie zdemolowałam mu biurko, bo się okazało, że nie wiem jak się chodzi prosto, mogłam jedynie po okręgu :lol:

Poprosiłam o skierowanie na rehabilitację stacjonarną - dostałam bez problemu.
Poprosiłam także o paszport protezy i tutaj odbiłam się od ściany, ponieważ nikt nie wiedział o czym ja mówię. Zwiedziłam trochę szpital i przyległe budynki usiłując znaleźć kogoś, kto mi pomoże. W końcu w sekretariacie dyrektor szpitala wypełniłam kwit i czekam na przesyłkę, za pobraniem, z jakąś informacją. Jak znam życie nie będzie to to, o co mi chodzi. Ale mam jeszcze trochę czasu, żeby załatwić potrzebny dokument.

Najważniejsze jest to, że trzy miesiące mięly jak z bicza trzasł i wszystko jest w porządku. Macie w tym bardzo duży udział.

Bo to dzięki wam mogłam się spokojnie przygotować do operacji i wyposażyć do szpitala.


Dziękuję wam za wsparcie i pomoc :hug:

Mam nadzieję, że sama będę mogła pomagać tutaj innym.

zozo - Czw 18 Mar, 2010

Powodzenia na nowej drodze życia :-D .
Magdalena - Czw 18 Mar, 2010

Lenka4 fantastycznie że czujesz się dobrze i ze dopisuje Ci dobry nastrój....
Cieszę się razem z Tobą że staniesz na swoich nogach:) trzymam kciuki i powodzenia:*

Libra - Czw 18 Mar, 2010

Lenka4 napisa/a:
Ale mam jeszcze trochę czasu, żeby załatwić potrzebny dokument.


Nawet, gdy paszportu nie dostaniesz, to, tak, jak gadałyśmy- są inne wyjścia z sytuacji, które świetnie spisują się na lotniskach. Tym się nie martw :-) :-)

Ważne, że na innych płaszczyznach wszystko idzie, jak po masle :-D

pasiflora - Czw 18 Mar, 2010

Libra napisa/a:
są inne wyjścia z sytuacji, które świetnie spisują się na lotniskach
Tak rewizja osobista przez pięknego młodzieńca hihi Szkoda że kobiety to muszą robić :wink:
Lenka4, wszystkiego dobrego Ci życzę :*

kinga - Czw 18 Mar, 2010

Cytat:
Kochani, samej aż trudno mi w to uwierzyć, ale właśnie minęły 3 miesiące od operacji i chwili gdy zaczęłam szpanować nowym biodrem.

Lenka czas leci niesamowicie szybko :) miesiące zamienią się później w lata :D oby jak najwięcej wspaniałych rocznic !!! :D

Libra - Czw 18 Mar, 2010

pasiflora napisa/a:
Tak rewizja osobista przez pięknego młodzieńca hihi Szkoda że kobiety to muszą robić


Eee tam, zaraz rewizja :mrgreen: Pani przejedzie po człowieku tym lizaczkiem, co to niby wykrywa metale i po wszystkim. Oczywiście człowiek w ubraniu :mrgreen: , a pani na wiadomość ustną i pisemną, że masz endo uprzejmie i ze zrozumieniem kiwa głową. Upraszczam, ale mniej więcej tak to wygląda ;-)

AgaW - Pi 19 Mar, 2010

Lenko jestem z Ciebie dumna :) Brawo! Bardzo się cieszę że wszystko jest w porządku ( napewno to też zasługa Twoich "kosmatych lekarzy :) ) :)
Dbaj o siebie, czy jeszcze ćwiczysz ? Czy już u Ciebie jest koniec rehabilitacji?

Grazyna1950 - Pi 19 Mar, 2010

Z tymi bramkami na lotnisku to chyba jest różnie. Zabrali mi na chwilę kule, aby nie dzwoniły, ale klucze i komórka w mojej kieszeni i blacha w udzie nie dzwoniły ;)
Libra - Pi 19 Mar, 2010

Czasami dzwoni, czasami nie (nasz złom w środku)- na róznych lotniskach różnie :-)
Lenka4 - Pi 19 Mar, 2010

Dzięki dziewczyny! :-D

Aga masz rację - futrzaki się przyczyniły bezsprzecznie. :lol:

W maju wybieram się do Anglii, a tam na lotniskach wprowadzono już system skanowania i nawet nie trzeba się uśmiechać.

Libra - Pi 19 Mar, 2010

No ja własnie miałam przyjemność z tym skanerem na lotnisku w NY ;-) . Całe to skanowanie, to coś jakby chwilowy podmuch powietrza. Po przeskanowaniu zapala się zielone światełko, które pozwala wyjść z maszyny po odpowiedniej stronie. Mi zapaliło się pierwszym razem czerwone, więc musiałam się cofnąć i wejść jeszcze raz. Weszłam- dmuchnęło i zapaliło się zielone światełko. Przypuszczam, że po prostu maszynka chciała mnie dwa razy pooglądać. Oczywiście natychmiast wytłumaczyłam to sobie w ten sposów, że inteligentne technologie potrafia i chcą doceniać piękno ;-) ;-) :mrgreen:
Lenka4 - Nie 21 Mar, 2010

Od wtorku chodzę bez kul. Ciężko się chodzi. Staram się pamiętać o wszystkim na zwracano uwagę podczas warsztatów, co sprawia, że chodzę baardzo wolno. W dodatku boli mnie stopa przy obciążaniu i czasem kolano. I w ogóle noga wydaje mi się dłuższa od tej nieoperowanej, choć lekarz mówił, że będzie ok. 1cm krótsza. Nic nie rozumiem.
Czy wy też tak mieliście?

kinga - Nie 21 Mar, 2010

Lenka4 napisa/a:
I w ogóle noga wydaje mi się dłuższa od tej nieoperowanej,

Dużo osób ma takie wrażenie, ale to mija :D
mi przez kilka miesięcy wydawało się, że operowana jest dużo dłuższa :D potem przeszło :wink:

Lenka4 - Czw 29 Kwi, 2010

Aż trudno w to uwierzyć, ale 4 maja wracam do pracy! Okazuje się, że systematyczne ćwiczenia jednak robią swoje. Nie chodzę jak modelka (choć może to i dobrze :lol: ), ale osoby postronne twierdzą, że jest dobrze. Ja też jestem zadowolona. Ale nie zaprzestaję cwiczeń.
Czekam też na info kiedy mnie przyjmą na rehabilitację do CKR.

Aaa i ZUS sobie o mnie przypomnial, polecając stawić się na spotkanie z lekarzem orzecznikiem. Niestety nie wzięłi pod uwagę, że odległość ok. 40 km z Warszawy w okolice stolicy, list priorytetowy polecony, z potwierdzeniem odbioru pokonuje w 8 dni, a nie 2 jak teoretycznie utrzymuje PP. Tym samym dostałam zawiadomienie w dniu stawiennictwa dluuugo po wyznaczonej godzinie. Zadzwoniłam do nich i polecono mi wysłać wyjaśnienie faksem. Machnęłam na poczcie krótką nowelkę i poooszło. Zobaczymy co będzie dalej.

AgaW - Czw 29 Kwi, 2010

Lenka4 napisa/a:
Ja też jestem zadowolona. Ale nie zaprzestaję cwiczeń.

Super! :brawo: Wspaniałe wieści, dobrze że jeszcze ćwiczysz! Zobaczysz - będzie dzięki temu jeszcze lepiej ;)
Co do Zus...co za brak wyobraźni - przecież widzą, gdzie wysyłają list i wystarczy pomyśleć czy odbiorca ma jakieś szanse na dotarcie...
Masz podpisane na odbiorze kiedy dostałaś wezwanie - pewnie ustalą inny czyt. sensowniejszy termin.

Lenka4 - Sob 23 Pa, 2010

Duzo wody w Wisle uplynelo i mnostwo sie dzialo. Przyzwyczajanie sie ponownie do pracy bylo mocno stresujace - zwlaszcza wczesnoporanne wstawanie.

Przez caly czas czekalam tez na decyzje kiedy mnie zakwalifikuja na rehabilitacje w CKR.
Teraz moge juz powiedziec, ze jestem po 5 tygodniach rehabilitacji stacjonarnej w Centrum Kompleksowej Rehabilitacji w Konstancinie. I moge z czystym sumieniem polecic kazdemu.

Zalatwianie niestety zebiera troche czasu, wiec jesli komus zalezy powinien zlozyc papiery natychmiast po operacji. I na skierowaniu powinna byc informacja "cito" - wtedy czas oczekiwania to "tylko" 6 miesiecy. Innych skierowan praktycznie nie biora pod uwage.

Kiedy juz mamy to skierowanie, zawozimy je (lub ktos nam zawozi) do recepcji oddzialu stacjonarnego i uzbrajamy sie w cierpliwosc czekajac na wyznaczenie wizyty u lekarza kwalifikujacego.

Na wizyte zabieramy cala dokumentacje i wyniki badan, ktore nam zleca (info jest na stronie internetowej). Po tej wizycie czekamy cierpliwie i od czasu do czasu dzwonimy do recepcji dowiadujac sie czy juz nam wyznaczyli termin stawienia sie w szpitalu. Kiedy juz znamy termin pakujemy walizke i jedziemy.

W dniu przyjecia lekarz wyznacza nam zabiegi i informuje na ile tygodni nas zostawia - max. 6. Zabiegi sa rozniste, ale bardzo efektywne. Mamy tez rehabilitacje indywidualna i grupowa (w zaleznosci od przypadku na materacach lub krzeselkach) Jest tez mozliwosc wykupienia karnetu na basen, a wtedy przez godzine mozna sie moczyc w ozonowanej wodzie basenu lub w jacuzzi, albo korzystac z sauny. Bardzo fajna sprawa.

Ja mialam tez zlecona kriokomore - strasznie mi sie podobalo. Temperatura -120C, a ty wchodzisz w kostiumie kapielowym, welnianych skarpetach i czapce, na nogach drewniaki i maseczka zapewnione przez szpital. Po kriokomorze przez pol godziny mozna sie bylo rozgrzewac na silowni - rowerek i inne sprzety do dyspozycji oraz rehebilitant,ktory wszystko kontroluje i pomaga.

Jest bardzo przyzwoite jedzenie - 3 regularne posilki dziennie sprawily, ze przybralam na wadze, o zgrozo! Bo tez zwykle nie jadam obiadow z dwoch dan z kompotem!

Jedyna niewiadoma to towarzystwo w pokoju - te sa 2- lub 3 osobowe. Jesli trafimy nieciekawie, to radze szukac znajomych spoza pokoju i organizowac sobie czas inaczej. W kazdym pokoju jest telewizor (bez oplat) i to moze byc jedna z kosci niezgody - kazdy moze chciec ogladac inny serial. Ja nie ogladam wcale telewizji, wiec mi nie robilo, umiem sie wylaczyc, ale niektorym sprawia to problemy.

Jest na miejscu biblioteka, ale podczas mojego pobytu byla remontowana, wiec nie wiem jaki maja ksiegozbior.
Wokól sa bardzo piekne lasy i mozna sie wybrac na spacer. Dluzszy space mozna zrobic do Parku Zdrojowego gdzie sa teznie.

Generalnie jestem bardzo zadowolona i mysle za dwa lata sprobowac jeszcze raz. Wiele osob bylo juz tam kilka razy wczesniej.

Alicja - Sob 23 Pa, 2010

Lenka4, fajnie, że się odezwałaś po tak długiej przerwie i że wszystko u Ciebie w porządku.
A do tego jeszcze jesteś zadowolona z rehabilitacji. Same dobre wiadomości. :-)

AgaW - Sob 23 Pa, 2010

Bardzo fajnie, że napisałaś co u Ciebie. I że jesteś zadowolona z rehabilitacji, że dajesz radę w pracy :) Świetnie sobie poradziłaś :ok:
Mijka - Sob 23 Pa, 2010

Lenka4, świetnie, że tak dokładnie opisałaś jak wygląda rehabilitacja i pobyt w CKR w Konstancinie :) napewno te informacje przydadzą się innym :)
Witaj ponownie na Forum i powodzenia w pracy :*

Lenka4 - Nie 05 Gru, 2010

Przedziwna historia z tym ZUSem. Po czterech tygodniach rehabilitacji stacjonarnej dostałam zwolnienie na pobyt w szpitalu (płatne 70% dla przypomnienia) i pracodawca wysłał je do ZUSu ponieważ przekroczyłam w 2010 łączną liczbę 33 dni na zwolnieniu. To było w październiku. Oczywiście uzbroiłam się w cierpliwość czekając na jakąkolwiek kasę. Ale kiedy był już 26 listopada stwierdziłam, że dzwonię bo już nie miałam za co benzyny kupić. Ale w domu czekało pismo z ZUSu, do wiadomośći dla mnie, a skierowane go pracodawcy.

Oczywiście nic z niego nie zrozumiałam.

To znaczy zrozumiałam, że należy mi się wynagrodzenie. Brakło tylko informacji, kto ma je wypłacić.

Tu dodatkowa informacja:

w roku 2010 byłam na zwolnieniu od 1 stycznia do 30 kwietnia.
w roku 2010 skończyłam 50 lat.

Dla mnie wynika jasno, że rzeczone 33 dni (a nawet 14 dni w przypadku ukończenia 50 lat) przekroczyłam w dwójnasób. Ale nie dla ZUSu.

Ponieważ 50 lat skończyłam w trakcie roku, to reguła 14 dni obowiązywać będzie dopiero od przyszłego roku, po upływie pełnego roku od ukończenia 50 lat.

Ponieważ operacja endo miała miejsce w roku 2009, to i związane z nią zwolnienie lekarskie ZUS zalicza na poczet 2009!

Tylko skąd zwykły człowiek ma to wiedzieć???

Tym samym zwolnienie na czas rehabilitacji stacjonarnej było jakby pierwszym zwolnieniem w danym roku i nie przekroczyło 33 dni, ergo to pracodawca powinien był wypłacić wynagrodzenie.

I bądź tu mądry.

Lenka4 - Sro 15 Gru, 2010

Dzisiaj mija rok od operacji!

Jest super. Czego i wam zycze!

Mijka - Sro 15 Gru, 2010

Lenka4, Gratuluję :brawo: :ok:
AgaW - Pi 17 Gru, 2010

Cieszę się razem z Tobą że wszystko jest świetnie a Ty jesteś zadowolna :ok: I życzę Ci abyś w kolejnych rocznicach od zabiegu mogła być równie albo i bardziej jeszcze zadowolona :ok:
Alicja - Pi 17 Gru, 2010

Lenka4, gratulacje !!!

Wszyscy obecni na Wigilii będą mogli podziwiać Twój piękny chód. :-D

piedra32 - Sob 18 Gru, 2010

Lenka4, i tak trzymaj super :) )

Życzę kolejnych szczęśliwych lat z "posłusznym" bioderkiem Pozdrawiam ciepło

zozo - Sob 18 Gru, 2010

Lenka4 napisa/a:
Jest super.
I oby już tak zostało a endo sprawnie funkcjonowała przez dłluuugggggiiiiiiiiiie lata :) .

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group